"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate"

„Okręt mój płynie dalej – pod prąd,

Serce, choć popękane, bić chce,

Nie ma cię i nie było – jest noc,

Nie ma mnie i nie było – jest dzień”

parafraza: KAT

niedziela, 31 października 2010

Zwłoki Chopina wracają do ojczyzny

W twych urodzin dwóchsetlecie
Niech usłyszą w całym świecie,
Że w Paryżu choć gdzieś trumna,
Z Fryderyka Polska dumna,
Co się rodził w dworku starym,
Wyssał polskość z mlekiem mamy,
Z płaczu wierzb tęsknoty uczył,
Ból Polaka poznał duszy,
Potem przelał to w ballady,
Polonezy i sonaty,
Z mazowieckiej wsi mazurki,
Cykle etiud i nokturny.

Postanowił sejm w uchwale
Rok ogłosić ku twej chwale -
Jest okazja promowania
I unijnej kasy brania
Na koncerty, festiwale,
Na sympozja, rauty, bale,
Na konkursy i warsztaty,
Setki wystaw, pompy, kwiaty,
Na projekty artystyczne
I oferty turystyczne.
(Jeszcze forsa starych wleci
Na wycieczki szkolne dzieci).

Był już Szopen w Gizy piaskach,
Teraz Chiny, wieża Eiffla,
Lecz nie wszystkie to atrakcje -
Pchnąć na fale trzeba akcję.
Więc popłynął w rejs nasz dzielny
Postrach morza - bryg-imiennik,
Wziął na pokład wilki młode -
Po przeżycia, po przygodę!
Nie miał względów mieć powodów
Sztorm dla mistrza i obchodów -
Świat złamane widzi maszty -
To dla Polski wielki zaszczyt.

2010

piątek, 29 października 2010

Wysłannik piekła

Szczęśliwy spokój płynął latami,
Nie znałem strachu, jak dziecko w puszczy,
Gdy wąż z trucizną wychynął z jamy,
By w samo serce atak przypuścić.

Droczył się ze mną, robił uniki,
Abym uwierzył, że zduszę gada -
I gdy już miałem za łeb go chwycić,
Otworzył paszczę, wbił kły, jad zadał.

Trucizna żyłą powoli wpływa
Do serca, mózgu, lecz nie umieram,
Gdy tylko myślę, że z nią wygrywam,
Zatruwa umysł i sen zabiera.

2010

środa, 27 października 2010

NOTES 2 - do KA***

Górka wspomnień dziecięcych, zjeżdżalnia zimowa,
Dołków, krzewów pokrytych żółtymi kwiatami,
Dziś z jej zboczy spogląda osiedle oknami
Tam, gdzie los zły pamięci grobowiec mej schował.

Widzisz dom twój, gdzie ojcu samotnie pozostać,
Jak Hiobowi bóg kazał bez bliskich kochanych,
Teraz cień mój w te miejsca pląta się czasami,
Całkiem obca wśród ludzi, trędowata postać.

Kiedyś byłaś mi wszystkim - nadzieją, radością,
Nim wraz z tobą zdradziłem, w co wierzyłem wcześniej,
Grzebiąc ciało twe z moją kochania zdolnością.

Jeśli zmarli świadkami są drogi tej grzesznej
Naszej, patrzą z chowaną dla głupców litością;
Mnie przed tobą ze wstydu przyjdzie płonąć wiecznie.

2010

wtorek, 26 października 2010

Kalina

- To pani jest Mgiełka?
- Mgiełka?
- Tak panią nazywałem - całymi miesiącami. Zniknęła pani,
   a ja panią szukałem, szukałem... Ale to ty, prawda?
- Tak, ja.
- To straszne. Byłem tu tyle razy i nie poznałem cię.
- Byłeś nieprzytomny. Poza tym, zmieniłam się.
- Teraz mi się jeszcze bardziej podobasz. Tylko...
- Tylko co?
- Nie wiem jak masz na imię.
- Kalina. (...) Chodźmy na spacer.
- A, nie. Znowu mi uciekniesz.
- No to trzymaj mnie.

Zbigniew Kamiński, Radosław Piwowarski

poniedziałek, 25 października 2010

NOTES 1 - do L***

Staw na wzgórzu obrósł złotem,
Które wiatry drzewom skradły,
Pogardziły mewy morzem,
W tłumie kaczek cicho siadły.

Patrzysz z naszej kuchni okna
W park zasnuty nieba łzami,
Z rzadka tylko wzrok twój spotka
Jasny żagiel w morskiej dali.

Kiedy wpadasz w sidła nagle
Ramion moich nachalności,
Jesteś mojej wiary żaglem.

Staw bez ptaków, park bez gości -
Mniej są puste i mniej marne,
Niż ja, bez twej obecności.

2010

niedziela, 24 października 2010

Mgiełka

- No co jeszcze mogę dla ciebie zrobić? Mogę się z tobą ożenić.
  Chcesz?
- Chcę.
- I będziesz mnie kochała?
- Tak. I nigdy cię nie zdradzę.
- Ale ja mam dużo wad. No wiesz, stary kawaler. No i nigdy
  nie miałem szczęścia.
- Ja też nie. Kiedyś w końcu wszystko musi się zmienić.
- Tak. No i jestem... jestem uczciwy.
- Wiem.
- A skąd to możesz wiedzieć?
- Od pierwszej chwili czułam.
- Mam ogromne wymagania.
- Umiem dobrze gotować.
- I chcę mieć dwoje dzieci.
- Chłopca i dziewczynkę?
- Tak. Poślemy je na muzykę.
- Na basen albo na tenis.
- Kupa kłopotów.
- Musimy też mieć większe mieszkanie.
- Koniecznie z łazienką. Po sufit w kafelkach - takie... takie
  niebieskie jak morze.
- Latem pojedziemy nad morze.
- Dlaczego? No jak chcesz, to pojedziemy.
- Nie, jak ty chcesz.
- Nie, jak ty chcesz.
- A, nie będziemy się kłócić - pojedziemy w końcu w góry.
- Dlaczego w góry? No dobrze - w góry. Albo do Puszczy
  Kampinoskiej.
- Wystarczy, że ja już mieszkam w lesie. A właściwie to
  powinieneś być gajowym.
- Wtedy też byś mnie kochała?
- Tak. Zawsze. A ty?
- Ja.... nie wiem, czy... nie wiem, czy umiem, bo ja nigdy...

Zbigniew Kamiński, Radosław Piwowarski

sobota, 23 października 2010

Będę komandosem

Szanowna komisjo rekrutacyjna,
Nie dla mnie garnitur, nuda cywilna,
W mundurze zrodzony, strateg genialny,
Jestem wprost stworzony do służb specjalnych -
Silny charakterem, opanowany,
Dobrze ułożony, zorganizowany,
Wybrać takiego jest dobrym pomysłem -
Działam jak maszyna, z chłodnym umysłem,
Nigdy nie mam pytań, rozkaz wykonam,
Zero wątpliwości, stresu kontrola,
Zawsze pewny siebie, żadnych słabości,
Psychika żelazna - wzór odporności.

Przecież wam nie powiem, że słaby jestem,
Nie zdradzę rozterek najmniejszym gestem,
Nie powiem, że czuję, myślę i błądzę,
Że nerwy mam słabe, serce bolące,
Że szukam miłości i kocham wolność,
Wypełnia mnie pustka, dręczy samotność,
Że często się gubię na życia drogach,
Że czasem chcę nie żyć i wątpię w boga,
Że bardzo się boję, czego - sam nie wiem,
Że zawsze mi brakło pewności siebie.
Najchętniej bym zniknął - tak w oka mgnieniu,
By nikt nie pamiętał o mym istnieniu.

2010

czwartek, 21 października 2010

Sinobrody

Choć tak pragnął miłości wcześniej niepoznanej,
Chcąc świat cały i siebie darować kochanej,
Cierpiał, czekał samotnie, wątpił, tęsknił długo,
Nim wzajemnie czującą znalazł duszę drugą.
I gdy miała pozostać z nim już jako żona,
Jego wdzięczność i hojność była niezmierzona.
Mogła tańczyć, flirtować, bawić się i gościć,
Jednej dochowując tylko mu wierności.
Lecz, gdy raz nocy pewnej nie było małżonka,
Zdradą się skończyło zapomnienie w plasach.
Wkrótce wszyscy ujrzeli smutny sprawy finał -
Męża żona z kochankiem o śmierć przyprawiła.

2010
inspiracja: H.Ch. Andersen

środa, 20 października 2010

Diabeł poluje na kaczki

Wiosną strzelał grubym śrutem,
Trafił kaczkę prosto w kuper;
Że leciała w dużym stadzie -
Ubił ptaków setkę prawie.

Śledząc kaczkę na jesieni,
Broń na nieco lżejszą zmienił;
Zły, że w gnieździe inne ptaki -
Strzelał, nożem dźgał dla draki.

Choć tradycji, kraj wierzący,
Nie miał mordów politycznych,
To myśliwych, kłusujących
Wybór był tu zawsze liczny.

2010

sobota, 16 października 2010

Tak różni, tak podobni

Jak to jest, że jesteśmy czasem tacy sami,
A czasem przeciwnymi sobie biegunami?
Kiedy jedno się złości, drugie na nie krzyczy,
Gdy milczymy, to razem - z całkiem różnych przyczyn.
Każde z nas jest zbyt dumne, czasu nam nie szkoda,
Nim, po dniach długich dąsów, zapanuje zgoda.

Lecz, gdy ty lubisz tańczyć, być gdzie śmiech, zabawa,
Śledzić głupie seriale, meble wciąż przestawiać,
Ciuchy nowe kupować, zwiedzać świata krańce,
Ciągle kogoś spotykać, gości raczyć plackiem -
Ja wybieram ciszę, noc i wiersze moje,
Balsam smutnych piosenek, brak zmian, melancholię,
Spodnie, kurtki wytarte, polskiej wioski spokój,
Zamiast pełnych salonów - własny, pusty pokój.

Wiem, że kiedy mnie zdradzisz, nie dowiem się o tym -
Wolisz ciszę i trwanie, niż ze mną kłopoty;
Lepiej grać dobrze rolę, niż płacić za grzechy,
Bo gdy wszystko się straci przez szczerość - co wtedy?
Gdybym ja ciebie skrzywdził, musiałbym się przyznać -
Choć się boi, tak tylko postąpi mężczyzna;
Bo nie śmiałbym cię dotknąć, w oczy spojrzeć więcej,
Gdybym nawet miał odejść, los mój - w twoje ręce;
Przed sądem zdrajcy stanąć, we wstydzie, pokorze,
Przegonić go zdradzony lub wybaczyć może;
Od samej zdrady - stokroć gorsze życie w kłamstwie,
Bać się, milczeć, udawać - najgorszym jest draństwem.

Tyle lat się wspieramy na ostrych zakrętach,
Wiele z tobą przeżyłem, wspólne są szczenięta;
Mimo marzeń tak innych, te same dążenia,
Tyle cech mamy wspólnych, choć życie nas zmienia;
Nie wiem dokąd nas drogi w przyszłości powiodą -
Tak różnych, tak podobnych los złączył ze sobą.

2010

piątek, 15 października 2010

Umrzyj by żyć

Gdy noc kolejną grzązł w wódce,
Stawił się przed nim pan jego -
"Jak żyłeś" - spytał - "pokrótce
Powiedz nim umrzesz, kolego."
"Kiedyś dać światu coś chciałem
Kochałem ludzi bez reszty -
Zdradziecką zadał ktoś ranę,
Lata w pijaństwie mi zeszły."
Pan wiedział zdrada co znaczy
I los zrozumiał pijaczy.

Tańcem kobieta gawiedzi
Jak zwykle oczy cieszyła,
A wtenczas pan ją odwiedził
I w pląsach serce zatrzymał.
"Szkół nie poznałam" - szepnęła -
"I nigdy nie byłam kochana
Lecz choć litości świat nie miał,
W tańcu chwaliłam wciąż pana."
Docenił pan to oddanie -
Pozwolił skończyć jej taniec.

Znów dziś pokłócił się z żoną,
Dzieci ukarał przykładnie,
Żywy nie wrócił do domu -
Pan dał mu chwile ostatnie.
"Wiem, że im byłem tyranem -
Takie znam tylko kochanie,
Szczęścia jedynie ich chciałem -
Opiekuj nimi się, panie."
Choć krótko w sercach żal gościł,
Odpuścił pan mu słabości.

Ukazał pan się poetce,
Co mogła przeczytać ksiąg milion -
Jak wszystkim wstrzymał jej serce,
Choć ta się miała za inną.
"Nie chciałam żyć tak, jak tamci,
Co piją, tańczą i płodzą,
W tym świecie byłam wygnańcem,
Bunt mój obdaruj nagrodą."
Za byt dla własnej miłości
Nie miał pan dla niej litości.

2010

środa, 13 października 2010

Ten obcy

Dawno się ziścił czarny sen,
Gdy piekło czułeś na ziemi -
Brodząc w zwątpieniu dzień za dniem,
Traciłeś resztę nadziei.
Myślałeś, żeś jest całkiem sam
I że już nic się nie zmieni,
Gdy tak próbował cię twój pan,
Żeś zwątpił w jego istnienie.

Zaleczył stare rany czas,
Znalazłeś spokój, jakiś cel,
Wierzyłeś, że już balans masz,
Ktoś życiu twemu nadał sens.
Zniknął pewności siebie brak,
Tamte kompleksy, duszy ból,
Wzniosłeś ku górze się jak ptak -
Z nędzy rozpaczy - życia król.

O, głupiś, myśląc, że co raz
Dane, nie może być wziętym -
Tej nocy demon dał znów znać,
Że los twój jednak przeklęty.
Jednym zrządzeniem zrzucił w dół,
Obudził dawne koszmary,
Znów całym tobą wstrząsa ból
I już ci w siebie brak wiary.

Ucz się pokory, szanuj los,
Gdy czasem lepszy jest trochę,
Nim ci ponownie utrze nos,
Byś był robakiem i prochem.

2010

wtorek, 5 października 2010

Pozwól mi umrzeć

Przyszłaś do mnie właśnie wtedy
Gdy najbardziej tego chciałem
Patrząc we mnie wzrokiem szklanym
Zawładnęłaś moim ciałem
Usta lekko rozchyliłaś
Chłodem lodowatej dłoni
Wnętrze żarem wypełniłaś
Próżno było mi się bronić
Odtąd tutaj co dzień jesteś
Nie dbasz o to czy cię pragnę
Robisz ze mną to co zechcesz
Nie zostawisz już mnie żadnej
Nocą topiąc mnie w rozkoszy
Przytomności reszt pozbawiasz
Nim cię świtu promień spłoszy
Bez pamięci pozostawiasz
Wiem że wszystko mi zabierzesz
I że zguba mi sądzona
Nie chcę jednak żyć bez ciebie
Pragnę umrzeć w twych ramionach.

2010

sobota, 2 października 2010

Wolność

Nim mgła całując rosą śpiące, łyse skiby,
Przed czujnym okiem świtu w lasu czerń się schowa,
A wiatr drzemiący w polu zajrzy domom w szyby,
Na których pająk zdążył nocą sieć zbudować,
Podwórza przetnę kwadrat, spuszczę psy z łańcucha,
Kulbacząc konia w stajni, szepnę mu do ucha.
Miniemy pnie rycerzy, w sadzie straż co pełnią,
Przemkniemy pośród szeptów starych lip i jodeł,
Kłusując nad od nowiu srebrną stawu głębią,
Ruszymy w drogę chłonąć pól i łąk swobodę.
Przez miedzy grzbiet, ku wierzbom w tańcu pośród bagien
Poleci pegaz zbrojny w swych cerberów orszak,
A ja, jak bożek wolny, w dali gdzieś zostawię
Wspomnienia dni minionych w murach miasta z morza.

2010

finis coronat opus ♫

A gdy będę umierał,
Nie przyjedzie generał,
Drań-komendant z ciulami
Wyśle kogoś z kwiatami.

Wspomni kumpli niewielu,
Żem był dziwak i sknerus,
Żem się z nikim nie trzymał -
Z nich niejeden to świnia.

Żonę mało to wzruszy -
Całe życie z nerwusem,
Córkom załkać zostanie -
Żegnaj, tato-tyranie.

Zżółkną wiersze szkaradne,
Scenariusze - na szaf dnie,
Tyle nocy zarwanych,
Chorą jaźnią pisanych.

Staną ludzie nad grobem,
Żeby udać żałobę.
Za mych brudów dorobek
Znajdę w piekle nagrodę.

A gdy cisza zapadnie,
Wspomnę młodość tam na dnie
I po tobie jedynie
Łza ostatnia popłynie.

2010
inspiracja: stanisław staszewski
♫ na melodię: kult