nic nie dały starania
częste ciała badania
o życie boje:
ta którą chciał oswoić
jak strach ktoś kto się boi
przyszła po swoje
smród jego zniknie z domu
potrzebny on był komu?
bo i tak przecież
żył jakby nie żył wcale
nocami siedział stale
we własnym świecie
żona odetchnie wreszcie:
- trupa sobie zabierzcie
to co zostawił
w końcu tu remont zrobię
umoszczę gniazdko sobie -
będę się bawić
dzieci zyskają spokój
i dodatkowy pokój
przywykną z czasem
stary ich to był sknera
pożyją sobie teraz
za jego kasę
czepiać już się nie będzie
i wtykać nosa wszędzie
awantur wszczynać
koniec już tego lżenia
przez śmierdzącego lenia -
szkoda wspominać
po co noce zarywał
wypijał rzeki piwa
i morze wina?
w głowie miał brudy tylko
i pisał o tym brzydko
w tych wypocinach
wielce ponoć skrzywdzony
nie kochał dzieci żony
a tylko siebie
miłości szukał czystej
samemu grzęznąc w świństwie
arszenik w chlebie
za życia duchy gościł
szczęścia szukał w ciemności
z diabłem miał romans
nocą w gwiazdy podróże
za dnia w czarnym mundurze -
wstrętny grafoman!
we mgle chciał się rozpłynąć
trupa do ziemi zwiną
i tak mu dobrze!
pokropek katabasa
z rodziny zdarta kasa
za ścierwa pogrzeb
duszę miał dawno zgniłą
ciało się zaraziło
wiersze przepadną
będzie je mógł po cichu
poczytać przy kielichu
z kociołka diabłom
2017
inspiracja: K.I. Gałczyński
♫ na melodię: kult
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz