"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate"

„Okręt mój płynie dalej – pod prąd,

Serce, choć popękane, bić chce,

Nie ma cię i nie było – jest noc,

Nie ma mnie i nie było – jest dzień”

parafraza: KAT

wtorek, 30 listopada 2010

Pijacka impresja

Dziś osiągnę stan nirwany
Mocno winem podsycany
Chwilę w górę chociaż wzlecę
Nim mi skrzydła spalą świece

Gdy się poczuć zdołam luźniej
Chętnie bogu znów pobluźnię
I napiszę jak mi smutno
Będzie kiedy wstanę jutro

Chociaż w życiu nic mi nie brak
To użalam się jak żebrak
Sztuczna poza gorzka mina
Jestem kawał sukinsyna

Kiedy Plant znów miłość traci
W sercu robi się inaczej
Rozum błądzi w wina szumie
Ręka w górę kto rozumie

Nie poety lecz pijaka
I pozera noc jest taka

Dzieci śpią usnęła żona
Cisza moja niezmącona
W dziesięć minut teraz spiszę
Co mnie najdzie w taką ciszę

Sen naciera coraz bardziej
Prawdy we mnie nie odnajdzie

Ciekaw jestem czy te wersy
Ktoś po mojej znajdzie śmierci
Jednak gdyby tak się stało
Pozostawię notkę małą:

Wino nocą tobie powie
Prawdę krytą w chorej głowie

(Plant już kończy swoje jęki
Koniec bazgrań do piosenki)

2010

poniedziałek, 29 listopada 2010

Romantyczność XXI



                        "Źle mnie w złych ludzi tłumie,
                          Płaczę, a oni szydzą;
                          Mówię, nikt nie rozumie;
                          Widzę, oni nie widzą!"
                                            Adam Mickiewicz


Obudź się wreszcie! Porzuć wspomnienia!
Ile w letargu trwać będziesz?
Zobacz, świat wokół stale się zmienia,
Nie wstrzymasz buntem go w pędzie.

Na co się snujesz jak potępiony?
Przestań żyć ciągle przeszłością,
Powróć w żywego człowieka strony,
Nie raź go swoją gnuśnością.

Na nic te noce późno niespane,
Muzyka na nic i wiersze -
Dawno stracone tamto kochanie,
Żywych pokochać czas jeszcze.

Złóż minionemu kamień na grobie,
Patrz, teraźniejszość jest piękna,
Ona pozwoli kochać się tobie,
Nie chodź zbyt często na cmentarz.

Lecz czy kochani pojąć to mogą,
Że choć minęło lat tyle,
To niekochany stoi wciąż nogą
W czasu gdy kochał mogile?

Lico obmywa w dawnych dni źródle -
Ono mu przetrwać pozwala,
Kiedy bez wspomnień żyć coraz trudniej,
Ginie w głębokich wód falach.

Pusty jest w środku współczesny człowiek,
A niepojęte wyszydza,
Ślepe ma oczy i marność w głowie,
Tkwiąc w przyziemności granicach.

Pierwszy, co z rojeń śmieje się głupich,
Mówi: "Ja nigdy nie błądzę!
Wiem, że to tylko co można kupić
Jest i co warte pieniądze."

Drugi (też duszę oddał bez żalu)
Sprawdził to w jedną minutę -
Nie ma na żadnym forum, portalu
Duszy (wziął mu ją komputer).

Trzeci znów mediom wierzy niezbicie,
Zna to, co w mediach usłyszał,
Z nich ukształtował pogląd na życie,
Lecz o czymś takim tu cisza.

Ojciec wielebny mówi czwartemu,
W co wierzyć, ile ma płacić,
Serce i rozum zabrał więc jemu,
Teraz się na nim bogaci.

Ślepców to grono w zadowoleniu
Śmieje się z głupca omamów,
On, pośród mędrców stojąc w milczeniu,
Otrząsa prochy z sandałów.

Świat ten bez walki serce zatracił,
Nie wie jak czasu ma mało,
Wkrótce za stratę uczuć zapłaci,
Truchłem bez duszy się stając.

A ja bez strachu wyprostowany,
Spojrzę na tłumu agonię,
Długo krwawiące zgoją się rany
Pani się mojej pokłonię.

2010
inspiracja / parafraza: Adam Mickiewicz

niedziela, 28 listopada 2010

Tańcząc z oczami we łzach ♫

Tańczę z oczami we łzach
Toczonych pamięcią przeminionych lat
Tańczę z oczami we łzach
Umarłej miłości wspominając czas

Już czas i do domu wracam znów
Jak mam uwierzyć że ostatni raz
Ten pan z radia złudzeń nie ma już
             To koniec, to koniec

Już noc - z ukochaną jestem sam
Tak wiem - wino da zapomnieć nam
Niech gra nasz kawałek gdy biorę ją
                   Znowu i znowu

Już czas - toniemy w objęciach swych
Już czas, lecz nas nie obchodzi nic

Tańczmy z oczami we łzach
Toczonych pamięcią przeminionych lat
Tańczmy z oczami we łzach
Umarłej miłości wspominając czas

2010
♫ tłumaczenie z: Ultravox

sobota, 27 listopada 2010

NOTES 6 - Moim pierwszym, jedynym

Szary dziś medalion, kamień i mogiła -
Niegdyś drogi mlecznej warkocz, oczu płomień,
Wspólnych dróg labirynt, smutnych połów spojrzeń -
Ona pierwsza w sercu ogień rozpaliła.

Krótko tak znajoma i tak znana mało -
Dziś, choć niedaleko, jak na świata końcu,
Stokroć mi w burgundzkim bliższa była słońcu -
Wolno się rodziło, długo wszak bolało.

Rany dawnych kobiet zakleiła jedna -
Lat jest ze mną wiele, lecz czy tyle znaczy?
Mało zbyt kochana, bardziej mi potrzebna.

Nie wiem ile przeszłość w życiu naszym znaczy,
Pewnie ty też nie wiesz, żono moja biedna,
Uśnij więc spokojnie - ja za nas zapłaczę.

2010

piątek, 26 listopada 2010

Ziarenka bożej klepsydry

Bóg dno klepsydry górą obrócił
Przed opadaniem nie zdołasz uciec
W sześć dni ukończył dzieło stworzenia
By od siódmego w martwe zamieniać
A grawitacji siła przeklęta
Ciągnie ku ziemi dzikie orlęta
I zamiast przeciąć przestwór skrzydłami
Z życia młodego złożą ofiary

Dzisiaj jesteśmy - jutro nas nie ma
Gardłem pomiędzy bańkami dwiema
Co dzień ziarenka przechodzą nowe
I wciąż kolejne ruszają w drogę
By się zsuwały na drugą stronę
Gdzie te poprzednie już pogrążone
I tak klepsydra odlicza boska
Czas co do końca świata pozostał

Jesteś już dawno po tamtej stronie
Ja wciąż uparcie zsuwam się do niej
Lecz zamiast opaść w ciszy lub krzyku
Między światami w wąskim przesmyku
Utknąłem podłym czarta zrządzeniem
By cieszyć piekło swoim cierpieniem
Gdy się mną szatan zabawia z bogiem
Myśli niezmiennie błądzą ku tobie

2010

czwartek, 25 listopada 2010

Człowiek dwóch światów

Chronię się w kryjówce z kamieni stojących
Z dala od wszystkiego co duszę porusza
Wdycham tu samotność szukam swej pewności
Czuję jak nachodzą mnie dawne uczucia
Nigdy tak naprawdę do końca nie starte
Dziś mam serce dla nich szeroko otwarte

     Jak prawa z lewą skłócona ręką
     Walczą dwa światy w jednym człowieku
     Twoja dłoń z moją razem złączone
     Trwamy jak jeden z dwóch światów człowiek

Czytane fragmenty przedwiecznej poezji
Serce czynią starym zadają mu rany
Losami wędrowców mrocznością tajemnic
Słucham duchów dawnych w głos przez nie wołany
One zawsze blisko - kiedy czas nadejdzie
To każdy z nich do mnie znowu mówić będzie

     Jak prawa z lewą skłócona ręką
     Walczą dwa światy w jednym człowieku

Czuję tę obecność kiedy mną się staje
Malując obrazy swoimi słowami
Widzę miejsca których nigdy nie widziałem
To jak brama w życie które już za nami

     Twoja dłoń z moją razem złączone
     Trwamy jak jeden z dwóch światów człowiek

2010
parafraza / swobodne tłumaczenie z: Ultravox

środa, 24 listopada 2010

Sam jeden

Od lat dziecięcych już inny byłem,
Na świat inaczej niż wy patrzyłem,
Z innego źródła me namiętności,
Skądinąd smutek w sercu mym gościł,
Z innych powodów się radowałem,
A to, com kochał, to sam kochałem.
To w tym zaraniu życia mojego,
Jak mało które, tak burzliwego,
Wypełzła z dobra i zła czeluści
Tajemna siła - już mnie nie puści,
A przez nią widzę - źródło, co tryska,
Strumień i czerwień w górach urwiska,
I słońce, które wokół się mieni
Złotem właściwym barwom jesieni,
I tnącą niebo wskroś błyskawicę,
A z niebem oczu moich źrenice,
I grzmot pioruna burzę wieszczący,
Samotny obłok kształt formujący
(Reszta błękitu gdy niewzruszona) -
Oczami duszy mojej demona.

2010
tłumaczenie z: Edgar Allan Poe

wtorek, 23 listopada 2010

Olek na urodzinach

Urodziny koleżanki -
Słodkich soków pełne szklanki,
Moc prezentów, tort, słodycze,
Kartki z treścią szczerych życzeń,
Jeden z chłopców przyniósł kwiatki -
Tak się bawią siedmiolatki,
Dzieciom uśmiech z ust nie znika,
Dla nich głośna gra muzyka,
Nikt dziś bawić się nie wzbrania,
Są konkursy, w nich zadania,
Ciągnie Olek z pudła kartki:
"Podaj imię ojca, matki" -
Chłopiec więc się zastanawia,
Jak do mamy tata mawiał,
Jakie było imię taty,
Gdy mieszkali z nim przed laty,
Wokół małych śmiech kibiców:
"Nie zna imion swych rodziców",
Już zasada gry zmieniona -
Może dziadków zna imiona,
Lecz się zawziął dumny chłopiec -
Nie pozwoli sobie dopiec,
Nazwał w końcu po imieniu
Matkę, ojca, co w więzieniu;
Dalej grało młode grono,
Nowy konkurs ogłoszono,
A po wszystkim, przy powrocie,
Mamom krzyczał chór ich pociech,
Że ten wieczór był wspaniały
I że dłużej zostać chciały;
Jeden Olek wracał w ciszy,
Gdy po niego dziadek przyszedł...

2010

poniedziałek, 22 listopada 2010

Anioł stróż

Bądź mym stróżem na tę noc
O to jedno proszę cię
Weź pod skrzydeł swoich moc
Nie powtórzy nigdy się
Serce pełne obaw jest
Możesz czytać książkę mi
Kiedy cień nasili się
Zechciej wtedy ze mną być

Będziesz stróżem mi w tę noc?
Oto jedno proszę cię
Będziesz stróżem mi w tę noc?
Tylko to dziś wiedzieć chcę

Stróżem bądź przy łóżku mym
Wszystko co dziś wiedzieć chcę
Czy dłoń będziesz trzymać mi
I nie puścisz nigdy jej?
Każdy świata tego cud
Pozwól czuć przez chwile dwie
Widzisz to choć brak mi słów
Że o dotyk błagam cię

Bądź mym stróżem aż po świt
Gdy usłyszę ptaków śpiew
Tak bezradny jestem dziś
Nikły płomyk duszy strzeż
Jeśli nie spotkamy się
Zawsze straż w pamięci miej
Swoją przy mnie nocy tej
Swoją przy mnie nocy tej

2010
tłumaczenie z: Alphaville

niedziela, 21 listopada 2010

Na twoim grobie

Rozpostarty na twym grobie
Leżę - zawsze tak już będę
W moich dłoniach twoje dłonie
Nie rozdzielą nas - to pewne
Jabłoneczko blasku święty
Kiedyś w tobie zakochany
Dzisiaj ziemią przesiąknięty
Wiatrem deszczem wysmagany

Gdy rodzina moja myśli
Że bezpieczne moje łoże
Od ciemności oczu wilczych
Rozciągnięty w twojej głowie
Wołam w ciemną pustą przestrzeń
Z oczu lejąc łzy wściekłości
Za dziewczyną tamtą tęsknię
Com ją kochał w dniach młodości

Zakonników w czerni księży
Na mój widok chwyta trwoga
Jak ja mogłem śmierć zwyciężyć
I wbrew sile jej cię kochać
Być schronieniem chciałbym tobie
Nadal - w burzy i przed deszczem
I gdy leżysz w zimnym grobie
Spać nie mogę w łóżka cieple

2010
przekład z: I Am Stretched On Your Grave

sobota, 20 listopada 2010

Kruk

Noc, jak wcześniej inne noce - z dala od szczęśliwych ludzi,
W ciszy świat mój właśnie ożył, gdy rozległo się pukanie.
Któż to? Sąsiad w drzwi łomoce? Domowników mi obudzi -
Muszę sprawdzić i otworzyć - co się stać ma, niech się stanie.

Tak, pamiętam to dokładnie, choć alkohol pamięć głuszył,
Rozdrapałem dawną ranę, przywołując imię twoje,
Ból, ukryty kiedyś na dnie, wypełzł na wierzch chorej duszy -
Nigdy więcej mi nie dane spojrzeć w oczy muzy mojej!

I choć mrok dzień dawno zmorzył, więc na gości już za późno,
Demon, w szklanki lśniąc krysztale, sprawiał, że słyszałem gorzej,
Idąc, aby drzwi otworzyć, czułem, że nie wstałem próżno,
Przecież dobrze też wiedziałem, że ty do mnie przyjść nie możesz.

Otworzyłem, lecz nikogo nie odnalazł wzrok za progiem -
W pustkę wpadło lampy światło, com pomyślał wtedy... cisza...
Z lęku jęknąć ledwie mogąc, wyszeptałem imię drogie -
Echa zwrotem cicho spadło, tak by prócz mnie nikt nie słyszał.

Drzwi zamknąłem - wciąż ten hałas - pot mnie zimny oblał w chwilę,
Nie, to być nie może prawdą - doszedł mnie od okien strony!
Duszno się zrobiło naraz - okno lekko uchyliłem,
Gdy wtem on w mój pokój wtargnął i na półce oparł szpony.

Nie wypiłem aż tak dużo - kruk przycupnął pośród książek,
Dumny książę, zamieniony w ptaka w ciemnych mocy czarach.
Pomyślałem, oczy mrużąc, jakie imię nosić może -
Ptak - w hebanie wyrzeźbiony - rozwarł dziób, zakrakał: "Kara!"

Ot, krakanie - to zwyczajny przecież język jest dla kruka,
Znikąd przybył, nic nie znaczy - głupi się zrozumieć stara.
Czego mógłby w życiu marnym, moim, bezcelowym szukać?
Zechciej, kruku, wytłumaczyć. Ptak powtórzył swoje: "Kara!"

Jakiś chłód mnie przeszył nagle - może znaczy coś to jednak?
Wspomnień demon twarz zachmurzył, powróciła blada mara.
Zdradź, przeszłości mojej diable, skoroś przybył tutaj z piekła -
Czemu ptak mój spokój burzy i powtarza ciągle:  "Kara!"?

Młodość przeszła w rozwiązłości, zmysłów burzą psuta długo -
Brudne czyny - diable próby, zadusiły piękną miłość.
Kruku, zaprzecz! Ach, litości! Powiedz, żeś ty jest jej sługą,
A twój głos nie znaczy zguby, lecz jest częścią: "Caro mio".

Kiedy blask jej w mrok się chował, inne mi świeciło światło -
Tak myślałem: "Los za zdradę o zapłatę się postarał,
Bo mi szczęścia zakosztować dane już nie było z żadną."
A tu kruczą mam szaradę z powtarzanym gorzkim: "Kara!"

Bóg zlitował się nade mną, wyciągnąwszy do mnie ręce,
Lecz wzgardziłem jego darem, gdzieś umarła w niego wiara.
Choć doliną szedłem ciemną, dziś mam cierpieć jeszcze więcej -
Przybył anioł w czerni karej, kruczym głosem wieszczy: "Kara!"

Ta kobieta, z którą jestem, miała mi za inne starczać,
Dobrze, że o grzesznym bycie moim dawnym się nie dowie -
I tak życie jej nieszczęsne, jeszcze winą ją obarczam
Za spaprane moje życie. Kruku, zamilcz - wiem, co powiesz.

Lecz największą nikczemnością - ranić ludzi tych najbliższych,
Nie mieć serca dla rodziny, w dzieciach zła swojego szukać,
Własnym żalem i podłością szczęście dusz niewinnych niszczyć,
Zamiast być im źródłem siły... tu przytaknął mi łeb kruka.

Biada mi! Niech choć ptaszysko, widząc ból mój w czarnym oku,
Da mi lek, co pamięć zdusi - zlituj się, wskaż mi go zaraz!
Zabierz precz co zechcesz - wszystko, w zamian sen wróć, oddaj spokój!
Gdzieś być Lete moja musi!  A ptak na to tylko: "Kara!"

Nim znów zginiesz w mroku nocy, zostawiając z gorzkim smutkiem,
Powiedz, czy jest szansa jakaś, gdy opuszczę świat obrzydły,
Na to, abym mógł w jej oczy spojrzeć choć przez chwile krótkie?
Swoje "Kara!" kruk zakrakał - losie mój, a więc już nigdy...

Wtem poderwał skrzydła lotem ptak i zakrył czernią światło,
Wokół wielki cień rozpostarł, jak złowrogie piekła ręce,
I jak kloszem mnie, sierotę, nakrył z duszą wpół umarłą -
Tak mi w mroku już pozostać, nie wyjść z niego nigdy więcej.

2010
inspiracja: Edgar Allan Poe

piątek, 19 listopada 2010

Łagodne deszcze kwietnia

Łagodne deszcze kwietnia już przeszły
Czy słyszy mnie ktoś po tamtej stronie?
I prom z Karlskrony wrócił - to koniec.
Czy słyszysz? Chciałbym wrócić znowu tam
U was też pada? Jestem całkiem sam.
Znów wstałem dzisiaj, a myśli w głowie
Są stąd daleko mile - przy tobie.
Przeszło już tyle lat, ile jeszcze?
Wciąż piszę listy, czas tak się wlecze.
Łagodne deszcze kwietnia już przeszły
Łagodne deszcze kwietnia skończone
To koniec.

2010
swobodne tłumaczenie z: A-ha

czwartek, 18 listopada 2010

Na krawędzi

W królestwie, w którym słońce umiera
Nie ma nadziei dla potępieńca,
Nagle się przed nim ziemia otwiera,
Z lawą się stapia gorączka serca.

Lecz matka ziemia też go nie przyjmie
I na chłód życia z siebie wypluwa,
Gwoździ pamięci z czaszki nie wyjmie,
By mogły jadem trupim zatruwać.

Snuje się zatem martwy wśród żywych,
W kamienne płyty z tęsknotą patrząc,
Gdzie nocą zjawy tylko on widzi,
Wie bowiem dobrze - umarli tańczą.

2010

środa, 17 listopada 2010

Szczęściem kaleki

Jest ci wzajemna - wszystko jest twoje,
Ciesz się, rozkoszuj - masz co najdroższe,
Raj już zyskałeś, póki wy dwoje,
Szczęście zbyt wielkie, byś mógł je dostrzec;
Nie poznasz przy niej zimnych wieczorów,
Samotnych błąkań, bezsennych nocy,
Pijackich zwidów, mrocznych kolorów,
Palącej w sercu szatana mocy;
Nie pojmiesz z jakim żyje on bólem
I wiedzieć nawet nie będziesz o nim,
Bo zasypiacie objęci czule,
A on - z Barberem i Albinonim.

2010

wtorek, 16 listopada 2010

Dziesięć lat

Z bólu mi przyszło samotność zdradzić,
Dziewczyna zwykła, nie z moich marzeń
Przyszła, została - cóż było radzić -
Kochać, poślubić, pozostać razem.

Choć inna była niż te wyśnione,
Zapłonął wiary zwodniczy płomień,
Odkryła moją najgorszą stronę,
Lecz stary koszmar na lata odszedł.

Dziesięć lat odkąd los naprzód pomknął,
Czy to jest miłość? Miłość żałosna.
Gdybym mógł teraz czas nagle cofnąć...
Nie! przeszłość kąsa - lepiej nie cofać.

2010

poniedziałek, 15 listopada 2010

Bez odpowiedzi

Co by było, gdybyś była?
Czy człowiekiem byłbym innym?
Wspólnie czas by nam upływał,
Czy wspomnieniem - jak dziś - żyłbym?

Czy bym szansę miał cię zdobyć,
Przenieść z marzeń w progi domu,
Czy żył wiedząc, że gdzieś zdobisz
Życia czas innemu komuś?

Czy by były nasze dzieci
Do tych, które mam podobne?
Czy dla ciebie byłbym lepszy?
Czy kochałabyś mnie mocniej?

Czy by mogła noc przespana
Być bez wina, wierszy, myśli,
Gdybyś przy mnie ty leżała?
Czy bym wtedy był szczęśliwszy?

Zawsze będziesz tylko moja,
Choć na ziemi czas twój przeszły,
Bo nikt nie miał cię w ramionach,
Jeden wiatr ci włosy pieścił.

2010

niedziela, 14 listopada 2010

Noc anonimowego absynenta

Wciskasz mocno mnie w siedzenie,
Uda całą sobą gnieciesz,
W czaszkę wlewasz zapomnienie,
Dłonie wokół głowy pleciesz.

Wgniatam usta w piersi twoje,
Oczy zmysłów szał przymyka,
Poisz czystym mnie tujolem -
Spijam tobie go z języka.

Dzikim dźwiękiem mnie rozpalasz,
Zbieram gorycz z warg koniuszka,
W mózgu huczy zimna fala -
Tak zielona kocha wróżka.

Ślady plam pozostawione,
To uniesień wieszczy koniec,
Na sukience piołunowej;
Co ja jutro powiem żonie?

2010

sobota, 13 listopada 2010

Pisz swoje życie

Czujesz, wierzysz, marzysz, myślisz,
Tęsknisz, kochasz, nienawidzisz,
W bólu, smutku, samotności,
Beznadziei, buncie, złości
Trwasz, przemijasz, wegetujesz,
Walczysz, szukasz, wytrzymujesz,
Świat w oporze cię nie zdeptał,
Nie przeorał mózgu ekran -
Siądź, pozbieraj swoje myśli,
Sam do siebie sygnał wyślij,
Łzy wylewaj po kryjomu,
Bo nie warto ufać komuś,
Zapisz serca rozedrganie -
Jak kardiogram ci zostanie,
Niech na szuflad dnie przeminie -
Nie syp pereł pośród świnie,
Nie bierz wzorów, nie naśladuj,
Nic nie czytaj - szkoda czasu,
Może to, co w tobie mieszka,
Uda ci się zamknąć w wersach.
Ukryj duszę w mocnym schronie,
Nie dobierze świat się do niej,
Myśli skryte w pamiętniku,
Ktoś odnajdzie na śmietniku.

2010

piątek, 12 listopada 2010

Litania drania

Boże, choć cię nie pojmuję,
Ty nad wszystko mnie miłujesz,
Jestem w końcu twoim synem,
Chociaż robię z siebie świnię.

Choć plugawa moja mowa,
Uczę modlić się od nowa -
Nim nadejdzie ziemski koniec,
Przed poniższym racz mnie chronić:

- Przed powszechnym tu patosem,
- Zdrowego rozsądku głosem,
- Głupcom właściwą próżnością,
- Siebie kretyńską pewnością,
- Przed narodu owczym pędem,
- Ścigającym mnie obłędem,
- Przed żałobą narodową,
- Polską debatą jałową,
- Przed wszelką społeczną akcją,
- Z ciemniactwem socjalizacją,
- Żywych i zmarłych kultami,
- Uczuć świętych obrońcami,
- Przed na pokaz innym życiem,
- Żałosnym nerwusem byciem,
- Życiowymi sukcesami,
- Wszelkimi politykami,
- Zaraźliwym skurwysyństwem,
- Kroczącym alkoholizmem,
- Przed nieznośną abstynencją,
- Zżerającą świat komercją,
- Bezmyślna subordynacją,
- Przed mózgu resztek kastracją,
- Panie, chroń przed babilonem,
- I wspomnień podłym demonem.

2010

czwartek, 11 listopada 2010

Na granicy światów

Wszyscy śpią już, skrobię papier,
Nie pomaga wino zasnąć,
W drzwiach pokoju stajesz nagle -
Jak to? Przecież ty już dawno...

Nie wypiłem dużo - co jest?
Spałem też przed doby dwiema,
Wiem, że tutaj być nie możesz -
Ależ nie! To mnie tu nie ma...

2010

środa, 10 listopada 2010

Gladiator

Szerokie barki, rzeźbione piersi,
Skóra opina nabrzmiałe mięśnie -
Dawid? Adonis? Który z nich ożył?
Stoi atleta, jak bóg go stworzył,
Oto przed chwilą skończył zawody -
Pot obmywają strumienie wody,
Sprężyste plecy - równe łopatki,
Wysmukłe lędźwie, jędrne pośladki;
Pod płaskim brzuchem i wąską talią
Godny herosa zwisa medalion -
Na długiej moszny lawecie miękkiej
Spoczął, czarując męskości pięknem,
Speszył mnie swoją okazałością -
Ukryć się przyjdzie z własną męskością,
Więc się odwracam, innych już nie ma,
Wtem ktoś ujmuje rękoma dwiema,
Tą - bark, tą - biodra, dech mi zapiera,
Gdy całym sobą do mnie przywiera
I dłoń intruza w podbrzuszu czuję,
Rosnę, prężnieję, wilgnę, pulsuję,
Spinam w ramionach złączone biodra -
To jego na mym pośladku kropla.

2010

wtorek, 9 listopada 2010

NOTES 5 - Wycieczka do M.

Śliskie deski spróchniałe, pomost wcięty w rzekę,
We wsi bar przy kościele, w nim pstrągi z jeziora,
Tam, za boru gęstwiną, z betonu zapora,
Droga do niej błotnista, nad wysokim brzegiem.

Zimne łzy listopada na chojnickim rynku,
Gdy ty sklepy zwiedzałaś, ja - Bramę Człuchowską;
Wielki krążek pieczarek, sera, szynki, czosnku,
Żeby zjeść twoją nagość w pokoju, po ciemku.

Nie wiem, czy tego chciałem, czy nam się udało -
Chyba wszystko zrobiłem, żeby było miło,
Zawsze czegoś jednemu i drugiemu mało.

Może tylko to wszystko głupiemu się śniło,
Że tak zdarzy się jeszcze, jak kiedyś bywało,
Wiem, że w dwa dni na pewno znów mi rok przybyło.

2010

poniedziałek, 8 listopada 2010

Nie będę komandosem

Słuchaj, panie instruktorze,
Z miną kpiącą, drwiną w głosie -
Tak niejeden, jak ty może
biegać, pływać, trzaskać drążek,
Lecz, jakkolwiek byś się sprężył,
Łeb twój pustki nie zwycięży.

2010

czwartek, 4 listopada 2010

NOTES 4 - Inny

Brną dumni w morzu krzyży, zapalić znicz zmarłym,
Poświęcić czas swój cenny, prosić miejsce w niebie,
Miast błagać, póki mogą, o litość dla siebie -
Niech umarli się wstawią za żywych byt marny.

Jestem tam, gdzie was nie ma, pustkę mam na własność,
Nie wiem, czym wśród żyjących - umarłego cieniem,
Czy ostatnim wśród trupów - żyjącym istnieniem,
Choć z wami - nigdy razem, nie sam - kwiat wśród chwastów.

Gdy czasem coś zaboli, to z mojej słabości,
Bo za waszą przyczyną łzy już nie uronię -
Los dał mi na uczucia pancerz odporności.

Stworzyłem wśród was świat swój - tam się chętnie chronię,
Bo wolę nicość swoją od waszej nicości
I - bardziej niż po waszej - ja po tamtej stronie.

2010

środa, 3 listopada 2010

Jestem zerem (wyznanie grafomana)

Scenariusze są fatalne,
Wiersze - najzwyczajniej - marne,
Nie chcą przyjąć mnie do wojska
I nie umiem spłodzić chłopca.

W pracy też się nie przykładam -
Mało robię, dużo gadam,
Córki tylko denerwują -
Ojciec ze mnie jest po ...wuju.

Choć chcę dobry być dla żony,
Zwykle kończę pokłócony,
Zapał zawsze mam przez chwilę;
Czy ktoś nie wie, po co żyję?

2010

wtorek, 2 listopada 2010

Twoje zaduszki

Obiecał, że weźmie mnie w podróż do gwiazd,
Na łąki wyśnione, gdzie wciąż tańczy wiatr,
By zostać tam ze mną, by być obok mnie
I puszczać latawce, i czuć magnes serc,
Tam tańczyć z wróżkami, aniołów mieć straż
I żyć z tobą w zgodzie, boże - ojcze nasz.

Lecz zgubił gdzieś drogę, nie znalazł się bóg
Wśród ludzi, co nie wiesz, kto brat, a kto wróg,
Choć wiary miał mnóstwo, nadzieję wziął czart,
Ktoś inny w nim powstał, kto poznał fałsz gwiazd,
Pokochał więc noce i skusił go grzech,
I uciekł w noc czarną, i minął jak deszcz.

2010

poniedziałek, 1 listopada 2010

NOTES 3 - Moim zmarłym

Złoty liść na zimnej płycie,
Wątły płomień wśród gałęzi,
Uśmiech twój wciąż pamięć więzi,
Grób twój chowa moje życie.

Smutny stoi anioł blady,
Wie że zawiódł ciebie srodze
Dając zgubić się po drodze,
Uciec jemu w noc na dziady.

Byłaś mi jak słońca promień
Zniosłaś z góry ogień pierwszy
I sens trwania, i ból wspomnień...

Mrok dokoła coraz szerszy,
Jeszcze wino gasi płomień,
Śpiew twój, szczerość twoich wierszy...

2010