Bóg dno klepsydry górą obrócił
Przed opadaniem nie zdołasz uciec
W sześć dni ukończył dzieło stworzenia
By od siódmego w martwe zamieniać
A grawitacji siła przeklęta
Ciągnie ku ziemi dzikie orlęta
I zamiast przeciąć przestwór skrzydłami
Z życia młodego złożą ofiary
Dzisiaj jesteśmy - jutro nas nie ma
Gardłem pomiędzy bańkami dwiema
Co dzień ziarenka przechodzą nowe
I wciąż kolejne ruszają w drogę
By się zsuwały na drugą stronę
Gdzie te poprzednie już pogrążone
I tak klepsydra odlicza boska
Czas co do końca świata pozostał
Jesteś już dawno po tamtej stronie
Ja wciąż uparcie zsuwam się do niej
Lecz zamiast opaść w ciszy lub krzyku
Między światami w wąskim przesmyku
Utknąłem podłym czarta zrządzeniem
By cieszyć piekło swoim cierpieniem
Gdy się mną szatan zabawia z bogiem
Myśli niezmiennie błądzą ku tobie
2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz