Stromy pagórek nad strugą wyschłą
W pokrzyw zaroślach i drzew gęstwinie
Księżyc w puszczyka źrenicy błysnął
Który straż trzyma w mrocznej ruinie
Przysiadł na resztek zamku ptak szczycie
W czarny po oknie otwór wzrok wlepił
Czekając chwili, gdy ona przyjdzie
Srebrzystą suknią ciemność rozświetli
To blask cień rzuci na stare mury
To zniknie w krzakach, między drzewami
Kiedy wyrusza w obchód ponury
W złowieszczej ciszy upiorna pani
Biada tym, których spotka na drodze
Którzy zmącili jej spokój nocny
Ludzkie uczucia dziewczynie obce
Okrutność wielka i gniew tak mocny
Lecz mnie uwielbia ona jednego
W szczupłych ramionach tuli jak dziecko
Jakby żegnała ukochanego
Kiedy z gałęzi zwisam wisielczo
1811
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz