Tęsknię za tobą, synu niepoznany
Cierniem w sumienia resztkach krwawym jesteś
Tęsknię za matki twojej ramionami
W których przeżyłem chwile najpiękniejsze
Zawsze mieć ciebie chciałem, ją kochałem
Lecz sił mi brakło, żeby zostać z wami
Wybrałem (odtąd życie mam złamane)
Żonę, z nią dzieci ... zostaliście sami ...
Lat przeszło tyle, wracaliście we śnie
I ból się po was nie zakończył nigdy
Powiedz mi, synu, jaki teraz jesteś
Zdołasz wybaczyć sprawcy twojej krzywdy?
Jak twoja matka? Czy długo płakała?
Czy ktoś jej szczęście dał w moim zastępstwie?
Czy ktoś ojcowską miłość ci okazał
Zwrócił wam wiarę, zabraną przeze mnie?
Chciałbym czas cofnąć, by wziąć cię na ręce
Patrzeć, jak rośniesz, przykład dawać tobie
Dumnym być z chłopca, cieszyć się młodzieńcem
Zniszczyłem wszytko ... czasu nikt nie cofnie ...
Wybacz egoizm, tchórzostwo i zdradę
Ja, marnotrawny ojciec, błagam ciebie
Zanim mi w piekle wymierzą zapłatę
Wybacz mi, synu, gdziekolwiek dziś jesteś
2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz