Wielka świata tajemnica,
Nazywana cudem życia,
Tak naprawdę, od zarania,
To historia umierania
W łonie matki płód poczęty,
Zanurzony żyje w śmierci,
Kim by nie był, co osiągnął,
Zgnije w kilku dekad ciągu
Choćby zdobyć zdołał wiele,
Robak wszystko w prochy zmiele -
Nic po myślach i odkryciach,
Wobec wielkiej siły gnicia
Czy by król był, czy myśliciel,
Wykradł światu tajemnice,
Choćbym świętym go uznali,
Zgnije tak, jak pozostali
Czym ludzkości są zdobycze?
Wciąż tak kruche ludzkie życie,
Wprzód mądrością się chełpimy,
Potem nawóz z kości zgniłych
A to piękno, co zachwyca -
Smak poziomek, blask księżyca,
Dane są, by móc na chwilę
Nie pamiętać, że się gnije
Jedni w bólu i cierpieniu,
Inni w samouwielbieniu,
Ci świadomi, ci szczęśliwi -
Śmierć wszystkimi się wyżywi
Bóg mi tyle dał dobrego -
Cieszę z losu się swojego,
Że wciąż żyję jestem wdzięczny,
W szczęściu zgniję tym do reszty
Nim zabrała cię zbyt wcześnie,
Śmierć spojrzała w oczy jeszcze,
Nie ruszyła gnicia ręką,
Zostawiając cię nietkniętą
Jedna w świecie ty dziewica
Od trupiego wolna gnicia,
Załatwiłem to ze śmiercią,
W zamian trupem żywym będąc
2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz