Zdało się mi, że byłaś
To sen
Zimna noc mnie mamiła
Już wiem
Wyssał czas ze mnie miłość
Na śmierć
Nie ma cię i nie było
Jest dzień
Nie mam szans i nie żyję
Choć chcę
Drogę gdzieś pomyliłem
I brnę
Myśli złe w czaszce gniją
Gdzie mrok
Nie ma mnie i nie było
Jest noc
Czuję cię całym sobą
Od lat
Celem ty, sensem, drogą
Więc trwam
W każdym tchu ciebie wdycham
Jak tlen
Nie ma cię, ale byłaś
To wiem
2011
inspiracja i zapożyczenie: KAT
"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate"
„Okręt mój płynie dalej – pod prąd,
Serce, choć popękane, bić chce,
Nie ma cię i nie było – jest noc,
Nie ma mnie i nie było – jest dzień”
parafraza: KAT
poniedziałek, 26 grudnia 2011
sobota, 24 grudnia 2011
Tylko ciebie chcę na święta
Nie chcę wiele dostać w święta
Jednej rzeczy pragnę tylko
I nie myślę o prezentach
Które leżą pod choinką
Chcę, byś była razem ze mną
Bardzo tak, że brak pojęcia
Niech się raz marzenia spełnią
Tylko ciebie chcę na święta
Próżno jest skarpetka moja
Zawieszona nad kominkiem
Nie da szczęścia mi Mikołaj
Żadnym cennym upominkiem
Chcę, byś była razem ze mną
Bardzo tak, że brak pojęcia
Niech się raz marzenia spełnią
Tylko ciebie chcę na święta
O tak mało proszę w święta
Może śniegu nie być wkoło
Pragnę tylko stać i czekać
Wciąż na ciebie pod jemiołą
Nic na biegun słać nie będę
Gdzie z czerwonym nosem zwierzę
Inni kupią tę legendę
Ja jedynie w ciebie wierzę
Tylko ciebie chcę tej nocy
Czuć i tulić w swych objęciach
Nic poza tym w mojej mocy
Tylko ciebie chcę na święta
Chociaż wszędzie lśnią światełka
Śmiech dziecięcy mąci ciszę
Choć powietrze śpiew wypełnia
Ja przy saniach dzwonki słyszę
Mikołaju, czy przez ciemność
Z tą jedyną do mnie dotrzesz?
Czy marzenie spełnisz jedno
O osobie mi najdroższej?
Nie chcę wiele dostać w święta
Proszę tylko o to, by
Tak po prostu, ona jedna
Mogła stanąć u mych drzwi
Chcę, by była razem ze mną
Bardzo tak, że brak pojęcia
Niech się raz marzenia spełnią
Tylko ciebie chcę na święta
2011
swobodne tłumaczenie z: Mariah Carey
Jednej rzeczy pragnę tylko
I nie myślę o prezentach
Które leżą pod choinką
Chcę, byś była razem ze mną
Bardzo tak, że brak pojęcia
Niech się raz marzenia spełnią
Tylko ciebie chcę na święta
Próżno jest skarpetka moja
Zawieszona nad kominkiem
Nie da szczęścia mi Mikołaj
Żadnym cennym upominkiem
Chcę, byś była razem ze mną
Bardzo tak, że brak pojęcia
Niech się raz marzenia spełnią
Tylko ciebie chcę na święta
O tak mało proszę w święta
Może śniegu nie być wkoło
Pragnę tylko stać i czekać
Wciąż na ciebie pod jemiołą
Nic na biegun słać nie będę
Gdzie z czerwonym nosem zwierzę
Inni kupią tę legendę
Ja jedynie w ciebie wierzę
Tylko ciebie chcę tej nocy
Czuć i tulić w swych objęciach
Nic poza tym w mojej mocy
Tylko ciebie chcę na święta
Chociaż wszędzie lśnią światełka
Śmiech dziecięcy mąci ciszę
Choć powietrze śpiew wypełnia
Ja przy saniach dzwonki słyszę
Mikołaju, czy przez ciemność
Z tą jedyną do mnie dotrzesz?
Czy marzenie spełnisz jedno
O osobie mi najdroższej?
Nie chcę wiele dostać w święta
Proszę tylko o to, by
Tak po prostu, ona jedna
Mogła stanąć u mych drzwi
Chcę, by była razem ze mną
Bardzo tak, że brak pojęcia
Niech się raz marzenia spełnią
Tylko ciebie chcę na święta
2011
swobodne tłumaczenie z: Mariah Carey
piątek, 23 grudnia 2011
Dziwny jest świat ten
Dziwny jest świat ten, gdzie żołnierz ginie
Zamiast przywozić z wojny dolary
Dziwne, że gdzieś tam, w dzikiej krainie
Śmierdzą miejscowym obce koszary
Dziwne, że bomba może zabijać
I że w innego wierzyć coś można
Przecież nic, tylko miłość i przyjaźń
Żołnierzy w strony tamte zawiodła
Dziwne, że umrzeć może bohater
Nie tylko dzieci giną niewinne
Że łza w wigilię zmiękczy opłatek
Na myśl o krewnym w sosnowej skrzynce
2011
Zamiast przywozić z wojny dolary
Dziwne, że gdzieś tam, w dzikiej krainie
Śmierdzą miejscowym obce koszary
Dziwne, że bomba może zabijać
I że w innego wierzyć coś można
Przecież nic, tylko miłość i przyjaźń
Żołnierzy w strony tamte zawiodła
Dziwne, że umrzeć może bohater
Nie tylko dzieci giną niewinne
Że łza w wigilię zmiękczy opłatek
Na myśl o krewnym w sosnowej skrzynce
2011
czwartek, 22 grudnia 2011
Hrabia w Chinach
Wielki bojownik o prawa ludzi
Wcale nie przybył tam, aby żebrać
Tylko przyjaciół żółtych pouczyć
Że godność ludzką szanować trzeba
Że bardzo ważna jest wolność słowa
(Ale dolary jeszcze ważniejsze}
Ważne, by więźniów dobrze traktować
(Lecz władzę trzeba utrzymać jeszcze)
I bardzo ważny jest Tybet wolny
(Ale pokonać kryzys musimy)
Ważne, by w kraju nikt nie był głodny
(Lecz wzorem dla nas mogą być Chiny)
Więc niech się kształcić gromadą liczną
Chińczyk w uczelniach naszych przybywa
Polak wymiera i biedny zbytnio
Choć wybudował, to nie utrzyma
Wstyd - sprzedajemy jedną dziesiątą
(Nic to, że mniej nas trzydziestokrotnie)
Przehandlujemy choćby i wolność
Nie Tybet - rynki muszą być wolne
I poklepuje katów po plecach
Obłudny hrabia Bul-Komorowski
Bo z bogatymi liczyć się trzeba
Wójtom z globalnej, lecz biednej wioski
Może zbuduje tu drugie Chiny
Byśmy podróbę tłukli tandetną
W zamian by możni nam pozwolili
Na miskę ryżu i dziecko jedno
2011
Wcale nie przybył tam, aby żebrać
Tylko przyjaciół żółtych pouczyć
Że godność ludzką szanować trzeba
Że bardzo ważna jest wolność słowa
(Ale dolary jeszcze ważniejsze}
Ważne, by więźniów dobrze traktować
(Lecz władzę trzeba utrzymać jeszcze)
I bardzo ważny jest Tybet wolny
(Ale pokonać kryzys musimy)
Ważne, by w kraju nikt nie był głodny
(Lecz wzorem dla nas mogą być Chiny)
Więc niech się kształcić gromadą liczną
Chińczyk w uczelniach naszych przybywa
Polak wymiera i biedny zbytnio
Choć wybudował, to nie utrzyma
Wstyd - sprzedajemy jedną dziesiątą
(Nic to, że mniej nas trzydziestokrotnie)
Przehandlujemy choćby i wolność
Nie Tybet - rynki muszą być wolne
I poklepuje katów po plecach
Obłudny hrabia Bul-Komorowski
Bo z bogatymi liczyć się trzeba
Wójtom z globalnej, lecz biednej wioski
Może zbuduje tu drugie Chiny
Byśmy podróbę tłukli tandetną
W zamian by możni nam pozwolili
Na miskę ryżu i dziecko jedno
2011
środa, 21 grudnia 2011
Nadzorcy myśli
Trumna z przywódcą w centrum stolicy
Pokłon niosących rodaków mrowie
Czy szczere leją łzy żałobnicy
Czy to konformizm - ekspert ci powie
Tam żal prawdziwy, gdzie słuszny pogląd
Gdzie szmal pcha w kieszeń kapitalista
A krokodyle łzy w strachu ronią
Gdzie naród gnębił zły komunista
A ja nadzorcom myśli nie wierzę
Śmieję się z kultów mędrców wszelakich
Interes cwanych z daleka wietrzę
I na lep głupcom nie dam się zwabić
2011
Pokłon niosących rodaków mrowie
Czy szczere leją łzy żałobnicy
Czy to konformizm - ekspert ci powie
Tam żal prawdziwy, gdzie słuszny pogląd
Gdzie szmal pcha w kieszeń kapitalista
A krokodyle łzy w strachu ronią
Gdzie naród gnębił zły komunista
A ja nadzorcom myśli nie wierzę
Śmieję się z kultów mędrców wszelakich
Interes cwanych z daleka wietrzę
I na lep głupcom nie dam się zwabić
2011
wtorek, 20 grudnia 2011
Władza z ludem, gdy lud z władzą
Jestem sędzią sprawiedliwym
Wedle zasług moja kara -
Sprawca możny - wyrok niski
Lub gdy z gminu jest ofiara
Szybciej zwolnię zwyrodnialca
Niechaj dalej innym szkodzi
Lecz ofiarą gdy jest władza
Dożywocie dam dziadkowi
Weźcie sobie Barabasza
Żeby waszą krew przelewał
Ale władza ma być nasza
Rękę przeciw obciąć trzeba
Macie wiedzieć kto tu rządzi
I kto czuwa nad korytem
Bać się buntu, wara błądzić
Piłat ręce ma umyte
2011
Wedle zasług moja kara -
Sprawca możny - wyrok niski
Lub gdy z gminu jest ofiara
Szybciej zwolnię zwyrodnialca
Niechaj dalej innym szkodzi
Lecz ofiarą gdy jest władza
Dożywocie dam dziadkowi
Weźcie sobie Barabasza
Żeby waszą krew przelewał
Ale władza ma być nasza
Rękę przeciw obciąć trzeba
Macie wiedzieć kto tu rządzi
I kto czuwa nad korytem
Bać się buntu, wara błądzić
Piłat ręce ma umyte
2011
środa, 14 grudnia 2011
Na telewizję
Kiedyś, w czas dziennika, w bezsilnym proteście:
W okno telewizor i spacer po mieście,
Dziś, całkiem by trzeba przestać skrzynkę włączać,
Z domu wyjść w proteście, na spacer bez końca.
2011
W okno telewizor i spacer po mieście,
Dziś, całkiem by trzeba przestać skrzynkę włączać,
Z domu wyjść w proteście, na spacer bez końca.
2011
wtorek, 13 grudnia 2011
Diabłu ogarek
Za robotników, dartych z nadziei
Czule tulonej na styropianie
Za sprawiedliwość, co w sercach mieli
Za postulaty, bankom sprzedane
Za mordowanych i bitych pałą
Przez katów, którym świetnie się wiedzie
Za ludzką godność, hienom wydaną
Za wolność naszą, gnojoną w biedzie
Za spokój, fałszem kupiony tanio
Za prawdę, którą dziwką zrobiono
Za naród, co jak psów dzikich stado
Pogryzł się wzajem o kość rzuconą
By lud swój ująć wspaniałym gestem
I noc rozjaśnić pamięci ogniem
Przed kamerami wystawił świeczkę
Bronek wraz z Brombą w pałacu oknie
2011
Czule tulonej na styropianie
Za sprawiedliwość, co w sercach mieli
Za postulaty, bankom sprzedane
Za mordowanych i bitych pałą
Przez katów, którym świetnie się wiedzie
Za ludzką godność, hienom wydaną
Za wolność naszą, gnojoną w biedzie
Za spokój, fałszem kupiony tanio
Za prawdę, którą dziwką zrobiono
Za naród, co jak psów dzikich stado
Pogryzł się wzajem o kość rzuconą
By lud swój ująć wspaniałym gestem
I noc rozjaśnić pamięci ogniem
Przed kamerami wystawił świeczkę
Bronek wraz z Brombą w pałacu oknie
2011
poniedziałek, 12 grudnia 2011
Ojczyzna lotników
Tam, gdzie piloci wspaniali
Na drzwiach stodoły szybują,
Tego herosem uznali,
Co się nie rozbił lądując.
2011
Na drzwiach stodoły szybują,
Tego herosem uznali,
Co się nie rozbił lądując.
2011
poniedziałek, 5 grudnia 2011
Znaszli?
Znaszli ten kraj, gdzie jest skandalem
Znaczka na stroju brak u piłkarza,
Lecz nie przeszkadza niemalże wcale,
Gdy sąd zatwierdza znak, co obraża?
2011
Znaczka na stroju brak u piłkarza,
Lecz nie przeszkadza niemalże wcale,
Gdy sąd zatwierdza znak, co obraża?
2011
piątek, 2 grudnia 2011
Biała dama
Stromy pagórek nad strugą wyschłą
W pokrzyw zaroślach i drzew gęstwinie
Księżyc w puszczyka źrenicy błysnął
Który straż trzyma w mrocznej ruinie
Przysiadł na resztek zamku ptak szczycie
W czarny po oknie otwór wzrok wlepił
Czekając chwili, gdy ona przyjdzie
Srebrzystą suknią ciemność rozświetli
To blask cień rzuci na stare mury
To zniknie w krzakach, między drzewami
Kiedy wyrusza w obchód ponury
W złowieszczej ciszy upiorna pani
Biada tym, których spotka na drodze
Którzy zmącili jej spokój nocny
Ludzkie uczucia dziewczynie obce
Okrutność wielka i gniew tak mocny
Lecz mnie uwielbia ona jednego
W szczupłych ramionach tuli jak dziecko
Jakby żegnała ukochanego
Kiedy z gałęzi zwisam wisielczo
1811
W pokrzyw zaroślach i drzew gęstwinie
Księżyc w puszczyka źrenicy błysnął
Który straż trzyma w mrocznej ruinie
Przysiadł na resztek zamku ptak szczycie
W czarny po oknie otwór wzrok wlepił
Czekając chwili, gdy ona przyjdzie
Srebrzystą suknią ciemność rozświetli
To blask cień rzuci na stare mury
To zniknie w krzakach, między drzewami
Kiedy wyrusza w obchód ponury
W złowieszczej ciszy upiorna pani
Biada tym, których spotka na drodze
Którzy zmącili jej spokój nocny
Ludzkie uczucia dziewczynie obce
Okrutność wielka i gniew tak mocny
Lecz mnie uwielbia ona jednego
W szczupłych ramionach tuli jak dziecko
Jakby żegnała ukochanego
Kiedy z gałęzi zwisam wisielczo
1811
czwartek, 1 grudnia 2011
W pamiętniku A.
Ojciec na pamiątkę wpisuje te słowa
Córeczce malutkiej z brzuszkiem okrąglusim -
By mogła wędrując po życiowych drogach
Z tęsknotą myślami w świat dziecka powrócić
Niech główka jej dobrych chwil wspomnienia chowa
A ojca słabości w niepamięć wyrzuci
2011
Córeczce malutkiej z brzuszkiem okrąglusim -
By mogła wędrując po życiowych drogach
Z tęsknotą myślami w świat dziecka powrócić
Niech główka jej dobrych chwil wspomnienia chowa
A ojca słabości w niepamięć wyrzuci
2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)