Szczęśliwy spokój płynął latami,
Nie znałem strachu, jak dziecko w puszczy,
Gdy wąż z trucizną wychynął z jamy,
By w samo serce atak przypuścić.
Droczył się ze mną, robił uniki,
Abym uwierzył, że zduszę gada -
I gdy już miałem za łeb go chwycić,
Otworzył paszczę, wbił kły, jad zadał.
Trucizna żyłą powoli wpływa
Do serca, mózgu, lecz nie umieram,
Gdy tylko myślę, że z nią wygrywam,
Zatruwa umysł i sen zabiera.
2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz