"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate"

„Okręt mój płynie dalej – pod prąd,

Serce, choć popękane, bić chce,

Nie ma cię i nie było – jest noc,

Nie ma mnie i nie było – jest dzień”

parafraza: KAT

niedziela, 31 stycznia 2016

e-śmieci

widziałem twój profil
jest jeszcze w portalu
byłem jak nekrofil
nieczujący żalu
grzebiąc w tym co z życia
zostało po tobie
w danych do ukrycia
przez admina w grobie

gdy końca dobiegnie
czas mój na tym świecie
szybko wicher pewnie
wątłe ślady zmiecie
prócz cienkiego pliku
jakichś po mnie śmieci
w cyfrowym śmietniku
wszechświatowej sieci

2016

czwartek, 28 stycznia 2016

Refleksja poniewczasie (do A***)

Czasem myślami wracam w tamto lato
Gdy przyjechałaś do mnie niespodzianie
Tam gdzie płaciłem miesiącami za to
Że pozwoliłem sobie na zachwianie

Byłem rozbitkiem gdzieś na końcu świata
Na martwym brzegu wyrzucony z niego
Ty odnalazłaś mnie tamtego lata
A ja docenić nie umiałem tego

I w niepewności swojej zagubiony
Chociaż świadomy uczucia twojego
W zbyt obce biegłem sercem myślą strony
By naszą przyjaźń przekuć w coś większego

A mogłem objąć twoje siedemnaście
Lat i przygarnąć do mojego ciała
Może lekarstwem byłabyś ty właśnie
Ty byś mnie jedna uzdrowić umiała

Gdybym powiedział co byś słyszeć chciała
I też usłyszał co bym chciał być rzekła
Może by zaklęć naszych czar zadziałał
Dał wyzwolenie od rozterek piekła

Nie! Nie pomogłyby tu żadne słowa
Zostałbym taki nawet - miła - z tobą
Wie ten kto życie całe przechorował
Że sam jest swoją śmiertelną chorobą

2016
inspiracja: Bolesław Leśmian

wtorek, 26 stycznia 2016

Samotność we dwoje

Śpisz już... zawsze ci łatwo wezwać sen do siebie
Mnie noc mówi że niemal różnica tak mała
Między rajskim pobytem a niebyciem w niebie
Jak odległość dzieląca w jednym łóżku ciała

Starczy rękę wyciągnąć by dostać pieszczotę
Którą pierwszym grzesznikom wąż strącił do dłoni
Nam codzienność lat tylu jednak szczęścia broni
Zło chowane głęboko odbiera ochotę

Jeszcze trochę - lat kilka - zostaniemy sami
Tak jak sami jesteśmy swoich nocy winni
Jak to? Czy żyć musimy i spać tak jak inni
I z takimi jak oni umierać grzechami?

Gdzieś za oknem znad morza coś wstaje o zmierzchu
Jak deszcz w chmury tak ludziom w martwe serca wrasta
Pełznie dalej po ścianach i po dachów wierzchu
Niczym nocny zabójca opada na miasta

Wchodzi w domy - w sypialnie i staje nad nami
Widzi w ciał odsunięciu że rozczarowanie
I że niechęć jest wspólna więc się rzuca na nie
My jesteśmy śpiąc razem jeszcze bardziej sami

2016
inspiracja / parafraza: Bolesław Leśmian / Rainer Maria Rilke

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Con gelosia

oto mnie obciążasz ciałem
ud nożyce biodra kroją
gniotąc siostry dwie nabrzmiałe
wierzę żeś jest tylko moją

gdy górujesz ponade mną
w rytmie pływów księżycowym
patrzę w te co dłonie je mną
w nieskończoność tak gotowy

w tym układzie zwykle pierwsze
twoje oczy mgła spowija
a opóźnia mnie myśl jeszcze
że już wcześniej byłaś czyjaś

i tym mocniej cię dociskam
i tym silniej tłamszę wdzięki
póki tłumiąc krzyk w półpiskach
nie opadniesz w głuche jęki

mierzwię włosy rozwichrzone
kciuk po język lgnie w warg szparę
tu kark gnę twój w swoją stronę
tam rozrywam półkul parę

mdlejesz twarzą na wezgłowie
bieląc w górze księżyc w pełni
wnet go w chuci rozpołowię
twoim śladem chcąc się spełnić

tamci stają się podnietą
z gniewu rośnie gwałtu siła
zazdrość kipi pali mnie to
że im siebie nie szczędziłaś

gdy się rozkosz z bólem miesza
że tak mogli z tobą użyć
jedną myślą się pocieszam
że to mnie najdłużej służysz

2016
inspiracja: Bolesław Leśmian

niedziela, 24 stycznia 2016

Krew na śniegu (hymn polski)

dopadli bezbronnych rycerze
zadając śmierć matce i dziecku
śnieg krwawy w dłoń jeden z nich bierze
na chwałę osadza na drzewcu

i został na białym czerwony
jak rana krwawiąca w bandaże
szarpały ich kruki i wrony
wzmacniając wciąż krew na sztandarze

na mrozy w bój wyszli z kosami
na stos Romanowów ofiarny
kto śniegu konając nie splamił
zakrwawił biel równin polarnych

i został na białym czerwony
jak rana krwawiąca w bandaże
szarpały ich kruki i wrony
wzmacniając wciąż krew na sztandarze

w obozach po lasach czy w armiach
sześć razy gniew studząc w złych zimach
los krwią ich wojenne psy skarmiał
aż okup sowity otrzymał

i został na białym czerwony
jak rana krwawiąca w bandaże
szarpały ich kruki i wrony
wzmacniając wciąż krew na sztandarze

braterskie dosięgły ich kule
w kopalni pod dźwigiem stoczniowym
jak matka do łona świt czule
do śniegu pierś tulił grudniowy

i został na białym czerwony
jak rana krwawiąca w bandaże
szarpały ich kruki i wrony
wzmacniając wciąż krew na sztandarze

i zewrą się biali czystością
ich rasy i mniemań o sobie
z serc gniewnych jak bóg czerwonością
by tańczyć ma marzeń swych grobie

zostanie na białym czerwony
jak rana krwawiąca w bandaże
rozszarpią ich kruki i wrony
wzmacniając wciąż krew na sztandarze

2016

sobota, 23 stycznia 2016

Sacrum i profanum

odszedł przedwcześnie święty młodzieniec
kładą go w trumnie - z wawrzynu wieniec
balsam na ciało i na odzienie
po setne jemu cześć pokolenie
by członków wiecznie trwało wielbienie
nie dadzą ziemi ich na butwienie

żadną przeszkodą z gnejsu sarkofag
toczy we wnętrzu zmarłego robak
w humus przekształca resztki saprofag
za nic ma kim był za życia chłopak
gnój ze świętości czyniąc sakrofag
kultowi ciała wbrew i na opak

nie zbraknie nigdy stworzeń ponurych
i to co święte jest dla niektórych
tamte z tych wiary drwiąc i kultury
zbezczeszczą niczym kościelne szczury
zgodnie z odwiecznym prawem natury
sacrum do stęchłej zniżając dziury

2016

środa, 20 stycznia 2016

Na lodowisku

na tafli serca zimy
rysuje lód płozami
z włosami rozwianymi
spiętymi pośladkami
czy pęd szczypiący mrozem
w obrotach ją radosnych
czy zim szesnaście może
pierś pręży dzikiej wiosny?

ty niemy jak ta zima
gdy czuje już przedwiośnie
bieg czasu chciałbyś wstrzymać
i patrzysz w nią zazdrośnie
choć wiesz że jej nadejście
dni twoich zbliża koniec
to marzysz by się jeszcze
móc ogrzać tuląc do niej

2016

niedziela, 17 stycznia 2016

Inferno

Gdzież to zaszedłem przez tyle czasu
Kiedy pół za mną wędrówki życia?
Zda mi się - w głębię ciemnego lasu
Skąd lew pantera oraz wilczyca
Wrócić nie dają - moja to wina
Sam się na błądzeń mękę skazałem
O Beatrycze moja jedyna
Kiedyś przede mną drogi wspaniałe
Aż po widnokrąg los rozpościerał
Z których widziałem twoje oblicze...
Teraz pode mną ziemię otwiera
Może zapomnę tam Beatrycze
Wszystko co piękne zostawiam w tyle
Na wzór w zaświaty z życia wygnańca
Tylko w pamięci szczęśliwe chwile
Szepczą: lasciate ogni speranza
A więc wstępuję w okrągłą salę
Resztki nadziei pozostawiwszy
Żadne tam jęki płacze czy żale
Lecz cisza taka że szmer najcichszy
Zdał by się hukiem... i tylko ściana
A na niej portret - to potępieniec
Oczy zgaszone... napis ma rama -
Oto pesymizm oto zwątpienie
Opadam niżej do sali mniejszej
Znów ciemność cisza w uszach dzwoniąca
Na ścianie tylko obraz - popiersie
A w oczach płonie zmysłowa żądza
Zstępuję dalej do sali trzeciej
Krąg się zawęża w ciszy i mroku
Ściana i obraz a na portrecie
Łakome usta pijaństwo w oku
W cichej a ciemnej komnacie niższej
Ten ktoś z portretu tuli pieniądze
Jakby dla serca były najbliższe -
Musi być chciwcem sknerą i skąpcem
Wciąż się zapadam szczupleją sale
I wciąż portrety tylko w ciemności
A na tym widzę mężczyznę w szale
Gniew ma twarzy - może z zazdrości
Kolejny obraz w kolejnej sali
W przywar muzeum tak osobliwym
Tu się bohater jak kłoda zwalił
Widać że gnuśny jest i leniwy
Portret poniżej chłodem mnie mrozi
Zuchwałych oczu hardego serca
Jak gdyby bogu samemu groził
Depcząc świętości butny bluźnierca
A ósma sala jak w wąskim jarze
Pod poprzednimi w głuszy ukryta
Ze ściany patrzą na mnie dwie twarze -
To jest obłudnik to hipokryta
Dziewiąty pokój zupełnie mały
Że ledwo portret zmieścić da radę
Ktoś pół tchórzliwy a pół zuchwały
Patrzy zeń na mnie - w oczach ma zdradę
Zwarły się komnat okrągłych ściany
Podłoga w punkcie jednym się zbiegła
Oto znalazłem się na dnie samym
Lecz nie galerii a na dnie piekła!
Jak klin utkwiłem w czeluść okrutną
Twarz w twarz ze zdrajcą wetknięty ale
Chłód szkła nos poczuł mój a nie płótno
Wtedy pojąłem - to luster sale!
I każda z twarzy moją jest twarzą
A każda z przywar słabością własną
Zostanę tutaj o śmierci marząc
Dni noce w piekle nie mogąc zasnąć
Nie trzeba diabłów tortur ni ognia
W tysiącu pieśni ból mój wykrzyczę
Na nowo pisząc go co noc co dnia
Żegnaj na wieki o Beatrycze!

2016
inspiracja: Dante Alighieri

sobota, 16 stycznia 2016

Hamlet

Być czy też nie być - oto pytanie
Nieznośnym kiedy życie się stanie
Czy sens ma większy pójść z losem w starcie
Czy jest godniejszym nie trwać uparcie
Pod jego pięścią i wiecznie zasnąć
Kres dać nieszczęściom co z życiem zgasną
I z serca bólem przynosząc spokój
A sen ten czule łzę zetrze w oku
Zasnąć nareszcie - to brzmi wspaniale
Śnić może jeszcze - jest jedno 'ale':
Co w śnie być może po naszym zgonie?
Czy - nie daj boże - po tamtej stronie
Nie dość cierpienia - a więc zwlekanie
Które się zmienia w potulne trwanie
Przez to zwątpienie bo czyż bez niego
Ktoś by więzienie zniósł życia tego?
Niesprawiedliwość pyszałków gęby
Stracona miłość życiowe błędy
Zuchwałość władzy i od idiotów
Zbierane razy - któż byłby gotów
Żyć z tym przez lata gdy czynem jednym
Mógłby garb świata pożegnać wredny?
Któż niósłby krwawy po życia jesień
Krzyż bez obawy co śmierć przyniesie?
Z lęku przed krajem skąd nikt nie wrócił
Ze złem zostaje bojąc się rzucić
Do nieznanego - i tak jest tchórzem
I też dlatego to co w naturze
Rwie nas ku czynom - myśl w nicość zmienia
Zamiary giną z zastanowienia
Krew co rumieniem życia twarz barwi
Blednie zwątpieniem - jesteśmy martwi.
Ty co przywiodłaś mnie ku rozterce
Racz wspomóc w modłach zbolałe serce

2016
swobodny przekład z / parafraza: W. Shakespeare

wtorek, 12 stycznia 2016

Zmiana czasu

że od ruskich jest wystarczy
by narazić się kolesiom
ponoć wschodni czas na tarczy
spóżnia się o lat sześćdziesiąt

lepszy zegar z zamku wieży
bo tradycjom królów wierny
czas dla nowej szlachty mierzy
nic że mało coś czytelny

starczy zmienić zegar - zda się -
by epoka przyszła nowa
kiedy wszystko płynie w czasie
głupi czasem chce sterować

2016

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Nokaut

nie wygram - wiem - i gestem
zwycięzcy rąk nie wzniosę
zbyt słaby widać jestem
i słabnę z każdym ciosem

za dużo już nokdaunów
by wstawać wciąż sił mało
a rund być może za mną
mniej niż tych co zostało

jak długo - nie wiem - jeszcze
mam chować twarz za gardę
po którym haku wreszcie
ostatni raz upadnę

to przecież mało ważne
na punkty czy po ciosie
gdy czuje się porażkę...
znów liczą - siedem osiem...

i sędzia ślamazarnie
tak licząc mąk nie skróci
i walki poddać za mnie
nikt nie chce - ręcznik rzucić

kolejny raz się wspinam
postawę przyjąć trzeba
te liny jak drabina
bynajmniej nie do nieba

rozbitej nie chcę gęby
kisielu mieć pod czaszką
zza powiek opuchniętych
bal cieni.. światła gasną...

już nieobecny jestem
przedłużać nie ma po co
opuszczam w końcu ręce
i niech mnie z ringu zniosą...

2016

piątek, 8 stycznia 2016

Samokrytyka

Tak,
jestem malkontentem
krytykantem zgniłym
niczym żmije wstrętne
jad zapuszczam w żyły
i jak rak złośliwy
niszczę organizmy
lub wirus zjadliwy
złem zarażam wszystkich
widzę wokół czarno
wiary w sobie nie mam
słabościami gardząc
z głupich się naśmiewam
lecz sprawdzam własności
zła we mnie wszelkiego
nie mając litości
dla siebie samego
i największą sobie
dawkę tej trucizny
od lat sączę w krwiobieg
i otwieram blizny

2016

środa, 6 stycznia 2016

Zero

Nazywam się zero -
bez kantów -
w całej obłości
gorzki cukierek
pętla nieskończoności
odwinięta jak papierek -
dowód mam tu
nie ogrom nie heros
a małość a zero
nie binarne
co jest systemu
podstawą z jednością
lecz marne
które dla wielu
zda się być nicością
a łączy dwa światy
to co na tamtym z tym co na tym
co minęło z tym co minie
i co stałe z tym co płynie
ni plus ni minus przede mną
bo przeciwności pozlewane w jedno
zaprawdę jestem zerem -
bóg mi ankieterem -
od góry do dołu
te same wartości -
z poczucia humoru
i siebie pewności
za optymizm zero
życzliwość sumienność
a to ci dopiero
nudna cyfr niezmienność
też za prawomyślność
ambicję i wiarę
oceny te same
za opanowanie
i jeszcze inne przydatne zalety
brak u mnie wartości
prócz zera niestety
i gdy więcej było a teraz
zero jest to wierzę
że jak żyć zacząłem od zera
tak skończę na zerze

2016

piątek, 1 stycznia 2016

Z nowym rokiem

Z nowym rokiem nowym krokiem
czas podjęcia postanowień
więc plastykę pochwy zrobię -
pomyślała kurwa sobie -
i w rok nowy raźnie wkroczę
z odnowionym świeżo kroczem

2016