"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate"

„Okręt mój płynie dalej – pod prąd,

Serce, choć popękane, bić chce,

Nie ma cię i nie było – jest noc,

Nie ma mnie i nie było – jest dzień”

parafraza: KAT

wtorek, 8 lutego 2022

Znaki

Nigdy się nie dowiesz dlaczego tak jest
kto kiedy ustalił dla nich taki los
każąc od początku krzyż zbyt ciężki nieść
zadrę wbitą w serce w głowie z piekła głos

nie pojmiesz co czują co czyha w ich śnie
który w nich akurat odezwie się ton
skutkiem co przyczyną jest gdy idzie źle
kiedy i dlaczego wybije im dzwon

a może dla ciebie ich los to jest znak
by zmienić coś jeszcze spojrzeć sobie w twarz
i zanim to wszystko trafi jasny szlag
ratować co możesz docenić co masz

2022

sobota, 5 lutego 2022

Plan roczny

przetrwać jedynie błota i deszcze
mrozy odwilże śnieg i wichury
nieba bez słońca wilgoć mgieł jeszcze
nie dać się wciągnąć w mrok dniom ponurym

dotrwać do trawy świeżo zielonej
ptasich koncertów w słońcu wiosennym
by patrzeć w kwiaty ciepłem złocone
skrzydła motyli nektarem sennych

wciągnąć do piersi świeże powietrze
zmieszać drzew oddech z oddechem swoim
wonią ziół leśnych wypełnić wnętrze
ukoić nerwy rzeki spokojem

i odżyć znowu z rytmem natury
poczuć że jeszcze drogi nie koniec
jak kwiat do słońca wznieść wzrok do góry
nabrać nadziei jak wody w dłonie

odnaleźć radość w psa oczach wiernych
ukryć głęboko krzyk samotności
lęk przed przyszłością uśpić cholerny
trzymać na dystans niechcianych gości

choć wiem że stoją za ścianą mroku
kuszą mnie szeptem u światów granic
i ich smutnego boję się wzroku
że mu ulegnę i pójdę za nim

2022

czwartek, 3 lutego 2022

Pętla

Bądź mi na dłoni drżącym motylem
kawę herbatę spijmy z cytryną
zostaw po sobie jaśniejszą chwilę
zanim w przeszłości wszystkie zaginą
nie dbam czy będziesz o mnie pamiętać
czy to dla ciebie miało znaczenie
ostatni uśmiech a potem pętla
i pozostanę jedynie cieniem

w oddali za mną światło blednieje
a w nim twój płomyk jak iskra w nocy
mrok coraz gęstszy zdusił nadzieję
by mnie zawrócić już nie ma mocy
jeszcze ostatnie w ciemność spojrzenie
w głowie wspomnienia błądzą dziecinne
łza jedna po niej tylko westchnienie
ból krótki który zakończy inne

jeśli rozumiesz choć odrobinę
ból nieustanny i lęk przed wszystkim
jeśli wiesz jak jest w ciemną godzinę
czuć się zupełnie obcym dla wszystkich
jeśli choć drobny wyrzut sumienia
masz że się zrobić mogło coś więcej
zamiast łatwego mnie potępienia
może dla żalu znajdzie się miejsce

2022

środa, 2 lutego 2022

Odejdź póki możesz

Jeśli chcesz pomocy
jeśli szukasz rady
nie trafiłeś dobrze
pomyliłeś drzwi
nie chodź tu po nocy
zatrzyj kroków ślady
tu ci nie pomoże
bez wątpienia nikt

kiedyś dróg przede mną
była tęcza cała
mogłem iść ku słońcu
każdą jedną z nich
dzisiaj idę jedną
co mi pozostała
tą na której końcu
nie czeka już nikt

ogarek nadziei
ocal zanim zgaśnie
póki nie jest gorzej
odwróć się i idź
trudno się podzielić
tym co kona właśnie
mnie już nie pomoże
absolutnie nic

2022

poniedziałek, 10 stycznia 2022

Lady Niegodziwa

Tysiąc lat temu w Anglii dalekiej
żył lord - choć bogacz nieszczęsnym człekiem
był bo miał żonę tak urodziwą
co też rozpustną i niegodziwą
która co nocy do swych kochanków
gnała na koniu by o poranku
już być z powrotem ale poddani
widzieli nieraz kiedy ich pani
mknęła przez miasto przy gwiazd ozdobie
bez szat - o zgrozo! - żadnych na sobie
była to dama tak wyuzdana
chucią lubieżną do mężczyzn gnana
przynosząc przez te czyny nieprawe
wstyd dla mieszkańców oraz złą sławę

mąż jej nieszczęsny martwił się długo
mnichów sprowadzać nakazał sługom
lecz ci dostawszy garść monet złotych
szkodzić darczyni żadnej ochoty
nie mieli lord więc czy z bezsilności
czy chcąc dokuczyć biednej ludności
co była świadkiem cnoty upadku
drastycznie podniósł wymiar podatków
wszak kto o cudzych myśli problemach
kiedy do gęby włożyć co nie ma?

gdy dowiedziała się lady o tym
choć nie obchodził jej los biedoty
to lęk ją przejął że bunt możliwy
w którym dopadnie ich lud parszywy
okrutny wtedy czeka ją koniec
hańbą okryta na stosie spłonie
więc prosząc do nóg padła mężowi
aby w podatkach ulżył ludowi

lord tak pomyślał bo nie był głupiec
by w jednym ogniu dwie gęsi upiec
i postanowił: z samego rana
lady po szyję od stóp odziana
konno przejedzie do miasta krańców
na oczach wszystkich jego mieszkańców
i będzie patrzeć w oczy te wszystkie
wtedy powrócą podatki niskie

lady to słysząc zbladła ze strachu
wiedziała że ją mąż złapał w szachu
wolała jednak ze wstydu płonąć
niżby ją żywym ogniem palono
więc przejechała konno w ubraniu
a kiedy zewsząd patrzono na nią
czuła się jakby z szat ją odarto
czasem jest śrubę dokręcić warto

2022
inspiracja: legenda angielska

sobota, 8 stycznia 2022

Trofea - rymelik myśliwski

nocami szedł w las mąż jej drogi
trofea jej składał pod nogi
gdy wracał nad ranem
do żony zaspanej
i nowe zyskiwał wciąż rogi

2022

piątek, 7 stycznia 2022

Znaszli ten kraj (hymn polski)

znaszli ten kraj
gdzie duma wznosi czoła
że jest się naj
a inni gorsi zgoła
w wielkości mit
od dziecka gdzie wsłuchani
dążą na szczyt
nic że megalomanii
gdzie wiary łut
herosa czyni z zera
ku nieba wrót
w lot skrzydła rozpościera
by ducha wznieść
gdy rozum śpi ku słońcu
i trwać we śnie
by zbudzić się na końcu
upadłszy z chmur
ślad znaczą swój Ikary
na bieli piór
czerwoną krwią ofiary

2022
zapożyczenia z: A. Mickiewicz

poniedziałek, 27 grudnia 2021

Ważne są tylko te dni... ♫

tyle było dni
tyle miałeś szans
nie zrobiłeś nic
minął dobry czas
gdy nadzieję masz
na przyszłości dni
jedno musisz znać:
nie zmieni się nic
bo ważne są tylko te dni które dawno za nami
ważnych jest kilka tych chwil które wciąż wspominamy

pewien taki ktoś
kupił dom i sad
chciał znaleźć to coś
ale w pustkę wpadł
choć majątek prysł
nie odnalazł się
dopadły go dni
przeszłe mówiąc że:
ważne są tylko te dni które dawno za nami
ważnych jest kilka tych chwil które wciąż wspominamy
 
jak odnaleźć ludzi
którzy byli z nami?
jak się przestać łudzić
że się znów spotkamy?
czy słuchać się starasz
serca czy rozumu
czy trzymasz się z dala
od tępego tłumu -
nie znajdziesz tych wszystkich
przez czas pokonanych
nie poskładasz myśli
w kawałki strzaskanych
jak odnaleźć w sobie
radość i nadzieję?
może znajdziesz w grobie -
czasu już niewiele

ważne są tylko te dni które dawno za nami
ważnych jest kilka tych chwil które wciąż wspominamy
 
2021
inspiracja / parafraza / zapożyczenia z: M. Grechuta
♫ na melodię: M. Grechuta

niedziela, 26 grudnia 2021

Ptasia stołówka

wnet po pierwszych uśmiechach
ciężkiego od zimna słońca
budzą się w sadzie drzewa
gdy ktoś gałęzie ich trąca
z nich bacząc wokół rozważnie
czy wstaje bezpiecznie dzień nowy
sikorki lądują pod daszkiem
w żakietach cytrynowych
a już to z gałązki sąsiedniej
to z daszku im sypią na głowy
śnieg wróble tak głodne jak biedne
w płaszczykach szarobrązowych
i stają o ziarno w zawody
i skaczą i płoszą się wzajem
jak gdyby to były ich gody
nie walka kto bardziej się naje
huśtawki ich kule są tłuste
a kolby to karuzele
ptak w ptaka gabinet jest luster
lunapark co dzień jak w niedzielę
wirują ziarenka barwami
w nich blade mieni się słońce
i dzięcioł się skusi czasami
wbić dziób w oczka siatki wiszącej
ten siądzie ten sfrunie ten dziobnie
idź precz! podziel się! już wystarczy!
to kłócą się to znowu zgodnie
ucztują na koszt ptasiej karczmy
co spadnie im w śnieg z wysokości
wybiorą w nim brodząc jak dzieci
a sójka co też tutaj gości
choć duża to tchórzem obleci

2021

sobota, 25 grudnia 2021

Noli turbare circulos meos

przyjęli uchodźcę z Mayflower
naiwnie życzliwi Indianie
płoche jelenie sikorki małe
wśród siebie dali mieszkanie
i wolność od ludzkiej głupoty
przed autodestrukcją schronienie
ciszy spokoju pieszczoty
leśnego życia spełnienie
 
za lasem moja pogarda
dla tego co tam zostało
cywilizacja nie warta
by tęsknić choć chwilę małą
 
niech świat ich tam pozostanie
mój tu gdzie drzewa i rzeka
nie wyrżnę was zbawcy Indianie
choć wszystkich zagłada nas czeka
nadejdą żołdacy tu tępi
z Rzymu by niszczyć i ścinać
podepczą moje okręgi
i nikt ich i nic nie powstrzyma

2021

środa, 3 lutego 2021

Skrzydła

z marzeń naiwnych w puchu pisklęcia
o złotych blaskach w skrzydeł bieli
wyrwały pióra tajne zaklęcia
inni ku słońcu wzlecieli
i promieniami lotki pieszcząc
w  bólem rozdarte promyki
wiatrem z błękitu nieśli złowieszczo
brzmiące orlęciu okrzyki
nie wzlecisz w przestwór ażeby słońcu
jak król w królewskie popatrzeć oko
by nadać barwy na skrzydeł końcu
śniegiem skradzionym obłokom
nie chwycisz prądu ciepła pod skrzydła
niesiony zmysłów zawrotem
jak Ikar gdy mu ziemia tak zbrzydła
że nie chciał wracać z powrotem

przeszły do lotów lata najlepsze
a niebo co w orlim oku
od łez zdawało się jeszcze większe
ciemniało w żalu i mroku
wyzbył się nielot światła i ciepła
skrzydeł słonecznej pozłoty
błądząc nocami w tęsknoty piekłach
przeklinał wysokie loty

aż obrósł w pióra czarne od nocy
i charkot kruczy się z gardła
wyrwał ku chwale nieznanej mocy
co skrzydła mu rozpostarła
kruk w ciemność wzbija lot każdą nocą
zaklęć złych siły zwyciężył
gwiazd iskry w oczach czarnych migocą
na skrzydłach srebrzy się księżyc
 
2021

poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Anus Dei

ludzie własnej wbrew idei
nie są wielkim Opus Dei
lecz nawozem w glebie świata
wnet post mortem defaecatam

2019

poniedziałek, 22 kwietnia 2019

foreign affair

Polak zmiękczyć Angielkę chcąc fajną
wyjął polskich napojów broń tajną
nieźle szło mu z dziewczyną
trunek był marki Wino
a tu ona mu mówi że łajno

2019

niedziela, 18 marca 2018

Hańba! czyli M. ż. G. s. r.


"Ktoś mnie zapytał z żalem, czemu piszę tylko o rzeczach złych, o smutnych przejawach naszego życia, a nie podnoszę stron dodatnich. „Pan tylko ma przyjemność, jak pan rżnie”. […] Muszę się przyznać, że rżnięcie istotnie sprawia mi przyjemność, ale nieraz entuzjazmuję się i piszę rzeczy pochlebne, tylko że o tym ludzie jakoś bardzo szybko zapominają. [...]
Mówią mi również: „Trzeba pamiętać, że państwo jest młode, że przeszliśmy okres […] niewoli […] i że Gdynia się rozbudowuje. Owszem. Mogę […] dodać w charakterze premii […] pierwsze litery: M. ż. G. s. r., co znaczy „Mimo że Gdynia się rozbudowuje”.
Otóż, M. ż. G. s. r., nie mamy szczęścia do pomników, pogrzebów i uroczystości narodowych. […] Sprowadzenie zwłok nie zastąpi ważniejszej sprawy produkowania żywych wartości. Za bardzo się troszczymy o przeszłość, a za mało o teraźniejszość. […] Ochrona zabytków przeszłości […] to rzecz bardzo wzniosła, ale musi być w jakiejś proporcji do troski o ludzi żywych. […] Gdyby nam się teraz działo znacznie gorzej niż przed […] laty, rozumiałbym może tę tęsknotę za przeszłością. […] Czczenie wszystkich walk przeszłości ma jeszcze jedno niebezpieczeństwo. Manifestują cześć dla zmarłych w walce z Ukraińcami we Lwowie. Zrozumiałą jest rzeczą, że i Ukraińcy pragną oddać cześć bohaterom walk o swoją niepodległość. Wynikają z tego starcia i konflikty bolesne i niebezpieczne.
A może by ogłosić moratorium na spłacanie długów wdzięczności narodowej […] i dać pokój „nawiązywaniom do świetnej przeszłości”. […]
M. ż. G. s. r., nie lubię naszych wystaw i wystawności, akademii i pogrzebów, rewii i manifestacji, nadymania i nawiązywania."

Antoni Słonimski, 1929

sobota, 20 stycznia 2018

inwokacja

matko moja z Częstochowy
jak klasztoru broń mi głowy
by jej rymy częstochowskie
nie zdobyły z woli boskiej

jak niemowlę przed dwuwiekiem
tamto tak mnie weź w opiekę
prawie martwy tak jak ono
byłem cudem mnie wrócono
ojcu i nieszczęsnej mamie
w ostrej czy też ciemnej bramie
strzeż steraną moją głowę
przed dobranym kiepsko słowem

niech się z niego nikt nie dowie
jak szlachetne cenić zdrowie
i czy tylko się zdawało
że ktoś gra gdy echo grało
panicz z panną że nie siedli
lecz wśród gości chodząc jedli
że Żyd grajek gdzieś tam bawił
nim się z wojska sztabem zjawił
na weselu grać się wstydzi
ale panna młoda widzi
więc instrument wzrokiem zmierzył
wprzód nim w struny go uderzył
i fałszując że go trąca
bo mu targowica zmąca
i że Polska nie zginęła
bo jej obca moc nie wzięła
no a przecież my żyjemy
to i szablą odbierzemy

czy by tłumnie przyklasnęli
czy też durniem okrzyknęli
czy bym cierpiąc w bólu szlochał
czy szczęśliwie kogoś kochał
stopy będę ci całował
za opiekę tę dziękował
że choć miód i wino piłem
w księgach tego nie mieściłem
co by mogło przyjść do głowy
pochodzące z Częstochowy

2018

piątek, 19 stycznia 2018

lekarstwo

ten poranek był początkiem
który zmienił się w dzień dziwny
jak jest czasem gdy szarlotkę
jesz i przejdzie cię dreszcz zimny
chłód towarzysz z tego lata
kiedy żar się ledwo zatlił
a już skonał w krwawych kwiatach
jakby w lata dzień ostatni
odkąd nie ma to znaczenia
jeśli pozdychają wszyscy
sto lat przejdzie nie pozmienia
twych obrazów we mnie czystych
w noc jak ta z syjamskich jestem
bliźniąt tym jedynym żywym
w płytkiej wodzie tonąć nie chcę
pragnąc rzeczy niemożliwych
drgam na stypie własnej tańcem
w ciemnej świętej tej godzinie
nim znów będę figurantem
krótkotrwały efekt minie
pozbawiony wiary gasnę
w zimnej fali pornografii
cudzych głosów się lekarstwem
leczę zanim szlag mnie trafi

2018

niedziela, 14 stycznia 2018

modlitwa na dzień imigranta i uchodźcy

uczyń boże świat bez wojny
by panował pokój wieczny
nasz dom szczelny i spokojny
i od obcych hord bezpieczny
ześlij wszystkim kapitalizm
kult własności i dobrobyt
aby nam nie odebrali
tego co z nas każdy zdobył
świętą wiarę daj nam jedną
jeden kościół owiec pełny
a pasterze strzyc je będą
ku twej chwale z owczej wełny
i owczarkom zaostrz zęby
by się trzoda nie mieszała
wszak największe zawsze względy
ma u ciebie owca biała
pozwól dostrzec w twarzach wstrętnych
obraz twój umiłowany
kiedyś z krzyża był już zdjęty
i wśród zmarłych pochowany
panie pomóż imigrantom
byle od nas jak najdalej
jeśli już się wyrwą stamtąd
jak Egipcjan morzem zalej

2018

czwartek, 11 stycznia 2018

wahadło

czuć coraz częściej dane mi teraz
że blisko mety przegrany bieg
kiedy nerwoból stawy rozdziera
w piersi się tłucze zaszczuty zbieg
jakby ktoś nie chciał dać mi zapomnieć
że kwestią tylko jest w który dzień
sędziowie biegu zgłoszą się po mnie
ostrzegą czy też zaskoczą mnie
czy będę chociaż mógł tak jak żołnierz
strzałem trafiony na miejscu paść
czy w lazarecie konał bezwolnie
w torturze klęski przeklinał czas
na nowo w każdym dniu wciąż się boję
czy to co czuję sygnałem jest
bym pozamykał rachunki swoje
czy to kontrolny czujności test
pewnie dni kilka mnie uspokoi
kiedy czas lepszy przydarzy się
wahadło wróci zwyczajem swoim
i tak jak wcześniej wystraszy mnie
parę kolejnych ruchów wahadła
serce zmęczone opadnie z sił
poczuję że mnie niemoc dopadła
i już się dłużej nie będę bił

2018

środa, 10 stycznia 2018

para

                             "i poczułem żal do losu
                              że jest miłość - ta prawdziwa
                              żal niemądry że w ten sposób
                              nigdy na mnie nie patrzyłaś"
                                                               J. Kofta

siedziała przy nim jakby przypadkiem
przy obcym który nie wiedział o niej
nieswój dostrzegłem patrząc ukradkiem
jak dłoń do jego wsunęła dłoni
poczułem ciepło spokojnych oczu
jej delikatność na sobie niemal
a on niczego jakby nie poczuł
milcząc w dal patrzył i serca nie miał
coś mnie zakłuło gdy czułą ręką
musnęła jego policzek prawy
i gdy widziałem jej twarzy piękno
a on zupełnie był nieciekawy
potem złożyła mu na ramieniu
głowę jak ufne i wierne szczenię
czemuś mnie wtedy z nim nie zamienił?
patrz teraz jak się sam w mgłę zamienię
gdy ona anioł a on gnom zimny
oczy jej będę rosą całował
czy to ja tylko sam jestem winny
by cudzym szczęściem mnie torturować?

2018

piątek, 29 grudnia 2017

czwarty jeździec

huk w niebie i tętent i rżenie
iskry jak srebrne kamienie
sypią się w granitu otchłanie
mkną konie w siwej pianie
okrutni jeźdźcy w kulbakach
tratują - nie ujdzie nikt żywy
smaga z nich każdy rumaka
i płoną rozwiane grzywy
gdzie jeździec ściągnie wodze
tam wicher gromy tam skowyt
tam pogrom sieją na drodze
z księżyca ukute podkowy

ten pierwszy na koniu karym
głodem zabiera ofiary
czaszki o oczach zapadłych
bezzębne od dawna nie jadły
obciągnięte skórą kości
brzuchy wzdęte od próżności
lecz kto pokarm taki znajdzie
który karmi ducha
ten nie zginie w jeźdźca rajdzie
przetrwa pustkę brzucha

drugi spod gniadosza kopyt
krzesze ogień strasznej wojny
miasta palą się jak snopy
zbiera żniwo jeździec zbrojny
martwe dzieci ścięte głowy
gwałty rzezie strach bez końca
nie ucieknie nikt jeźdźcowi
lecz przechytrzy z piekła gońca
ten kto w tym który ucieka
rozpoznać zdoła człowieka

trzeci koń jest maści siwej
kosę ostrzy w jego grzywie
jeździec śmierci srebrnowłosy
i zabija srebrem kosy
bez mrugnięcia bez litości
nie ma kosiarz wątpliwości
wszystkich których kochasz stracisz
żonę męża dzieci braci
przestań kochać w głaz się zamień
kosa złamie się o kamień

możesz jeźdźców trzech oszukać
lecz nie uda ci się sztuka
taka z tym na koniu białym
gdy cię dotknie samotnością
gdy zwątpienia zrzuci skały
z beznadzieją z odmiennością
twoja zguba przesądzona
i bez głodu wojny śmierci
będziesz wieczność całą konał
o on triumf będzie święcił

2017
inspiracja / parafraza: Kult

poniedziałek, 25 grudnia 2017

moje miasto nocą

grudzień po raz enty błotem zarzygany
w pozbawionym magii ledowym erzacu
pędzę przez to miasto przeszłością pijany
w którym wciąż się budzę na tym samym kacu
straconych nadziei szumna estakada
przy stoczni staczania się do dna bez końca
na smyczy mnie trzyma następna dekada
każąc zawsze wrócić do odjazdu dworca
wzdłuż hali niezmiennie przesiąkniętej śledziem
skąd kiedyś autobus do marzeń zabierał
dawny uczniak własnym autem teraz jedzie
woda morska z wiatrem do oczu się wdziera
gdzie krzyczą świątynie handlu i użycia
nie ma kin co chłopca złudnie czarowały
giną gdzieś w ciemności żałosne skowycia
za skradzionym światem tak bezpiecznie małym
to wzgórze ta szkoła gdzie pierwsze spojrzenie
pod szpital gdzie bólu początek i koniec
jadę - nikt nie woła - a jednak wrażenie
jakieś dziwne znane w drżenie wprawia dłonie
z powrotem w kałużach chlapiąc na chodniki
przez światła czerwone i zdarzeń tysiące
na górze cmentarnej maleńkie płomyki
nieznośne memento przed podróży końcem
jesteś tam i tutaj we mnie i poza mną
tak boleśnie blisko a nieosiągalnie
w mieście tym jak w klatce wąskiej ktoś mnie zamknął
i jak szczura dręczy bólem doświadczalnie

2017

niedziela, 24 grudnia 2017

nie przychodź

zostań zimy tej u siebie -
kto by chciał się tutaj rodzić?
woli nawet zostać w niebie
śnieg niż spaść by po nim chodzić

po co bielą to maskować
co i tak wylezie na wierzch
kto raz zbawić świat próbował
więcej nie chce już się zawieść

tu doprawdy nie ma czego
szukać dziecko i nie zmieni
nic ta szopka bo się złego
dzieje dużo zbyt na Ziemi

ja choć tutaj wychowany
sam bym precz stąd poszedł może
ale wiem że wszelkie zmiany
tym się kończą że jest gorzej

wiesz że w czasie tych narodzeń
kiedy tyle szopek wokół
boli bardziej mnie niż co dzień
wstyd mi w środku gdzieś głęboko

2017

sobota, 23 grudnia 2017

don't mention love

chodź - zapomnimy wszystko przez chwilę
pozostawimy za drzwiami świat
zaczarujemy by było milej
a potem może trafić nas szlag
oddaj mi wszystko co jest ci dane
wszystko za wszystko i nic za nic
i tak dać tego nie jesteś w stanie
bez czego nie chcę a muszę żyć
zrobię dla ciebie czego zapragniesz
fantazji moich spełnieniem bądź
niech za to zgniję w piekle gdzieś na dnie
lecz wpierw chcę nieba przez chwilę tknąć
poudawajmy że to jest szczęście
tutaj i teraz wystarczysz ty
nim pamięć wróci i boleć będzie
i wciąż powracać cholerny wstyd
o tak - masz rację - szalony jestem
lecz jaki cnota przynosi zysk
kiedy się kończy czystym szaleństwem?
więc na szaleństwa pozwól mi błysk
ludzie bezwzględni biorą garściami
dostają więcej niż mógłbym chcieć
ten raz skradnijmy coś sobie sami
choćby finałem była nam śmierć

2017

piątek, 22 grudnia 2017

miłość jest ślepa

miłość jest ślepa i widzieć nie chce
wystarczy samo czucie jedynie
gdzie wzrok nie działa tam czulsze serce
z którego rzeczy poznanie płynie

cóż że w ślepocie można się potknąć
upaść boleśnie i poobijać
choć do żywego upadki dotkną
liczyć się będzie co nie przemija

niech ostrzegają wskazują drogi
mówią że wpadnie w pułapek tysiąc
gdzie ślepiec zechce tam niosą nogi
i zajdzie dalej niż ci co widzą

pięknie przeć naprzód mimo ślepoty
nie drżeć jak marny liść na łodydze
obmywać oczy w źródle tęsknoty
i szkoda tylko że dobrze widzę

2017

wtorek, 19 grudnia 2017

dystrybucja katolicka

Jezus Chrystus tylko stówa
ot promocja taka
pluszak to co złe odsuwa -
wziąłem dla dzieciaka
dla odporu nocnym strachom
od zmierzchu do rana
ale mi się zrzygał bachor
na naszego pana
jak tu uczyć pobożności
wstrętnego gówniarza
gdy najświętszą ze świętości
torsjami obraża
był w Faustyny świętej taki
objawieniu błogim
miał ze sznurka dredokłaki
jak mop od podłogi
teraz pora na pieluszki
z panny świętej twarzą
będą nosić je maluszki
sraczki się nie zdarzą
kiedyś takich ktoś przegonił
kupczących świętością
dziś geszeftu nikt nie broni
faryzejskim gościom

2017

poniedziałek, 11 grudnia 2017

NOTES 46 - grudniowa róża

wśród martwych roślin pozostawiona
u stóp wpółśpiących bezlistnych drzew
unosząc główkę nad łysy krzew
w ciekłym azocie przymrozków kona

szron noża stalą gotów jest dobić
ostatnią barwę w ogrodzie łez
lecz w kruchej róży moc jakaś jest
która przekornie susz śmierci zdobi

czym delikatność jest i czym piękno
pod zimnej siły ręką bezwzględną?
czy warto przeciw czasowi trwać?

a może ważne jest tylko jedno -
by kiedy inni śmierci ulegną
przy swojej barwie w słabości stać?

2017

wtorek, 5 grudnia 2017

NOTES 45 - kruk krukowi

żalisz mi się kruku bracie
że nie tobie księżyc świeci
w tarczę jego nie polecisz
po kruczycy twojej stracie

pustkę po niej czujesz wszędzie
rozpacz dusi cię szalona
bo nikt ciebie tak jak ona
i ty kochać tak nie będziesz

teraz cierpisz nocy królu
lecz pamiętaj o tym w bólu
że ci szczęście było dane

pomyśl z jakim żyje żalem
ten kto nie miał swojej pani
kto kochanym nie był ani

2017

niedziela, 3 grudnia 2017

homonimotwierdzenie

jeżeli jeż Eli je żel i jeże liże
to wie że w i-erze wierzę w wieże w IR-ze i w jeże

2017

niedziela, 19 listopada 2017

NOTES 44 - zamek

kiedyś zamek tu wspaniały
stał na opok skalnych górze
straszne mu nie były burze
bo był tęgim murem trwały

dziś ruiny pozostały
co z minionych lat najdłużej
trwają niczym wierni stróże
i świadkowie dawnej chwały

i mnie niosły trwałe skały
bym wiek przetrwał na nich cały
wśród chat małych zamek duży

i jak zamek czas mnie zburzył
dziś w ruinach jego mocy
duchy tylko błądzą w nocy

2017

niedziela, 12 listopada 2017

wielki powrót

                              odchodzę do świata fikcji
                              bo tylko tam było mi dobrze -
                              błagam na wszystko - nie budź mnie...
                                                                                   T.B.      

jednak jest na świecie szczęście!
trzeba zawsze trwać w nadziei
nie liczyłem na nie więcej
gdy dzień jeden wszystko zmienił

nagle spadła z oczu łuska
powróciły barwy do nich
wiatr mnie miękką dłonią muska
zachęcając bym go gonił

pragnę życia się uczepić
czas odzyskać utracony
cieszyć chwilą tak jak dzieci
i nie wracać w mroczne strony

słyszę śpiewy w słońcu ptaków
precz gdzieś odszedł krzyk żurawi
słodki zapach letnich kwiatów
nozdrza woni świec pozbawił

serce w proch rozbite bólem
zdolność czucia odzyskało
oto żywe ciało tulę
jakby raju cząstkę małą

a więc jesteś! cud się ziścił
smak masz pod dotykiem drżenie
w rzeczywistość zmieniasz myśli
doskonalszą niż marzenie

                *   *   *

jak to wszystko jest możliwe
czy są zdolne to rozumy
pojąć że się zdało żywe
co jest cieniem Ulalumy?

czego zechcesz - wszystko zrobię
i pomodlę się w podzięce
spać nie będę już na grobie
tylko nie śnij mi się więcej

2017
zapożyczenie: E.A. Poe

sobota, 11 listopada 2017

śmierć grafomana ♫

nic nie dały starania
częste ciała badania
o życie boje:
ta którą chciał oswoić
jak strach ktoś kto się boi
przyszła po swoje

smród jego zniknie z domu
potrzebny on był komu?
bo i tak przecież
żył jakby nie żył wcale
nocami siedział stale
we własnym świecie

żona odetchnie wreszcie:
- trupa sobie zabierzcie
to co zostawił
w końcu tu remont zrobię
umoszczę gniazdko sobie -
będę się bawić

dzieci zyskają spokój
i dodatkowy pokój
przywykną z czasem
stary ich to był sknera
pożyją sobie teraz
za jego kasę

czepiać już się nie będzie
i wtykać nosa wszędzie
awantur wszczynać
koniec już tego lżenia
przez śmierdzącego lenia -
szkoda wspominać

po co noce zarywał
wypijał rzeki piwa
i morze wina?
w głowie miał brudy tylko
i pisał o tym brzydko
w tych wypocinach

wielce ponoć skrzywdzony
nie kochał dzieci żony
a tylko siebie
miłości szukał czystej
samemu grzęznąc w świństwie
arszenik w chlebie

za życia duchy gościł
szczęścia szukał w ciemności
z diabłem miał romans
nocą w gwiazdy podróże
za dnia w czarnym mundurze -
wstrętny grafoman!

we mgle chciał się rozpłynąć
trupa do ziemi zwiną
i tak mu dobrze!
pokropek katabasa
z rodziny zdarta kasa
za ścierwa pogrzeb

duszę miał dawno zgniłą
ciało się zaraziło
wiersze przepadną
będzie je mógł po cichu
poczytać przy kielichu
z kociołka diabłom

2017
inspiracja: K.I. Gałczyński
♫ na melodię: kult

środa, 8 listopada 2017

Dydona i Eneasz

                  kto by chciał dociec ten szybciej skona
                  czy to jest prawda czy rzecz zmyślona

spójrz Eneaszu - w nagie ramiona
miecz pochwyciła pani wzgardzona
którego ostrze jak u wrzeciona -
zbrodni na sobie zaraz dokona -
krwi barwi skórę strużka czerwona
i skwierczy kapiąc w żar rozogniona...
dla ciebie jedna z przygód skończona
a dla niej wszystko - bo oto kona
twoja kochanka w ogniu palona -
już się zajęły stosu bierwiona -
jak Kreuza płonie - nie twoja żona
nie ta co bogu zrodziła Iona
lecz nieszczęśliwa żona Jazona
której żar sukni objął Kreona
czyniąc pochodni wzór dla Nerona...
niech ci się przyśni postać zwęglona
w łodzi wstrętnego starca - Charona
a przecież piękną była tak ona -
urody damskiej wzór i ikona...

Eliza albo także Dydona -
takie nosiła oto imiona
pani na której głowie korona
jaka królewskie zdobi ciemiona
świadczyła że to matron matrona
władzą nie mniejsza od faraona -
pod berłem miała mężne plemiona
przodków zwycięzców armii Scypiona
sen spędzających z oczu Katona
wzorem mogących być dla dragona -
dzielna królowa a niegdyś żona
męża przez zbrodni czyn pozbawiona
z chciwego brata rąk - Pigmaliona
którego zwiodła zgubna mamona
w serce wsiewając zbrodni nasiona

od tego czasu osamotniona
wierna mężowi jak Desdemona
gorzkie kosztując żałoby grona
samotnych nocy znosząc brzemiona
długo czekała aż morza strona
przywiodła ciebie w tęskne ramiona -
drżała miłości twojej spragniona
by pieścić męstwa twego znamiona -
miałeś jedynym być wśród miliona
któremu odda rozkosze łona
gdzie dotąd innym zamknięta zona
nawet szlachectwem wyższym barona -
kiedy was skryje nocy zasłona
i tajnej groty skalna osłona
to z szat już będąc oswobodzona
jak późną porą gejsza z kimona
rozchyli płatki róża spłoniona -
tak to do siebie ciebie przekona
kusząc z pomocą zbliżeń patrona -
Amora sama strzałą rażona
jego - w ten sposób fatum pokona

lecz ciebie gnała mściwa Junona
dalej przez wody mórz Posejdona
ku innym lądom więc - niczym wrona
co łeb zanurza w miąższu kawona -
dłoń twoja tylko była zwilżona
sokiem z Dydony winnego grona -
gdy ręka twoja w niby-nelsona
z jej jędrnym udem ciasno spleciona
żar rozniecała a jej przepona
drżała w gorączce z lekka chłodzona
kroplą co po niej spływała słona
krwią nabrzmiewała wewnątrz śledziona
i gdy jak w haki orlego szpona
prawego gniotąc miękkość dydona
pełnego niby mleczne wymiona
chwytałeś chciwie - na wzór Oriona
zuchwałych czynów - twardość melona
chwytem nadając - gotowa ona
była gdy ręka ją umięśniona
ściskała - wtedy rozochocona
byka ogiera tryka bizona
samca prężnego ruchem gibona
który huśtawkę robi z ogona
rączego niby skoki muflona
koguta chciała a nie kapłona
gdy wałach starczyć miał za czempiona...

w Afryce twoja misja spełniona -
rychło wsunąłeś stopy w strzemiona
teraz odpływasz - ona zraniona
kolcem z zabójczym jadem skorpiona
jakby w nią wbita stunożna brona
na sercu ciąży skał ostrych tona
duszę oplata uścisk pytona
oczy zachodzi łez gorzkich błona -
oto zostaje pani zdradzona
z żalu z tęsknoty z bólu szalona -
dla ciebie nowa królewska żona
tam gdzie Italia czeka zielona
kiedy bez ciebie obezwładniona
Eliza w zgubnej matni demona
tobie przychylne wiatry Amona
i morskiej fali miękka opona
a jej się tułać gdzie Persefona
przewodzi duszom w świecie Plutona
mrocznym jak barwa skrzydeł gawrona -
jej dusza z twojej winy zgubiona...
oto się wola bogów wykona -
odejdzie w ogniu w pył przemieniona
jak bohaterka jak Antygona
co z nieprawości zmarła Kreona -
choć cię nie spotka kara Drakona
to powinieneś wzorem Hajmona
przebić się mieczem z siłą Milona
lecz to nie Julia i nie Werona...

2017
inspiracja: Agostino Carracci

czwartek, 2 listopada 2017

kraina umarłych

                               "gdy się wie, że nie będzie nigdy przyszłości,
                               usiłuje się pozyskać przeszłość, która choć była"
                                                                                          Pierre Loti

ponoć kto umrzeć nie gotów
wejdzie w krainę umarłych
nie znajdzie stamtąd powrotu
tkwiąc między światy rozdarty

nie mogę do was przychodzić
rozmawiać z wami nie wolno
wiem jak żywemu ta szkodzi
światów mieszania ułomność

lecz coś nie bardzo ten schemat:
wy - duchy ja - żywy jeszcze
bo we mnie życia już nie ma
wy żywi we mnie jesteście

tamci po stronie choć życia
to tylko trupy są żywe
ja podczas z wami chwil bycia
przeżywam lata szczęśliwe

nie chcę więc wracać do ludzi
wśród których czuję się martwy
lecz pośród was się obudzić
w czasie co życia był warty

pozostać z wami chcę teraz
tutaj gdzie wszystko trwa wiecznie
kiedy świat ludzi umiera
w waszym mi będzie bezpiecznie

2017

niedziela, 1 października 2017

czarna

tę noc spędzimy razem jak inne
czarną jak głębia twoja bezdennie
rozgrzeją ciało objęcia płynne
zmysły aromat upoi we mnie
sen mi odbierzesz aż do świtania
rozjaśnisz myśli wypełnisz usta
serce przyprawisz o kołatania
łyk ciebie zanim zostanie pustka

2017

sobota, 30 września 2017

obcy

może to bluźnierca
nędzny prowokator
mitoman szyderca
i piekło mu za to

a może nie pyszny
nie diabeł parszywy
tylko książę Myszkin
święty jurodiwyj

heretyk czy prorok
na puszczy co woła
nie z ludźmi a obok
w świecie innym zgoła

nawet go nie cieszy
to że jego miasto
z miast jest najpiękniejszym
oraz morza gwiazdą

melodie w nim dźwięczą
smutne coraz bardziej
aż tę najmutniejszą
by odejść odnajdzie

2017

wtorek, 26 września 2017

konające kwiaty

umierają letnie kwiaty
          schną po trochu
łyse główki
          słabiej ciążą łodyg szyjom
tak cudownie
          w naszym powzrastały prochu
chylą się ku ziemi
          w której wkrótce zgniją

jeszcze pająk na nich
          sieci rozpiąć zdoła
żywą barwą
          oczy zachwycą się czyjeś
we wrześniowym słońcu
          zbierze nektar pszczoła
zanim życie z pięknem razem
          do cna zgnije

potem przyjdzie kilka kwitnięć
          zgonów parę
i zachwytów

          których chlebem dusza żyje
i sam się dla kwiatów
          żyznym prochem stanę
by nowe wyrosły
          ze starymi zgniję

2017

poniedziałek, 25 września 2017

babie lato

bledsze światło z nieba w wilgotnym powietrzu
mieni się w koralach na Atropos niciach
ośmionogi złodziej kradnie je co wieczór
by za dnia osuszać aż do końca życia

goniąc resztki ciepła w niebieskiej powale
odprowadzam tęskno krzyczące żurawie
zaślepiony zbieram na twarzy korale
i rwę nici życia niczym mojra prawie

2017

niedziela, 24 września 2017

przetrącony anioł

zabrałem cię z krainy umarłych ogrodów
skąd przeszłość zostawiając uszli gospodarze
tak czysto chociaż blado wyglądałeś z przodu
a przecież nie widziałem pękniętego spodu
braku skrzydła do lotu na wyżyny marzeń

teraz ze mną gdzie ogród mój jest pozostaniesz
ludzie wchodzić do niego nie chcą bo się boją
wspólna bladość nam będzie wspólne popękanie
a tęsknota zastąpi nam w niebo latanie
odtąd będziesz już moim - odtąd będziesz moją...

2017

piątek, 22 września 2017

sen mara

lato woda ciepłe plaże
chcę to leżę chcę to łażę
topię smutki w słońca żarze
jak się łój wytapia w garze
w piasku w toni błogo marzę...
sen to! nie budź mnie snów carze!
zostań powiek mych ciężarze!
niech się jeszcze coś ukaże
niech potrwają w snach wojaże...
bez litości dzienne straże
wyrywają mi bagaże
opierają na dźwigarze
powiek brzemię - precz zbrodniarze!
kto dlaczego wam tak każe?
precz narzędzia wasze wraże!
w mózg rąbiący dnia kafarze!
obraz się w pamięci maże
sny zlewają się w aliaże..
wciąż na łóżka tkwię legarze
dokąd spieszysz się zegarze?
spóźnię się - szef mnie ukarze
i obetnie pewnie gażę
a jak zaspać - tylko w parze
kiedy dwie przy sobie twarze
szukam drugiej w żądz pożarze
resztę ciała jej obnażę
zerwę negliż jak bandaże...
patrzę w oczy jej - nie! - marze!
zdarza tylko się niezdarze
kto mi jeszcze śnić zakaże?

2017

niedziela, 17 września 2017

ballada o cudownym poczęciu Bolesława Krzywoustego ♫

by Bolesław był poczęty
wielce pomógł Idzi święty -
oto jak się miała sprawa
z początkami Bolesława:

gdy kler zwąchał że ma książę
problem by wywołać ciążę
i potomka spłodzić z żoną
taki sposób doradzono -

książę ścisnąć miał biedotę
klasztorowi sypnąć złotem
by dopomógł święty Idzi
bo bóg hojność książąt widzi

mnisi wdzięczni księciu wielce
nie wzgardzili złotym cielcem
i pościli trzy godziny
by się począł syn jedyny

książę sam zaś oprócz tego
że w ofierze dał złotego
cielca musiał trzy tygodnie
pościć w celi tkwiąc samotnie

przez ten czas z kościoła strony
czuwał księżnej przydzielony
brat Holofern wieńcząc dzieło
tym że dziecię się poczęło

książę chodził dumny cały
lecz Holofern zbyt zuchwały
był co mogło się podejrzeń
stać przyczyną co do księżnej

w nocy mnicha więc zabito
księżnę zwano tę Judytą
księcia pana - Władysławem
a ich syna - Bolesławem

a emocje tak potężne
poruszyły dziecię w księżnej
że pamiątkę dostał mały -
krzywe usta mu zostały

mówią też że jest przydomka
inne źródło dla potomka
i od curvus to z łaciny
z całkiem innej jest przyczyny

2017
inspiracja / parafraza: Gall Anonim
♫ na melodię: A. Zarycki

sobota, 16 września 2017

z nieba dzwon

bije w niebie boży dzwon
komu zgubę wieszczy on?
czy król jakiś straci tron?
w której spośród świata stron
krew popłynie z gniewu gron?
czyich domów w gruzach pion?
gdzie kostuchy krwawy plon?
czyj w agonii głowy skłon?
gdzie wdów więcej a mniej żon?
może niesie ludziom zgon
ktoś od bomb tysięcy ton
lub sterczących głowic bron?
może pośród śmierci zon
trzeba znaleźć sobie schron
by nie karmić trupem wron?
może już nas wrogi dron
mierzy wzrokiem szklistych błon?
może ja nie jestem mną -
żyje za mnie sztuczny klon?

2017

poniedziałek, 11 września 2017

Stańczyk ♫

dzisiaj narada z króla udziałem
na mapie hufce przesuwają całe
wkrótce już Smoleńsk Polaków
ruscy w odwrocie - niechybna ich klęska
wielkim sukcesem zdobycie Smoleńska
tylko gdzie Smoleńsk gdzie Kraków

Chrobry hamował dopiero w Kijowie
Jagielle Morze Czarne było w głowie
co tam Śląsk Sławno czy Kamień
zwierzchnikiem Inflant zostanie syn Bony
polski król Waza carem ogłoszony
potem rozbiory i amen

do wojen trzeba stutysięcznej armii
chłop pańszczyźniany takiej nie wykarmi
lecz król nie ciekaw rachunków
widzę jak kościół do spółki z panami
bawi się tuczy i gardzi chamami
i aż chcę krzyczeć: ratunku!

gdyby sny moje weszły w wodzów głowy -
czaszki dziurawe w ogniu ptak stalowy -
może nie przyszłaby klęska
może zajęliby się tym co mają
stali się byśmy wzorem innym krajom
wziąć nie chcieliby Smoleńska

sny się po wiekach Stańczyka sprawdziły
znów "Smoleńsk!" krzyczą prężą się bez siły
handlują nami jak kupcy
wciąż są panowie i jak dawnej chamy
kościół jak kiedyś bogactwem napchany
rządzący nadal to głupcy

patrzę na wszystko pełen przeczuć czarnych
widzę już blisko finał dla nas marny
choć sukces głoszą radośnie
siedzę bez słowa - szkoda mojej mowy
tylko Stańczyka dzwonki wewnątrz głowy
wciąż dzwonią dzwonią żałośnie

wodzów łby wsteczne tępe nieomylne
żyją mrzonkami ze Lwowem i Wilnem
wariatów sny o potędze
aż znów gdzieś z piachu wrócą pod Smoleńskiem
ekshumowane husarie zwycięskie
na wieczną chwałę i nędzę

karły u władzy władzy wciąż niesyte
kraj trzymający pod czarcim kopytem
i czarcim służące sztabom
mówiąc że wielkim zrobią nas narodem
w zwadzie z zachodem i gardzący wschodem
za durną skryli się babą

2017
♫ inspiracja / parafraza: J. Kaczmarski
na melodię: P. Gintrowski

niedziela, 10 września 2017

dziwna dziewczyna

na skraju pola przycupnąłem
na którym właśnie trwały żniwa
kurz się w upale wznosił kołem
jakby go w niebo zenit wzywał
podeszła do mnie na kolanach
zupełnie nagich całkiem bosa
pierś w słońcu lśniła jej różana
koszula w zębach w ręce kosa

w samo południe w słońca skwarze
gdy każdy żniwiarz odpoczywa
pot połączone zwilżał twarze
w najlepsze trwały nasze żniwa

nikt ze żniwiarzy się nie spostrzegł
gdy południowy wiatr się zrywał
jak się mieniło w słońcu ostrze
jak unosiła złota grzywa

zniknęła nagle gdzieś dziewczyna
nikt nic nie widział nic nie słyszał
w głowie szumiało jak od wina
przez chwilę - potem tylko cisza
choćby ostatnie to wspomnienie
być miało które przeszłość zmywa
życia jest warte uniesienie
nawet jedyne - zwłaszcza w żniwa

nikogo im nie brakowało
do prac żniwiarze powrócili
tylko ktoś dostrzegł plamę małą
na skraju pola w pewnej chwili

trup leżał nago w krwi zakrzepły
krew ciekła z szyi uszu nosa
z otwartych oczu łzy wyciekły...
gdzie była panna i gdzie kosa?

2017
inspiracja / zapożyczenia: W. Młynarski

sobota, 9 września 2017

dojarka

pierwsze było to dojenie
pod brzuch siadła - już wiedziałem
ręce wzniosła o zbawienie
prosząc wzrokiem drżącym ciałem
musiał pomóc mistrz adeptce -
stanął z tyłu pod ramiona
wsunął pannie silne ręce
i uchwycił w nie wymiona
delikatnie zsuwał palce
prosto w ucho mówiąc słowa
aż wyjaśnił to dojarce -
nie pociągać a masować
wtedy ona wzięła w dłonie
miękkie ciepłe i kobiece
i zsuwała aż po koniec -
płyn go zwilżył jak wosk świecę
i tak jej się spodobało
tak to nowe zachwyciło
że dojenia było mało
gdy poczuła jak to miło
i choć to niehigieniczne
wzięła cycek sztywny w usta
a po chwili w buzi ślicznej
mleczny napój cieknąc chlustał

2017

piątek, 8 września 2017

słodka wyprawa

gdy spiżarni stróże
przysnęli na dłużej
córka ich wraz z Józką
bez strachu przed rózgą
(choć im włos na skórze
powstał - to nie tchórze)
jak żółw ostrożniutko
dały radę z kłódką
by skarbów kosztować
jak wójt lub królowa

chciały przyjaciółki
słój wziąć z górnej półki
by wieźć w podróż krótką
miód czółnem lub łódką
i wśród wzgórz pagórków
zużyć do ogórków
na wróżbę odkrycia
skrytych źródeł życia
póty rzeką płynąć
póki równik miną
później żółte morza
gdzie różowa zorza
przez próżnię przepłynąć
za równinę siną
powłóczyście w strony
pójść gdzie śpi spóźniony
górnik tuż przed zmianą -
włóczką go związano
z jeziora w Kórniku
wody wziąć w piórniku
gwiazd północnych szukać
kiedy pójdźka huka
włóczyć się przez lata
w równoległych światach
pływać w wielkim stawie
na pół włóki prawie
znaleźć święte płótno
w którym złote włókno
i wstąpić jak trzeba
do siódmego nieba
gdzie człowiek na ogół
równy panu bogu -
plan wręcz doskonały
prócz szczegółów małych

bo wówczas jak w próchno
ktoś by włócznią gruchnął
trafił duch niezgody
móżdżki panien młodych -
tak im miód był miły
że się poróżniły
tak się wykłócały
o ten słoik mały
stawały na palcach
jak górale w tańcach
aż żółcią kapały
z wątrób na sandały
że wióry leciały -
tu wziął w łeb plan cały -
gdy krzyczały chórem
która ma na górę
wejść to w kłótni środku
słój spadł i się potłukł

i już wkrótce muszki
brudzą w strużce nóżki
nurzają się pszczółki
od żądeł po czułki
tuczą brzuchy chrząszcze
w lepkiej miodu wstążce
a trzmiele skrzydełka
ranią w słoja szkiełkach
próbują też żuczki
tłuste w miodzie sztuczki
ważki jak ołówki
szczupłe kleją główki
a pazie królowej
trójniak mają w głowie -
cóż - tak to przez kłótnię
ucztę mają trutnie

Józia z córką stróżki
hyc! - wzdłuż krótkiej dróżki
jak w prószu króliczki...

przez otwarte drzwiczki
co wleci jaskółka
ginie jedna pszczółka
trzmiel w miodu kropelkach -
przysmak dla wróbelka
żuk robiący stójkę
zjadany przez sójkę
chrząszcze oraz ważki -
przepiórki igraszki
gżegżółki z paziami
lecą ósemkami
a muszki słodkawe
je wiewiórka nawet

najadły się równo
a z wyprawy...

2017

środa, 6 września 2017

wspomnienie

września początek
mundurków granat
zgrabnych dziewczątek
pamięci szrama
słodycz co mieści
cierpkie wspomnienia
lat już trzydzieści
czas nic nie zmienia
bielutka bluzka
i włosów ogon
obrazy w lustrach
zabijać mogą
wciąż żywe ciało
wnętrze spalone
jeszcze mi mało
jeszcze nie koniec
od zła mojego
boli cholernie
i z bólu tego
zła tyle we mnie

2017

poniedziałek, 4 września 2017

bitwa morska

na suchego oceanu
okręt wpłynął mój przestworza
wśród pieniących się bałwanów
szukał wrażeń w obcych morzach
aż gdy mgły opadły ranne
ujrzał w falach krągłą rufę
ponad burty nienaganne
wielki się unosił bufet
blat szeroki z niklu błyskiem
mógłby unieść piwa kufel
jedna myśl wyparła wszystkie -
oto strzelić muszę lufę
bukszpryt sztywno naprężony
pomny dawnych abordaży
ruszył podejść z dobrej strony
by na atak się odważyć
burta w burtę nacierając
pokazałem działa swoje
lecz kapitan kogi: zając -
poddał bitwę z pierwszym bojem
a gdy wkrótce całą siłą
wszedłem nowe brać pokłady
podbitemu wstyd nie było
że się bronić nie dał rady
więc dziób najpierw został łupem
potem mostek i ładownie
w końcu rufa - padłem trupem
tak zwyciężać jest cudownie!
lecz załoga kogi nagle
zatańczyła na bukszprycie
więc ponownie wzniosłem żagle
aby odbój dać o świcie
gdy napawam się podbojem
że tak sprawnie bez przemocy
uzyskałem to co swoje
w kilka szarży jednej nocy
to załoga kogi płacze -
czy zły byłem lub okrutny?
nie! z niej taki jest kozaczek
co jak z konia zsiądzie - smutny

2017
parafrazy / zapożyczenia z: A. Mickiewicz / B. Choiński / J. Gałkowski / S. Wyspiański

niedziela, 3 września 2017

akcja dekomunizacja

dobra zmiano - rządź tak dalej
dźwigaj naród upodlony
usuń z ulic placów alej
sprzedawczyków i czerwonych

precz z Tuwimem precz z Przybosiem
precz z Broniewskim i Gałczyńskim
precz z Szymborską i Miłoszem
Brzechwą Boyem i Słonimskim

Iwaszkiewicz precz Żukrowski
Mrożek Śliwiak precz Dąbrowska
pedał Lechoń i Kruczkowski
Jastrun precz i precz Nałkowska

Konopnicka precz i Reymont
precz Żeromski i Mickiewicz
w zamian na cokoły wejdą
Makowiecki i Rymkiewicz

Ford Łapicki Wajda sczezną
wraz z Łomnickim i Kuroniem
Chodakowska Zelnik wezmą
schedę z Kurskim i Rachoniem

precz czerwone skurwysyny
twórcy mitu PRL-u
Pstrowskie Sołdki Gagariny
zdrajcy z B.Ch. i A.L.-u

nie ma ulic - wie przedszkolak -
ruski pachoł mieć Waryński
ale szlachcic ale Polak
jakim Feliks był Dzierżyński

żaden kacap innowierca
ateista żyd przeklęty
ale Ogień żydożerca
i Łupaszka - też wyklęty

jak Piłsudski - ma katolik
mieć - nie jakiś nawróceniec
jak Kukliński Ryś pułkownik -
a nie zdrajca odszczepieniec

Naruszewicz i Wybicki -
od tych może być nazwanie
król Staś August i Ogiński -
hola! - to targowiczanie

plac dla Ulmów katolików -
żyda kryli niewdzięcznego
tu nie było szmalcowników
tu nie było Jedwabnego

za komuny były Kielce -
to czerwoni podjudzali
nienawidził Wiesław wielce -
myśmy żydków pokochali

powstał projekt u biskupa
aby place podrzeszowskie
mogły nosić nazwy upa-
miętniające orły lwowskie

gdzie powstańców jest nazwanie
trzeba dodać objaśnienia:
"nie dotyczy gdy powstaniec
nie zszedł później do podziemia"

pousuwać wszystkie daty
gdy czerwoni powkraczali -
przyszli gwałcić tu psubraty
Kraków kazał zburzyć Stalin

tylu trzeba będzie skreślić
że ich imion nie wyliczę
szczęście nasze że nadeszli
piotrowicze pawłowicze

2017

sobota, 2 września 2017

nostalgia

co z wami będzie kiedy odejdę?
czy ktoś was z imion wyliczy?
kto o was jeszcze pamiętał będzie
i kto się wami zachwyci?

kto spojrzy rano w światło ze wschodu
które z nadzieją przychodzi
i wyrywając od śmierci chłodu
przywraca życie przyrodzie?

by nigdy młodym nie być kto jeszcze
starcem od razu się zrodzi
lecz nie dorośnie też jednocześnie
by życie łukiem obchodzić?

kto dawne wersy zdoła zrozumieć
i przyszłość z nich przepowiedzieć?
kto wie że bydło pędzone w tłumie
w końcu do rzeźni się wiedzie?

gdy ci co mienią siebie gwiazdami
w białe obrócą się karły
wy przemierzycie świat kometami
w legendy czas nieumarły

a ja choć zmarłem przed wielu laty
umierać będę codziennie
a wraz ze śmiercią ostatniej daty
zostanę z wami niezmiennie

2017

piątek, 1 września 2017

Westerplatte już się nie broni

serc młodych łomot na marne
dłonie do walki gotowe
wróg rzucił wojska mocarne
hufce przemocą stalowe

a tutaj zaledwie dzieci
chociaż podobne mundury
żołnierski but je rozgniecie
w triumfie zupackiej kultury

tak to gdy umysł zatruty
w chore idee uwierzy
oślepły od wściekłej buty
wrogów uczyni z harcerzy

"stać!" szczeknie suka spieniona
kiedy ją spuszczą z łańcucha
pilnie by kąsać szkolona
więc harcerz stoi i słucha

jesteś młodzieńcze więc niczym
mięsem armatnim i trupem
bo to nie racja się liczy
lecz siła buta i tupet

2017

czwartek, 31 sierpnia 2017

gwałtu rety torturują

jak w czas burzy czarne chmury
czarne niczym noc w Rimini
zaszły rozum poniektórym -
czarni gwałcą nas Murzyni!

chwała tobie dobry boże
że uchodźców u nas nie ma
gwałcić kobiet nikt nie może
nie istnieje tu ten temat

choć złośliwiec powie jakiś
że chłód w Polsce zbytni trzyma
by po plaży nocą łazić
sorry - taki mamy klimat

wreszcie wiem jak Pasolini
gdy miał chęć na fiki-miki
zginął w Ostii (nie w Rimini?) -
kwartet zgwałcił go z Afryki

inkwizytor jaki teraz
fantazjuje niczym w bajkach
że powróci tortur era
i się spełni miażdżąc jajka

czas pozmieniać prawo stare
norymberskich ustaw wzorem
i powiązać za gwałt karę
z gwałcicieli dup kolorem

jak wiadomo - u czarnego
ponad wymiar wielka męskość
stąd też gwałt z udziałem jego
to szczególne okrucieństwo

kiedy białas zaś ma pałkę
jak minister cienką jaki
może spać spokojnie całkiem -
bo czy zgwałcić może taki?

nie jest w stanie jaki taki
jakby chciał się sprawić z babą
więc nadrabia własne braki
gwałcąc rozum oraz prawo

2017

wtorek, 29 sierpnia 2017

mój dzień

"ledwo słoneczko uderzy
w okno złocistym promykiem,
budzę się hoży i świeży
z antypaństwowym okrzykiem"

wciąga poranek gówniarza
w miłą moralną zgniliznę
i wnet serdecznie obraża
boga bliźniego ojczyznę

"komunizuję godzinkę,
zatruwam ducha, a później,
albo szkaluję" kapinkę
"albo, gdy święto jest, bluźnię

zaśmiecam język" ojczysty
"znieprawiam, do złego kuszę,
(...) mam bolszewickie" pomysły
"i sączę jad w młode dusze"

od szpiegów biorąc opłaty
z narad w komendzie wynoszę
tajne hydrantów schematy
plan uzbrojenia w kalosze

wieczorem ściągam z drukarki
broszurki komunistyczne
śliczne zielone dolarki
gazetki pornograficzne

i robię świństewka wszystkie
do trzykrotnego orgazmu
/znam taką małą sadystkę
z katolickiego gimnazjum/

z koncertów wracam o świcie
żądny lewackich wybryków
i mażę krwawo bandycie
łapy na miejskim pomniku

a choć mnie w loży szyderców
kraj litościwie mój liże
mam jego wodzów nie w sercu
"lecz wprost przeciwnie i niżej"

widzę jak w mroczną ktoś chwilę
sieczką wypchane łby zakuł
że po redakcjach jest tylu
"głupich endeckich pismaków"

2017
cytaty / zapożyczenia / parafraza: J. Tuwim

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

o mediach publicznych

domy publiczne wzniesiono
by można sobie /nietanio/
poszaleć bardziej niż z żoną
z mniej krępującą się panią

lecz oto w mediach publicznych
kurewstwa co dzień tak wiele
jakby sposobem magicznym
mylono misję z burdelem

różnica - dziwkarz niech słucha -
taka że kurwie się płaci
a w mediach - za cudze rucha
i jeszcze na tym bogaci

zakończę te skandaliczne
strofy uwagą dla drania -
nie wszystko to co publiczne
służyć ma ci do ruchania

2017

niedziela, 27 sierpnia 2017

na Beatkę

na ławeczce w Augustowie
z Albatrosa jest Beatka
co mąciła panom w głowie
królowała na prywatkach

lecz dlaczego - niech ten który
rzeźbił piękność powie jeszcze -
nie wziął wzoru dla figury
z imienniczki z gminy Brzeszcze?

nie chciał w krągłej jak kuleczka
widzieć piękna rzeźbiarz świnia
nie dla niego piwa beczka
tłusta prosto z Oświęcimia

2017

sobota, 26 sierpnia 2017

o genach

ach te geny geny ach te
dróg ich nigdy znać nie będę
bóg je miesza wespół z diabłem
nie wie jak sam Grzesiu Mendel
jak to jest że matka brzydka
nieszczególny ojciec całkiem
a tajemna genów nitka
zszyła taką śliczną lalkę?
a zło w dobrych tak rodzicach
w jakich było skryte genach
że z DNA ich dziedzica
mogła powstać taka hiena?

2017

wtorek, 22 sierpnia 2017

RYMELIK 46 - duma Szczańca

mógłby dumny być we wsi gdzie kraniec
Polski z imion jej ulic mieszkaniec
bo ma każda świętego
imię ale co z tego
kiedy wioska nazywa się Szczaniec

2017

środa, 16 sierpnia 2017

Róbmy swoje v. 2.0 ♫

raz kiedyś Adam w miejscu Raj
chciał z Ewą mieć uciechę
rzekł: "tego mi spróbować daj
co stary nazwał grzechem"

i gdy kusili w krzakach los
swój i nasz w jednej chwili
wystraszył Ewę stwórcy głos
bo nadzy nagrzeszyli

a Adam wtedy pierwszej z pań
znaczących szepnął kilka zdań:

"róbmy swoje -
fajnie jest to czemu nie?
róbmy swoje -
póki nam się jeszcze chce
by skończyć to co się zaczyna
zmajstrujmy coś - a choć Kaina
mamusiu!
[nie raj to już lecz łez dolina
nie mleko płynie miód malina
a człowiek w prochu jak padlina
i tyle ma co powspomina
czas który minął jak godzina
gdy chuć działała jak sprężyna
nie trzeba było z lampy dżina
starczało prącie i wagina]
róbmy swoje róbmy swoje -
może to coś da - kto wie?"

po latach rzymski żołnierz w krzyż
bił gwóźdź w Jerozolimie
na krzyżu leżał Żydów mistrz
co Jezus miał na imię

Rzymianin dziwnie z tym się czuł
więc spytał kilku innych:
"a co jeśli ten niby-król
jest bogu ducha winny?"

i gdy młot wstrzymał w drogi pół
rzekł kumpel swoim waląc w dół:

"róbmy swoje -
płacą nam to czemu nie?
róbmy swoje -
póki nam się jeszcze chce
by pełna mogła być rodzina
do ojca trzeba posłać syna
więc bijmy!
[skazańca grzbiet niech chłoszcze trzcina
i skronie rani mu tarnina
wszak zawsze znajdzie się przyczyna
by zawisł jakiś gdzieś chłopina
Piłata w tym już jest łysina
potrzebny mit chrześcijanina
a dla mnie milsza jest kantyna
niż wyczyszczona łbem latryna
na plecach zbędna pręga sina
jak Żydom w szabat wieprzowina]
róbmy swoje róbmy swoje -
może to coś da - kto wie?"

po wiekach Max i Georges we dwóch
przy czarach siedli wina
wnet wyczuł Max że jego druh
cokolwiek się zacina

"Max - może by tak zrobić że
tu deus ex machina
bo terror zjada dzieci swe
po co ta gilotyna?"

a Max jedynie podniósł wzrok
i rzekł nim Georges odpłynął w mrok:

"róbmy swoje -
krwawo jest to czemu nie?
róbmy swoje -
póki nam się jeszcze chce
mus skończyć to co się zaczyna
już taki los jest jakobina
więc tnijmy!
[wpierw króla pana i delfina
biskupa szlachtę bernardyna
i baron pod nóż i hrabina
cudowny efekt jest domina
dopóki widzom nie dość kina
niech ostrzu spadać daje lina
i kroi szyje jak puginał -
rozrywka lepsza niż kryminał
nie Paryż rządzi już a gmina
i len króluje nie satyna
by wybić klin potrzeba klina
więc nie pleć co przynosi ślina]
róbmy swoje róbmy swoje -
może to coś da - kto wie?"

minęło sto pięćdziesiąt lat
w Jűrgena rękach szansa
znalazła się by zmienić świat
gdy Jűrgen rzekł do Hansa:

"wiem Hans że Żydzi są jak wszy
zdradliwi i pazerni
lecz wątpliwości mam już czy
świat lepszy będzie bez nich"

usłyszał w tamten mroczny czas
od Hansa z którym wpuszczał gaz:

"róbmy swoje -
fűhrer nasz nie myli się
róbmy swoje -
póki nam się jeszcze chce
gdzie nasz jest ból tam Żydów wina
wróg rzeszy kto myśleć zaczyna
[spójrz - starczy wyobraźni krztyna
by ujrzeć tam gdzie dym z komina
że dobra spełnia się nowina
i nowa rodzi Palestyna
gdy prochy skryje już radlina
otworzy rajska się dolina
a komu szkoda jest rabina
wyjedzie poznać mróz Stalina
/na wschodzie taka jest kraina
gdzie wszystko zmarznie prócz pingwina/
idiota dupę sam wypina
a order jest dla skurwysyna
i podziw cnota cór Berlina
laurowy wieniec od Odyna]
więc nie truj!
róbmy swoje róbmy swoje -
może to coś da - kto wie?"

artyście ktoś powiedział tak:
"tyś ponoć był jak szyna
a mnie się zdaje żeś giął kark
przed władzą jak leszczyna

i znów nie jesteś taki walk
weteran ni oryginał
co czynić teraz i żyć jak
gdy bliski życia finał?"

artysta wdział znoszony frak
i setny raz zaśpiewał tak:

"róbmy swoje -
rękę pana liże się
róbmy swoje -
przecież ciągle jeść się chce
coś kończy się wciąż coś zaczyna
a dzioby drze i drze rodzina
to dla niej!
[smaczniejsza szynka niż jarzyna
a na przednówku i łozina
wie każdy po co jest drabina
i kiedy może to się wspina
by indyk w święta i jedlina
od chałtur siwa jest czupryna
gdy córki ma się dwie i syna
inteligencja karki zgina]
róbmy swoje róbmy swoje -
może to coś da - kto wie?"

rodacy!
róbmy swoje -
a ty głupi brawo bij
róbmy swoje
by kolejny karmić ryj
niejedno jeszcze nawrócenie
i schizofrenię na tej scenie
zobaczysz!
róbmy swoje róbmy swoje -
by na swoje ktoś mógł wyjść

suplement:
do szefa mówi tępy zbój:
"zasłałem oto łóżko
a tełaz powiedz wodzu mój
czy nakłyć to poduszką?"

lecz tylko jedna robi z kup
wrażenie na dziewczynach -
ta forsy - gówno to nie łup
a tylko brudna mina

więc szef rzekł: "co chcesz robić - rób
mam tylko jedną radę - łup!

łupmy swoje -
póki jeszcze jest co brać
łupmy swoje -
wtedy dobra nasza mać
z rozmachem i na wielką skalę
najchciwszych band nie sądzą wcale
bo rządzą
łupmy swoje łupmy swoje
nas przecież na wszystko stać"

ostatni pora zrobić zwrot
bo noc już się zaczyna
i w formie takiej puenty ot
powiastek spisać finał:

co rusz w historii zjawia się
i owcom karki zgina
wódz-baran licząc na to że
ze stada ciemna glina

i gdy nie myśli całkiem już
prowadzić daje się pod nóż

robiąc swoje
bo barany wiedzą że
robiąc swoje
owce dają wodzić się
na buty szczyt pogardy drwiny
by stoczyć się w zła rozpadliny
na zgubę
robiąc swoje robiąc swoje
na cwaniaków chytrych żer

2017
♫ inspiracja / parafraza: W. Młynarski
na melodię: J. Wasowski

niedziela, 6 sierpnia 2017

mucha i zamek

jestem muchą
na murze starego zamczyska
nawet nie motylem
gdzie czas przez wieki pieczęci odciskał
przysiadłem na chwilę
z brudu przyziemności
na epok mogile
grzeją mnie przeszłości
porządki i style
odbiciem wieczności
i mojego tyle

chociaż tkwiłem w gnoju bydła
nie pamiętam razy ile
to się wznieść na błonkoskrzydłach
mogę wciąż i lecieć mile
przez tych błonek pryzmat wysłać
tęczę zamku bryle
tańczyć w słońcu błyskach
gdy on w ziemskim pyle

2017

sobota, 5 sierpnia 2017

rośnie młodzież na robocie

"dobrze i do końca rób cokolwiek robisz" -
stara dziwka młodej takie pouczenie
dała oraz przykład zlizując z podłogi
wyplute przez tamtą klienta nasienie

2017

niedziela, 16 lipca 2017

RYMELIK 45 - o orle w koronie

by dumniejszy był orzeł od wrony
ma koroną mieć łeb obciążony
a on wznosi się lotem
ponad ziemską głupotę
i jest dumny bez głupców korony

2017

poniedziałek, 10 lipca 2017

Christus Matrimonium Benedicat

żyli mąż i żona
nie młodzi nie starzy
drzwi w drzwi z nimi - ona
- sama - los tak zdarzył
kiedyś także żona
nie piękna nie szpetna
dzisiaj rozwiedziona
samotna bezdzietna

nie żyły sąsiadki
w sąsiedzkiej przyjaźni
lecz raczej jak kwiatki
które inny drażni
mężatce statecznej
było w oku solą
że małżeństwo wieczne
tamta swoją wolą
zerwała a teraz
najzwyczajniej w świecie
w sukienkach przebiera
by na mszę polecieć
wszakże nie dla pana
w komunii skrytego
lecz wzorem szatana
by męża obcego
kusić - stąd mężatki
łypały złowrogo
a mąż jej sąsiadki
płacił za to drogo

aż - na boże ciało -
zuchwalstwo rozwódki
miareczkę przebrało
gdy strój ledwie sutki
krył jej i wstyd krocza
w słońcu nad balkonem
niecąc gromy w oczach
sąsiadki zgorszonej
co na balkon zwlokła
też się ale po to
by wystroić okna
wtórując bigotom
w portrety z papieżem
na procesję z księdzem -
jak mówić pacierze
widząc nagą jędzę?

minęło pół roku
i nadeszły święta
atmosfera w bloku
w wigilię napięta -
sąsiad dłubał w ościach
nie podnosząc głowy
a rozwódka w gościa
talerz dodatkowy
łkała z samotności
nim proboszcz z kolędą
w domu jej zagościł
nieco dłużej będąc
niż był u sąsiadów
gdzie mąż z żoną wściekłą
wśród szału napadów
przeżyć musiał piekło

w trzech króli mężatka
wyjechała sama
bez męża gagatka -
prosiła ją mama
brat oraz szwagierka
i chrześniak jedyny -
prezent na Kacperka
wzięła imieniny
miała przenocować
lecz jak to przy wódce
od słowa do słowa
i tak to już wkrótce
z kochaną rodziną
wszczęła awanturę -
wróciła i z miną
złą weszła na górę
spojrzała: Ka-eM-Be
na drzwiach kredą stało
odwróciła gębę:
Ce-eM-Be na biało
na drzwiach u sąsiadki -
te się otworzyły
i ujrzała gatki -
o mój boże miły!
mąż jej w samych slipach -
ten gamoń łamaga
a przy nim ta cipa
całkiem prawie naga

choć stoczyła boje
marne były skutki -
mąż od żony swojej
odszedł do rozwódki
teraz grzeszą podli
rozpustą w pościeli
a żona się modli
by ich diabli wzięli

dziś gawiedź tłumaczy
skandal ten niemały
że drzwi kredą znaczy
śląc tajne sygnały
ten kto cierpiąc żyje
w wewnętrznej niewoli:
"Kobieta+Mnie+Bije"
i "Cipa+Mnie+Boli"

2017

wtorek, 4 lipca 2017

złodziej w sezamie

wpierw szafirów parę skradłem
zwilgotniałych zmierzchu rosą
w nim barwiących się szmaragdem
traw deptanych stopą bosą
a wnet niżej już sięgałem
po korali czerwień krwistą
i spod nich opale białe
których sznur brylantem błysnął
ku królewskiej w dół purpurze
wśród kremowych aksamitów
gdzie rubiny dwa na górze
twardo wieńczą miękkość szczytów
aż po muszlę w której schronie
cenna kryje się macica
i zawarta niby w dłonie
perła mieniąc się zachwyca

2017

sobota, 1 lipca 2017

jestem

z ciszy
przez strzęp szeptu
szelestem
w burz wystrzał
ostrzy brzytew-przeszkód
wskroś
bez wskazań mistrza
wprzód
strzygom na przekór
choć spiętrzając zgliszcza
szafarz los w czczy przekuł
by strzec szczęścia spichrza

bezwstydnie bezczelnie
przechrzta czy bluźnierca
raz w próżnię raz celnie
lecz szczerze lecz z serca
wnętrzne wszak nad wierzchnie
bezdźwięczne nad huczne
blichtr z próżnością pierzchnie
w słońcu światło sztuczne

czeluść złem się szczerzy
tłuszczy naśladowczej
szczwani hochsztaplerzy
wystrzyżcie łby owcze
skrzy się łysych czaszek
gładź sczyszczonych z myśli
bądź przeklęty czasie
gdy sen ich się wyśni

raz mężnym cietrzewiem
w wachlarz nastroszonym
czuszykając w gniewie
skubać z piór ogony
raz w podniecie głuszcem
wznieść się nad bełkotem
głuchym lecz nie głupcem
i nigdy skrzekotem

przyszłość na sztandarze
pod krzyżem przeszłości
po widnokres zdarzeń
wznosząc w twarz wieczności
jeszcze krzycząc w przestrzeń
aż sczeźnie w przestworzach
na kształt grzmotu w westchnień
deszcz
wraz wzejdzie zorza

z brzasku przedświtania
po zmierzchu wszechkrwawie
przez krzyż
zmartwychwstania
doświadczając prawie
z burz chrzęstu i zgrzytu
rzężeń dżdżu szelestem
przez zwichrzonych szczytów
szept cichnący:
jestem

2017

środa, 28 czerwca 2017

RYMELIK 44 - atak syjonizmu

na honorze Polaka to plama
że katolik Semowi za Chama -
dość że Chrystus się zrodził
z tej co z Żydów pochodzi
to Żydówką jest też pierwsza dama

2017

niedziela, 18 czerwca 2017

14 słów

                                       "Zaprawdę, powiadam wam:
                                        Wszystko, co uczyniliście jednemu
                                        z tych braci moich najmniejszych,
                                        mnieście uczynili."
                                                                             Mt (25,40)
oto słów czternaście moich
a niech piekła ten się boi
komu w sądny dzień przytoczy
je skrzywdzony patrząc w oczy -
bo takiemu wtedy biada
ja "zaprawdę wam powiadam:
wszystko coście uczynili"
w każdym miejscu w każdej chwili
"z moich braci najmniejszemu
to jakoby mnie samemu"
i z otchłani w gniewie sproszę
diabłów osiemdziesiąt osiem
nawet to wam nie pomoże
żeście byli dzieci boże

2017

piątek, 16 czerwca 2017

RYMELIK 43 - muzykolek

nie kardiolog i nie ortopeda
ale jazz leczy - wiedział Komeda
bo z chorymi ciałami
żyć możemy latami
a bez muzyki w sercu się nie da

2017

czwartek, 15 czerwca 2017

boże ciało

                                          I ołtarz
już tylko za to zegnę się z chwałą
żeś stworzyć zechciał istotę małą
a tyleż piękną ile nietrwałą
cudem mi było to boże ciało

                                         II ołtarz
mogłem być w raju lecz mocą całą
płomieni piekło na mnie nastało
a że nie byłem z granitu skałą
ogień pochłonął to boże ciało

                                        III ołtarz
jeszcze nadziei ziarno zostało
że jak Eneasz powrócę cało
lecz odebrano mi panią białą
jak święta hostia to boże ciało

                                        IV ołtarz
cierpiące odtąd katuszę stałą
z duchem będącym duchów zakałą
w którym twojego światła tak mało
racz zwolnić z życia to boże ciało

2017

niedziela, 4 czerwca 2017

cztery pory roku

tamte wiosny jeszcze bolą -
gdzie ich zieleń niespełniona?
pamięć wieczną w ranach solą
od niej w oku strużka słona
w listkach pąkach świat drżał cały
z których owoc miał być latem
twarde łuski pozostały
w ziemi i z podziemi światem
gdzie się kłami dzicz worywa
w miejsce liści tylko w górze
jak nadzieja pamięć żywa
a w niej huczą letnie burze
przeminęło burzą wszystko
zżółkło uschło poszarzało
słońce zdało się tak blisko
ciepła tak żałośnie mało...

zrzuca dni jak liście suche
czas mój - dąb jesienią płową
lecz nie zmaga go podmuchem
śmierci wiatr by wciąż na nowo
mógł umierać nieśmiertelnie
po tysiąckroć w żalu szumiąc
aż po zim kres gdy zupełnie
mrozy życie wszelkie stłumią -
spojrzę wtedy na tych wszystkich
co w rozpaczy konać będą
uśmiechnięty bo już bliski
koniec - tak to było ze mną
sam cierpiałem teraz wiecie
czujcie raz co ja przez lata
pośród was a w swoim świecie
lecz nadzieja mnie skrzydlata
ponad zimną otchłań niesie
nikły starczy wiosny promień
za najdłuższą życia jesień -
kiedyś przyjdzie zimy koniec
wiosny muszą nadejść wreszcie
po nich lata w sercu w końcu
w co tam chcecie sobie wierzcie
jeszcze spojrzę w oczy słońcu...

2017

niedziela, 26 marca 2017

wiosna

jak zwykle przyszłaś z kolejnym rokiem
by w moim znaleźć się autobusie
jak zwykle inna z nowym urokiem
w służbie tej samej jednak pokusie
włosy ktoś słońca złotem wypełnił
ciepły blask zaklął w oczu orzechu
płaszczyk w oliwkach a w smukłej czerni
nogi asumptem zgubnym do grzechu
o dni tych kilka twoje spóźnienie
niedostrzegalnie dla mnie jest małe
gdy jest zbyt późno o pokolenie
zbyt późno dla mnie o życie całe

2017

środa, 22 lutego 2017

RYMELIK 42 - love story

on ją kochał nieśmiałą i biedną
gdy odeszła to wszystko mu jedno
było - stracił sens życia
światu gorycz wykrzyczał
po czym broń wziął i w łeb sobie jebnął

2017

sobota, 18 lutego 2017

RYMELIK 41 - transakcja wiązana (węglowo-smogowa)

pewien kraj miał złóż węgla niemało
i energię z tych złóż niemal całą -
z węgla tworzył dym w piecach
piekłu towar obiecał
piekło smogiem go wynagradzało

2017

piątek, 17 lutego 2017

RYMELIK 40 - król i żebrak

król w sądowym był sporze z żebrakiem
list mu wysłał a w nim słowa takie:
'wszyscy równi przed prawem
sąd rozsądzi tę sprawę
potem kat mój zapozna cię z hakiem'

2017

czwartek, 16 lutego 2017

sir filantrop

dziwić nie może to u bogacza
że filantropem jest dla nagrody
(jeśli naiwność norm nie przekracza) -
cwaniak na wszystkim ukręci lody

2017

poniedziałek, 13 lutego 2017

RYMELIK 39 - przestroga dla chciwych

pewien sknera się z księdzem nie dzielił
zamiast na mszę szedł w las przy niedzieli
lecz za grzech winni płacą -
ksiądz znajdywał go z tacą
bo mu potem kopyta śmierdzieli

2017

RYMELIK 38 - paczkowski

jest na Śląsku prastary gród Paczków
dookoła on ma zamiast krzaczków
mur na wzór Carcassony
by móc nim otoczonym
być jak więzień bez widzeń i paczków

2017

(di)RYMELIK 37 - otmuchowski

skąd jest miasta nazwanie - Otmuchów?
onomasta ma zdanie - z odruchów
dawnych książąt Zasrańców
co machali jak w tańcu
żeby zadki opędzić od muchów

(a znów wersja spisana ze słuchu
mówi: gród ten był znany z łasuchów
i z fabryki słodyczy
lecz się nieco przeliczył
bo roiło się w mieście od muchów)

2017

niedziela, 12 lutego 2017

psalm

tyle lat bez ciebie bez celu wbrew sobie
czując że bez sensu jest cokolwiek robię
a jeszcze ten ciężar ku większej rozpaczy
czasu który w pamięć jak zadra się whaczył
gdy wszystko się zdało tak proste i jasne
jakby rozświetlone twoim było blaskiem
że podnieść by można i przesunąć górę
a zostało trwanie jedynie ponure
z bólem niegasnącym po czymś utraconym
wyrwanym wraz z sercem przez drapieżne szpony
i poczuciem po tym dziury w sobie wielkiej
przez którą radości przelatują wszelkie
niczym wiatr przez żeber kościotrupa ażur
lecz liście zmiatając na wspomnień cmentarzu
czuję cię w powietrzu twój oddech i dotyk
i wstydzę się siebie kiedy myślę o tym
ale mam nadziei odrobinę w głębi
że mnie mimo wszystko całkiem nie potępisz
wierzyć chcę że jesteś w każdej chwili obok
i czuć się silniejszy odrobinę tobą
kiedy miłość we mnie w popiół wypalona
może krztę godności zachowam nim skonam
a chociaż wciąż idę przez krainę ciemną
nie całkiem zły jestem bo ty jesteś ze mną

2017

sobota, 11 lutego 2017

RYMELIK 36 - po kolejnym zamachu (oświęcimskim)

pozostawił rząd państwo w ruinie
drogi gorsze niż na Ukrainie
teraz musi rząd nowy
w ramach kraju budowy
po tych drogach tak gnać aż ktoś zginie

2017

piątek, 10 lutego 2017

RYMELIK 35 - folwark zwierzęcy

naiwniaku - ten folwark nie twój
grzbiet wygrzmocą ci choćby za strój
tu za knurem mus leźć
i baldachim mu nieść
jesteś świnią lub nikim - i... cześć!

2017

czwartek, 9 lutego 2017

KILERYM 35 - miej baterie na ferie

pan pojechał bez pani na ferie
bo miał co dzień z tą panią brewerie
chociaż zamknął ją w domu
ta nie szkodząc nikomu
używała aż padły baterie

2017

środa, 8 lutego 2017

KILERYM 34 - tupeciara Madzia

Madzia z wielkim tupetem jest żmiją
rzyć wystawia gdy inni ją kryją
i to nawet ją bawi
kiedy niemal się dławi
mówiąc: z ust mi to właśnie pan wyjął

2017

KILERYM 33 - bezwstydny Sasza

gdy czuł Sasza że seksu jest szansa
szastał trzosem żądz w szorstkich awansach
aż zszedł z szos człowieczeństwa
w bezwstyd złóż wszeteczeństwa
ssąc z szelestem susz szyszek szympansa

2017

KILERYM 32 - dziewczęca udręka

dręczy myśli dziewczęce mężczyzna -
czy dostrzega ją? - imię jej czy zna?
czy też zdobyć ją zechce?
czy pieszczotą połechce?
bo na razie ją tylko męczy w snach

2017

KILERYM 31 - glina w więzieniu

odkąd wiedzą już o nim że glina
więzień los za kratami przeklina
bo bandytę ustrzelił
a ten kumplem spod celi
jest i mściwie mu nocą prze klina

2017

wtorek, 7 lutego 2017

komu bije dzwon

przestrzeń za oknami niczym życie mija
pedał do podłogi dusisz wraz ze strachem
na łuku wypadasz słup stalą owijasz
wyjmą cię wyciętym nożycami dachem

ktoś krzyczy ktoś chwyta lecz ty wiesz że ona
oddziela od reszty już bezwładną szyję
wstajesz i spokojnie idziesz w jej ramiona
słysząc dzwon co tobie w tym momencie bije

skrzydła za oknami tną we mgle konary
nad które maszyny pilot nie podniesie
życia przed oczami przemyka film szary
co wiodło ku szczytom a kończy się w lesie

ktoś krzyczy ktoś chwyta lecz ty wiesz że ona
oddziela od reszty już bezwładną szyję
wstajesz i spokojnie idziesz w jej ramiona
słysząc dzwon co tobie w tym momencie bije

tyle miałeś wiary i nadziei tyle
nic nie pozostało - wszystko utracone
zaciskając pętlę pozostawiasz w tyle
co nie pozwalało przejść na drugą stronę

ktoś krzyczy ktoś chwyta lecz ty wiesz że ona
oddziela od reszty już bezwładną szyję
wstajesz i spokojnie idziesz w jej ramiona
słysząc dzwon co tobie w tym momencie bije

2017

poniedziałek, 6 lutego 2017

do pasterza

możesz śpiewać pląsać możesz się uśmiechać
baranka udawać by zwabić owieczki
albo straszyć piekłem tonącego w grzechach -
próżne twoje sztuczki podchody wycieczki
bowiem po owocach zawsze cię rozpoznam
cnotę od obłudy niechybnie rozróżnię
przykładem mnie własnym kupić tylko można
słowa bez przykładu są jak strzały w próżnię -
jeżeli nie włożysz sandałów i szaty
zgrzebnej nie przepaszesz ubogiego sznurem
aby stać się sługą biednych - nie bogatych -
i z nich najuboższym z żebraczym kosturem -
nie pójdę za tobą nie uwierzę tobie
i nigdy nie uznam cię za przewodnika
i czy żywy będę czy gnijący w grobie
nie dam ci zarobić na mnie ni rzemyka -
ten godzien szacunku kto się co dzień trudzi
i życie poświęca dla braci sióstr swoich
nie ten co dla zysku kazaniami łudzi
tego który jemu sprzeciwić się boi
dopóki nie będziesz mistrza zdążał drogą
starając się jemu dorównać skromnością
klątwy ni zaklęcia twoje nie pomogą -
sam go będę szukał na przekór trudnościom
i nieraz pobłądzę zboczę na manowce
i jak on upadnę nie wstając już może
lecz nie dam się ostrzyc tak jak inne owce
temu który podnieść mi się nie pomoże
a gdy się zagubię i pomylę drogi
ciemności się stając intrygi zawiłej
ofiarą - bądź świadom błądzącego trwogi
któremu pasterzem być nie potrafiłeś

2017

niedziela, 5 lutego 2017

do piękna

o piękno! czy jest prawdą że nie widzę ciebie
wzrokiem kwasem goryczy żółcią żalu zżartym
jak kret który w ciemności żyjąc o tym nie wie
że świat jest znacznie więcej w blasku słońca warty?
że gdzieś pozostawiłem ciebie zapomniałem
na ostrym życia ścieżek wypadłszy zakręcie
przebierając się odtąd w poczwary zgorzkniałe
by wstecz patrzeć a piękna nie widzieć zawzięcie?

o nie! ja ciebie widzę w całej twej naturze
w dziewiczej nieskalanej ich brudem nagości
mimo gwałtów codziennych które plemię szczurze
na tobie dokonuje nie mając litości!
widzę prawdę i szczerość i jak jesteś kruche
wśród tych co sami siebie mordują usilnie
aż wszyscy się skończymy w końcu w pustce głuchej
przez słowa i mądrości rozumiane mylnie

nie zgadzam się! i krzyczę! w buncie w poprzek kładę
i jak ich tak mnie język splugawiony plami
odstraszam świat od siebie plując wokół jadem
a widzę cię i pieszczę gdy jesteśmy sami
do końca dni żałosnych ciebie nie odstąpię
ja - ślepiec dla nich - skryję cię pod powiekami
nim rychły koniec przyjdzie mój i ich - nie wątpię -
zostaniesz wraz ze szczęścia sprzed lat wspomnieniami

ale ty się nie skończysz bo wieczne jest piękno
migocząc wśród śmiertelnych jak księżyc w kałuży
i jak jego tak ciebie nie można dosięgnąć
inaczej niż przez wiarę w ciąg dalszy podróży
wierzę w ciebie i z tobą przyszłe obcowanie
bo na świecie tym jesteś tylko obietnicą
że jak ty gdzieś być musi prawdziwe kochanie
poza życia na Ziemi bolesną granicą

2017

sobota, 4 lutego 2017

RYMELIK 34 - zamach toruński

gdy minister od złotych medali
chciał na galę przemieścić się z gali
nie miał chłop karakali
więc się szosą oddalił
gdzie cywilów mu diabli nadali

2017

RYMELIK 33 - wiecznie na kolanach

godność przez nich na sztandar wpisana
głowa w górze i proste kolana
lecz wiatr w skrzydła nie dmuchnął
portki zatrząsł im równo
dziś podnóżkiem nowego są pana

2017

RYMELIK 32 - kleryk z Canberry

rowerzystą był kleryk z Canberry
nie mógł zrobić w kościele kariery
bo dla niego świat cały
to kurz dróg i pedały
a nie księży zaścianek nieszczery

2017

RYMELIK 31 - Imre i pies

Węgier Imre cierpiący na nudy
przefarbować chciał psa bo był rudy
zamknął sąd w Budapeszcie
go w peszteńskim areszcie
gdy pan w PESZCIE pies trafił do BUDY

2017