Lubiłem często, dzieckiem jeszcze będąc
Świat swój budować nad studni krawędzią -
To spoglądałem w twarz na wody lustrze
Żeby ze strony tamtej kogoś ujrzeć
(Wtedy myślałem, że głęboko, na dnie
Jest siła jakaś, która życie kradnie
I że po ciemnej stronie wody tafli
Jest inne życie, którym żyją zmarli)
To znów krzyczałem, wsłuchując się w echo
I przerażała mnie głęboka ciemność
A innym razem, w dół ciskałem kamień
Patrząc jak tonąc, odchodzi w nieznane
Dzisiaj po świecie tamtym moim małym
Tylko wspomnienia niewinne zostały -
Wiem już, że mogę w tafli wody widzieć
Tylko własnego oblicza odbicie
Że jedne echo na mój krzyk odpowie
I nikt mi stamtąd znaku nie da słowem
I że nie znika w innym świecie kamień
Ale spoczywa gdzieś głęboko na dnie
Wciąż jednak studnię z lat dzieciństwa widzę
Czuję, że skrywa jakąś tajemnicę
Wierzę, że patrząc długo w ciemną wodę
Zobaczyć oczy twoje w toni mogę
I że gdy krzyknę, odpowiedzieć może
Czeluść ponura twoim ciepłym głosem
A gdy się rzucę w zimną studni otchłań
Po drugiej stronie żywą ciebie spotkam
Czasem myśl mroczna w chorej głowie dudni
Jak dawny kamień, wrzucony do studni ...
2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz