Nim mgła całując rosą śpiące, łyse skiby,
Przed czujnym okiem świtu w lasu czerń się schowa,
A wiatr drzemiący w polu zajrzy domom w szyby,
Na których pająk zdążył nocą sieć zbudować,
Podwórza przetnę kwadrat, spuszczę psy z łańcucha,
Kulbacząc konia w stajni, szepnę mu do ucha.
Miniemy pnie rycerzy, w sadzie straż co pełnią,
Przemkniemy pośród szeptów starych lip i jodeł,
Kłusując nad od nowiu srebrną stawu głębią,
Ruszymy w drogę chłonąć pól i łąk swobodę.
Przez miedzy grzbiet, ku wierzbom w tańcu pośród bagien
Poleci pegaz zbrojny w swych cerberów orszak,
A ja, jak bożek wolny, w dali gdzieś zostawię
Wspomnienia dni minionych w murach miasta z morza.
2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz