Inne to widząc dziewczyny
Choć złość je brała i zawiść
Podobnie tamtym czyniły
Mężczyzn do siebie chcąc zwabić
Lecz bratem siostrom był diabeł
Zazdrosnym o nie szalenie
Kto wdziękom uległ tych panien
W diabelskie wpadał więzienie
I tak zgubionym przez wieki
Tysiącom mężczyzn i kobiet
Zamknęła starość powieki
A siostry młode są obie
I nowych ciągle chcą pochwał
Prezentów pragną wciąż droższych
A kto się w którejś zakocha
W pazurach brata ich kończy
Znasz już historię tę smutną
A jednak jakże prawdziwą
Sióstr z których jedna to Próżność
A drugiej imię to Chciwość
2012
"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate"
„Okręt mój płynie dalej – pod prąd,
Serce, choć popękane, bić chce,
Nie ma cię i nie było – jest noc,
Nie ma mnie i nie było – jest dzień”
parafraza: KAT
środa, 31 października 2012
wtorek, 30 października 2012
Siostry - cz. 1.
Poznaj historię dwóch panien
Starą a jednak prawdziwą
I choć to dziwnym się zdaje
Czas tej historii nie minął
Wpatrzona w swoje odbicie
Pełna dla siebie podziwu
Zachwyty kochała nad życie
Jaką to jest urodziwą
Że ma najwięcej wśród panien
Zalet talentów mądrości
Zrośniętych w jedno mniemanie
O wielkiej swojej wartości
Marzył się za to jej siostrze
Dostatek zbytek i przepych
Futra jedwabie najdroższe
Szampany kawior karety
Nie brakło pannom urody
Wzięcie więc miały u panów -
Pierwszej chwalili przymioty
Drugiej znosili moc darów
2012
Starą a jednak prawdziwą
I choć to dziwnym się zdaje
Czas tej historii nie minął
Wpatrzona w swoje odbicie
Pełna dla siebie podziwu
Zachwyty kochała nad życie
Jaką to jest urodziwą
Że ma najwięcej wśród panien
Zalet talentów mądrości
Zrośniętych w jedno mniemanie
O wielkiej swojej wartości
Marzył się za to jej siostrze
Dostatek zbytek i przepych
Futra jedwabie najdroższe
Szampany kawior karety
Nie brakło pannom urody
Wzięcie więc miały u panów -
Pierwszej chwalili przymioty
Drugiej znosili moc darów
2012
poniedziałek, 29 października 2012
Anima sola
W wieczne spowita płomienie
Łańcuchem z ziemią złączona
Oczy błyszczące cierpieniem
Nie może umrzeć choć kona
Sprzedany miraż zbawienia
Za sen o ludzkiej miłości
Nazbyt wysoka to cena
Za towar drugiej świeżości
Czy piekła ogień ją toczy
Czy serce z wnętrza rozpala?
Zamiast na ziemi rozkoszy
Czyśćca za życia jest kara
Niech niespełnienie nadziei
Wyroku sądu lód skruszy
I los po śmierci odmieni
W bólu snującej się duszy
2012
Łańcuchem z ziemią złączona
Oczy błyszczące cierpieniem
Nie może umrzeć choć kona
Sprzedany miraż zbawienia
Za sen o ludzkiej miłości
Nazbyt wysoka to cena
Za towar drugiej świeżości
Czy piekła ogień ją toczy
Czy serce z wnętrza rozpala?
Zamiast na ziemi rozkoszy
Czyśćca za życia jest kara
Niech niespełnienie nadziei
Wyroku sądu lód skruszy
I los po śmierci odmieni
W bólu snującej się duszy
2012
niedziela, 28 października 2012
Szatanówka
Zobacz wolność niewolników
Z możnych panów świadomością
Nie potrafią bez pomników
Żyć wznoszonych śmiesznym bożkom
Spójrz jak wodzom są powolni
Jak im dobrze na orbitach
Od myślenia by się zwolnić
Resztki blasków cudzych chwytać
Jak nie kłóci im się służyć
Z marzeniami o wolności
Być podnóżkiem innych ludzi
Czyimś ciepłem gniazdko mościć
Możesz wielkim stać się panem
Wyszlachconym myślą wolną
I nie ważne żeś był chamem
Stan - umysłu jest pochodną
Z ich pomników śmiać się możesz
Które jutro inni zburzą
Sobie gwiazdą być i wodzem
Szarlatanom pstrym nie służąc
Król ich tobie zda się gnomem
Kto ma rację - czas odpowie
Lepiej w butach nosić słomę
Niż jak tamci - mieć ją w głowie
2012
Z możnych panów świadomością
Nie potrafią bez pomników
Żyć wznoszonych śmiesznym bożkom
Spójrz jak wodzom są powolni
Jak im dobrze na orbitach
Od myślenia by się zwolnić
Resztki blasków cudzych chwytać
Jak nie kłóci im się służyć
Z marzeniami o wolności
Być podnóżkiem innych ludzi
Czyimś ciepłem gniazdko mościć
Możesz wielkim stać się panem
Wyszlachconym myślą wolną
I nie ważne żeś był chamem
Stan - umysłu jest pochodną
Z ich pomników śmiać się możesz
Które jutro inni zburzą
Sobie gwiazdą być i wodzem
Szarlatanom pstrym nie służąc
Król ich tobie zda się gnomem
Kto ma rację - czas odpowie
Lepiej w butach nosić słomę
Niż jak tamci - mieć ją w głowie
2012
sobota, 27 października 2012
Antydepresant
Godzinę światła ci odebrano
I już się gubisz i już depresja
Dla mnie zgaszone całkiem jest światło
Ciemność na życia resztę nadeszła
Noc od dnia niczym się nie odróżnia
I choćbym słońca kroczył doliną
A czas w godzinie stanął południa
Żadną mnie z mroków nie wyrwą siłą
2012
I już się gubisz i już depresja
Dla mnie zgaszone całkiem jest światło
Ciemność na życia resztę nadeszła
Noc od dnia niczym się nie odróżnia
I choćbym słońca kroczył doliną
A czas w godzinie stanął południa
Żadną mnie z mroków nie wyrwą siłą
2012
piątek, 26 października 2012
Lilith
Czyś był zazdrosny o jej urodę?
O szczęście które mogła mi przynieść?
Zgniotłeś uczucie jak zwierzę młode
Jak pączek zanim w kwiat się rozwinie
Dałeś mi Ewę wraz z jej potomstwem
Która wężowym sykom uległa
Widzę wciąż tamtej usta gorące
Bez niej jest raj twój gorszy od piekła
Ona powraca do mnie nocami
Z dzikością kotów pod skrzydłem sowy
Lubieżnie kusi śmierci wdziękami
Wbija paznokcie pod skórę głowy
A ja pilnuję Ewy drobiazgu
By tamta twoją zazdrością zdjęta
Nie podusiła go w luny blasku
O świcie nigdy nic nie pamiętam
Gdzie mogę znaleźć kobietę tamtą?
Jaki amulet mi ją przywróci?
Czyją jest teraz ona kochanką
Obiektem jego diabelskiej chuci?
Wolę knąbrnego z piekieł demona
Niźli uległość nawet wężowi
I złamać opór w męskich ramionach
Niż sukę wierną z żebra wydobyć
2012
O szczęście które mogła mi przynieść?
Zgniotłeś uczucie jak zwierzę młode
Jak pączek zanim w kwiat się rozwinie
Dałeś mi Ewę wraz z jej potomstwem
Która wężowym sykom uległa
Widzę wciąż tamtej usta gorące
Bez niej jest raj twój gorszy od piekła
Ona powraca do mnie nocami
Z dzikością kotów pod skrzydłem sowy
Lubieżnie kusi śmierci wdziękami
Wbija paznokcie pod skórę głowy
A ja pilnuję Ewy drobiazgu
By tamta twoją zazdrością zdjęta
Nie podusiła go w luny blasku
O świcie nigdy nic nie pamiętam
Gdzie mogę znaleźć kobietę tamtą?
Jaki amulet mi ją przywróci?
Czyją jest teraz ona kochanką
Obiektem jego diabelskiej chuci?
Wolę knąbrnego z piekieł demona
Niźli uległość nawet wężowi
I złamać opór w męskich ramionach
Niż sukę wierną z żebra wydobyć
2012
czwartek, 25 października 2012
Janek Wiśniewski padł ♫
Chłopcy z Grabówka chłopcy z Chyloni
Spójrzcie co z wami zrobili oni -
Nad waszym grzbietem ciemięzców bat
Janek Wiśniewski padł
Wyległy gnidy na Świętojańską
Pleni się w mieście burżujów draństwo
Stoczniowych rodzin zniszczyli świat
Janek Wiśniewski padł
Marzenia ojców w dzieciach zabito
Władzy się chciało chciwym bandytom
Za demokratę przebrał się kat
Janek Wiśniewski padł
Bieda się wkrada za mury miasta
Gdy szmal do miana bożka urasta
Nikt wam nie odda straconych lat
Janek Wiśniewski padł
Zapłaczcie matki - wszystko na darmo
Dawne idee w strzępy podarto
Ze skóry brata obdziera brat
Janek Wiśniewski padł
Stoczniowcy Gdyni Gdańska Szczecina
Oto się nowa walka.zaczyna
Walczcie z tyranem tak jak wasz dziad
Janek Wiśniewski padł
Za chleb i godność i równą Polskę
Stańcie znów wielkim protestu wojskiem
Nikt wam przyszłości nie będzie kradł
Janek Wiśniewski padł
2012
parafraza: K.Dowgiałło
♫ na melodię oryginału M.Cholewy
Spójrzcie co z wami zrobili oni -
Nad waszym grzbietem ciemięzców bat
Janek Wiśniewski padł
Wyległy gnidy na Świętojańską
Pleni się w mieście burżujów draństwo
Stoczniowych rodzin zniszczyli świat
Janek Wiśniewski padł
Marzenia ojców w dzieciach zabito
Władzy się chciało chciwym bandytom
Za demokratę przebrał się kat
Janek Wiśniewski padł
Bieda się wkrada za mury miasta
Gdy szmal do miana bożka urasta
Nikt wam nie odda straconych lat
Janek Wiśniewski padł
Zapłaczcie matki - wszystko na darmo
Dawne idee w strzępy podarto
Ze skóry brata obdziera brat
Janek Wiśniewski padł
Stoczniowcy Gdyni Gdańska Szczecina
Oto się nowa walka.zaczyna
Walczcie z tyranem tak jak wasz dziad
Janek Wiśniewski padł
Za chleb i godność i równą Polskę
Stańcie znów wielkim protestu wojskiem
Nikt wam przyszłości nie będzie kradł
Janek Wiśniewski padł
2012
parafraza: K.Dowgiałło
♫ na melodię oryginału M.Cholewy
środa, 24 października 2012
Katolicka odwaga
Ty który podziwiasz odwagę biskupa
Bo wyznał że w nałóg popijania upadł
Po tym jak wóz rozbił kompletnie pijany -
Czy o tej odwadze byłbyś przekonany
Gdyby kapłan skrzywdził któreś z twoich dzieci
Po czym rzekł skruszony że musi się leczyć?
2012
Bo wyznał że w nałóg popijania upadł
Po tym jak wóz rozbił kompletnie pijany -
Czy o tej odwadze byłbyś przekonany
Gdyby kapłan skrzywdził któreś z twoich dzieci
Po czym rzekł skruszony że musi się leczyć?
2012
wtorek, 23 października 2012
Nietoperz
Nielubiany wstrętny ryjek
Niczym diabeł albo wampir
Tajemnicę jakąś kryje
I przyprawia grzbiet o ciarki
Hibernuje by przeczekać
Przez chłód ziemi omijany
Trupią szatę przyobleka
Kryjąc głowę pod skrzydłami
Górą na dół odwrócony -
Wtedy ziemia mniej jest dziwną
Nocne chronią go zasłony
Jakby ludzi chciał uniknąć
Nie ma oczu aby tego
Świata brudu nie móc dostrzec
Sygnał śle by odbić echo
Mogły stwory mu podobne
Katem jest dla pasożytów
Które życie uprzykrzają
I pijących krew moskitów
Bezlitośnie je zwalczając
Nie wyrządzi krzywdy we śnie
I we włosy się nie wkręci
Ale może ci boleśnie
Zatruć umysł mimo chęci
2012
Niczym diabeł albo wampir
Tajemnicę jakąś kryje
I przyprawia grzbiet o ciarki
Hibernuje by przeczekać
Przez chłód ziemi omijany
Trupią szatę przyobleka
Kryjąc głowę pod skrzydłami
Górą na dół odwrócony -
Wtedy ziemia mniej jest dziwną
Nocne chronią go zasłony
Jakby ludzi chciał uniknąć
Nie ma oczu aby tego
Świata brudu nie móc dostrzec
Sygnał śle by odbić echo
Mogły stwory mu podobne
Katem jest dla pasożytów
Które życie uprzykrzają
I pijących krew moskitów
Bezlitośnie je zwalczając
Nie wyrządzi krzywdy we śnie
I we włosy się nie wkręci
Ale może ci boleśnie
Zatruć umysł mimo chęci
2012
poniedziałek, 22 października 2012
Nocny gość
Tylko to okno jest jasne
Wiesz dobrze kto siedzi pod nim
I że do świtu nie zasnę
Czuję już oddech twój chłodny
Widzę cię w każdym mrugnięciu
Świecy płomyka i cieniach
Słyszę w podłogi skrzypnięciu
Jak skradasz się z oddalenia
Twarz z której krew odpłynęła
Zanika w knota dymieniu
Strupów na rękach już nie masz
Marzę o rąk tych tuleniu
Lecz chociaż obok tuż stoisz
Jesteś tak bardzo odległa
Czy wiesz jak człowiek się boi
W otwarte bramy wejść piekła?
Dlaczego nie chcesz mnie dotknąć
Powiedzieć czegoś miłego?
Pozwalasz patrzeć mi w okno
Wzroku szukając twojego
Każ mi coś zrobić lub zabroń
Lecz nie patrz wzrokiem przejrzystym
Słyszałem ciebie tak dawno
Miej litość - jakiś znak wyślij
Czytać nie trzeba ci wcale
Słów tu przeze mnie pisanych
Bo wers znasz każdy na pamięć
Jakby z twych ust dyktowany
Pozwól mi skończyć to wszystko
Nie każ mi pisać już wierszy
Nic mi tak w życiu nie wyszło
Jak ty przez bramę do śmierci
Teraz wysączasz ból ze mnie
Jak krwawy z tętnic atrament
Trzymasz po stronie mnie ciemnej
Gdzie życie rani przegrane
Nocą przerywasz samotność
Nie chcąc zapomnieć pozwolić
Odchodząc patrzysz przez okno
W ciszy jak bardzo wciąż boli
Cóż wtedy mi pozostało?
Grać i udawać i czekać
Lub sznur napięty przez ciało
Krew co z przegubów wycieka
2012
inspiracja / parafraza: Władysław Broniewski
Wiesz dobrze kto siedzi pod nim
I że do świtu nie zasnę
Czuję już oddech twój chłodny
Widzę cię w każdym mrugnięciu
Świecy płomyka i cieniach
Słyszę w podłogi skrzypnięciu
Jak skradasz się z oddalenia
Twarz z której krew odpłynęła
Zanika w knota dymieniu
Strupów na rękach już nie masz
Marzę o rąk tych tuleniu
Lecz chociaż obok tuż stoisz
Jesteś tak bardzo odległa
Czy wiesz jak człowiek się boi
W otwarte bramy wejść piekła?
Dlaczego nie chcesz mnie dotknąć
Powiedzieć czegoś miłego?
Pozwalasz patrzeć mi w okno
Wzroku szukając twojego
Każ mi coś zrobić lub zabroń
Lecz nie patrz wzrokiem przejrzystym
Słyszałem ciebie tak dawno
Miej litość - jakiś znak wyślij
Czytać nie trzeba ci wcale
Słów tu przeze mnie pisanych
Bo wers znasz każdy na pamięć
Jakby z twych ust dyktowany
Pozwól mi skończyć to wszystko
Nie każ mi pisać już wierszy
Nic mi tak w życiu nie wyszło
Jak ty przez bramę do śmierci
Teraz wysączasz ból ze mnie
Jak krwawy z tętnic atrament
Trzymasz po stronie mnie ciemnej
Gdzie życie rani przegrane
Nocą przerywasz samotność
Nie chcąc zapomnieć pozwolić
Odchodząc patrzysz przez okno
W ciszy jak bardzo wciąż boli
Cóż wtedy mi pozostało?
Grać i udawać i czekać
Lub sznur napięty przez ciało
Krew co z przegubów wycieka
2012
inspiracja / parafraza: Władysław Broniewski
niedziela, 21 października 2012
Manifest władzy
Ci co się mają za władców
Żyją z ucisku poddanych
A władza dla nich to nadzór -
Nie tak ma być między wami
Kto z was by chciał się stać większym
Niech sługą waszym się stanie
Drogą by wśród was być pierwszym -
W niewolę wam się oddanie
Pasterz prowadzi nie po to
Aby służyło mu stado
Lecz służy stadu z ochotą
Choćby i umrzeć miał za to
2012
parafraza: Mk 10,42-45
Żyją z ucisku poddanych
A władza dla nich to nadzór -
Nie tak ma być między wami
Kto z was by chciał się stać większym
Niech sługą waszym się stanie
Drogą by wśród was być pierwszym -
W niewolę wam się oddanie
Pasterz prowadzi nie po to
Aby służyło mu stado
Lecz służy stadu z ochotą
Choćby i umrzeć miał za to
2012
parafraza: Mk 10,42-45
poniedziałek, 15 października 2012
Pomidor
Gardzisz miękkim pomidorem
Brzydzisz jego się czerwienią
Że źle znosi chłodu porę
I go wkrótce w keczup zmienią
Lecz ja dumny z tej czerwieni
I że kruchy taki jestem
Mojej barwy chcę dla ziemi
Ty zgnilizną przejdziesz przedtem
2012
Brzydzisz jego się czerwienią
Że źle znosi chłodu porę
I go wkrótce w keczup zmienią
Lecz ja dumny z tej czerwieni
I że kruchy taki jestem
Mojej barwy chcę dla ziemi
Ty zgnilizną przejdziesz przedtem
2012
niedziela, 14 października 2012
Lubię kiedy
Lubię gdy mnie przyciągniesz ramieniem ku sobie
Kiedy wokół jak kołnierz zamkniesz nogi obie
I gdy rytmem się ze mną poruszasz tym samym
Aż się zmieni stop w jedno z dwóch metali zlany
Lubię kiedy westchnienia w jęk cichutki rosną
Wybrzmieć dźwiękom spełnienia nie dając zbyt głośno
Poczuć twoją wilgotność i zwilżyć cię swoją
Gdy dwa ciała przez zgodność doznania podwoją
Lubię kiedy sam nie wiem kto panuje nad kim
Brać naiwnie uniesień szał za uczuć znaki
Gdy mniej ważny świat od tych chwil się nagle stanie
Nim kolejny narkotyk zakończy działanie
2012
inspiracja/parafraza: Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Kiedy wokół jak kołnierz zamkniesz nogi obie
I gdy rytmem się ze mną poruszasz tym samym
Aż się zmieni stop w jedno z dwóch metali zlany
Lubię kiedy westchnienia w jęk cichutki rosną
Wybrzmieć dźwiękom spełnienia nie dając zbyt głośno
Poczuć twoją wilgotność i zwilżyć cię swoją
Gdy dwa ciała przez zgodność doznania podwoją
Lubię kiedy sam nie wiem kto panuje nad kim
Brać naiwnie uniesień szał za uczuć znaki
Gdy mniej ważny świat od tych chwil się nagle stanie
Nim kolejny narkotyk zakończy działanie
2012
inspiracja/parafraza: Kazimierz Przerwa-Tetmajer
sobota, 13 października 2012
Gruszki i miód
Letnie słońce na dni chłodne
Dzieciom swoim dało w bród -
Tobie - gruszki dwie dorodne
Zawiesisty dla mnie miód
Patrzę jak się mienią złotem
Kiedy kładziesz na nie dłoń
Wiesz że zjeść je mam ochotę
Ty do miodu czoło skłoń
Słodycz łączyć wnet nas będzie
Bo już całkiem nie wiem sam
Czy jej w twoich gruszkach więcej
Czy ja słodszy nektar mam
Wszakże barwa tych owoców
Stąd że promień na nie padł
Miód zawdzięcza także słońcu
Że go letni słodzi kwiat
A największa wtedy rozkosz
Kiedy miód na gruszkach lśni
A języków pary łączność
Dzieli słodycz w chłodne dni
2012
Dzieciom swoim dało w bród -
Tobie - gruszki dwie dorodne
Zawiesisty dla mnie miód
Patrzę jak się mienią złotem
Kiedy kładziesz na nie dłoń
Wiesz że zjeść je mam ochotę
Ty do miodu czoło skłoń
Słodycz łączyć wnet nas będzie
Bo już całkiem nie wiem sam
Czy jej w twoich gruszkach więcej
Czy ja słodszy nektar mam
Wszakże barwa tych owoców
Stąd że promień na nie padł
Miód zawdzięcza także słońcu
Że go letni słodzi kwiat
A największa wtedy rozkosz
Kiedy miód na gruszkach lśni
A języków pary łączność
Dzieli słodycz w chłodne dni
2012
piątek, 12 października 2012
Korona
Byłeś dumny ludu siłą
Wolność miałeś pod skrzydłami
Kiedy lot twój w słońcu ginął
Wiatrem tylko doganiany
Dzikość z bystrych biła oczu
Nad złowieszczym dzioba hakiem
Kto drapieżność szponów poczuł
Drżał ze strachu przed twym znakiem
Wzorem byłeś niedościgłym
Cnót honoru i godności
Nie sprzedałeś siebie nigdy
Okazując wstręt chciwości
Wszystkich kryłeś pod skrzydłami
Każdy z mocy mógł zaczerpnąć
Wspólny symbol pod chmurami
Wypisana w niebie jedność
Aż schwycili cię w niewolę
By dla siebie posiąść w pełni
I na głowę ci koronę
Na znak hańby wbili z cierni
2012
Wolność miałeś pod skrzydłami
Kiedy lot twój w słońcu ginął
Wiatrem tylko doganiany
Dzikość z bystrych biła oczu
Nad złowieszczym dzioba hakiem
Kto drapieżność szponów poczuł
Drżał ze strachu przed twym znakiem
Wzorem byłeś niedościgłym
Cnót honoru i godności
Nie sprzedałeś siebie nigdy
Okazując wstręt chciwości
Wszystkich kryłeś pod skrzydłami
Każdy z mocy mógł zaczerpnąć
Wspólny symbol pod chmurami
Wypisana w niebie jedność
Aż schwycili cię w niewolę
By dla siebie posiąść w pełni
I na głowę ci koronę
Na znak hańby wbili z cierni
2012
czwartek, 11 października 2012
Nagrody
Pisarz nagrodę dostał za słowa
Którymi ponoć serca ich wzruszył
On nimi łaskę możnych kupował
Los zaprzedając zwyczajnych ludzi
Politykowi dali za pokój
O który walcząc lat tyle stracił
Chociaż nienawiść zrodził w tych oku
Co wysysali krew swoich braci
Tym zaś - za pracę w służbie nauce
Bomby mnożące śmierć przez miliony
Szczury co gdyby zdołały uciec
Świat by zgubiły w kłach zadżumionych
Niech więc posiądą szczury tę ziemię
I kapitule wykopią groby
Ona jest sama jak szczurze plemię
I szczurów warte są jej nagrody
2012
Którymi ponoć serca ich wzruszył
On nimi łaskę możnych kupował
Los zaprzedając zwyczajnych ludzi
Politykowi dali za pokój
O który walcząc lat tyle stracił
Chociaż nienawiść zrodził w tych oku
Co wysysali krew swoich braci
Tym zaś - za pracę w służbie nauce
Bomby mnożące śmierć przez miliony
Szczury co gdyby zdołały uciec
Świat by zgubiły w kłach zadżumionych
Niech więc posiądą szczury tę ziemię
I kapitule wykopią groby
Ona jest sama jak szczurze plemię
I szczurów warte są jej nagrody
2012
środa, 10 października 2012
Nocny zjazd
znów się wkurwiłem
i rwie mi ramię
nerw mi rozrywa klatkę
wódka na chwilę
ciało okłamie
zbawienny jej charakter
kaleką jestem
i tak zostanie
póki mnie chuj nie weźmie
co jeszcze spieprzę
swoim wkurwianiem
co mogę spieprzyć jeszcze?
wtłaczam więc w gardło
ciecz zapomnienia
co haust to bardziej ciemno
nic to że rano
będę umierał
do twarzy mi ze śmiercią
wystukam jeszcze
hymn szalonego
muzykę wleję w uszy
wypnę się wreszcie
ze świata tego
by w twoją stronę ruszyć
ocean Kaszmir
będę kochanie
do stóp się twoich czołgał
po raz ostatni
Achilles stanie
w niebo wejdę po schodach
odkąd cię kocham
ma miłość cała
tobie dziękować będzie
chociaż się błąkam
i cię zostawiam
wrócę w śmierci momencie
2012
i rwie mi ramię
nerw mi rozrywa klatkę
wódka na chwilę
ciało okłamie
zbawienny jej charakter
kaleką jestem
i tak zostanie
póki mnie chuj nie weźmie
co jeszcze spieprzę
swoim wkurwianiem
co mogę spieprzyć jeszcze?
wtłaczam więc w gardło
ciecz zapomnienia
co haust to bardziej ciemno
nic to że rano
będę umierał
do twarzy mi ze śmiercią
wystukam jeszcze
hymn szalonego
muzykę wleję w uszy
wypnę się wreszcie
ze świata tego
by w twoją stronę ruszyć
ocean Kaszmir
będę kochanie
do stóp się twoich czołgał
po raz ostatni
Achilles stanie
w niebo wejdę po schodach
odkąd cię kocham
ma miłość cała
tobie dziękować będzie
chociaż się błąkam
i cię zostawiam
wrócę w śmierci momencie
2012
wtorek, 9 października 2012
O czasie i czytaniu
Czy czas cały czytasz
Czy chcesz czczo ciecz cyckać
Czas ci cichcem czmycha
Czeluść czyha czyśćca
Czy cytat czci tyczy
Cnót trzystu cytrzystek
Czy cycatej chcicy
Czytaj co ci czystsze
2012
Czy chcesz czczo ciecz cyckać
Czas ci cichcem czmycha
Czeluść czyha czyśćca
Czy cytat czci tyczy
Cnót trzystu cytrzystek
Czy cycatej chcicy
Czytaj co ci czystsze
2012
poniedziałek, 8 października 2012
Źle
Urodzony pod złą gwiazdą
Pod złym wpływem i adresem
Złą wybrałem drogę własną
Która złe skłonności niesie
W miejscu złym i o złym czasie
Cel był zły i złe powody
W złym tygodniu dzień zły właśnie
Zła technika złej metody
Źle dziedzicznie obciążony
Końce złe przez złe sposoby
Genetyczny kod spaczony
Zły plan w rękach złej osoby
Do teorii złej zły człowiek
Do złych nagród złe wspinania
Zła też każda jest odpowiedź
Gdy zadane źle pytania
Marsz w złym rytmie wśród złych mętów
Wylewając złą energię
Złych używek i złych gestów
Natężenie złe zbyt we mnie
Ze złej książki złej stronicy
Źle wybrane źle przełożę
Pod złej nocy złym księżycem
Gram zły ton aż zabrzmi dobrze
2012
swobodne tłumaczenie z: Depeche Mode
Pod złym wpływem i adresem
Złą wybrałem drogę własną
Która złe skłonności niesie
W miejscu złym i o złym czasie
Cel był zły i złe powody
W złym tygodniu dzień zły właśnie
Zła technika złej metody
Źle dziedzicznie obciążony
Końce złe przez złe sposoby
Genetyczny kod spaczony
Zły plan w rękach złej osoby
Do teorii złej zły człowiek
Do złych nagród złe wspinania
Zła też każda jest odpowiedź
Gdy zadane źle pytania
Marsz w złym rytmie wśród złych mętów
Wylewając złą energię
Złych używek i złych gestów
Natężenie złe zbyt we mnie
Ze złej książki złej stronicy
Źle wybrane źle przełożę
Pod złej nocy złym księżycem
Gram zły ton aż zabrzmi dobrze
2012
swobodne tłumaczenie z: Depeche Mode
niedziela, 7 października 2012
Legenda o Złotej Kaczce
Na loterii "Złota Kaczka"
Wygrał Lutek los szczęśliwy
Długo zbyt na biedę patrzał
Nadto świat niesprawiedliwy
Wrażliwości pełne serce
Każe się za słabszym ująć
Lutek sam bogactwa nie chce
Odda tym co potrzebują
I poprawiać świat rozpoczął
Kupił wózek chorym nogom
Operację ślepym oczom
Niech się inni cieszyć mogą
Niech na zupę ma ubogi
Zoperują raka dziecku
Dla milionów świat za drogi
Zdziera skórę po zbójecku
Wielu ludziom Lutek pomógł
Wsparł pieniądzem ich w potrzebie
Z danych mu przez los milionów
Grosz ostatni wziął dla siebie
Wtedy prysnął czar wygranej
Stracił Lutek co miał wcześniej
Pracę zdrowie i mieszkanie
Los wykończył go boleśnie
Odtąd ktoś kto jest bogaty
I dla siebie ma bogactwo
A ubogim da ochłapy
Wzorem jest i świata zbawcą
2012
Wygrał Lutek los szczęśliwy
Długo zbyt na biedę patrzał
Nadto świat niesprawiedliwy
Wrażliwości pełne serce
Każe się za słabszym ująć
Lutek sam bogactwa nie chce
Odda tym co potrzebują
I poprawiać świat rozpoczął
Kupił wózek chorym nogom
Operację ślepym oczom
Niech się inni cieszyć mogą
Niech na zupę ma ubogi
Zoperują raka dziecku
Dla milionów świat za drogi
Zdziera skórę po zbójecku
Wielu ludziom Lutek pomógł
Wsparł pieniądzem ich w potrzebie
Z danych mu przez los milionów
Grosz ostatni wziął dla siebie
Wtedy prysnął czar wygranej
Stracił Lutek co miał wcześniej
Pracę zdrowie i mieszkanie
Los wykończył go boleśnie
Odtąd ktoś kto jest bogaty
I dla siebie ma bogactwo
A ubogim da ochłapy
Wzorem jest i świata zbawcą
2012
sobota, 6 października 2012
Spotkanie z królem
Szum sitowia na mokradłach
Las rozrywa wiatr na drzewach
Księżyc srebrzy wodę w bagnach
Rosy chłodem lęk mnie zlewa
Dwa księżyce w ślepiach twoich
Diament w kłach i na jęzorze
Czując strach mój sam się boisz
Wiesz kto zgubę przynieść może
Nie bój się wszak tyś tu władcą
Gdzie przed światem mam ukrycie
Pozwól trochę być dzierżawcą
I zapłacić tobie życiem
2012
Las rozrywa wiatr na drzewach
Księżyc srebrzy wodę w bagnach
Rosy chłodem lęk mnie zlewa
Dwa księżyce w ślepiach twoich
Diament w kłach i na jęzorze
Czując strach mój sam się boisz
Wiesz kto zgubę przynieść może
Nie bój się wszak tyś tu władcą
Gdzie przed światem mam ukrycie
Pozwól trochę być dzierżawcą
I zapłacić tobie życiem
2012
piątek, 5 października 2012
NOTES 35 - Im dalej tym bliżej
Słońce z ziemskiego ramion kochanka
Uszło by wznosząc się coraz wyżej
Zapomnieć czułość śródnocnych zbliżeń
Zajść znów i pieścić go do poranka
Tak też mijają pory ze słońcem
Obumierając od dnia nastania
Pośród przeszłości zapominania
By być powrotu bliżej wraz z końcem
I ja od tamtych dni dalszy coraz
Tracę blaknący ślad ich w pamięci
Czując jak moja przemija pora
A będąc w drodze pomimo chęci
Choć ciągle bliżej jestem wieczora
Wiem że czas łukiem ku tobie skręci
2012
Uszło by wznosząc się coraz wyżej
Zapomnieć czułość śródnocnych zbliżeń
Zajść znów i pieścić go do poranka
Tak też mijają pory ze słońcem
Obumierając od dnia nastania
Pośród przeszłości zapominania
By być powrotu bliżej wraz z końcem
I ja od tamtych dni dalszy coraz
Tracę blaknący ślad ich w pamięci
Czując jak moja przemija pora
A będąc w drodze pomimo chęci
Choć ciągle bliżej jestem wieczora
Wiem że czas łukiem ku tobie skręci
2012
czwartek, 4 października 2012
Natura stada
Gdy się dziwisz antylopom
Że rogate i bez liku
A obronić się nie mogą
Drżąc przed garstką drapieżników
Na rozumnych spójrz tłum braci
Mocy wielkiej nieświadomy
Jak nielicznym haracz płaci
Chociaż liczy się w miliony
2012
Że rogate i bez liku
A obronić się nie mogą
Drżąc przed garstką drapieżników
Na rozumnych spójrz tłum braci
Mocy wielkiej nieświadomy
Jak nielicznym haracz płaci
Chociaż liczy się w miliony
2012
środa, 3 października 2012
Obudź się Polsko
Na głos nasz obudź się Polsko
I wyrwij z kajdan kłamliwych
Unieś się dumą piastowską
Odetchnij tlenem prawdziwym
Mocnym i głośnym rusz krokiem
Z krzyżem i orłem w koronie
Niech wróg nasz wreszcie się dowie
Kto wkrótce zada mu koniec
Niech prawda w końcu zwycięży
Jedna i nasza bezsprzeczna
Pod wodzą ojców i księży
Wyrusza armia waleczna
Milczeć nam nikt nie nakaże
Dla tych co błądzą jest cisza
Każdy kto myśli inaczej
Wrogiem nam będzie od dzisiaj
Koniec z hańbiącym wyzyskiem
Precz z propagandą czerwoną
Zrobimy wreszcie tu czystkę
Pięścią i wodą święconą
Dla nas majątki i władza
Media i głos w każdym domu
Zdrajca się z nami nie zgadza
Służący wiemy już komu
Wzniesiemy wszędzie pomniki
Poległej w lesie elicie
Śledztwa podamy wyniki
Na dowód zdrady o świcie
Zwróć Polsko ojcom majątek
Jak córka wiernie oddana
Niech szerzą święty obrządek
Trzymając nas na kolanach
Musimy ulżyć biedakom
By pieniądz z płytkich kieszeni
Nie tamtym służył cwaniakom
Lecz w tłuste świnie nas zmienił
Zły kapitalizm gdy nie nasz
Święty i zacny gdy z nami
Po cichu rośnie w marzeniach
Dla świń równiejszych socjalizm
2012
I wyrwij z kajdan kłamliwych
Unieś się dumą piastowską
Odetchnij tlenem prawdziwym
Mocnym i głośnym rusz krokiem
Z krzyżem i orłem w koronie
Niech wróg nasz wreszcie się dowie
Kto wkrótce zada mu koniec
Niech prawda w końcu zwycięży
Jedna i nasza bezsprzeczna
Pod wodzą ojców i księży
Wyrusza armia waleczna
Milczeć nam nikt nie nakaże
Dla tych co błądzą jest cisza
Każdy kto myśli inaczej
Wrogiem nam będzie od dzisiaj
Koniec z hańbiącym wyzyskiem
Precz z propagandą czerwoną
Zrobimy wreszcie tu czystkę
Pięścią i wodą święconą
Dla nas majątki i władza
Media i głos w każdym domu
Zdrajca się z nami nie zgadza
Służący wiemy już komu
Wzniesiemy wszędzie pomniki
Poległej w lesie elicie
Śledztwa podamy wyniki
Na dowód zdrady o świcie
Zwróć Polsko ojcom majątek
Jak córka wiernie oddana
Niech szerzą święty obrządek
Trzymając nas na kolanach
Musimy ulżyć biedakom
By pieniądz z płytkich kieszeni
Nie tamtym służył cwaniakom
Lecz w tłuste świnie nas zmienił
Zły kapitalizm gdy nie nasz
Święty i zacny gdy z nami
Po cichu rośnie w marzeniach
Dla świń równiejszych socjalizm
2012
wtorek, 2 października 2012
Mucha
Sprawa to jest oczywista
Że płeć słaba chce być ładną
Ze wszystkiego więc korzysta
By się piękną stać i zgrabną
Stara się wypięknieć mucha
Talią równać pragnie z osą
I cudownych środków szuka
Które piękno jej przyniosą
Trochę wytnie sobie z brzucha
Wymasować każe udka
Czułki proste chce mieć mucha
Coś wstrzykuje do podbródka
Fałdy skórne ponaciąga
Wstawi tu i tam implanty
Nic że już jak z dziwoląga
Stroją sobie z muchy żarty
Jeszcze włoski pousuwa
Lampą skrzydła ponaświetla
Dietę która czyni cuda
Zastosuje w imię piękna
Jakieś kremy w siebie wetrze
Coś poleje w czymś namoczy
By coś mniejsze a coś większe
Było ciesząc przez to oczy
Tutaj zwęzi tam poszerzy
Uszczknie gdzieś by dodać obok
Uszkodzoną błonkę kiedyś
Obstaluje niby nową
I z urodą choć wciąż krucho
To nie mieści jej się w głowie
Że przestała już być muchą
Tracąc pyłek czas i zdrowie
A załatwić może sprawę
I posłużyć ku ozdobie
Zamiast wstrzyknięć cięć poprawek
Na poziomie olej w głowie
2012
zapożyczenie z: Jan Brzechwa
Że płeć słaba chce być ładną
Ze wszystkiego więc korzysta
By się piękną stać i zgrabną
Stara się wypięknieć mucha
Talią równać pragnie z osą
I cudownych środków szuka
Które piękno jej przyniosą
Trochę wytnie sobie z brzucha
Wymasować każe udka
Czułki proste chce mieć mucha
Coś wstrzykuje do podbródka
Fałdy skórne ponaciąga
Wstawi tu i tam implanty
Nic że już jak z dziwoląga
Stroją sobie z muchy żarty
Jeszcze włoski pousuwa
Lampą skrzydła ponaświetla
Dietę która czyni cuda
Zastosuje w imię piękna
Jakieś kremy w siebie wetrze
Coś poleje w czymś namoczy
By coś mniejsze a coś większe
Było ciesząc przez to oczy
Tutaj zwęzi tam poszerzy
Uszczknie gdzieś by dodać obok
Uszkodzoną błonkę kiedyś
Obstaluje niby nową
I z urodą choć wciąż krucho
To nie mieści jej się w głowie
Że przestała już być muchą
Tracąc pyłek czas i zdrowie
A załatwić może sprawę
I posłużyć ku ozdobie
Zamiast wstrzyknięć cięć poprawek
Na poziomie olej w głowie
2012
zapożyczenie z: Jan Brzechwa
Subskrybuj:
Posty (Atom)