o piękno! czy jest prawdą że nie widzę ciebie
wzrokiem kwasem goryczy żółcią żalu zżartym
jak kret który w ciemności żyjąc o tym nie wie
że świat jest znacznie więcej w blasku słońca warty?
że gdzieś pozostawiłem ciebie zapomniałem
na ostrym życia ścieżek wypadłszy zakręcie
przebierając się odtąd w poczwary zgorzkniałe
by wstecz patrzeć a piękna nie widzieć zawzięcie?
o nie! ja ciebie widzę w całej twej naturze
w dziewiczej nieskalanej ich brudem nagości
mimo gwałtów codziennych które plemię szczurze
na tobie dokonuje nie mając litości!
widzę prawdę i szczerość i jak jesteś kruche
wśród tych co sami siebie mordują usilnie
aż wszyscy się skończymy w końcu w pustce głuchej
przez słowa i mądrości rozumiane mylnie
nie zgadzam się! i krzyczę! w buncie w poprzek kładę
i jak ich tak mnie język splugawiony plami
odstraszam świat od siebie plując wokół jadem
a widzę cię i pieszczę gdy jesteśmy sami
do końca dni żałosnych ciebie nie odstąpię
ja - ślepiec dla nich - skryję cię pod powiekami
nim rychły koniec przyjdzie mój i ich - nie wątpię -
zostaniesz wraz ze szczęścia sprzed lat wspomnieniami
ale ty się nie skończysz bo wieczne jest piękno
migocząc wśród śmiertelnych jak księżyc w kałuży
i jak jego tak ciebie nie można dosięgnąć
inaczej niż przez wiarę w ciąg dalszy podróży
wierzę w ciebie i z tobą przyszłe obcowanie
bo na świecie tym jesteś tylko obietnicą
że jak ty gdzieś być musi prawdziwe kochanie
poza życia na Ziemi bolesną granicą
2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz