Staw na wzgórzu obrósł złotem,
Które wiatry drzewom skradły,
Pogardziły mewy morzem,
W tłumie kaczek cicho siadły.
Patrzysz z naszej kuchni okna
W park zasnuty nieba łzami,
Z rzadka tylko wzrok twój spotka
Jasny żagiel w morskiej dali.
Kiedy wpadasz w sidła nagle
Ramion moich nachalności,
Jesteś mojej wiary żaglem.
Staw bez ptaków, park bez gości -
Mniej są puste i mniej marne,
Niż ja, bez twej obecności.
2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz