w noc uchwycona w oknie twarz
przez sekundowy światła blask
popioły wspomnień płoną wciąż
gdzie tylko ty...
dawne obrazy teraz to
jedynie splin
do starych listów zajrzeć by
wina młodości wziąć znów łyk
czar cichych przysiąg wiąże wciąż
w nich tylko ty...
rzucony niczym całun z rąk
obrazów splin
gdy w twarz przechodniom uśmiech wrósł
mam w odpowiedzi grymas ust
dech zda się mglisty obraz mglić
w nim tylko ty...
bez życia oczy roszą łzy
obrazów splin
obrazów splin...
popioły wspomnień płoną wciąż...
dawne obrazy teraz to...
w noc uchwycona w oknie twarz
przez sekundowy światła blask
popioły wspomnień płoną wciąż
gdzie tylko ty...
dawne obrazy teraz to
jedynie splin...
2016
♫ swobodne tłumaczenie / na melodię: ultravox
"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate"
„Okręt mój płynie dalej – pod prąd,
Serce, choć popękane, bić chce,
Nie ma cię i nie było – jest noc,
Nie ma mnie i nie było – jest dzień”
parafraza: KAT
poniedziałek, 31 października 2016
niedziela, 30 października 2016
unloveable
słońce tuliło się do zachodu
gdy pośród tłumu serc ludzkich chłodu
szedł ktoś ze słowem wgryzionym w ciało
które się wszystkim obce zdawało:
unloveable!
twarz miał posępną zgaszone oczy
i tak ku mrocznym krainom kroczył
szept pod spuszczoną skrywając głową
w którym nieznane powtarzał słowo:
unloveable!
światło miał zawsze poza plecami
przyszłość zostawił za wspomnieniami
z wierchów strzelistych jasnej wyżyny
schodząc w cienistej szumy doliny:
unloveable!
gdzie inni dreszczem przejęci grozy
puszczał się w duchów pełne wąwozy
mając przestrogom zawsze gotową
odpowiedź - w obcym języku słowo:
unloveable!
za nic mu burzy pomruk złowrogi
zostawił żonę dzieci w pół drogi
wszystko co mogło być tak kochane
mgła skryła cisnąc mu w oczy szklane:
unloveable!
starzy i młodzi równo mu obcy
pieszczot kobiecych wyzbył się nocnych
z dala od ludzi swojsko najbardziej
gdzie słowo tylko jedno go znajdzie:
unloveable!
choć cudzych grobów minął nie mało
bez grobu jego zostanie ciało
w miejscu gdzie nigdy nie dotrą inni
by się nie czuli za słowo winni:
unloveable!
nikt nie zobaczy kości zbielałych
w których zaklęty trupa los cały
skąd duch uleciał do wiecznych cieni
gdzie błądzą obcym słowem złączeni:
unloveable!
w chwili gdy konał na smutnej twarzy
niewyjaśniony uśmiech się zdarzył
mimo łez żalu kropel gorących
z oczu wśród głosu z wyżyn gasnących:
unloveable!
2016
inspiracja / parafraza: h.w. longfellow
gdy pośród tłumu serc ludzkich chłodu
szedł ktoś ze słowem wgryzionym w ciało
które się wszystkim obce zdawało:
unloveable!
twarz miał posępną zgaszone oczy
i tak ku mrocznym krainom kroczył
szept pod spuszczoną skrywając głową
w którym nieznane powtarzał słowo:
unloveable!
światło miał zawsze poza plecami
przyszłość zostawił za wspomnieniami
z wierchów strzelistych jasnej wyżyny
schodząc w cienistej szumy doliny:
unloveable!
gdzie inni dreszczem przejęci grozy
puszczał się w duchów pełne wąwozy
mając przestrogom zawsze gotową
odpowiedź - w obcym języku słowo:
unloveable!
za nic mu burzy pomruk złowrogi
zostawił żonę dzieci w pół drogi
wszystko co mogło być tak kochane
mgła skryła cisnąc mu w oczy szklane:
unloveable!
starzy i młodzi równo mu obcy
pieszczot kobiecych wyzbył się nocnych
z dala od ludzi swojsko najbardziej
gdzie słowo tylko jedno go znajdzie:
unloveable!
choć cudzych grobów minął nie mało
bez grobu jego zostanie ciało
w miejscu gdzie nigdy nie dotrą inni
by się nie czuli za słowo winni:
unloveable!
nikt nie zobaczy kości zbielałych
w których zaklęty trupa los cały
skąd duch uleciał do wiecznych cieni
gdzie błądzą obcym słowem złączeni:
unloveable!
w chwili gdy konał na smutnej twarzy
niewyjaśniony uśmiech się zdarzył
mimo łez żalu kropel gorących
z oczu wśród głosu z wyżyn gasnących:
unloveable!
2016
inspiracja / parafraza: h.w. longfellow
wtorek, 25 października 2016
smak krwi
gdy obok jesteś
w ustach smak krwi mam
zbyt to bolesne
bym mógł wytrzymać
twarz zdjęta lękiem
kiedy tu jesteś
skóra mi cierpnie
przeszyta dreszczem
choć walczę z tobą
jeszcze nie koniec
trzyma zbyt mocno
bym mógł zapomnieć
2016
swobodne tłumaczenie z: archive
w ustach smak krwi mam
zbyt to bolesne
bym mógł wytrzymać
twarz zdjęta lękiem
kiedy tu jesteś
skóra mi cierpnie
przeszyta dreszczem
choć walczę z tobą
jeszcze nie koniec
trzyma zbyt mocno
bym mógł zapomnieć
2016
swobodne tłumaczenie z: archive
poniedziałek, 24 października 2016
ZBRODNIAIKARA
w górę ku nieba bramom wysoko!
od ziemskich lęków małości brudów
z wszechmocą twarzą w twarz oko w oko
samospełnieniem snów dążeń cudów
gdzie słońca ogień ponadrealny
lekiem na chłodu ból w szpiku kości
z ubocznym skutkiem działań astralnych
na wosku skrzydeł kłami zazdrości
ponad gawiedzi szarej głowami
dumnej z kreteńskiej nibywolności
jak lew od pierwszych dni za kratami
w dzikich przestrzeni nieświadomości
uczta Olimpu na jedno mgnienie
rozkosz wspanialsza niż żywot królów
od przestróg ojca wyswobodzenie
win zapomnienie i ulga w bólu...
a potem pióra na morskich grzywach
z zawiści bogów marzeń pochodnia
kara surowa i sprawiedliwa
tam gdzie prawdziwej wolności zbrodnia
2016
od ziemskich lęków małości brudów
z wszechmocą twarzą w twarz oko w oko
samospełnieniem snów dążeń cudów
gdzie słońca ogień ponadrealny
lekiem na chłodu ból w szpiku kości
z ubocznym skutkiem działań astralnych
na wosku skrzydeł kłami zazdrości
ponad gawiedzi szarej głowami
dumnej z kreteńskiej nibywolności
jak lew od pierwszych dni za kratami
w dzikich przestrzeni nieświadomości
uczta Olimpu na jedno mgnienie
rozkosz wspanialsza niż żywot królów
od przestróg ojca wyswobodzenie
win zapomnienie i ulga w bólu...
a potem pióra na morskich grzywach
z zawiści bogów marzeń pochodnia
kara surowa i sprawiedliwa
tam gdzie prawdziwej wolności zbrodnia
2016
niedziela, 16 października 2016
prometiada
wasz los to ból mój był i łzy moje
widziałem boską iskrę w człowieku
byście Olimpu żyli pokojem
zniosłem wam ogień bogom na przekór
mogliście niemal być tak jak oni
kosztownych ofiar składać nie musząc
lecz wy kolana gnąc jak niewolnik
daliście bogom władzę nad duszą
cóż dla was mają wybrańcy wasi
prócz wód potopu i puszki nieszczęść?
lud przez kapłanów do nich się łasi
stawia świątynie i wielbi jeszcze
nie wiem czy warci jesteście ognia
woląc chłód kruchty w ciemnocie żywot
mógłby mi trzewia ptak szarpać co dnia
gdyby siew przyniósł mój jakieś żniwo
głupcy sprzedają ojców zdobycze
za srebrną drachmę kłamliwe hasła
bałwanom ogień święty na znicze
kiedy w umysłach pochodnia zgasła
żal lat straconych i walki szkoda
gdy przeciw sobie świat ma się cały
dla was wątpliwa z góry nagroda
mnie się na powrót przykuć do skały
2016
widziałem boską iskrę w człowieku
byście Olimpu żyli pokojem
zniosłem wam ogień bogom na przekór
mogliście niemal być tak jak oni
kosztownych ofiar składać nie musząc
lecz wy kolana gnąc jak niewolnik
daliście bogom władzę nad duszą
cóż dla was mają wybrańcy wasi
prócz wód potopu i puszki nieszczęść?
lud przez kapłanów do nich się łasi
stawia świątynie i wielbi jeszcze
nie wiem czy warci jesteście ognia
woląc chłód kruchty w ciemnocie żywot
mógłby mi trzewia ptak szarpać co dnia
gdyby siew przyniósł mój jakieś żniwo
głupcy sprzedają ojców zdobycze
za srebrną drachmę kłamliwe hasła
bałwanom ogień święty na znicze
kiedy w umysłach pochodnia zgasła
żal lat straconych i walki szkoda
gdy przeciw sobie świat ma się cały
dla was wątpliwa z góry nagroda
mnie się na powrót przykuć do skały
2016
poniedziałek, 10 października 2016
córki wdowca
dlaczego wichrze wyjesz tak powiedz
i skąd ta rozpacz w twoim skowycie
czyżbyś historię znał w której wdowiec
żył póki córki były mu życiem?
trzy miał wspaniałe panny ten człowiek
które mu żonę przypominały
po śmierci matki oczkiem zaś w głowie
stały się jego i światem całym
pierwsza z nich imię nosiła Miłość
bo ojciec bardzo kochał jej matkę
lecz słabe serce zbyt krótko biło
i wdowiec śmierci córki był świadkiem
drugą rodzice Wiarą nazwali
silną śmiejącą się wesolutko
jej ojcu świat się niemal zawalił
kiedy umarła po siostrze krótko
jeszcze Nadzieję wdowiec zbolały
przed podłym losem chronił do końca
na nic wysiłki jego się zdały
gdy i ta zgasła jak promyk słońca
jak żonę kiedyś tak wszystkie dzieci
utracił człowiek wraz z sensem życia
już żadne światło mu nie zaświeci
w ciemności zginął wśród wichru wycia
2016
i skąd ta rozpacz w twoim skowycie
czyżbyś historię znał w której wdowiec
żył póki córki były mu życiem?
trzy miał wspaniałe panny ten człowiek
które mu żonę przypominały
po śmierci matki oczkiem zaś w głowie
stały się jego i światem całym
pierwsza z nich imię nosiła Miłość
bo ojciec bardzo kochał jej matkę
lecz słabe serce zbyt krótko biło
i wdowiec śmierci córki był świadkiem
drugą rodzice Wiarą nazwali
silną śmiejącą się wesolutko
jej ojcu świat się niemal zawalił
kiedy umarła po siostrze krótko
jeszcze Nadzieję wdowiec zbolały
przed podłym losem chronił do końca
na nic wysiłki jego się zdały
gdy i ta zgasła jak promyk słońca
jak żonę kiedyś tak wszystkie dzieci
utracił człowiek wraz z sensem życia
już żadne światło mu nie zaświeci
w ciemności zginął wśród wichru wycia
2016
niedziela, 9 października 2016
jednokomórkowcy
gdy widzę siebie w świecie gdzie
jedna komórka liczy się
pośród cyborgów których kciuk
szybciej niż światło stuk stuk stuk
lub po ekranie ślizga się
jak pijak który na krę wszedł
odciętych od podobnych im
siecią dźwiękowych w uszach żył
uchodźców z realnego tła
w sztuczność gdzie łączyć takich ma
gadżet i złoty cielec w mózg
i dłoń wyznawcom który wrósł
choćby był marki hu-io-wei
fetysz i symbol kasty tej
gdy widzę siebie jestem rad
że tak odległy jest mój świat
2016
jedna komórka liczy się
pośród cyborgów których kciuk
szybciej niż światło stuk stuk stuk
lub po ekranie ślizga się
jak pijak który na krę wszedł
odciętych od podobnych im
siecią dźwiękowych w uszach żył
uchodźców z realnego tła
w sztuczność gdzie łączyć takich ma
gadżet i złoty cielec w mózg
i dłoń wyznawcom który wrósł
choćby był marki hu-io-wei
fetysz i symbol kasty tej
gdy widzę siebie jestem rad
że tak odległy jest mój świat
2016
sobota, 8 października 2016
rozmówki damsko-męskie
chociaż wolę polski a pani francuski
oboje lubimy zabawy językiem
może poćwiczymy więc wspólnie rozmówki
by razem się cieszyć ćwiczeń tych wynikiem
2016
oboje lubimy zabawy językiem
może poćwiczymy więc wspólnie rozmówki
by razem się cieszyć ćwiczeń tych wynikiem
2016
piątek, 7 października 2016
byłej...
jak mogłaś mnie rzucić? - jak mogłaś
zostawić jak szczenię na dworze?
złym szeptem moc jakaś cię zwiodła
nie mówiąc że tego nie możesz...
jak mogłaś śmiertelny ból zadać
i rozbić co ledwie ktoś skleił?
wciąż czuję jak piekło się skrada
by resztkę odebrać nadziei...
tak odejść nie wolno ci było
bo dotknąć nie mogłaś mnie bardziej
już nigdy nie zrani mnie miłość
nikt nigdy twych zwłok nie odnajdzie...
2016
zostawić jak szczenię na dworze?
złym szeptem moc jakaś cię zwiodła
nie mówiąc że tego nie możesz...
jak mogłaś śmiertelny ból zadać
i rozbić co ledwie ktoś skleił?
wciąż czuję jak piekło się skrada
by resztkę odebrać nadziei...
tak odejść nie wolno ci było
bo dotknąć nie mogłaś mnie bardziej
już nigdy nie zrani mnie miłość
nikt nigdy twych zwłok nie odnajdzie...
2016
czwartek, 6 października 2016
męskie postanowienie
by zdobyć kobietę wpierw zarobić muszę
lecz tylko na czystą panią się pokuszę
bo facet powinien mieć pieniędzy kupę
niewiasta zaś czystą oddać jemu duszę
2016
lecz tylko na czystą panią się pokuszę
bo facet powinien mieć pieniędzy kupę
niewiasta zaś czystą oddać jemu duszę
2016
środa, 5 października 2016
czarna owca
zebrał bek barani licznie karne owce
kiedy czarna owca wybrała manowce
w ciszy wygryzając łąki skrawek mały
tamte tak jak baran potulnie beczały
za złe miały czarnej że nie jest jak one
że robi co zechce - w swoją chodzi stronę
i stadnych zachowań uparcie unika
nie idąc za głosem owiec przewodnika
i gdy tamte baran co rusz wodził nowy
robiła użytek czarna z własnej głowy
nie dając się nigdy uwieść głośnym rykiem
przedkładała swoją nad stada logikę
w końcu za baranem poszły prócz niej wszystkie
i jak on zginęły w dole pod urwiskiem -
gdy wspomina siostry czarna owca wzdycha:
lepiej żyć samotnie niźli w stadzie zdychać
2016
kiedy czarna owca wybrała manowce
w ciszy wygryzając łąki skrawek mały
tamte tak jak baran potulnie beczały
za złe miały czarnej że nie jest jak one
że robi co zechce - w swoją chodzi stronę
i stadnych zachowań uparcie unika
nie idąc za głosem owiec przewodnika
i gdy tamte baran co rusz wodził nowy
robiła użytek czarna z własnej głowy
nie dając się nigdy uwieść głośnym rykiem
przedkładała swoją nad stada logikę
w końcu za baranem poszły prócz niej wszystkie
i jak on zginęły w dole pod urwiskiem -
gdy wspomina siostry czarna owca wzdycha:
lepiej żyć samotnie niźli w stadzie zdychać
2016
poniedziałek, 3 października 2016
król olch
pamiętasz ojcze dni jego pierwsze
gdy ze szpitala tobie wydano
dziecko co żywe było wciąż jeszcze
ale z nadzieją już odebraną?
kiedy je wiozłeś chcąc wyrwać śmierci
przez każdą sobie modlitwę znaną
słowa lekarza tłumiąc w pamięci
że jemu tylko skrzynkę drewnianą...
mrok wokół gęstniał gdy przyzywałeś
moce wszelakie co mogły pomóc
by to tulone szczęście nietrwałe
nie prysło wtedy z twojego domu
a w mroku olchy szumiały czarne
w których się elfy poukrywały
echem zaklęcia wiatr niósł ofiarne
losy ważyły się istot małych
tyś nic nie widział nie czuł nie słyszał
poza kolejnym tchem chorych płucek
kiedy przywiodła ta nocna cisza
coś przed czym zdrowy też by nie uciekł
coś z mgły wypełzło dech słaby tłumiąc
i się pod drobne wdarło powieki
by pozostawić to dziecko mumią
która śmierć chowa w sobie przez wieki
mamiąc i prosząc na uczuć ucztę
gdzie gorycz bólu gniewu i żalu
ktoś w wątłe serce wbił smutku włócznię
i żyć pozwolił krwawiąc pomału
czy słyszysz ojcze wiatr w drzew koronach?
czy widzisz elfy pośród moczarów?
nie czujesz tego że dziecko kona
uległe mocy tajemnych czarów?
widać jej postać ojcze w ciemności
słychać umarłych głosy z daleka
a w sercu pustka bolesna gości -
to mara uszła z ciała człowieka
próżno skarb kryłeś ojcze w objęciach -
zdradził go księżyc srebrem kupiony
król elfów wyrzekł śmierci zaklęcia
i zabrał w obce dla ludzi strony
2016
inspiracja: J.W. Goethe
gdy ze szpitala tobie wydano
dziecko co żywe było wciąż jeszcze
ale z nadzieją już odebraną?
kiedy je wiozłeś chcąc wyrwać śmierci
przez każdą sobie modlitwę znaną
słowa lekarza tłumiąc w pamięci
że jemu tylko skrzynkę drewnianą...
mrok wokół gęstniał gdy przyzywałeś
moce wszelakie co mogły pomóc
by to tulone szczęście nietrwałe
nie prysło wtedy z twojego domu
a w mroku olchy szumiały czarne
w których się elfy poukrywały
echem zaklęcia wiatr niósł ofiarne
losy ważyły się istot małych
tyś nic nie widział nie czuł nie słyszał
poza kolejnym tchem chorych płucek
kiedy przywiodła ta nocna cisza
coś przed czym zdrowy też by nie uciekł
coś z mgły wypełzło dech słaby tłumiąc
i się pod drobne wdarło powieki
by pozostawić to dziecko mumią
która śmierć chowa w sobie przez wieki
mamiąc i prosząc na uczuć ucztę
gdzie gorycz bólu gniewu i żalu
ktoś w wątłe serce wbił smutku włócznię
i żyć pozwolił krwawiąc pomału
czy słyszysz ojcze wiatr w drzew koronach?
czy widzisz elfy pośród moczarów?
nie czujesz tego że dziecko kona
uległe mocy tajemnych czarów?
widać jej postać ojcze w ciemności
słychać umarłych głosy z daleka
a w sercu pustka bolesna gości -
to mara uszła z ciała człowieka
próżno skarb kryłeś ojcze w objęciach -
zdradził go księżyc srebrem kupiony
król elfów wyrzekł śmierci zaklęcia
i zabrał w obce dla ludzi strony
2016
inspiracja: J.W. Goethe
Subskrybuj:
Posty (Atom)