Jakże patrzeć mam i milczeć?
Jakże słuchać mam w spokoju?
Głosu w sobie nie uciszę
On nie daje mi wyboru
Ten ze stali kto nie czuje
Bez emocji głaz jest zimny
Otoczony cmentarz murem
Trup cuchnący sokiem gnilnym
Chociaż chciałbym być ponadto
Patrzeć z boku chłodnym okiem
Serce we mnie by zamarło
Sobie stałbym sam się wrogiem
Skutek łączy się z przyczyną
Rozum z sercem idą zgodnie
Z krwią do mózgu wnioski płyną
Zamieniając mnie w pochodnię
Muszę krzyczeć muszę płonąć
Ogniem z wnętrza parzyć wokół
Stać się wzrokiem dla milionów
Pozbawionych zmysłu wzroku
Dłonie w pięści się ściskają
Rwie przekleństwo się na usta
Świat podpalić by się chciało
Po jałowych deptać mózgach
Ślepcem głupcom zda się prorok
Na pustyni cisza głucha
Zanim jemu głos odbiorą
Musi odejść - nikt nie słucha
2013
"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate"
„Okręt mój płynie dalej – pod prąd,
Serce, choć popękane, bić chce,
Nie ma cię i nie było – jest noc,
Nie ma mnie i nie było – jest dzień”
parafraza: KAT
środa, 30 stycznia 2013
wtorek, 29 stycznia 2013
Znów
Na części mnie rozdzierasz
Druzgoczesz moje wnętrza
Wznosiłaś jak nadzieja
By teraz mnie pognębiać
Lecz gdybym cię opuścił
Czy mógłbym śmiać się znowu?
Gdy miłość bym porzucił
Czy śmiać się miałbym powód?
Ty znowu mnie zabijasz
Czy wciąż w twej głowie jestem?
Promykiem dla mnie byłaś
By zabrać mi powietrze
Lecz gdybym cię opuścił
Czy mógłbym śmiać się znowu?
Gdy miłość bym porzucił
Czy śmiać się miałbym powód?
I tracę ciebie znowu
Zwijając się do wnętrza
Wznosiłem cię do lotu
By teraz w ziemię wdeptać
Gdy mi odbierasz miłość
Na części mnie rozdzierasz
A poprzez swoją bliskość
Rozgniatasz moje trzewia
Bo bez twojej miłości
Pogrążam się w szaleństwie
I smutek we mnie gości
By zostać ze mną wiecznie
Na części mnie rozdzierasz
Druzgoczesz moje wnętrza
Gdy miłość mi odbierasz
(Wznosiłaś jak nadzieja)
Druzgoczesz moje wnętrza
(By teraz mnie pognębiać)
W poczuciu twej bliskości
Pogrążam się w szaleństwie
I smutek we mnie gości
By zostać ze mną wiecznie
Na części mnie rozdziera
Lecz jak - już nie wiem tego
W kawałkach jestem teraz
I nie wiem też dlaczego
Gdy miłość mi odbierasz...
2013
swobodne tłumaczenie z: archive
Druzgoczesz moje wnętrza
Wznosiłaś jak nadzieja
By teraz mnie pognębiać
Lecz gdybym cię opuścił
Czy mógłbym śmiać się znowu?
Gdy miłość bym porzucił
Czy śmiać się miałbym powód?
Ty znowu mnie zabijasz
Czy wciąż w twej głowie jestem?
Promykiem dla mnie byłaś
By zabrać mi powietrze
Lecz gdybym cię opuścił
Czy mógłbym śmiać się znowu?
Gdy miłość bym porzucił
Czy śmiać się miałbym powód?
I tracę ciebie znowu
Zwijając się do wnętrza
Wznosiłem cię do lotu
By teraz w ziemię wdeptać
Gdy mi odbierasz miłość
Na części mnie rozdzierasz
A poprzez swoją bliskość
Rozgniatasz moje trzewia
Bo bez twojej miłości
Pogrążam się w szaleństwie
I smutek we mnie gości
By zostać ze mną wiecznie
Na części mnie rozdzierasz
Druzgoczesz moje wnętrza
Gdy miłość mi odbierasz
(Wznosiłaś jak nadzieja)
Druzgoczesz moje wnętrza
(By teraz mnie pognębiać)
W poczuciu twej bliskości
Pogrążam się w szaleństwie
I smutek we mnie gości
By zostać ze mną wiecznie
Na części mnie rozdziera
Lecz jak - już nie wiem tego
W kawałkach jestem teraz
I nie wiem też dlaczego
Gdy miłość mi odbierasz...
2013
swobodne tłumaczenie z: archive
poniedziałek, 28 stycznia 2013
Kompania
Przepijam do ciebie
Wierny przyjacielu
Którą noc już nie wiem
Wypij i nic nie mów
Bez słów mnie rozumiesz
Więc po co tu słowa
Wystarczy by trunek
Z bólu wyratował
Tylko tyś mi został
Który nie odmawiasz
A cisza śródnocna
Oczy nam zakrwawia
Znasz wszystkie porażki
I czujesz podobnie
Z tobą świat mniej straszny
Gdy przepijasz do mnie
Nie wstydź więc się druha
Wzgardę kryjąc w oku
Kiedy w lustrze szukam
Przyjaznego wzroku
2013
Wierny przyjacielu
Którą noc już nie wiem
Wypij i nic nie mów
Bez słów mnie rozumiesz
Więc po co tu słowa
Wystarczy by trunek
Z bólu wyratował
Tylko tyś mi został
Który nie odmawiasz
A cisza śródnocna
Oczy nam zakrwawia
Znasz wszystkie porażki
I czujesz podobnie
Z tobą świat mniej straszny
Gdy przepijasz do mnie
Nie wstydź więc się druha
Wzgardę kryjąc w oku
Kiedy w lustrze szukam
Przyjaznego wzroku
2013
sobota, 26 stycznia 2013
Na weekend ♫
Ja uwielbiam to
Ona znów chce
Gdy patrzy na mnie
Bo dobrze to wie
Że porwę ją
I w seksu otchłań wpadnie
Moja dziewczyna parzy często w nocy się
I nie ukrywam - sprawia to przyjemność
Ja ją kochać tyle mogę - permen jem
I nie żartuję - kochałbym się wieczność
Jest szalona - znów kolejne harce są
Po czym się czuję jakby już mniej miło
Na taką chwilę viagrę kochaś chowa bo
Jest tego warta - nic się nie zmieniło
Bo ja viagrę jem, bo viagrę jem, bo...
Ja uwielbiam to
Ona znów chce
Gdy patrzy na mnie
Bo dobrze to wie
Że porwę ją
I w seksu otchłań wpadnie
2013
♫ parafraza: weekend
Ona znów chce
Gdy patrzy na mnie
Bo dobrze to wie
Że porwę ją
I w seksu otchłań wpadnie
Moja dziewczyna parzy często w nocy się
I nie ukrywam - sprawia to przyjemność
Ja ją kochać tyle mogę - permen jem
I nie żartuję - kochałbym się wieczność
Jest szalona - znów kolejne harce są
Po czym się czuję jakby już mniej miło
Na taką chwilę viagrę kochaś chowa bo
Jest tego warta - nic się nie zmieniło
Bo ja viagrę jem, bo viagrę jem, bo...
Ja uwielbiam to
Ona znów chce
Gdy patrzy na mnie
Bo dobrze to wie
Że porwę ją
I w seksu otchłań wpadnie
2013
♫ parafraza: weekend
piątek, 25 stycznia 2013
Kolejne urodziny
Mija tydzień drugi
I chociaż pamiętam
Czas mi drogi gubi
Wciąż w życia odmętach
Nie trafiam do ciebie
A bywam tak blisko
Kiedy przyjdę - nie wiem
Lecz ty zniesiesz wszystko
Zanurzony w życie
Zatopiony w ludziach
I ten zimny styczeń
Mrożący uczucia
Wyrwać się nie mogę
Z wartkiego krwiobiegu
W twoją skręcić drogę
W brudnym miejskim śniegu
A ty czekasz wiernie
Pośród mrocznych godzin
Czas tak wolno biegnie
On wciąż nie przychodzi
Przeszły urodziny
Kolejne beze mnie
Sama pośród zimy
Czekałaś daremnie
Lecz ja wkrótce przyjdę
Stanę ponad grobem
I rozłąki krzywdę
Wynagrodzę tobie
2013
I chociaż pamiętam
Czas mi drogi gubi
Wciąż w życia odmętach
Nie trafiam do ciebie
A bywam tak blisko
Kiedy przyjdę - nie wiem
Lecz ty zniesiesz wszystko
Zanurzony w życie
Zatopiony w ludziach
I ten zimny styczeń
Mrożący uczucia
Wyrwać się nie mogę
Z wartkiego krwiobiegu
W twoją skręcić drogę
W brudnym miejskim śniegu
A ty czekasz wiernie
Pośród mrocznych godzin
Czas tak wolno biegnie
On wciąż nie przychodzi
Przeszły urodziny
Kolejne beze mnie
Sama pośród zimy
Czekałaś daremnie
Lecz ja wkrótce przyjdę
Stanę ponad grobem
I rozłąki krzywdę
Wynagrodzę tobie
2013
środa, 23 stycznia 2013
Kołysanka
Zaśnij cicho słońce moje
Odwiedź światy sennych marzeń
Nawet się pomyśleć boję
Na co sam cię wkrótce skażę
Ten ideał niewinności
Ufną słodycz dobra wzorzec
W którym iskra boża gości
Ale ostać się nie może
Ten co sam zniszczeniu uległ
Zamiast uczyć się od ciebie
Zdeprawuje ciebie bólem
Gubiąc ziarno w martwej glebie
Zaśnij w swojej śniąc czystości
Nigdy nie waż się dorastać
Niech sen drogi ci uprości
Poprowadzi gwiazda jasna
Szczelnym otocz się pancerzem
By nasz przykład cię ominął
Ukryj w sobie wolne zwierzę
I nie pozwól jemu zginąć
Niech zło zadrży przed snem twoim
Umknie jemu krucha postać
Ten przed śmiercią się ostoi
Kto potrafi dzieckiem zostać
2013
Odwiedź światy sennych marzeń
Nawet się pomyśleć boję
Na co sam cię wkrótce skażę
Ten ideał niewinności
Ufną słodycz dobra wzorzec
W którym iskra boża gości
Ale ostać się nie może
Ten co sam zniszczeniu uległ
Zamiast uczyć się od ciebie
Zdeprawuje ciebie bólem
Gubiąc ziarno w martwej glebie
Zaśnij w swojej śniąc czystości
Nigdy nie waż się dorastać
Niech sen drogi ci uprości
Poprowadzi gwiazda jasna
Szczelnym otocz się pancerzem
By nasz przykład cię ominął
Ukryj w sobie wolne zwierzę
I nie pozwól jemu zginąć
Niech zło zadrży przed snem twoim
Umknie jemu krucha postać
Ten przed śmiercią się ostoi
Kto potrafi dzieckiem zostać
2013
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Samotny dzień
Dzień tak samotny
Zstąpił dziś na mnie
Że być już podły
Nie może bardziej
Dni takie winny
Być zakazane
Bo koniec nigdy
Ich nie nastaje
I nie wiem tego
Jak dzień zwyciężyć
Z życia całego
Najsamotniejszy
Dni tak samotne
Być nie powinny
Czuć się podobnie
Nie chcę już nigdy
Jeśli odejdziesz
Chcę z tobą odejść
Gdy śmierć cię weźmie
Żyć też nie mogę
Dłoń moją weźmiesz
I odejdziemy
W najsamotniejszej
Chwili na ziemi
Dzień tak samotny
Dziś mnie ogarnął
W tym tylko dobry
Że jest już za mną
2013
swobodne tłumaczenie z: System Of A Down
Zstąpił dziś na mnie
Że być już podły
Nie może bardziej
Dni takie winny
Być zakazane
Bo koniec nigdy
Ich nie nastaje
I nie wiem tego
Jak dzień zwyciężyć
Z życia całego
Najsamotniejszy
Dni tak samotne
Być nie powinny
Czuć się podobnie
Nie chcę już nigdy
Jeśli odejdziesz
Chcę z tobą odejść
Gdy śmierć cię weźmie
Żyć też nie mogę
Dłoń moją weźmiesz
I odejdziemy
W najsamotniejszej
Chwili na ziemi
Dzień tak samotny
Dziś mnie ogarnął
W tym tylko dobry
Że jest już za mną
2013
swobodne tłumaczenie z: System Of A Down
piątek, 18 stycznia 2013
Błędny jeździec
W wolnych myśli dziki przestwór
Na rydwanie wściekłych koni
Płaszczem zła okryty z wierzchu
Przed rozpaczą naprzód goni
Krwawe oczy mgłą zasnute
Przygryzione w bólu wargi
Wyczulony na obłudę
Woli atak zamiast skargi
Nie zatrzymasz go pochlebstwem
Nie przekupisz złudnym blaskiem
Dotkniętego tym kalectwem
Co rozrywa pęta ciasne
Chociaż zda się śmiesznie słaby
I pokryty szorstką łuską
Mocy kipią w nim pokłady
Serce krwawi krzywdą ludzką
2013
Na rydwanie wściekłych koni
Płaszczem zła okryty z wierzchu
Przed rozpaczą naprzód goni
Krwawe oczy mgłą zasnute
Przygryzione w bólu wargi
Wyczulony na obłudę
Woli atak zamiast skargi
Nie zatrzymasz go pochlebstwem
Nie przekupisz złudnym blaskiem
Dotkniętego tym kalectwem
Co rozrywa pęta ciasne
Chociaż zda się śmiesznie słaby
I pokryty szorstką łuską
Mocy kipią w nim pokłady
Serce krwawi krzywdą ludzką
2013
środa, 16 stycznia 2013
Hejter
Nie popłynę w bagnie waszym
Pełnym łajna smrodliwego
Wolę w dali gdzieś się zaszyć
Niż mieć z wami coś wspólnego
Nie uwierzę w wasze brednie
I na styl wasz się nie zgodzę
Zapomniany prędzej zdechnę
Bo mi z bydłem nie po drodze
Nazywajcie mnie hejterem
W którym kipi żółci głębia
Dla was każdy ten jest zerem
Który siebie nie uwielbia
Ja to gorąc albo zimno
Nigdy ciepła bylejakość
Patrzeć na was mi obrzydło
I stęchliznę wdychać waszą
Ja odczuwam od was mocniej
Ścigać ze mną się nie warto
U was niesmak - u mnie torsje
Wy z niechęcią - ja z pogardą
Gdzieś mam wasze ideały
A idoli za bałwanów
Mnie wystarczy mózg mój mały
By się różnić od baranów
Z podniesionym chodzę czołem
Kiedy wy wciąż na kolanach
Mówić prawdę w oczy wolę
Zamiast butów całowania
Nie możecie mnie poniżyć
Bo nad poziom wasz wyrastam
Wasze skarby dla mnie niczym
Bez wartości wasza łaska
Choć świat łupem wam się zdaje
Ja - odpadem na śmietniku
Widzę w was żałosną zgraję
Naśladowczych niewolników
2013
Pełnym łajna smrodliwego
Wolę w dali gdzieś się zaszyć
Niż mieć z wami coś wspólnego
Nie uwierzę w wasze brednie
I na styl wasz się nie zgodzę
Zapomniany prędzej zdechnę
Bo mi z bydłem nie po drodze
Nazywajcie mnie hejterem
W którym kipi żółci głębia
Dla was każdy ten jest zerem
Który siebie nie uwielbia
Ja to gorąc albo zimno
Nigdy ciepła bylejakość
Patrzeć na was mi obrzydło
I stęchliznę wdychać waszą
Ja odczuwam od was mocniej
Ścigać ze mną się nie warto
U was niesmak - u mnie torsje
Wy z niechęcią - ja z pogardą
Gdzieś mam wasze ideały
A idoli za bałwanów
Mnie wystarczy mózg mój mały
By się różnić od baranów
Z podniesionym chodzę czołem
Kiedy wy wciąż na kolanach
Mówić prawdę w oczy wolę
Zamiast butów całowania
Nie możecie mnie poniżyć
Bo nad poziom wasz wyrastam
Wasze skarby dla mnie niczym
Bez wartości wasza łaska
Choć świat łupem wam się zdaje
Ja - odpadem na śmietniku
Widzę w was żałosną zgraję
Naśladowczych niewolników
2013
piątek, 11 stycznia 2013
Wyrokowiec
Skrócili mi wyrok
Wyszedłem z więzienia
Wszystko się zmieniło
W ciągu pokolenia
Zewsząd mnie pytają
Wścibscy dziennikarze
Czym chciałbym się zająć
O czym teraz marzę
Jakie to uczucie
Być znów na wolności
Czy żyć się nauczę
Pośród normalności
Cóż - pamiętam jeszcze
Czas mojej młodości -
Wolni nie jesteście
Brak tu normalności
Marzyć nie ma o czym
Wszystko już stracone
Mój czas mnie przeskoczył
Idę w swoją stronę
Za zbrodnię przez lata
Siedziałem w więzieniach
Za zabicie świata
Dla was kary nie ma
2013
Wyszedłem z więzienia
Wszystko się zmieniło
W ciągu pokolenia
Zewsząd mnie pytają
Wścibscy dziennikarze
Czym chciałbym się zająć
O czym teraz marzę
Jakie to uczucie
Być znów na wolności
Czy żyć się nauczę
Pośród normalności
Cóż - pamiętam jeszcze
Czas mojej młodości -
Wolni nie jesteście
Brak tu normalności
Marzyć nie ma o czym
Wszystko już stracone
Mój czas mnie przeskoczył
Idę w swoją stronę
Za zbrodnię przez lata
Siedziałem w więzieniach
Za zabicie świata
Dla was kary nie ma
2013
poniedziałek, 7 stycznia 2013
Zbyt długo patrzyłem w słońce
Zbyt długo patrzyłem w słońce
Jasnością wzrok mam spalony
I oczom moim jest obce
To wszystko co widzą oni
Spuszczone noszę powieki
Bo światło razi mnie dzienne
Jedynie księżyc daleki
Odbija wspomnienie senne
Lecz warto było oślepnąć
By choć na chwilę być w niebie
Nieznane poznać im piękno
I stracić wszystko dla ciebie
2013
Jasnością wzrok mam spalony
I oczom moim jest obce
To wszystko co widzą oni
Spuszczone noszę powieki
Bo światło razi mnie dzienne
Jedynie księżyc daleki
Odbija wspomnienie senne
Lecz warto było oślepnąć
By choć na chwilę być w niebie
Nieznane poznać im piękno
I stracić wszystko dla ciebie
2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)