"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate"

„Okręt mój płynie dalej – pod prąd,

Serce, choć popękane, bić chce,

Nie ma cię i nie było – jest noc,

Nie ma mnie i nie było – jest dzień”

parafraza: KAT

niedziela, 17 stycznia 2016

Inferno

Gdzież to zaszedłem przez tyle czasu
Kiedy pół za mną wędrówki życia?
Zda mi się - w głębię ciemnego lasu
Skąd lew pantera oraz wilczyca
Wrócić nie dają - moja to wina
Sam się na błądzeń mękę skazałem
O Beatrycze moja jedyna
Kiedyś przede mną drogi wspaniałe
Aż po widnokrąg los rozpościerał
Z których widziałem twoje oblicze...
Teraz pode mną ziemię otwiera
Może zapomnę tam Beatrycze
Wszystko co piękne zostawiam w tyle
Na wzór w zaświaty z życia wygnańca
Tylko w pamięci szczęśliwe chwile
Szepczą: lasciate ogni speranza
A więc wstępuję w okrągłą salę
Resztki nadziei pozostawiwszy
Żadne tam jęki płacze czy żale
Lecz cisza taka że szmer najcichszy
Zdał by się hukiem... i tylko ściana
A na niej portret - to potępieniec
Oczy zgaszone... napis ma rama -
Oto pesymizm oto zwątpienie
Opadam niżej do sali mniejszej
Znów ciemność cisza w uszach dzwoniąca
Na ścianie tylko obraz - popiersie
A w oczach płonie zmysłowa żądza
Zstępuję dalej do sali trzeciej
Krąg się zawęża w ciszy i mroku
Ściana i obraz a na portrecie
Łakome usta pijaństwo w oku
W cichej a ciemnej komnacie niższej
Ten ktoś z portretu tuli pieniądze
Jakby dla serca były najbliższe -
Musi być chciwcem sknerą i skąpcem
Wciąż się zapadam szczupleją sale
I wciąż portrety tylko w ciemności
A na tym widzę mężczyznę w szale
Gniew ma twarzy - może z zazdrości
Kolejny obraz w kolejnej sali
W przywar muzeum tak osobliwym
Tu się bohater jak kłoda zwalił
Widać że gnuśny jest i leniwy
Portret poniżej chłodem mnie mrozi
Zuchwałych oczu hardego serca
Jak gdyby bogu samemu groził
Depcząc świętości butny bluźnierca
A ósma sala jak w wąskim jarze
Pod poprzednimi w głuszy ukryta
Ze ściany patrzą na mnie dwie twarze -
To jest obłudnik to hipokryta
Dziewiąty pokój zupełnie mały
Że ledwo portret zmieścić da radę
Ktoś pół tchórzliwy a pół zuchwały
Patrzy zeń na mnie - w oczach ma zdradę
Zwarły się komnat okrągłych ściany
Podłoga w punkcie jednym się zbiegła
Oto znalazłem się na dnie samym
Lecz nie galerii a na dnie piekła!
Jak klin utkwiłem w czeluść okrutną
Twarz w twarz ze zdrajcą wetknięty ale
Chłód szkła nos poczuł mój a nie płótno
Wtedy pojąłem - to luster sale!
I każda z twarzy moją jest twarzą
A każda z przywar słabością własną
Zostanę tutaj o śmierci marząc
Dni noce w piekle nie mogąc zasnąć
Nie trzeba diabłów tortur ni ognia
W tysiącu pieśni ból mój wykrzyczę
Na nowo pisząc go co noc co dnia
Żegnaj na wieki o Beatrycze!

2016
inspiracja: Dante Alighieri

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz