"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate"

„Okręt mój płynie dalej – pod prąd,

Serce, choć popękane, bić chce,

Nie ma cię i nie było – jest noc,

Nie ma mnie i nie było – jest dzień”

parafraza: KAT

piątek, 31 grudnia 2010

Koniec roku

Jeden wokół słońca obieg
Milion zmrużeń twoich powiek
Westchnień myśli gestów marzeń -
Ty mi jesteś kalendarzem

Z muśnięć świeżych bzem kwitnącym
Przez namiętność ust gorących
W obumarłych chłód uniesień -
Rok kolejny drogę przeszedł

Następnego wzejdzie zorza
Topić złudę w smutku morzach
Wrogim szeptem nękać wszędzie -
Może to ostatni będzie ...

2010

czwartek, 30 grudnia 2010

Wiek efektów

Po wiekach mędrców, wiekach nauki,
Wiekach postępu, kultury, sztuki,
Stuleciach złotych dla intelektu,
Nadszedł wiek głupców - to wiek efektów

Film, teleturniej, utwór muzyczny,
Koncert czy program to polityczny,
Tworzy się teraz, bez źdźbła respektu
Dla tępej tłuszczy, głównie z efektów

Wszystko na sprzedaż jest dziś towarem,
Choćby wartości nie miało wcale,
Marketer w efekt sprytnie pakuje,
Głupi konsument towar kupuje

Miernotę dziełem efekty zrobią,
Dzieło jest niczym, gdy go nie zdobią,
Lecz czas i rozum, co wszystko mielą,
Ziarno od plewy waszej oddzielą

2010

środa, 29 grudnia 2010

Zimna kochanka

Zimna twoja jest uroda,
Serce kute w wiecznych lodach,
Choć się bronię przed twym pięknem,
Wiem, że w końcu mu ulegnę

Od lat nęcisz mnie wytrwale,
Doskonałym wabisz ciałem,
Kusisz wzrokiem, muskasz dłonią
Chłodem lodu oszronioną

Lodowato się uśmiechasz,
Iskrzysz mrozem na powiekach,
Gdy ustami do mnie przywrzesz,
Żadna siła mnie nie wydrze

Każdy w twojej grze przegrany,
W podłym świecie zabłąkany,
Choć twojego pragną ciała,
To ty właśnie mnie wybrałaś

Miałaś wcześniej setki innych,
Rozkosz lałaś dreszczem zimnym,
Chłodu grzechem mnie uwiedziesz,
Muszę tylko 'tak' powiedzieć

Wiem, że zginę w twych ramionach,
Serce słabe z zimna skona,
Lecz nie zdołam ci się oprzeć -
Tylko z tobą będzie dobrze

Legnę cicho w śnieżne łoże -
Co chcesz ze mną zrobić możesz,
Oddech twój łzy skuje w sople,
Wymaluje róże w oknie

Ledwie zdążę oczy domknąć,
Chłód odbierze mi przytomność,
Z żył wysączysz ciepło potem,
Chwilę szczęścia zetniesz lodem ...

2010

wtorek, 28 grudnia 2010

Upiór

Chodził smutny i milczący,
Z nożem wspomnień w sercu tkwiącym,
Świat przerażał straszny dziwak
Z raną, z której krew wypływa

Zdecydował ktoś to skończyć -
Wyrwał nóż, co serce drążył,
Krew chlusnąwszy z siłą wielką
Zatrzasnęła życia wieko

Lecz nie koniec to cierpienia -
Nie uwolni ducha ziemia,
Z umarłymi nie połączy,
Bo niczego śmierć nie kończy

2010

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Nasze święta

Dwie gałązki jodły
W skutych lodem słojach,
Bombką gra wiatr chłodny -
To choinka twoja

Śnieg lukrem polany
Lodu jest opłatkiem,
Szept mój - życzeniami
Niesionymi wiatrem

Wędrowcem strudzonym
Jestem przy twym stole,
Ty - prezentem moim
W trumnie, w grobu dole

2010

niedziela, 26 grudnia 2010

Świąteczne życzenie

Chwila chleba podzielenia,
Czas, gdy składasz mi życzenia -
Drżącym głosem, z oczu blaskiem,
Co rok - ten jest jedenasty -
Dawnych się spełniło parę,
Znów to jedno usłyszałem

Mam się zmienić - wszystko jest w tym,
Cóż, spróbuję więc być lepszym,
Zapanować nad nerwami,
Lepiej się obchodzić z wami,
Bez obietnic - za rok spojrzę
Wstecz, czy byłem w stanie dojrzeć

Pokończyłem szkoły dobrze,
Życie umiem znacznie gorzej,
Nie widziałem, będąc ślepcem,
Gdy się szczęście pchało w ręce,
Pycha, próżność mi skłamały,
Wywyższyły ponad wami,
Lecz to mnie się było uczyć
Od serc waszych czystych uczuć

Kiedyś może sam zostanę,
Stracę szanse przez los dane,
Płakać wtedy będzie próżno,
Że na wszystko jest za późno

2010

sobota, 25 grudnia 2010

Święta największej tęsknoty

Pokój jaśnieje kominka ogniem
Gdy wiatr grudniowy wieje za oknem
W dali wśród śniegu słychać kolędy
Każdy szczęśliwy i uśmiechnięty
Świat cały razem w noc tę świętuje
Ja jeden cieszyć dziś się nie umiem

Najokrutniejsze żalu są pęta
Kiedy się cieszyć nie ma z kim w święta
Chciałbym cię bardzo zabrać raz jeden ...
Zabrać z mych myśli nie mogę ciebie
Na resztę roku serce utwardzę
Ale w te święta cierpię najbardziej

W noc zimną patrzę za moim oknem
Wśród tylu świateł stoję samotnie
Wspominam ciebie gdy byłaś z nami
Świat też się cieszył i ludzie śmiali
Dziś każdy kogoś w ramionach trzyma
Ja nie - jedyny i ty - jedyna

Na wiosnę nieco bladną wspomnienia
Wymyte w kwietnia deszczu strumieniach
Lato przeleci i spadną liście
Jakoś przeczekam nim mróz krew ściśnie
I znowu wspomnę gdy na pasterce
Patrząc na ciebie składałem ręce

2010
swobodne tłumaczenie z: Mariah Carey (+ bonus)

piątek, 24 grudnia 2010

Bóg się rodzi, świat świętuje ♫

Witaj, boże, wśród ludzkości,
Witaj w dziecka niewinności,
W ciszy nocy, w biedzie żłobu -
Oto znak twój jest dla globu

Przywitamy ciebie hucznie,
Zgotujemy wielką ucztę,
Przemoc ci przyniosą w darze
Gwałciciele i zbrodniarze,
Tonąc w świństwach i obłudzie
Niosą pokłon tobie ludzie,
Z zebranymi bogactwami,
Byś nie żebrał z pasterzami,
Z biciem dzwonów, w handlu wrzawie,
Próżno mrużysz oczy w trawie

Wyprujemy karpiom ości,
Wypijemy barszczyk postny,
Brzuch wypchamy pierogami,
Przegryziemy makowcami,
Fałszem szytych życzeń parę,
Przełamanych twoim ciałem,
Pustkę uczuć zalepimy
Prezentami kosztownymi,
Kolęd kilka zaśpiewamy,
Gdy już dobrze w czubie mamy,
Potem szynki i indyki
(nowy zwyczaj z Ameryki)

Zobacz, jak się cieszą ludzie,
Nie smuć się w tej owczej budzie,
Tak świętują, żeś tu przyszedł,
Wkrótce cię uraczą krzyżem.

2010
♫ - na melodię "Pójdźmy wszyscy do stajenki"

czwartek, 23 grudnia 2010

Wesołych świąt, mamusiu

Jeszcze dni tych parę w pracy,
Już mam karpia i choinkę,
Muszę tylko upiec placek,
Kupić śledzie, mak i szynkę,
Mam dla dzieci to, co chciały,
Już prezenty spakowałam,
Tak na święta te czekały,
Jeszcze wierzą w Mikołaja

Rok ostatni to być może,
Kiedy cała jest rodzina,
Stary pije coraz gorzej,
Dłużej tego nie wytrzymam,
Chociaż ojca tak kochają,
Widzę strach w ich oczach małych,
Gdy te sceny oglądają,
Szkoda lat im zmarnowanych

Synek bystry taki wszędzie,
Ma problemy teraz w szkole,
Córcia milczy coraz częściej,
Już nie bawi jej przedszkole -
Niech więc cieszą się w te święta
Tą choinką, prezentami,
Może będą mniej pamiętać,
Że ich ojciec był pijany

Ciężko w pracy jest się skupić,
Gdy mnie tyle jeszcze czeka,
Może jemu też coś kupię?
Może będzie mniej się wściekał?

Szatan w chorej siedzi czaszce,
Mocniej dziś niż zwykle kusi,
Rozpacz niesie biednej matce -
Ojciec dzieci we śnie dusi

2010

środa, 22 grudnia 2010

Wróbelek

Czy pokocha ktoś wróbelka,
Co daleko tak od domu?
Nie pozwoli na gałęziach
Zrobić gniazda dąb nikomu,
W jego liściach grzać nie będzie
Wolno skrzydeł byle komu

Czy pokocha ktoś wróbelka?
Ogrzać słowem chcieć go będzie?
To pomyłka, hańba wielka
Taki pomysł dla łabędzia,
Śmiać się będzie ptaków rzesza
I łabędziem gardzić wszędzie

Czy w kimś litość pozostała
I głodnemu jeść da dzisiaj?
Gdyby mogła, to by dała,
Lecz nie może dać pszenica,
Całe ziarno, jakie miała,
Potrzebuje, by rozkwitać

Czy pokocha ktoś wróbelka?
Czy nikt jego nie pochwali?
"Ja" - zakrzyknie ziemia wielka -
"Wszak jesteście ze mnie cali,
Prochem będzie wielkość wszelka,
Z niego wszyscyście powstali"

2010
przekład z: Simon&Garfunkel

wtorek, 21 grudnia 2010

Mamo, zostań jeszcze

Gdzie jesteś mamo?
Tak mało pamiętam
Płomyczek
Płomyk
Znaczki i gofry
Bułki w siatce
Zupy w kankach
Prace ręczne
Piosenki
Lekarzy
Dzieciństwo gdzieś prysło
I młodość głupia
Byłaś tak blisko
I tak daleko
Zawsze pomocna
Choć tobie trzeba
Było pomóc
Taka zaradna
I nieporadna
Dzielnie walcząca
Z losem który uparł się
By cię zniszczyć
Nie zostawiłaś nas nigdy
To my zostawiliśmy ciebie

2010

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Cud gnicia

Wielka świata tajemnica,
Nazywana cudem życia,
Tak naprawdę, od zarania,
To historia umierania

W łonie matki płód poczęty,
Zanurzony żyje w śmierci,
Kim by nie był, co osiągnął,
Zgnije w kilku dekad ciągu

Choćby zdobyć zdołał wiele,
Robak wszystko w prochy zmiele -
Nic po myślach i odkryciach,
Wobec wielkiej siły gnicia

Czy by król był, czy myśliciel,
Wykradł światu tajemnice,
Choćbym świętym go uznali,
Zgnije tak, jak pozostali

Czym ludzkości są zdobycze?
Wciąż tak kruche ludzkie życie,
Wprzód mądrością się chełpimy,
Potem nawóz z kości zgniłych

A to piękno, co zachwyca -
Smak poziomek, blask księżyca,
Dane są, by móc na chwilę
Nie pamiętać, że się gnije

Jedni w bólu i cierpieniu,
Inni w samouwielbieniu,
Ci świadomi, ci szczęśliwi -
Śmierć wszystkimi się wyżywi

Bóg mi tyle dał dobrego -
Cieszę z losu się swojego,
Że wciąż żyję jestem wdzięczny,
W szczęściu zgniję tym do reszty

Nim zabrała cię zbyt wcześnie,
Śmierć spojrzała w oczy jeszcze,
Nie ruszyła gnicia ręką,
Zostawiając cię nietkniętą

Jedna w świecie ty dziewica
Od trupiego wolna gnicia,
Załatwiłem to ze śmiercią,
W zamian trupem żywym będąc

2010

niedziela, 19 grudnia 2010

Obrońcom praw człowieka - cz. 5.

W wolnym kraju, wolny człowiek
Co chce tylko przyjąć może,
Tu cię zamknąć mogą dranie
Za jedyne posiadanie,
Tak o twoje zdrowie dbają,
Wolność cicho pomijają,
Nie pal trawy, mój ty bratku,
Bo to wolne od podatku,
Rząd o przyszłość dba młodzieży -
Dopalacze im zabierze,
Choć na prawa pograniczu,
Zyska za to na image'u.

Nim w obronie cudzej staniesz,
Pomyśl, co jest tobie dane,
Zawsze znajdziesz w jakimś kraju
Tych, co mniej wolności mają,
Solidarnym jest być dobrze,
Dobrze w walce innych poprzeć,
Jeśli jednak świat chcesz zmienić,
Zacznij w swoim otoczeniu;
Spytaj się swojego ojca,
Czy jest jaką chciał jej Polska,
Jakie były postulaty,
Gdy toczyli bój przed laty
(Po te z Gdańskiej Stoczni sięgnij -
Parskniesz śmiechem, czy się zlękniesz?),
A zrozumiesz - system żyje,
Nigdy babilon nie zginie.

2010

sobota, 18 grudnia 2010

Obrońcom praw człowieka - cz. 4.

W świecie złym - prześladowania,
U nas - wolność jest wyznania,
Jedno - primo inter pares,
Wierz w co chcesz, gdy to uznajesz,
Ten obrządek prawidłowy,
Polityczny, narodowy,
W instytucjach, edukacji,
Wojsku, służbach, dyplomacji
(W końcu mamy demokrację -
Większość zawsze ma tu rację),
Patent ich na dobroczynność,
Na pogrzeby i niewinność,
Sądy sprawy umarzają,
Kurie winnych ukrywają,
Państwo daje im posady,
Grunty, domy - nie ma rady,
Chcesz, czy nie - to z twojej pensji,
Spróbuj tylko mieć pretensje,
Wspólna wiara, wspólna sprawa -
Polska przecież państwem prawa,
Dziatwę możesz mieć niechrzczoną,
Średnią w szkole obniżoną,
Po co ślub sakramentalny?
Pogrzeb gdzieś na komunalnym,
Chcesz się spotkać z ostracyzmem? -
Zadrzyj tu z katolicyzmem,
Oto prawo jest człowieka -
Módl się, śmierci kornie czekaj;
Naród płaci katabasom,
Ci mu dobrze robią za to,
Polityków w garści mają,
Swoje prawo wprowadzają.

Prawem jest cywilizacji
Świętym czerpać z informacji,
Bez nich mogą ludzie zbłądzić,
Media są, by nimi rządzić,
Ten publicznym być się stara,
By z biedoty zbierać haracz,
Inne trzodę politykom
Kują wprost na ich kopyto,
Albo tuczą znów grubasów-
Właścicieli z reklam kasą,
Wszystkie mają wspólny dzielnik -
Pachołkami są komercji,
Leją do łba gęsty kisiel
Z bzdur zmielony, by nie myśleć,
Chcą zawładnąć durną zgrają,
Żebyś tańczył, jak ci grają,
Bez ambicji, płytkie, proste -
To się sprzeda bardzo dobrze,
Kupisz od nich każde gówno,
Skórę z ciebie zedrą równo,
Choć żeś skuty jak niewolnik,
Wmówią ci, że jesteś wolny -
Przecież po to pokazują,
Jak gdzieś tam praw nie szanują,
Byś to, co masz ślepo cenił,
Nie próbował tego zmienić.

piątek, 17 grudnia 2010

Obrońcom praw człowieka - cz. 3.

Dla nas cudze prawa święte,
Więc pomaga Polska chętnie,
Afganistan, Irak wierzy
W zbawczą polskich moc żołnierzy,
Słuszna sprawa, chociaż czyjaś -
Mamy prawo, by zabijać,
Uświęcone patriotyzmem
Prawo walki z terroryzmem,
Wojsko prawo ma się mylić -
Czasem zginie ktoś z cywili,
Czymże są jednostki prawa,
Kiedy wolność - święta sprawa?
Naszym za to prawo dali,
By w pustyni umierali,
My zaś mamy prawo płacić,
By ktoś inny się bogacił -
Czy więc z bliska, czy z daleka,
Kraj nasz broni praw człowieka.

Gdzieś daleko paru gości
Wymyśliło mit równości
Dla brudasów, kolorowych,
Dla pedałów i jehowych,
Heretyków, pacyfistów,
Ateistów, anarchistów,
Kobiet, dzieci, socjalistów,
Bezrobotnych i hipisów,
Dla z probówek narodzonych,
Żydów, przechrztów i masonów,
Wszelkiej maści grup odmieńców,
Nosicieli i zboczeńców,
Kalek, chorych, wykluczonych,
Wszystkich innych popieprzonych -
Nas chcą uczyć, ignoranci!
W Polsce wieki tolerancji -
Dla czarownic stosów nie ma,
Nie zamyka się w więzieniach,
Każdy może w co chce wierzyć,
Byle cicho w domu siedzieć,
Bez krytyki, bez polemik,
Bezczeszczenia świętej ziemi,
Bez zmieniania czegokolwiek
Pełnię praw ma w Polsce człowiek
(Przemilczany, poniżany,
Wyśmiewany, wykluczany)
Każdy prawo ma, by błądzić,
Prawem ludu jest go sądzić.

czwartek, 16 grudnia 2010

Obrońcom praw człowieka - cz. 2.

Ludzi prawo chcąc szanować
Pozwól najpierw im pracować -
Co im przyjdzie z wszelkich swobód,
Jeśli wcześniej umrą z głodu?
Stocznie, huty zamykają,
Ludzi na bruk wyrzucają,
Przywileje państwo dało
Właścicielom kapitału,
Żeby ciężko im nie było,
Pracowników pozbawiło
Resztek praw ich, za to składki
Idą w górę i podatki -
Robotników taka marność,
Co tworzyli "Solidarność";
Niech się tuczą firmy obce,
Strzygą naszych niczym owce,
Prawo mają pracujący
Żywić z pracy ich żyjących.

Tak więc ci, którzy pracują
Pełnią praw się posługują,
Panie, zwłaszcza racz zachować
To, by mogli finansować
Partie dla nich istniejące,
Prawa ich gwarantujące
Do składania coraz większych
Danin na rzecz przenajświętszych
Instytucji, kancelarii,
Inicjatyw, potrzeb partii -
Politycy się starają,
Niech więc godne życie mają,
Nim rachunki nam zostawią,
Niechże dobrze się zabawią,
Tworząc świat swój wirtualny,
Prawie całkiem nierealny,
A z narodem powiązany
Tym, że przezeń opłacany;
Broń, studencie, praw Korei,
Wprzód kup bilet na kolei,
Równy wobec prawa poseł
Darmo lata samolotem.

środa, 15 grudnia 2010

Obrońcom praw człowieka - cz. 1.

Wolne media w wolnym kraju,
Od kryzysu wolnym raju,
Pokazały kwiat narodu -
Młodzież światłą w centrum grodu,
Niech zobaczy ich świat cały,
Jakie głoszą ideały,
W naszej, waszej myśl wolności
Płomień chcą sprawiedliwości
Innym zanieść ciemiężonym,
Ogłupianym, zniewolonym -
Gdzieś w Korei, Białorusi,
Chinach, Birmie i na Rusi,
u Arabów, w Pakistanie,
Hen na Kubie i w Iranie,
W dniu obrony praw człowieka
Uciśnionych tylu czeka
Na narodu głos wolnego,
Innym wzorem będącego,
Jak się wybić z upodlenia
Na wyżyny wyzwolenia,
Ku człowieka praw świętości,
Szacunkowi dla wolności.

Moja pełna cnót młodzieży,
W ideały pięknie wierzyć,
I o innych toczyć wojny,
Gdy samemu jest się wolnym,
Lecz nim sprzątniesz tam pokoje,
Wymieć najpierw śmieci swoje,
Otwórz oczy swe szeroko
I uważnie popatrz wokół,
Korą w mózgu rusz uśpioną,
Gównem z mediów zalepioną,
Wyrwij z macek się systemu,
Nie ucz życia z TVN-u,
Wolnym ten jest, powiem tobie,
Niezależność kto ma w sobie.

Czy ważniejsza wolność słowa
Od ochrony twego zdrowia?
Jakie prawa są człowieka,
Miesiącami, który czeka
Na wizytę, operację,
Łapówkarzom dając kasę,
Chociaż spore składki płaci,
By je zjedli biurokraci?
Praw człowieka bronić późno
Tego, który czekał próżno
Cierpiąc, w końcu życie stracił,
Bo mu system nie dopłacił.

Sprawiedliwość - czy jest w kraju,
W którym sprawy w sądzie trwają
Całe lata? Jakie prawa
Ma ten, co mu przyszło stawać
W bój z firmami, cwaniakami,
Oszustami, zbrodniarzami,
Których chamstwo i zuchwałość
Tuczy sądów opieszałość?
Czy jest równość wobec prawa,
Gdy ma różny finał sprawa -
Za ten sam czyn wyrok mniejszy
Od równego ma równiejszy?

wtorek, 14 grudnia 2010

Już ci nie wierzę

Już nie umiem ufać tobie
Co się stało - nie odpowiem
Wyjaśniłaś niby wszystko
Nie skrzywdziłaś - ot, tak wyszło
I zapomnieć chcę daremnie
Coś umarło jednak we mnie

Wiem, kochałem cię zbyt mało
Ale byłaś nieskalaną
Demon, który chciał mnie dostać
Do domysłów nie miał podstaw
Jedno głupie wydarzenie
Równowagi zaburzenie
Kilka drobnych kłamstw niewinnych
A już całkiem jestem inny

Nagle stałaś się daleka
Demon jakby na to czekał
Zabrał w uczuć czas młodzieńczych
Gdy kochałem bez pamięci
Wiarą własną ogłupiany
Że tak mogę być kochany

Z nimi szczęście przeszło obok
Jednak szansę miałem z tobą
Choć mniej żaru było we mnie
To roiłem sobie we łbie
Że gdy wszystkim będę tobie
Niedostatki wnet nadrobię
Więcej dobra znajdę w sobie
Niż ode mnie miał ktokolwiek

Teraz wszystko już stracone
Patrzę tylko w jedną stronę -
Wstecz, gdy chociaż bez miłości
To bez zdrady okropności
Gdy szczęśliwy w myślach byłem
Gdy nadziei miałem tyle
To, co z tamtych dni zostało
Bliższe mi niż twoje ciało

2010

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Strong

Jak fałszywe wasze ryje!
Czemu nikt ich nie obije?
Gówno warta wasza prawda;
Mój strong siedem ma koma dwa

Przyjdzie dzień, gdy zapłacicie
Za spieprzone nasze życie,
Za oszustwa, za łzy nasze;
Mój strong siedem ma koma sześć

Kiedy myślę o tym wszystkim,
Dusza pali niczym whisky,
Tłumi ból, co w sercu noszę
Mój strong - siedem koma osiem

2010

niedziela, 12 grudnia 2010

Kiedy serce krwawi, boże

Kiedy ranne wstają zorze,
Tobie ziemia, tobie morze,
Tobie śpiewa żywioł wszelki -
Bądź chwalony, boże wielki.

Ale człowiek, choć bez miary
Obsypany twymi dary,
Coś go stworzył i ocalił,
Na ból duszy ci się żali.

Ledwie oczy przetrzeć zdoła,
Widzi pustkę dookoła,
Woła wtedy stwórcę w niebie,
Byś go, boże, wziął do siebie.

Wielu śmierci snem upadli,
Co się wczoraj spać pokładli,
My się jeszcze obudzili,
Byśmy po nich w żalu żyli.

2010
inspiracja/zapożyczenia: Jan Kochanowski

sobota, 11 grudnia 2010

Bohater klasy robotniczej

Dla nich od dziecka już byłeś zerem,
Czas ci zabrali, ciągle pracujesz,
Aż ból tak duży, że nic nie czujesz -
Tyś robotniczym jest bohaterem

Krzywdzony w domu, a w szkole bity,
Znienawidzony - mądry czy głupi,
Tak ci dopieprzą, że się pogubisz -
W dupie bohater im robotniczy

Przez dwie dekady ich bicz cię ćwiczył,
Teraz chcą ciebie, byś ich utrzymał,
Lecz pracy w strachu nikt nie wytrzyma,
Choćby bohater był robotniczy

Żryj papkę z mediów, seksu, religii,
Myślisz, żeś mądry i wyzwolony,
Leć ciągle jesteś prostak pieprzony,
Mój bohaterze mas robotniczych

Może się w grono tamtych wybierzesz -
Wciąż dużo miejsca jest przy korycie,
Byś mógł z uśmiechem odbierać życie
Klas pracujących, nasz bohaterze

Robotnik może być bohaterem
Sługus systemu zawsze jest zerem

2010
W 30. rocznicę śmierci J. Lennona
w 40. rocznicę mordu na robotnikach na Wybrzeżu
w 30 lat po powstaniu 'zwycięskiej' Solidarności
po ponad 20 latach 'wolnej i sprawiedliwej' Polski

swobodny przekład z: John Lennon (+bonus)

piątek, 10 grudnia 2010

Latarnik



                    Gdzie jest latarnika miejsce -
                    Ląd to, morze, czy powietrze?

Gniazdo w górze mam uwite,
Jak ptak przed drapieżcą skryty,
Pod nim krętych schodów setka,
Skała w morze wysunięta,
Nikt tu do mnie nie przybędzie
Wokół morze, skały wszędzie,
Słońce widzę kiedy wschodzi,
Gdy o zmierzchu tonie w wodzie,
Rozlewając złote blaski,
Jak akt wobec grzesznych łaski,
Nic mi więcej nie potrzeba,
Kiedy morze sięga nieba,
Nie dbam jaka jest godzina,
Świat się kończy tu, zaczyna,
Z góry patrzę w dzikie fale -
Jestem bogiem ku swej chwale

Światła promień w dal wysyłam,
Znak to straży, którą trzymam,
Żeby wiodło marynarzy
Tam, gdzie mnie być się nie marzy,
Bo przed ludźmi tu uciekłem,
Którzy ziemię czynią piekłem;
Jedne ptaki mi wystarczą,
Kiedy z morskim wiatrem walczą
I co w szyby zaglądają,
Na latarni przysiadając,
Ryby, które połyskują,
Gdy nad wodę wyskakują,
Czasem któraś mewa siwa
Dziobem srebrny sierp rozrywa,
A ja tylko na to patrzę,
Jestem niemym zdarzeń świadkiem

Widokami gdy się zmęczę,
Zapisuję myśli wierszem,
W sejfach słów dni te ukryłem,
Gdy na lądzie z ludźmi żyłem,
Jeszcze czułem i cierpiałem,
W sercu świeżą ranę miałem;
Teraz wszystko gdzieś jest w tyle,
A te łąki, te motyle,
Gór przestwory, lasów gęstwy,
Wilków wycie, zapach frezji
Podłym ludziom zostawiłem
(Czasem tylko śnią się chwilę),
Dzisiaj przestrzeń mórz otwartych
Za to wszystko musi starczyć

Lubię, kiedy się zachmurzy,
Kiedy wicher fale wzburzy,
Mewy hen na brzeg uciekną,
Sztorm pokaże swoje piękno,
Zbierze wojska swe potężne,
Rzuci w skały fal orężem,
Trzaska, ryczy, wyje, huczy,
Chce mnie z wieży mojej zrzucić,
Lecz samotnia jest bezpieczna,
Na nic sztormu furia wściekła,
Kiedy wodą w szyby skacze,
Nie wie, że w tych chwilach płaczę,
Nie ze strachu, lecz z tęsknoty
Mokną w sztormu wodach oczy

Gdy po burzy przyjdzie cisza,
Jakbym jej wołanie słyszał,
Ze słuchawek wtedy dźwieki
Są ratunkiem przed obłędem

Spójrz, księżycu, spać nie mogę,
Na fal grzbietach srebrzysz drogę,
Wprost do wieży, gdzie się chronię,
Jakbyś chciał prowadzić do niej

Patrzą z brzegu - światło bije,
Tak, latarnik jeszcze żyje

2010
natchnienie: Klincz

czwartek, 9 grudnia 2010

Spotkam cię po tamtej stronie

Głosy morzem w głowie płyną
Szepczą, czas decyzji minął
Nasze złote dni tak giną

Spotkać nam się już nie uda
Chociaż wszędzie ciebie szukam
Wiem, że raz nam to sądzone
Gdy cię spotkam,
Spotkam cię po tamtej stronie
Wiem, że spotkam,
Spotkam cię po tamtej stronie

Odejdź, dosyć ciągłych łez mam
W bólu, nie chcę już pożegnań
Proch i pył - pewność jedna

Los oddzielił nas od siebie
Jak od słońca gwiazdy w niebie
Lecz cię spotkam, spotkam w dniu głoszonym
A gdy spotkam,
Spotkam cię po tamtej stronie
Wiem, że spotkam,
Spotkam cię po tamtej stronie

Nie sądziłem nigdy wcześniej
Że tak źle bez ciebie będzie
Lecz będziemy zjednoczeni
W jednej skale wyrzeźbieni
Wyrzeźbieni

Przytul, przytul mocno, spadam
W dół, wołają głosy z dala
Zimno, przytul mnie kochana

Kiedyś chciałem wiecznie zasnąć
Teraz lecę nad przepaścią
Lecz łzy nasze będą osuszone
Gdy cię spotkam,
Spotkam cię po tamtej stronie
Wiem, że spotkam,
Spotkam cię po tamtej stronie
Tak, tam spotkam,
Spotkam cię po tamtej stronie
Bóg wie, spotkam,
Spotkam cię po tamtej stronie

2010
swobodne tłumaczenie z: Ozzy Osbourne

środa, 8 grudnia 2010

W zapomnieniu

Dzisiaj musi mi się udać
Czule gładzę twoje uda
Od kolana aż po łono
Muskam wargę rozchyloną
Ty przede mną się nie bronisz
Czuję uścisk twoich dłoni
Zaciśniętych na pośladkach
Skóra nigdy taka gładka ...
Dziś co zechcę mi wybierać
Całą sobą się otwierasz
Potrzask silnych ud mnie dostał
Gryziesz szyję wargi kąsasz
Nie rumaka - klacz dosiadam
Miąższość półkul obu badam
W górę w dół razem pospołu
Pieścisz dłonią mnie od dołu
W usta twoje siebie wtykam
Szukam szorstkich tarć języka
Aż po przełyk się zagłębiam
Sobą całą cię wypełniam
Palce moje w muszli goszczą
Twarz oblepiasz wilgotnością
Kiedy spazm cię na nią wepchał
Bym językiem soki chłeptał
Wreszcie w małżu się zagłębiam
(Jakże ssąca to potęga)
By mojego rodu szczepka
Zapłodniła twoje drzewka ...
Rozkosz szał i zapomnienie
Rodzą z siebie zapłodnienie
By w następne pokolenie
Przenieść obłęd i cierpienie

2010

wtorek, 7 grudnia 2010

Kiedy ciebie tu nie ma

Co dzień spoglądam tamtej w twarz
Kiedy ciebie tu nie ma
Blakną wspomnienia jak zużyty już płaszcz
Ciągle coś się zmienia...

Lecz ty przez czas ten krótki
Tak dużo zostawiłaś
Kiedy tu byłaś
Kiedy tu byłaś

Dzielę z nią każdy chleb na pół
Kiedy ciebie tu nie ma
Nowe firanki, nowa lampa i stół
Ciągle coś się zmienia...

Lecz ciebie mam w pamięci
Tak mocno w nią się wryłaś
Kiedy tu byłaś
Kiedy tu byłaś

Płynę z nią wytrwale w górę rzek
Kiedy ciebie tu nie ma
Jest jak polana, smukła sosna i brzeg
Ciągle coś się zmienia...

W sercu mym tkwisz niezmiennie
Choć mało tak się śniłaś
A przecież byłaś
A przecież byłaś

2010
inspiracja: Agnieszka Osiecka

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Agnieszka

Dom zwyczajny w zwykłym mieście,
Zwykli ludzie - tak, uwierzcie -
W otoczeniu takim mieszka
Panna, którą zwą Agnieszka.
Młoda całkiem i niebrzydka,
Innym zdaje się się niezwykła,
Ba, niezwykła - dziwna jakaś -
Ni przyjaciół, ni chłopaka,
Zawsze cicha, zawsze sama,
Nigdy modnie nie ubrana,
Zwykle nosi się na czarno,
Jedne psy się do niej garną,
Przemknie czasem koło domu,
O czym myśli - nie wiadomo.

Ludziom jednak to przeszkadza,
Że ktoś własną drogą chadza,
Już wie cała okolica,
Że czart mieszka w jej źrenicach -
Jemu zawsze o to chodzi,
Żeby prostym ludziom szkodzić.

Odkąd w lesie ją widziano,
W ciemny wieczór, całkiem samą,
Gdy szeptała tajemnicę
Twarzą stojąc w twarz z księżycem,
Sprawa była wyjaśniona -
Opętana przez demona,
W zmowie z nocą i księżycem -
Diabeł przysłał czarownicę.

Lecz dziewczyna zła się bała,
Czarów nigdy nie rzucała,
Miała jednak moc tajemną,
Znaną kiedyś tylko wiedźmom -
By mieć w sercu miłość czystą,
By zachować myśl przejrzystą,
By się nie dać światu temu,
Ku zagładzie dążącemu,
By podzielić się z kimś bólem,
Spoglądając ufnie w górę.

Ludzie prawdy nie poznali,
Imię Jaga wiedźmie dali,
Ktoś odnalazł jej kryjówkę
(Ponoć miała kurzą stópkę),
Ktoś ją widział z czarnym kotem,
Kruk ją śledził niskim lotem,
Straszne snuto opowieści -
Znikło kilka psów bez wieści,
Martwa sarna, wielka rana,
Krew zupełnie z niej wyssana...

Na to zgody być nie mogło -
Kilku Jagę w las wywiodło,
Obnażyli zło do reszty,
Nie ma dzisiaj już Agnieszki...

2010

niedziela, 5 grudnia 2010

Jestem jak głaz ♫

Zimowy dzień
Ponury, smutny grudzień
Jestem tu sam
Patrzę z moich okien w dół na ulic bieg
Na biały całun - świeżo spadły śnieg
Jestem jak głaz
Jestem jak wyspa

Wzniosłem mur
Fortecę szczelną, mocną
Nikt zdobyć nie zdoła jej
Przyjaźni mi nie trzeba - przyjaźń rodzi ból
I śmiech i miłość, którą gardzę już
Jestem jak głaz
Jestem jak wyspa

Miłość - tak znam
Słyszałem już to słowo
W pamięci tkwi mocno mi
Nie będę budzić uczuć, po których bliznę mam
Bo kto nie kocha, ten nie wie co to płacz
Jestem jak głaz
Jestem jak wyspa

Poezję mam
Oraz książek czar, by się chronić
Osłonięty swoją zbroją
Jak bezpieczny płód, w łonie czterech ścian
Nikt mnie nie dotknie - ja nie dotknę sam
Jestem jak głaz
Jestem jak wyspa

Nie zrani głazu nikt
A wyspa nie zna łez

2010
♫ - tłumaczenie z: Simon&Garfunkel

sobota, 4 grudnia 2010

You'll Always Walk Alone

Kiedy idziesz poprzez burzę
Głowę trzymaj zawsze w górze
Chociaż boisz się ciemności
I wiesz że na burzy końcu
Złote niebo nie zagości
Nie usłyszysz już skowronków

Idź poprzez wiatr idź poprzez deszcz
Choć marzeń twych rozmyty czar
I w sercu swym nadzieję miej
Choć wiesz to że zostaniesz sam
Tak - będziesz szedł już zawsze sam

2010
inspiracja / parafraza: You'll Never Walk Alone

piątek, 3 grudnia 2010

Zima

Kretowiska skamieniały
Nocą oszklił się staw cały
Ciemność rządy rozpoczyna
Zima

Słońce mocy pozbawione
Patrzy w chmury zróżowione
Bardziej z ziemią teraz trzyma
Zima

W polu, w lesie martwa cisza
Ten odleciał, ten przesypia
Ilu wiosny nie dotrzyma?
Zima

Nadciągnęła biała siła
Świata brudu pozbawiła
Jakby mniejsza jego wina
Zima

Łzy na rzęsach skrysztalone
Serce w bryłę przemienione
Pycha w piersiach się rozdyma
Zima

Grzańcem myśli mróz zabijam
Duszę wspomnień szal owija
Ile jeszcze tak wytrzymam?
Zima

Może wiosny już nie będzie
Żywym trupom zimno wszędzie
Którym miłość wiosną była
Teraz tylko wieczna zima ...

2010

czwartek, 2 grudnia 2010

Panorama Manhattanu

Patrz - tańczą parasole w deszcz
Gazeta w dłoni moknie też
Spójrz - płynie moja łódź
Uścisk dłoni, płaczemy już
Więc teraz żegnaj już, żegnaj już ...

Ty wiesz
Wiesz, że nie chcę płakać znów
Nie, nie chcę płakać znów
Nie chcę naszych rozstań już
Nie, nie chcę płakać znów
Nie chcę wciąż uciekać gdzieś
Nie chcę żeby rósł ten ból
W twarz nie spojrzę tobie już

Nie mów, że
Nie mów, że nie
Starałem się
Widzisz to na oczu mych dnie
Że nie kocham cię, nie ...

Odchodzę bo oni tak chcą
Ich oczy wyrocznią mi są
Ból słodzi krew, a wiatr i deszcz
Przynoszą treść piosenki tej
Co mówi żegnaj już, żegnaj już ...

Ty wiesz
Wiesz, że nie chcę wpaść w to znów
Nie chcę poznać co to ból
Nikt mi nie potrzebny już
Nie chcę więcej żadnych prób
Nie chcę widzieć twoich łez
Nie, nie pozwól widzieć łez
Wiesz, że nie chcę płakać znów
W twarz nie spojrzę tobie już

Nie mów, że nie
Starałem się
Ty dobrze wiesz
Widzisz to na oczu mych dnie
Już nie kocham cię ...
(Wiesz, że nie chcę płakać znów)

I oto czytam sobie, że
Życiowa szansa trafia się
Czerń i biel na odwrocie słów -
To zdjęcie drapaczy wśród chmur

2010
Tłumaczenie z: A-ha

środa, 1 grudnia 2010

Wilki

Długa droga, ciemność wokół,
Księżyc iskrą błyska w oku,
Gdy wynurzy się w chmur biegu
Rozlać srebro w morze śniegu.

Strach przed nocą nogi niesie,
Gubię drogę w gęstym lesie,
Twardy śnieg pod butem trzeszczy,
Szklące oczy las wytrzeszczył.

Noga zjeżdża zboczem jaru,
Spadam w otchłań głową na dół,
Chwytam jodłę, śnieg otrząsam,
Mróz policzki krwawo kąsa.

Czołgam się pod szklaną górę,
Dziwna groza jeży skórę,
Gęsty puch ktoś wydarł chmurze,
Para świateł błyska w górze.

Coś przemyka, gdzieś się czai,
Śledzi wzrokiem mnie z oddali,
Jakby straż, co czuwa skrycie...
Noc rozrywa dzikie wycie.

Zły to w lesie jest przewodnik -
W mroźną noc drapieżnik głodny,
Który wzywa resztę stada,
Chyłkiem w krzakach się zakrada.

Resztką sił uciec się staram,
Szelest łap, oddechów para,
Ktoś mnie tropi pośród mrozu,
W trwodze się pogrąża rozum.

Oto leśna jest polana
Świeżym puchem zasypana,
Grzęzną w zaspach słabe nogi -
Nadszedł koniec dla mnie srogi.

Zastępuje wilk mi drogę,
Chcę się podnieść, lecz nie mogę,
Wokół wilcza już rodzina,
Odwrót tylna straż odcina.

Klęcząc losu mego czekam,
Basior ruszył... stanął... zwleka...
Skoczył z miejsca, dopadł szyję...
Księżyc wyszedł, bestia wyje...

Wnet wataha na mnie cała....
Ozorami twarz ogrzała,
Krew stopiły futra gęste,
Nakarmiły z łowów mięsem.

Dziś niczego się nie boję,
Wyleczyłem rany swoje,
Odnalazłem miejsce w życiu
I pociechę w wilczym wyciu.

2010