"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate"

„Okręt mój płynie dalej – pod prąd,

Serce, choć popękane, bić chce,

Nie ma cię i nie było – jest noc,

Nie ma mnie i nie było – jest dzień”

parafraza: KAT

sobota, 31 marca 2012

Nowoczesna służba

Nowoczesnej służbie nowy
Krój munduru co dwa lata
By ci biznes zrobić mogli
Którym układ się opłaca

Potem służba nowoczesna
Najdzie kogoś pomyłkowo
Pogruchocze panu żebra
Pani grzmotnie o próg głową

2012

piątek, 30 marca 2012

NOTES 31 - Zdzisiu obiit

W kilka minut życie całe
Sceny gesty miny słowa
Które umysł w sejfie chował
Dziś nad urną wyjmowałem

Choć pobożny zbyt nie byłeś
Ksiądz pokropkiem i koronką
Wysłał cię do raju prosto
A ja z nim się pomodliłem

Tak nade mną staną kiedyś
Kto i kiedy tylko nie wiem
Co przypomną sobie wtedy

Niech nie jedna ksiądz mnie z niebem
Bo nie zmienią nic pogrzeby
Odpowiadać chcę za siebie

2012

czwartek, 29 marca 2012

Wolna Białoruś

Kiedy reżim się obali
Wolność przyjdzie na Białoruś
Szczęście wniesie kapitalizm
Demokracji wzór z zachodu

Pozamyka się kołchozy
I zakłady bez dochodu
Biznesmenów się namnoży
Od kręcenia niezłych lodów

Dysydenci wyjdą z więzień
By przewodnią stać się siłą
I pokażą masie biednej
Że się wichrzyć opłaciło

Za wolności erzac system
Ludziom godność poodbiera
Będą wolni mogli licznie
Szukać pracy i umierać

Naród wreszcie się doczeka
Do paszportów wszystkich prawa
By na zachód móc wyjechać
Na zmywaku się dorabiać

Złote góry świetną przyszłość
Naiwniakom się obieca
Potem każe pas zacisnąć
I poklepie ich po plecach

2012

środa, 28 marca 2012

Nowe mury

Chcieli wyrywać zęby krat
Zrywać kajdany zmieniać świat
Mury jak domek zburzyć z kart
Kiedy wolności zawiał wiatr

Pomnik obalić wyrwać bruk
Łatwiej niesiony falą mógł
Tłum niż utrzymać zgodny krok
I znów w niewoli popadł mrok

Dał się ogłupić chciwym psom
Kupczyć na rynkach własną krwią
Zapędzić na śmierć jak szczur w róg
Wmówić kto dobry a kto wróg

Ten który myśleć czelność miał
Nazwany głupcem został sam
Stojąc na boku dostrzec mógł
Łańcuch wiszący im u nóg

Widział jak nowych murów sto
Dzieląc ich z nimi dzieli zło
Na nowo rośnie gubiąc świat
Jak w organizmie chorym rak

Patrząc na nędzę wsi i miast
Pojął jak krótki jest ich czas
Gdy łańcuch wciąż tkwił u ich nóg
On już niewiele zrobić mógł

Czasem niemrawy tylko chór
Śpiewa że runie kiedyś mur
Lecz dawną wiarę zabrał czart
I śpiew ten nic już nie jest wart

2012
inspiracja / parafraza: J. Kaczmarski

wtorek, 27 marca 2012

Arka w powodzi

Czułem że złego coś świat nasz spotka
Łódź w gotowości stała pod domem
A kiedy woda przyszła wysoka
Zabiłem konia i odpłynąłem

Z pagórka w lesie wilka zabrałem
Który od roku krążył w pobliżu
Nęcony końskim w stajni zapachem
Podchodził chatę pysk bury liżąc

Schronieniem była drzewa korona
Kotu nim wskoczył na pokład łodzi
Szczur pośród nocy dopłynął do nas
Stając się nowym członkiem załogi

Krukowi który strudzony lotem
Kiedy już przysiąść nie było na czym
Dojrzał z powietrza w łodzi załogę
Los wśród niej miejsce także przeznaczył

I tak jak w arce każdy się zmieścił
Jeden drugiemu krzywdy nie czyniąc
W obliczu świata w potopie śmierci
Jedną byliśmy sobie rodziną

I przekonania wkrótce nabrałem
Że nie ja Noem stałem się dla nich
Lecz że zwierzęta były wysłane
Przez kogoś żeby mnie ratowały

2012

poniedziałek, 26 marca 2012

Klasztorny loch

Jaka się kryje tu tajemnica
Jaką loch widział tragedię
Czas białą kością los twój zapisał
Ty wciąż w piwnicach tych jesteś

Jasny aniele jak kryształ czysty
Z młodością krzyżem strzaskaną
Gdzie wtedy byłeś jedyny Chryste
Gdy ją do lochu pojmano

Matko nie mogłaś słyszeć jej wołań
Ojcze nic zrobić nie mogłeś
Czarna wciągnęła dziecko wam otchłań
Żądze ponure i podłe

Omszałe ściany przeciągłe chłody
Strach i samotność wśród szczurów
Miska odpadków i kubek wody
W tęsknocie tyle lat bólu

Oczekiwanie czy zdoła zasnąć
I noc cichutko upłynie
Czy nie da żądza spokoju diabłom
I przyjdą skrzywdzić dziewczynę

Jak szmata brudna czy śmieć ostatni
Ofiara samczej rozpusty
Kruche stworzenie w okrutnej matni
Piekle na ziemi świństw ludzkich

Śmierci czekanie tam pod posadzką
Między orgiami płacz w ciszy
Na górze ojciec klęczący z matką
Pocieszający ich mnisi

Matko ty nie wiesz że babcią byłaś
Przez cudu króciutką chwilę
Jak ognik w lochu mrokach ta chwila
Przez moment żyją motyle

Już nie szukajcie córki rodzice
Domem zostanie jej ciemność
Zabrały lochy młodziutkie życie
Szczury wyżarły w nich piękno

Jaka się kryje tu tajemnica
Jaką loch widział tragedię
Czas białą kością los twój zapisał
Ty wciąż w piwnicach tych jesteś

2012

niedziela, 25 marca 2012

Jak długo jeszcze

Jestem synem i dziedzicem
Nieśmiałości
Karygodnie pospolitej
Tak właściwie to niczego
Synem jestem i następcą

I przymknij się
Nie mów mi że
Że do sprawy
Źle podchodzę
Chcę po prostu być kochany
Tak jak każdy inny człowiek

Jest taki klub gdzie możesz przyjść
I poznać kogoś kto cię pokocha
Więc idziesz tam
I stoisz sam
Wracasz i płaczesz i chciałbyś skonać

Kiedy mówisz że to teraz
To o jakie 'teraz' chodzi?
Zrozum że zbyt długo czekam
By nadzieję w sobie nosić

Tak jak człowiek przecież każdy
Też miłości chcę doświadczyć

2012
tłumaczenie z: The Smiths

sobota, 24 marca 2012

NOTES 30 - Dziad

Szedł dziad przez miasta i wioski małe
Ludzi spotykał słowem się dzielił
A choć go oni nie rozumieli
On niewzruszenie podążał dalej

Aż słowa jego się wypełniły
I że miał rację tłumy poznały
Zaczęli szukać po kraju całym
Lecz on do innej wszedł już krainy

Niech moja wiara będzie tak wielka
Żebym na przekór całej ludzkości
Wiernym był sobie choćby na mękach

Niech w sobie tyle mam roztropności
Bym choć mnie nosić mieli na rękach
Czuł słabość swoją wytrwał w skromności

2012

piątek, 23 marca 2012

Wadera

Do granic pustelni gdzie nikt nie dociera
Gdy księżyc jest w pełni noc niesie wołanie
Pod chatę podchodzi samotna wadera
Tęsknota ją prosi na tajne spotkanie

Łańcuchy zerwali tchórzliwi psi stróże
Szczekanie w oddali ucichło na polach
Nerwowym wierzganiem koń w stajni niedużej
Wnet rygle wyłamie i wyrwać się zdoła

Wyczuła zwierzyna drapieżcze podchody
Krew we mnie zaczyna przyspieszać krążenie
Spragniona łowczyni przybywa na gody
Los łaskę mi czyni pokątnym spełnieniem

Sierść srebrem się mieni pomiędzy drzewami
Blask kłów wśród czerwieni i ślina ocieka
Jak wiatr mech rozgarnia silnymi łapami
Księżyca latarnia zagląda jej w ślepia

Rysują pazury na desce żłobienia
Jak zdarzeń ponurych czas znaki na twarzy
Tak strzępek człowieka doczekał zbawienia
Niech to na co czekam się wreszcie wydarzy

Tężejąc drżą palce wczepione w puch sierści
Smak krwi na kłów tarce gdy dłoń tonie w szczęce
Szorstkością niech język chwil kilka popieści
Nim suka wyjęczy ostatnich drgnień szczęście

2012

czwartek, 22 marca 2012

Spowiedź

Spowiadam się bogu żal ceniącemu
I wam bracia i siostry
Że z własnej głupoty uległem złemu
Mój duch nie był dość mocny

Że sił nie miałem by się poświęcić
I żyć zacząłem dla siebie
Słomiany zapał pogrzebał chęci
Popadłem w starcze zgnuśnienie

Że uwierzyłem w kłamliwe hasła
By mieć używać kupować
Że moja czujność i wiara zgasła
Diabeł nade mną panował

Dałem się kupić wolność sprzedałem
Sam się poddając niewoli
Choć serce mocno mam już stwardniałe
To moja słabość wciąż boli

Dlatego błagam siły nieziemskie
I was bracia i siostry
Módlcie się abym wygrał z kurewstwem
Co kły na mnie złe ostrzy

2012

środa, 21 marca 2012

Dziecko boże

Zawsze cichy był i szary
Matka piła nie znał ojca
Dzieci śmiały się z ofiary
Nieraz lanie od nich dostał

Nie nie śmiejcie się z biednego
Przecież to jest dziecko boże
W którym wiele jest dobrego
Trzeba tylko w nim to dojrzeć

Kochał jedną taką - wiecie -
Co sypiała z bogatymi
Ojciec szychą był w powiecie
Jego z pracy wyrzucili

Nie nie śmiejcie się z biednego
Przecież to jest dziecko boże
W którym wiele jest dobrego
Trzeba tylko w nim to dojrzeć

Nie wiem jak to zrobić zdołał
Skonstruował groźną bombę
Zaniósł paczkę do kościoła
Złożył bogu hekatombę

Nie nie śmiejcie się z biednego
Przecież to jest dziecko boże
W którym wiele jest dobrego
Trzeba tylko w nim to dojrzeć

2012

wtorek, 20 marca 2012

Sic transit gloria mundi

Całe życie dla ojczyzny
Przed prezesem chyląc czoła
Fotel w sejmie miał zaszczytny
Synem wiernym był kościoła

Za to wszystko śmierć gdzieś w lesie
Strzępy ciała w brzozy korze
U dwóch żon wypchana kieszeń
Autopsyjny stół i noże

2012

poniedziałek, 19 marca 2012

Wszyscy jesteśmy chytrusami

Kiedy trafię w lotto szóstkę
Swoim dzieciom kupię domy
Wokół świata się wypuszczę
I powiększę cycki żony

Ja znów kredyt spłacę najpierw
Kupię mieszkań nawet setkę
Zbiję krocie na wynajmie
Milion puszczę przez ruletkę

A ja hojnie dam rodzinie
I znajomym co w potrzebie
Szczęście znajdę w dobrym winie
Inwestował będę w siebie

Inny będzie biznesmenem
Który żywi się akcjami
Kupi miejsce w parlamencie
I porządzi z kurewkami

Oczywiście dobroczynnie
Ochłap rzuci się biedakom
Nie za dużo - w sam raz tyle
By nie parać już się pracą

I sprzedamy dusze nasze
Za wygraną w totolotku
Za srebrniki jak judasze
Dumni z siebie z pustką w środku

2012

niedziela, 18 marca 2012

Zwierzęcy system

Oto czasy przyszły lepsze
W których zbrodnią maltretować
Poniewierać jest zwierzęciem
System dobrych ludzi chowa

Jednak z prawem jest tu zgodne
Okrucieństwo wobec ludzi
Można dręczyć morzyć głodem
Znęcać się poniżać łupić

Pies srać może w każdym miejscu
Ludzi system wciska w gówno
Więcej wolno w nim zwierzęciu
Chcieliście to macie równość

2012

sobota, 17 marca 2012

Już wiosna na działce

Przyleciały z ciepłem słońca
Patrzą kto się poddał zimie
Komu kości czas przetrąca
Posiwiały pióra czyje

Para nowa w gnieździe którym
Kto zdobywca a kto z niczym
Czy za płotem łabędź durny
Dalej sam do siebie syczy

Rozprawiają przy opłotkach
Co nowego sezon niesie
Co ich złego może spotkać
Gdy wciąż gorzej jest na świecie

Zbiorą trawy susz chrust osty
Żeby spalić je w ognisku
Ogrzać skrzydła w cieple wiosny
Przy kiełbasie i przy piwku

2012

piątek, 16 marca 2012

Wasza krew

To spieniona wartko płynie
To zastyga w żyłach chłodnych
Rozcieńczana tanim winem
Otłuszczana żarciem podłym

Że otoczą mydlą oczy
Jak relikwię czcią przedwieczną
Nie pozwolą jej przetoczyć
By jehowie dać świadectwo

Wypełnienie niosą grobom
Żyły wasze z soku wyssą
I kaszankę z niego zrobią
By zagrychę mieć pod czystą

2012

czwartek, 15 marca 2012

Bohemian slam

Wszedłem na scenę
Wyprułem żyły
Wnętrza skrzywienie
Wersy odkryły
Lęki koszmary
Ubrane w słowa
Ból nieskrywany
W każdym pulsował
Na ziemię spadło
Okrycie całe
Zupełnie nago
Przed nimi stałem

Z tamtego wiersza
Optymizm siła
Sekrety wnętrza
Mielizna kryła
Lecz towarzystwo
Znad kawki snobów
Sączące piwko
Orły salonów
Wybrali plewy
Miałkości stronę
Zabrałem perły
Wieprzom rzucone

2012

środa, 14 marca 2012

Diler

Cierpliwości brak i siły
Coraz szybciej się starzeję
Chęci już mnie opuściły
I nie wierzę że się zmienię

Wciąż przegrywam z samym sobą
Ile razy upaść można
Szkodzę bliskim mi osobom
Zgaga męczy mnie potworna

Gdybym tylko mógł dla siebie
Żyć lub umrzeć - was uwolnić
Byście własnym tlen krwiobiegiem
Rozprowadzać byli zdolni

Wciąż ode mnie zależycie
Jak narkoman od dilera
Więc zatruwam wasze życie
Niebo z blasku gwiazd odzieram

2012

wtorek, 13 marca 2012

Chciwość

Po pierworodnym najpierwszy zaraz
Wśród siedmiu głównych najgorsza z zaraz
Wrzód który ropą ciało zatruwa
Rak zmieniający organizm w trupa
Co łapy skręca trwale ku sobie
Podłość tłumaczy rozgrzesza zbrodnie
Nienasycony krwią z ludzkiej nędzy
Kat niestrudzony od lat tysięcy
Już od dzieciństwa w mózgach się lęgnie
Czai się chytrze kusi podstępnie

Sprawdź ile ciebie ma już wyżarte
Im daje więcej tym toczy bardziej
Czy cię przemienił w próżnego zombi
Kolejny sukces mogąc odtrąbić
Stworzył wiernego sobie fagasa
Co tylko "kasa misiaczku kasa"
Czyś już podobny wodzom narodu
Na piedestale zgnilizny smrodu

A społeczeństwa tkanka wciąż żywa
Za cztery dychy tydzień przeżywa
Tu gdzie los dziecka jest przesądzony
Z móżdżkiem zbyt chorym by być świadomym
Choć uśmiechnięte tak życie kocha
Zdechnie gdy krezus szmal w kieszeń chowa
Kapłan poświęci ustrój od boga
Za kilka stówek trupa pochowa
I sypnie ludziom zatrutym ziarnem
Niech napychają dupy zachłanne

2012

poniedziałek, 12 marca 2012

Na eutanazję

Gdzie eutanazję zwykli piętnować
Że to bezbożnie i nieetycznie
Śmierć w ramach służby serwują zdrowia
Obowiązkowo i metodycznie

2012

niedziela, 11 marca 2012

Zanim

Zanim betonem wszystko zaleją
Ziemię rozwiercą by skarb jej wyrwać
Lasy sprzedadzą deweloperom
Nuklearnego posadzą grzyba

Zdążymy jeszcze źródła odnaleźć
Z trawy wysokiej wypłoszyć czaplę
Złożyć pokłony dąbrowie starej
W noc jak wilk trzymać z księżycem wartę

Puścić w niepamięć miejskie mrowisko
Kochać się w chacie z piecem kamiennym
Zanim odebrać przyjdą nam wszystko
Spieszmy się minąć jak deszcz wiosenny

2012

sobota, 10 marca 2012

NOTES 29 - Pytania

Dłoń w dłoni, ciepło czyjejś bliskości
Wilgoć dotyku, włosów aromat
Pierwsza pieszczota drżenia świadoma
Raj, w którym człowiek za życia gości

I bezpieczeństwo, choćby pozorne
Wartości bogom równej poczucie
Pewność, że szczęście nie może uciec
Marne, co wiecznym stać się jest zdolne

Pustkę, tęsknotę - czy czuje bardziej
Ten co na wyspę rajską nie trafił
Czy ten co poznał tracąc na zawsze?

Czy swą oschłością miłość bym zabił
Gdyby mi niebo było łaskawsze
Czym oschły, bo mnie los jej pozbawił?

2012

piątek, 9 marca 2012

Alzheimer

Już nie już dosyć
Podróż do wnętrza
W skorupie azyl
Kable zerwane
Zamglone oczy
Pamięci ciężar
Dawne obrazy
Świat za szlabanem

Ktoś szuka jeszcze
Zanim się zgubi
Potem już tylko
Czeka na koniec
A ja już nie chcę
Wracać do ludzi
We mnie jest wszystko
Dobrze chronione

Łza tylko czasem
Słowo cichutkie
Łączyć z daleka
Światy się zdaje
Stoję przed waszych
Dusz zbitym lustrem
W którym człowieka
Nie rozpoznaję

2012

czwartek, 8 marca 2012

Robotnicze echa

                                              W rocznicę marca 1968
Tych ze zdradzonych wsi
Tych z oszukanych miast
Nie broni dzisiaj zupełnie nikt
Dla lepszych nadszedł czas

Kiedyś w fabryce wiec
Plebs chciał elity bić
Były dysydent ustawił się
Pospólstwo nie ma nic

Dawnym warchołom zysk
Uczciwym z biedy śmierć
Śmieje się tłusty obłudny pysk
Dziś z robotniczych ech

Spójrz w spracowaną twarz
Zamiast naśmiewać się
Ciepłą posadkę i kasę masz
Z nich wielu jest na dnie

2012

środa, 7 marca 2012

NOTES 28 - Moja młodość

Los go przeoczył w zbiorach jesiennych
Został sadzeniak w ziemi samotny
Plon żeby z siebie dać wielokrotny
Młodość zachować w bulwach kolejnych

Już w korcu było, a spadło jeszcze
I mąki nie da, nie zginie w chlebie
Lecz nowe zrodzi, kiełkując w glebie
Obumierając - żyć będzie wiecznie

Może dni młode, te obolałe
Nie są bez sensu tak zmarnowane?
Może nie całkiem się zestarzałem?

Może więc nie są wykorzystane
Lecz drzemią we mnie, jak dzieci małe
A ja już młody zawsze zostanę?

2012

wtorek, 6 marca 2012

Na stoczniową bramę

Łatwiej przywrócić jest dawną bramę
I nawet imię zawiesić wrogie
Niż robotnicze spełnić żądanie
Czym solidarność przypomnieć sobie

Można jak wtedy postawić ołtarz
Na którym diabłu z braci ofiara
A postulaty w muzeum schować
By hipokryzja się nie wydała

Zbudować skansen szopkę kolejną
Żeby turystów ściągnąć do miasta
By zobaczyli bramę pamiętną
Skąd szła po władzę cwaniaków kasta

2012

poniedziałek, 5 marca 2012

Rozterki buty

Stojąc rozdarty między różami
Z zadrapaniami i krwią pokryty
Widzę nieżycie kukieł rozchwianych
Rozterek siecią gęstą spowitych

I chwalę siebie za to kim jestem

Krzyków frustracji niosą się echa
Gdy wśród szkieletów przeklętych idę
Poprzez upadku krocząc królestwa
Gdzie śladu szuka swojego życie

I chwalę siebie za to kim jestem

Spójrz jak się śmieję z wiatrem wysoko
Drogą przez siebie idąc wybraną
I bezlitośnie tych gniotąc nogą
Co na tej drodze ważą się stanąć

I chwalę siebie za to kim jestem

Jasnym żarząca światłem się gwiazda
Mruga pobłyskiem ledwie widocznym
Głęboko w kryptach w robaków miastach
W których przebiega życie w ciemności

Więc chwalę siebie za to kim jestem

To moje życie i mam w nim prawa
By się z osiągnięć dumą upijać
A mój intelekt wiodąc mnie sprawia
Że moje życie wciąż się rozwija

Więc chwalę siebie za to kim jestem

Czym jest buta
na świecie który kwitnie gdy gardzą?
i w miejscu które sprzyja wstydowi?
w świecie gdzie ślepcy innych prowadzą?
gdzie z abstynencji wyczyn się robi?
gdzie są najbardziej głupcy chwaleni?
dla boga w świecie upalowanych?
dla boga gdzie się siły nie ceni?
gdzie żałujących zalet się chwali?

2012
swobodne tłumaczenie z: Ordo Equilibrio

niedziela, 4 marca 2012

Bo muszę

Jak nie pisać gdy się czuje
Kiedy oczy są i rozum?
Serca sobie nie usuniesz
Piszę wiersze więc znad grobu

Że zbyt często? Że o jednym?
Że grafoman o mnie mówią?
Całe życie wierszem wstrętnym
Który pisze się zbyt długo

Wątek główny kilka mniejszych
Co dzień nowy jest odcinek
Jak w serialu najpodlejszym
Który kręcę póki żyję

Wiem że dostać nobla można
Już od pięciu w roku wierszy
Wrażliwości wzorcem zostać
Chwaląc sąd za karę śmierci

Lecz nie można w sobie zgłuszyć
Tego co tak głośno wyje
Za terapię wiersz mi służy
Łudzi mnie że jeszcze żyję

I nie można stać spokojnie
Gdy się dźwięki słyszy takie
Nie da zmusić się zapomnieć
Noc w noc w winie tonąc nawet

Gdy na widok twarzy tamtej
Oczy same się łzawiły
Wszystko potem tak wydarte
Że trup został tylko zgniły

Wino umysł mi zamula
Puls przyspiesza krew rozcieńcza
Na stalówkę spływa pióra
I układa strofy wiersza

2012

sobota, 3 marca 2012

Wędrowcy

Nikt cię nie zna jak mi dane
I nikt o mnie tyle nie wie
Dwie historie niespisane
Losy dwa a jakby jeden

Ile miałeś ja wiem tylko
Jak fortuna prysła cała
Gdyś prawicą rozdał wszystko
Lewa milczeć przykazała

Tyle zdobyć kiedyś mogłem
A tak wiele jest przegrane
Chociaż skrywam tamto w sobie
Ty wyczuwasz każdą ranę

Z siebie śmiejąc się dziewczyny
Wspominamy tylko czasem
Które życie nam zmieniły
A i tak nie były nasze

I patrzymy naprzód ciągle
Nic to że tam mniej niż w tyle
By ku światłu gnać na oślep
Jak ćmy bardziej niż motyle

Całą własność plecak mieści
W którym raczej bzdury same
Nasze losy wśród największych
Łzą i śmiechem zapisane

2012

piątek, 2 marca 2012

Skarbie, opuszczam cię

Muszę cię opuścić, skarbie
Skarbie, przecież wiesz, że muszę
W letnim cię opuszczę czasie
Kiedy dni nadejdą dłuższe

Skarbie, wiesz, że odejść nie chcę
Nie żartuję, muszę w drogę
Skarbie, ja naprawdę wierzę
Że w bezruchu żyć nie mogę
Słyszę, jak do domu zew ten
Wzywa mnie, co wzywał przedtem

A więc cię opuszczę, skarbie
Wiesz, że muszę tak, naprawdę
Słyszę, woła mnie jak dawniej
Słyszysz to wołanie z wiatrem?

Nigdy ciebie nie porzucę
Jednak muszę stąd wybywać
Pozostawić ciebie muszę
Czy nie słyszysz, jak mnie wzywa?

Wiem jak dobrze jest, kochanie
Mieć cię znowu obok siebie
I wiem też, że to się stanie
Dnia pewnego, jestem pewien

Iść będziemy przez park razem
Dzień po dniu, tak już codziennie
Co się stać ma, niech się stanie
My już zawsze niepodzielnie

Byłaś dla mnie tak wspaniała
Szczerą prawdę tobie powiem
Co dzień szczęście mi dawałaś
Ale teraz ... muszę odejść

Tak jest ze mną, skarbie, bywaj!
Słyszę, że znów dom mnie wzywa

2012
swobodne tłumaczenie z: Led Zeppelin

czwartek, 1 marca 2012

Gorycz

Przez krzywdę jakąś dawną
Ból trwale w żyły wrosły
Istotą stał się marną
Kaleką uczuć oschłym

Gdy rana się zabliźnia
Krzepnące strupy zdziera
By solą ją posypać
Szkło drobne w oczy wcierać

Śmierć nie jest mu pisana
A leczyć się nie daje
Ropieje dawna rana
Zatruwa ciało całe

Dla świata gorycz sama
Jak wżer w oślepłych oczach
Do śmierci przykazana
Już nie potrafi kochać

2012