Nic się nie bój biznesmenie
Że już smoły wrą piekielne
Ksiądz załatwi odkupienie
Zwiększy ucho ci igielne
Gdy cię gryzie coś od środka
Gdy się zbiera na rzyganie
Z duszpasterzem swym się spotkaj
Niezawodny lek dostaniesz
Jakiś ochłap biednym rzucisz
I poczujesz wnet się lepiej
Dobry nastrój szybko wróci
Ksiądz po plecach cię poklepie
Chciwość on usprawiedliwi
Kreatywnym chęcią bycia
Tylko komuch napastliwy
W pomaganiu fałsz by widział
Takim wielkim widzi siebie
Ksiądz jałmużny rozdawaniem
Jakby miejsce kupił w niebie
Ziemskich nagród pragnąc za nie
Bo ubogim rzucił kostkę
Aby wdzięczni ją obgryźli
Chciałby być lewicy wodzem
By się chamstwu bunt nie przyśnił
Z walki klas kler zysku nie ma
I z bogatych odchudzania
Stąd by biednym dawać ściema
Byle tylko szmal naganiać
Niech się pajac śmieszny chełpi
Że z systemu uszczknąć zdoła
Lecz naprawdę ten jest wielki
Kto wbrew wiatrom w puszczy woła
2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz