Dom zwyczajny w zwykłym mieście,
Zwykli ludzie - tak, uwierzcie -
W otoczeniu takim mieszka
Panna, którą zwą Agnieszka.
Młoda całkiem i niebrzydka,
Innym zdaje się się niezwykła,
Ba, niezwykła - dziwna jakaś -
Ni przyjaciół, ni chłopaka,
Zawsze cicha, zawsze sama,
Nigdy modnie nie ubrana,
Zwykle nosi się na czarno,
Jedne psy się do niej garną,
Przemknie czasem koło domu,
O czym myśli - nie wiadomo.
Ludziom jednak to przeszkadza,
Że ktoś własną drogą chadza,
Już wie cała okolica,
Że czart mieszka w jej źrenicach -
Jemu zawsze o to chodzi,
Żeby prostym ludziom szkodzić.
Odkąd w lesie ją widziano,
W ciemny wieczór, całkiem samą,
Gdy szeptała tajemnicę
Twarzą stojąc w twarz z księżycem,
Sprawa była wyjaśniona -
Opętana przez demona,
W zmowie z nocą i księżycem -
Diabeł przysłał czarownicę.
Lecz dziewczyna zła się bała,
Czarów nigdy nie rzucała,
Miała jednak moc tajemną,
Znaną kiedyś tylko wiedźmom -
By mieć w sercu miłość czystą,
By zachować myśl przejrzystą,
By się nie dać światu temu,
Ku zagładzie dążącemu,
By podzielić się z kimś bólem,
Spoglądając ufnie w górę.
Ludzie prawdy nie poznali,
Imię Jaga wiedźmie dali,
Ktoś odnalazł jej kryjówkę
(Ponoć miała kurzą stópkę),
Ktoś ją widział z czarnym kotem,
Kruk ją śledził niskim lotem,
Straszne snuto opowieści -
Znikło kilka psów bez wieści,
Martwa sarna, wielka rana,
Krew zupełnie z niej wyssana...
Na to zgody być nie mogło -
Kilku Jagę w las wywiodło,
Obnażyli zło do reszty,
Nie ma dzisiaj już Agnieszki...
2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz