Tyle problemów mnie utworzyło
Choć dla was zbędny jestem na świecie
Widzę naturę waszą przegniłą
Czego ode mnie oczekujecie?
Wiedzieć czym nie być muszę przynajmniej
Nie oczekujcie bym się litował
Gdy porzuceni będziecie całkiem
By w zawieszeniu odpokutować
Ale wiem jedno i to wam powiem
Że to nie ze mną a w was jest problem
Choćbyś w staraniach sam siebie przeszedł
Zmarniejesz robiąc to czego nie chcesz
Mnie w waszych trybach nie odnajdziecie
Bo żyję tylko gdy wolny jestem
Nogi mnie niosą - wy się ścigajcie
Do samotności - brzuchy spasione
Bez parawanu żyję otwarcie
A wasze mózgi są odwodnione
Problem nie ze mną - problem jest z wami
Wy nim jesteście i wasze plany
Idę ku śmierci lecz nie na ślepo
I nie ustanę póki nie dojdę
Rozkazu nie chcę słuchać waszego
Mnie nie obejmie żaden porządek
Zdawało wam się że wszystko wiecie
Że odgadliście co kryję w głowie
Że już problemów nie ma na świecie
Ale to z wami właśnie jest problem
Problem jest z wami i w waszych planach
Wam go zostawiam do rozwiązania
Chcesz by ktoś ciebie z tego uleczył
Lecz zamkną ciebie i klucz ktoś weźmie
Taki co myśli jest niepotrzebny
To ty masz problem i ty nim jesteś
2012
inspiracja / parafraza: Sex Pistols
"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate"
„Okręt mój płynie dalej – pod prąd,
Serce, choć popękane, bić chce,
Nie ma cię i nie było – jest noc,
Nie ma mnie i nie było – jest dzień”
parafraza: KAT
środa, 28 listopada 2012
niedziela, 25 listopada 2012
Do pospólstwa do chłopstwa do gminu
Herb wasz w żyłach jest nabrzmiałych
W rytych w smutnych twarzach bruzdach
W rodowodzie zapisany
Pierworodny grzech ubóstwa
Dzieci Chama których winą
To że tych dostrzegli nagość
Których wino odurzyło
I mówili o tym na głos
Poniżają was lizusy
W swej obłudzie sami nadzy
Wyklinają ochlapusy
Odurzeni winem władzy
Do was mówię dziś ofiary
Cudzej buty i chciwości
Obarczone przez ciężary
Samozwańczych wielmożności
Butem losu w ziemię wbici
By obumrzeć wśród zgnilizny -
Plon wyrośnie z was obfity
Nierealny sen się wyśni
Spójrzcie jaka w was jest siła
Słyszcie w sobie głos ludzkości
By nikt karku z was nie zginał
W niewolniczej uległości
Biedny głupim być nie musi
Głupi może zerwać z biedą
Gdy się rzeki bieg zawróci
Wszyscy ludzie równi będą
2012
W rytych w smutnych twarzach bruzdach
W rodowodzie zapisany
Pierworodny grzech ubóstwa
Dzieci Chama których winą
To że tych dostrzegli nagość
Których wino odurzyło
I mówili o tym na głos
Poniżają was lizusy
W swej obłudzie sami nadzy
Wyklinają ochlapusy
Odurzeni winem władzy
Do was mówię dziś ofiary
Cudzej buty i chciwości
Obarczone przez ciężary
Samozwańczych wielmożności
Butem losu w ziemię wbici
By obumrzeć wśród zgnilizny -
Plon wyrośnie z was obfity
Nierealny sen się wyśni
Spójrzcie jaka w was jest siła
Słyszcie w sobie głos ludzkości
By nikt karku z was nie zginał
W niewolniczej uległości
Biedny głupim być nie musi
Głupi może zerwać z biedą
Gdy się rzeki bieg zawróci
Wszyscy ludzie równi będą
2012
czwartek, 22 listopada 2012
Przyjaciółki
Cień przyjaciółki tłumił cię zawsze
Ona burzyła w umysłach spokój
Widziałaś przecież jak na nią patrzę
W oczu jej czarnych durząc się mroku
I gdy na randki chodziłem z tobą
To tylko po to by jej być bliżej
Czując że ona musi być obok
Na twoim miejscu pragnąc ją widzieć
Wiedziałaś o tym i się godziłaś
Bo chociaż z was dwóch kochałem tamtą
Ona uczuciem moim gardziła
Ty mnie prócz myśli miałaś na własność
Zmieniałem ciebie by w tobie widzieć
Gesty jej barwy i namiętności
Przez pomiatanie i grad poniżeń
Przez całodzienne nieobecności
I powracałem wieczorem późnym
Płyn zapomnienia piłem do rana
Gwałciłem ciebie i wiersz paskudny
Zapisywałem a ty kochałaś
Nie wiem czy płyn ten czy ból mi serce
Zmęczone w końcu na wskroś przewiercił
Rzuciłem ciebie - Nocy (i wiersze)
Dla przyjaciółki twojej - dla Śmierci
2012
Ona burzyła w umysłach spokój
Widziałaś przecież jak na nią patrzę
W oczu jej czarnych durząc się mroku
I gdy na randki chodziłem z tobą
To tylko po to by jej być bliżej
Czując że ona musi być obok
Na twoim miejscu pragnąc ją widzieć
Wiedziałaś o tym i się godziłaś
Bo chociaż z was dwóch kochałem tamtą
Ona uczuciem moim gardziła
Ty mnie prócz myśli miałaś na własność
Zmieniałem ciebie by w tobie widzieć
Gesty jej barwy i namiętności
Przez pomiatanie i grad poniżeń
Przez całodzienne nieobecności
I powracałem wieczorem późnym
Płyn zapomnienia piłem do rana
Gwałciłem ciebie i wiersz paskudny
Zapisywałem a ty kochałaś
Nie wiem czy płyn ten czy ból mi serce
Zmęczone w końcu na wskroś przewiercił
Rzuciłem ciebie - Nocy (i wiersze)
Dla przyjaciółki twojej - dla Śmierci
2012
poniedziałek, 19 listopada 2012
Koniec świata
Asteroida nie uderzy
I trząść lądy się nie zaczną
Chociaż głupcom w to uwierzyć
Łatwiej jest niż w winę własną
Atak obcych nas nie zniszczy
Nic biegunów nie przesunie
Jednak koniec będzie szybszy
Niż przewidzieć ktoś z was umie
Grób kopiecie sobie sami
Zaciągacie sznur na szyi
Przestrzeganie zda się na nic
Tych co chcą być mądrzejszymi
Instynkt was zabije stadny
Zadepczecie się w histerii
I choć innych też los marny
Wolni są bo nie ulegli
2012
I trząść lądy się nie zaczną
Chociaż głupcom w to uwierzyć
Łatwiej jest niż w winę własną
Atak obcych nas nie zniszczy
Nic biegunów nie przesunie
Jednak koniec będzie szybszy
Niż przewidzieć ktoś z was umie
Grób kopiecie sobie sami
Zaciągacie sznur na szyi
Przestrzeganie zda się na nic
Tych co chcą być mądrzejszymi
Instynkt was zabije stadny
Zadepczecie się w histerii
I choć innych też los marny
Wolni są bo nie ulegli
2012
sobota, 17 listopada 2012
Nie zasypiam, nie budzę się
Chciałem cię różo otulić przed mrozem
Ale od chłodu stwardniały mi dłonie
A ty niewdzięcznie wbiłaś kolce ostre
W ślepej przed ręką życzliwą obronie
Słońce co latem ogień z wyżyn słało
Teraz niemrawo skrada się za mgłami
Umarłym kwiatom w oczy zaglądając
Nim w niebo wzlecą dymem nad polami
Co żywe jeszcze zamiera letargiem
I ludzi czas ten na wpół śpiących czyni
Tylko ja snuję wciąż się trzeźwy całkiem
Niby trup żywy pomiędzy zmarłymi
A gdy znów słońce gorętszym się stanie
Wszystko do życia przebudzi od nowa
Tylko ja jeden półmartwym zostanę
I w noc przed słońcem i życiem się schowam
2012
Ale od chłodu stwardniały mi dłonie
A ty niewdzięcznie wbiłaś kolce ostre
W ślepej przed ręką życzliwą obronie
Słońce co latem ogień z wyżyn słało
Teraz niemrawo skrada się za mgłami
Umarłym kwiatom w oczy zaglądając
Nim w niebo wzlecą dymem nad polami
Co żywe jeszcze zamiera letargiem
I ludzi czas ten na wpół śpiących czyni
Tylko ja snuję wciąż się trzeźwy całkiem
Niby trup żywy pomiędzy zmarłymi
A gdy znów słońce gorętszym się stanie
Wszystko do życia przebudzi od nowa
Tylko ja jeden półmartwym zostanę
I w noc przed słońcem i życiem się schowam
2012
czwartek, 15 listopada 2012
Lala
Słabo myślisz płytko czujesz
Od rozumu większe oczy
Biust ci serce zastępuje
Nogi zdają się nie kończyć
Wszystko w tobie czym gardziłem
Świat twój obcy mi zupełnie
Jednak ciebie dziś wypiję
W twojej pustce się zagłębię
Plastikową bądź mi lalą
Bądź owocem zakazanym
Grą w dzieciństwie obrzydzaną
Snem najbardziej wyuzdanym
Jesteś moim zapomnieniem
Na ból wszelki antidotum
Zbędnych uczuć zagłuszeniem
Narkotykiem po dniach głodu
Gdy umarło to co piękne
I złudzenia precz odeszły
Czym popadnie truć się będę
By nie różnić się od reszty
2012
Od rozumu większe oczy
Biust ci serce zastępuje
Nogi zdają się nie kończyć
Wszystko w tobie czym gardziłem
Świat twój obcy mi zupełnie
Jednak ciebie dziś wypiję
W twojej pustce się zagłębię
Plastikową bądź mi lalą
Bądź owocem zakazanym
Grą w dzieciństwie obrzydzaną
Snem najbardziej wyuzdanym
Jesteś moim zapomnieniem
Na ból wszelki antidotum
Zbędnych uczuć zagłuszeniem
Narkotykiem po dniach głodu
Gdy umarło to co piękne
I złudzenia precz odeszły
Czym popadnie truć się będę
By nie różnić się od reszty
2012
środa, 14 listopada 2012
Słabość tyrana
Niech was nie straszy gniew w moim oku
Krzyki furiata nie przerażają
Bo słabość swoją kryję w ten sposób
Walkę ze sobą samym przegraną
Niczym atleta napinam mięśnie
Samiec którego w stadzie się boją
Lecz wewnątrz tchórzem żałosnym jestem
I was zarażam chorobą swoją
A przecież bez was sens życia tracę
Los w dłoniach kruchą zgina gałązkę
Kiedy są przy mnie gałązki wasze
Niezłomną razem tworzymy wiązkę
Nic wspanialszego dostać nie mogłem
Lecz nie potrafię docenić tego
I chcę was zniszczyć na swoją modłę
Zamiast zaczerpnąć z piękna waszego
2012
Krzyki furiata nie przerażają
Bo słabość swoją kryję w ten sposób
Walkę ze sobą samym przegraną
Niczym atleta napinam mięśnie
Samiec którego w stadzie się boją
Lecz wewnątrz tchórzem żałosnym jestem
I was zarażam chorobą swoją
A przecież bez was sens życia tracę
Los w dłoniach kruchą zgina gałązkę
Kiedy są przy mnie gałązki wasze
Niezłomną razem tworzymy wiązkę
Nic wspanialszego dostać nie mogłem
Lecz nie potrafię docenić tego
I chcę was zniszczyć na swoją modłę
Zamiast zaczerpnąć z piękna waszego
2012
wtorek, 13 listopada 2012
Nowe Campo di Fiori
Campo di Fiori wspomniałem
Widząc bezmyślne stworzenia
W stal oraz szkło oprawiane
Wolność w komercji więzieniach
O sobie dobre mniemanie
Centrum wszechświata własnego
W szaleńców pędzie szukanie
Sukcesu graala świętego
Tych blaskiem złota oślepłych
Zatrutych wiarą w kurs dobry
I tych ideą szlachetnych
Dla której zabić by mogli
Widziałem wszystkich jak wściekle
Ścierwo szarpali na sztuki
Gołębie w dobro oblekłe
Pod spodem czarne jak kruki
Gdy dziecko chore konało
Na stosie diablej obłudy
Starca jak psa wyrzucano
Z domu na siennik do budy
Ojciec na sznurze zawisnął
Gdy z pracy został zwolniony
Tysiące dla których przyszłość
To wyrok niezawiniony
Myślałem o tych ginących
Samotnie - nie solidarnie
Że świat ten dla nich jest obcy
Jak światy dawno wymarłe
I ile do tej jest pory
Gdy ruszą bryłę planety
Na nowym Campo di Fiori
Bunt wznieci słowo poety
2012
inspiracja / zapożyczenia z: Czesław Miłosz
Widząc bezmyślne stworzenia
W stal oraz szkło oprawiane
Wolność w komercji więzieniach
O sobie dobre mniemanie
Centrum wszechświata własnego
W szaleńców pędzie szukanie
Sukcesu graala świętego
Tych blaskiem złota oślepłych
Zatrutych wiarą w kurs dobry
I tych ideą szlachetnych
Dla której zabić by mogli
Widziałem wszystkich jak wściekle
Ścierwo szarpali na sztuki
Gołębie w dobro oblekłe
Pod spodem czarne jak kruki
Gdy dziecko chore konało
Na stosie diablej obłudy
Starca jak psa wyrzucano
Z domu na siennik do budy
Ojciec na sznurze zawisnął
Gdy z pracy został zwolniony
Tysiące dla których przyszłość
To wyrok niezawiniony
Myślałem o tych ginących
Samotnie - nie solidarnie
Że świat ten dla nich jest obcy
Jak światy dawno wymarłe
I ile do tej jest pory
Gdy ruszą bryłę planety
Na nowym Campo di Fiori
Bunt wznieci słowo poety
2012
inspiracja / zapożyczenia z: Czesław Miłosz
poniedziałek, 12 listopada 2012
Sukces po europejsku
Sukces ma znaczenie nowe -
Oto dzięki cięciom ostrym
Można plany ratunkowe
Odwlec do najbliższej wiosny
Kiedy pasa zaciskanie
Skróci męki pacjentowi
Zbędne będzie pożyczanie -
Tak się system sam uzdrowi
Po co wtedy garb ten taszczyć
I dawkować śmierć na raty?
Powystrzelać z miejsca słabszych
Kto przeżyje ten bogaty
2012
Oto dzięki cięciom ostrym
Można plany ratunkowe
Odwlec do najbliższej wiosny
Kiedy pasa zaciskanie
Skróci męki pacjentowi
Zbędne będzie pożyczanie -
Tak się system sam uzdrowi
Po co wtedy garb ten taszczyć
I dawkować śmierć na raty?
Powystrzelać z miejsca słabszych
Kto przeżyje ten bogaty
2012
niedziela, 11 listopada 2012
Bruk horror swojszczyzna
Bruk w powietrzu w dłoniach kije
Puste hasła w tępych głowach
Nim biedota na nich zgnije
Trzeba bruki przeszlifować
Gdy brunatnoczarny demon
Wraca z piekieł budząc przeszłość
Każe święcić nowy Neron
Trupią w zgliszczach niepodległość
Już konałaś w bólach wcześniej
Gdy dusili swoi Polsko
Znów jest strasznie i nieśmiesznie
Za to dumnie i tak swojsko
2012
Puste hasła w tępych głowach
Nim biedota na nich zgnije
Trzeba bruki przeszlifować
Gdy brunatnoczarny demon
Wraca z piekieł budząc przeszłość
Każe święcić nowy Neron
Trupią w zgliszczach niepodległość
Już konałaś w bólach wcześniej
Gdy dusili swoi Polsko
Znów jest strasznie i nieśmiesznie
Za to dumnie i tak swojsko
2012
sobota, 10 listopada 2012
Wiem, że to koniec
O matko - czuję jak ziemia
Na moją wali się głowę
Gdy w puste łóżko się wwlekam...
Starczy - nic więcej nie powiem
Wiem - to koniec lecz trwam jeszcze
Jest gdzieś inne dla mnie miejsce?
Matko - ziemia mnie przygniata
Zobacz - zalać chce mnie morze
Nóż swym ostrzem chce rozpłatać
Myślisz że mi pomóc możesz?
Nie bądź smutna młoda panno
Zadbaj o nią młody panie
I prostacki ją kochanku
Obdarz dobrym traktowaniem
(Czy to miłość spróbuj zgadnąć
Czy to jej wyrachowanie)
Wiem - to koniec lecz trwam jeszcze
Jest gdzieś inne dla mnie miejsce?
Znowu i znów i raz jeszcze...
Wiem - to koniec choć po prawdzie
Nie zaczęło to się przecież
Lecz ja czułem to realnie
I słyszałem cię jak szepczesz:
"Skoro jesteś taki sprytny
To dlaczego sam dziś jesteś?
Tak zabawny i dowcipny -
To dlaczego sam dziś jesteś?
Taki mądry i tak zdolny -
To dlaczego sam dziś jesteś?
Skoro jesteś tak przystojny -
Sam dlaczego w łóżku jesteś?
Wiem dlaczego - dziś jest przecież
Jak z innymi wieczorami
To dlatego sam dziś jesteś
Z sukcesami i wdziękami
Kiedy innych dwoje we śnie
Tuli siebie ramionami"
Łatwo śmiać się nienawidzić
Trzeba siły by być miłym
Koniec koniec koniec koniec
Łatwo śmiać się nienawidzić
Miej odwagę by być miłym
Koniec koniec
Naturalna miłość przecież
Jest i taka rzeczywista
Lecz - kochana - nie dla ciebie
Nie tej nocy - szansa prysła
Naturalna przecież miłość
Jest i taka jest prawdziwa
Nam pisane to nie było
Takich zawsze los wykiwa
O matko - czuję jak ziemia
Na moją wali się głowę...
2012
swobodne tłumaczenie z: The Smiths
Na moją wali się głowę
Gdy w puste łóżko się wwlekam...
Starczy - nic więcej nie powiem
Wiem - to koniec lecz trwam jeszcze
Jest gdzieś inne dla mnie miejsce?
Matko - ziemia mnie przygniata
Zobacz - zalać chce mnie morze
Nóż swym ostrzem chce rozpłatać
Myślisz że mi pomóc możesz?
Nie bądź smutna młoda panno
Zadbaj o nią młody panie
I prostacki ją kochanku
Obdarz dobrym traktowaniem
(Czy to miłość spróbuj zgadnąć
Czy to jej wyrachowanie)
Wiem - to koniec lecz trwam jeszcze
Jest gdzieś inne dla mnie miejsce?
Znowu i znów i raz jeszcze...
Wiem - to koniec choć po prawdzie
Nie zaczęło to się przecież
Lecz ja czułem to realnie
I słyszałem cię jak szepczesz:
"Skoro jesteś taki sprytny
To dlaczego sam dziś jesteś?
Tak zabawny i dowcipny -
To dlaczego sam dziś jesteś?
Taki mądry i tak zdolny -
To dlaczego sam dziś jesteś?
Skoro jesteś tak przystojny -
Sam dlaczego w łóżku jesteś?
Wiem dlaczego - dziś jest przecież
Jak z innymi wieczorami
To dlatego sam dziś jesteś
Z sukcesami i wdziękami
Kiedy innych dwoje we śnie
Tuli siebie ramionami"
Łatwo śmiać się nienawidzić
Trzeba siły by być miłym
Koniec koniec koniec koniec
Łatwo śmiać się nienawidzić
Miej odwagę by być miłym
Koniec koniec
Naturalna miłość przecież
Jest i taka rzeczywista
Lecz - kochana - nie dla ciebie
Nie tej nocy - szansa prysła
Naturalna przecież miłość
Jest i taka jest prawdziwa
Nam pisane to nie było
Takich zawsze los wykiwa
O matko - czuję jak ziemia
Na moją wali się głowę...
2012
swobodne tłumaczenie z: The Smiths
czwartek, 8 listopada 2012
Bajarz - cz. 2.
I we wniosku nabajdurzył
Jak w zwyczaju jest bajarza
Do przyjaciół mając duży
Żal że tak się go obraża
Wyparł więc się prostytucji
Choć gdy diabeł władzą płacił
Wielki strażnik konstytucji
Z własnym zadem sprzedał braci
Nie czuł też się ludobójcą
Dając wszelkie możliwości
Chciwym i obłudnym zbójcom
Lud wykańczać bez litości
I nie trudnił się terrorem
Lecz by piękne mieć igrzyska
Z nieprzychylnych grup oporem
Walcząc knebel w pysk im wciskał
Więc wpuścili przyjaciele
Niegroźnego w próg bajarza -
Im bajając razy wiele
Też osiągnąć cel się zdarza
2012
Jak w zwyczaju jest bajarza
Do przyjaciół mając duży
Żal że tak się go obraża
Wyparł więc się prostytucji
Choć gdy diabeł władzą płacił
Wielki strażnik konstytucji
Z własnym zadem sprzedał braci
Nie czuł też się ludobójcą
Dając wszelkie możliwości
Chciwym i obłudnym zbójcom
Lud wykańczać bez litości
I nie trudnił się terrorem
Lecz by piękne mieć igrzyska
Z nieprzychylnych grup oporem
Walcząc knebel w pysk im wciskał
Więc wpuścili przyjaciele
Niegroźnego w próg bajarza -
Im bajając razy wiele
Też osiągnąć cel się zdarza
2012
środa, 7 listopada 2012
Bajarz - cz. 1.
W nieodległych całkiem czasach
W niedalekim wcale kraju
Miał w stolicy pałac władca
Który kochał bajać naród
Przy okazji każdej baśnią
Zaskakiwał niedorzeczną
Sławiąc chlubną przeszłość własną
Przyrodzone mu szlachectwo
Tak fagasów bawił licznych
Purpuratów od czczych modlitw
Unikając w sposób sprytny
Tych co wyśmiać by go mogli
Lecąc raz ten dumny człowiek
Do przyjaciół za granicę
Wściekł się musząc złożyć wniosek
By otrzymać od nich wizę
Że zapytać śmią niegodnie
Znamienitą głowę państwa
O najbardziej podłe zbrodnie
I przeróżne inne draństwa
2012
W niedalekim wcale kraju
Miał w stolicy pałac władca
Który kochał bajać naród
Przy okazji każdej baśnią
Zaskakiwał niedorzeczną
Sławiąc chlubną przeszłość własną
Przyrodzone mu szlachectwo
Tak fagasów bawił licznych
Purpuratów od czczych modlitw
Unikając w sposób sprytny
Tych co wyśmiać by go mogli
Lecąc raz ten dumny człowiek
Do przyjaciół za granicę
Wściekł się musząc złożyć wniosek
By otrzymać od nich wizę
Że zapytać śmią niegodnie
Znamienitą głowę państwa
O najbardziej podłe zbrodnie
I przeróżne inne draństwa
2012
wtorek, 6 listopada 2012
Piosenka krokodyla Gieny ♫
Niech przechodniów tłum nurza
Się niezdarnie w kałużach
Strumieniami niech leje się deszcz
Nie zobaczy przechodzień
Żaden w takiej pogodzie
Ile w oczach ukrytych mam łez
Wiatr mi smutną gra piosenkę
I odwraca wścibskich wzrok
Urodziny są na szczęście
Jeden raz na rok
Nie przyleci czarodziej
Zepsuł mu się śmigłowiec
Nie mam złudzeń że darmo jest coś
Mogę myśleć życzenie
Lecz i tak nic nie zmienię
Nie odmieni się mój smutny los
Wiatr mi smutną gra piosenkę
I odwraca wścibskich wzrok
Urodziny są na szczęście
Jeden raz na rok
2012
♫ parafraza / na melodię: Песня крокодила Гены
Się niezdarnie w kałużach
Strumieniami niech leje się deszcz
Nie zobaczy przechodzień
Żaden w takiej pogodzie
Ile w oczach ukrytych mam łez
Wiatr mi smutną gra piosenkę
I odwraca wścibskich wzrok
Urodziny są na szczęście
Jeden raz na rok
Nie przyleci czarodziej
Zepsuł mu się śmigłowiec
Nie mam złudzeń że darmo jest coś
Mogę myśleć życzenie
Lecz i tak nic nie zmienię
Nie odmieni się mój smutny los
Wiatr mi smutną gra piosenkę
I odwraca wścibskich wzrok
Urodziny są na szczęście
Jeden raz na rok
2012
♫ parafraza / na melodię: Песня крокодила Гены
poniedziałek, 5 listopada 2012
Drogowskaz
Jeśli bardzo się postarasz
Znaleźć mistrzów swoich zdołasz -
Wodza władcę generała
Mędrca guru czy idola
Dotrzesz tam gdzie oni doszli
Spotkasz razem zgromadzonych
Ludzkie poznasz możliwości
Do tajemnic dopuszczony
Zajmiesz wolne wśród nich miejsce
Dla tych którzy się odważą
Mocno chwycić życia lejce
Słabą grę nadrobić twarzą
I zobaczysz jak tam ciemno
Jak gorąco jest i duszno
Ujrzysz jaką jest pokrętną
Droga co być miała słuszną
Ten któremu tak służyli
Patrząc w oczy im się śmieje
Nie pozwala ani chwili
Jakąkolwiek dać nadzieję
2012
Znaleźć mistrzów swoich zdołasz -
Wodza władcę generała
Mędrca guru czy idola
Dotrzesz tam gdzie oni doszli
Spotkasz razem zgromadzonych
Ludzkie poznasz możliwości
Do tajemnic dopuszczony
Zajmiesz wolne wśród nich miejsce
Dla tych którzy się odważą
Mocno chwycić życia lejce
Słabą grę nadrobić twarzą
I zobaczysz jak tam ciemno
Jak gorąco jest i duszno
Ujrzysz jaką jest pokrętną
Droga co być miała słuszną
Ten któremu tak służyli
Patrząc w oczy im się śmieje
Nie pozwala ani chwili
Jakąkolwiek dać nadzieję
2012
niedziela, 4 listopada 2012
Pluskwy
Ohydnego kwiat robactwa
Krew pijący żywiciela
Nauczony żyć z próźniactwa
Cudzym kosztem się obżerać
W lizusostwie wyszkolony
Klace pochlebstw wymyślaniu
Przymilaniu z każdej strony
Zręcznym soków wysysaniu
Pełnomocnik sekretarzyk
Rzecznik agent czy asystent
Prawa ręka i towarzysz
Oto sprytny pluskiew system
Gotów zrobić z siebie błazna
Żywiciela uznać bóstwem
Byle jego krew upasła
Pasożyta cielsko tłuste
Robaczywe ciało ludzkie
Choć dostojne - trąci trupem
Zdrowy - wolny sam od pluskiew -
Splunie gniotąc je pod butem
2012
Krew pijący żywiciela
Nauczony żyć z próźniactwa
Cudzym kosztem się obżerać
W lizusostwie wyszkolony
Klace pochlebstw wymyślaniu
Przymilaniu z każdej strony
Zręcznym soków wysysaniu
Pełnomocnik sekretarzyk
Rzecznik agent czy asystent
Prawa ręka i towarzysz
Oto sprytny pluskiew system
Gotów zrobić z siebie błazna
Żywiciela uznać bóstwem
Byle jego krew upasła
Pasożyta cielsko tłuste
Robaczywe ciało ludzkie
Choć dostojne - trąci trupem
Zdrowy - wolny sam od pluskiew -
Splunie gniotąc je pod butem
2012
sobota, 3 listopada 2012
Wybawca
Przybądźcie do mnie wy wszyscy
Strapieni którzy jesteście
Gdy obcy zdają się bliscy
Codzienność rani boleśnie
Idący wiecznie samotnie
Choć tak brakuje wam ciepła
Patrzący stojąc przy oknie
W dal gdzie nadzieja uciekła
Przybądźcie życiem zmęczeni
Płaczący cicho nocami
Potrafię wszystko odmienić
Możecie czuć się kochani
W tułaczym pyle zgubieni
Podążcie ze mną pod rękę
Do lepszej wezmę was ziemi
Zakończę sierot udrękę
Otworzyć żyły pomogę
Odepchnąć stołek pod nogą
Krok zrobić w przepaść wzdłuż okien
Przytrzymam głowę pod wodą
Zabiorę cicho jak dzieci
Utulę w ulgi ramionach
W niepamięć przeszłość uleci
Gdy wolę życia pokonam
2012
Strapieni którzy jesteście
Gdy obcy zdają się bliscy
Codzienność rani boleśnie
Idący wiecznie samotnie
Choć tak brakuje wam ciepła
Patrzący stojąc przy oknie
W dal gdzie nadzieja uciekła
Przybądźcie życiem zmęczeni
Płaczący cicho nocami
Potrafię wszystko odmienić
Możecie czuć się kochani
W tułaczym pyle zgubieni
Podążcie ze mną pod rękę
Do lepszej wezmę was ziemi
Zakończę sierot udrękę
Otworzyć żyły pomogę
Odepchnąć stołek pod nogą
Krok zrobić w przepaść wzdłuż okien
Przytrzymam głowę pod wodą
Zabiorę cicho jak dzieci
Utulę w ulgi ramionach
W niepamięć przeszłość uleci
Gdy wolę życia pokonam
2012
piątek, 2 listopada 2012
Morituri te salutant
Spójrz - zastępy idą twoje
Znak twój niosąc na flag szczycie
Na najgorszą z wszystkich wojen
O przetrwanie i dożycie
Rozkaz spełnić są gotowi
Chyba że im nie w smak będzie
By powrócić w chwili trwogi
Klnąc się że nie zdradzą więcej
Pozdrawiają cię okrzykiem
I poddańcze czynią gesty
W walce z twoim przeciwnikiem
Stracisz wszystkich ich bez reszty
Spójrz na pole trupem słane
Martwych leżą tu legiony
Czy bohater czy zaprzaniec
Krzyż na wszystkich postawiony
2012
Znak twój niosąc na flag szczycie
Na najgorszą z wszystkich wojen
O przetrwanie i dożycie
Rozkaz spełnić są gotowi
Chyba że im nie w smak będzie
By powrócić w chwili trwogi
Klnąc się że nie zdradzą więcej
Pozdrawiają cię okrzykiem
I poddańcze czynią gesty
W walce z twoim przeciwnikiem
Stracisz wszystkich ich bez reszty
Spójrz na pole trupem słane
Martwych leżą tu legiony
Czy bohater czy zaprzaniec
Krzyż na wszystkich postawiony
2012
czwartek, 1 listopada 2012
Hymn do śmierci
Boją się ciebie mali
I kryją się daremnie
A tyś jest wielka pani
Szacunek budzisz we mnie
Traktujesz równo wszystkich
I nikt cię nie przekupi
Gdy kosą z ostrzem brzytwy
Ze złudzeń ludzi łupisz
Temida zza przesłony
Zezuje gdy zapłacą
Dół oka pozbawiony
Kieruje kosy pracą
Tyś wzorem jest władczyni
U której względów nie ma
Przywilej ludziom czynisz
Gdy z ziemi ich zabierasz
Uwielbiam kiedy gnidy
Wykaszasz bez litości
Co wielkie były niby
A spadły do nicości
Gdy myślę jak się bały
I chciały się okupić
Majątek został cały
A z nich jest nawóz trupi
Ja sługa tobie wierny
Powitam ciebie szczerze
I dzień ten uznam wielkim
Gdy kośbą mnie zabierzesz
Być może dasz zobaczyć
Co tak skosiłaś młodo
Racz ulżyć tych rozpaczy
Co dłużej żyć nie mogą
2012
I kryją się daremnie
A tyś jest wielka pani
Szacunek budzisz we mnie
Traktujesz równo wszystkich
I nikt cię nie przekupi
Gdy kosą z ostrzem brzytwy
Ze złudzeń ludzi łupisz
Temida zza przesłony
Zezuje gdy zapłacą
Dół oka pozbawiony
Kieruje kosy pracą
Tyś wzorem jest władczyni
U której względów nie ma
Przywilej ludziom czynisz
Gdy z ziemi ich zabierasz
Uwielbiam kiedy gnidy
Wykaszasz bez litości
Co wielkie były niby
A spadły do nicości
Gdy myślę jak się bały
I chciały się okupić
Majątek został cały
A z nich jest nawóz trupi
Ja sługa tobie wierny
Powitam ciebie szczerze
I dzień ten uznam wielkim
Gdy kośbą mnie zabierzesz
Być może dasz zobaczyć
Co tak skosiłaś młodo
Racz ulżyć tych rozpaczy
Co dłużej żyć nie mogą
2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)