na skraju pola przycupnąłem
na którym właśnie trwały żniwa
kurz się w upale wznosił kołem
jakby go w niebo zenit wzywał
podeszła do mnie na kolanach
zupełnie nagich całkiem bosa
pierś w słońcu lśniła jej różana
koszula w zębach w ręce kosa
w samo południe w słońca skwarze
gdy każdy żniwiarz odpoczywa
pot połączone zwilżał twarze
w najlepsze trwały nasze żniwa
nikt ze żniwiarzy się nie spostrzegł
gdy południowy wiatr się zrywał
jak się mieniło w słońcu ostrze
jak unosiła złota grzywa
zniknęła nagle gdzieś dziewczyna
nikt nic nie widział nic nie słyszał
w głowie szumiało jak od wina
przez chwilę - potem tylko cisza
choćby ostatnie to wspomnienie
być miało które przeszłość zmywa
życia jest warte uniesienie
nawet jedyne - zwłaszcza w żniwa
nikogo im nie brakowało
do prac żniwiarze powrócili
tylko ktoś dostrzegł plamę małą
na skraju pola w pewnej chwili
trup leżał nago w krwi zakrzepły
krew ciekła z szyi uszu nosa
z otwartych oczu łzy wyciekły...
gdzie była panna i gdzie kosa?
2017
inspiracja / zapożyczenia: W. Młynarski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz