Wyrósł guz gdzieś w środku moim
W duszy glebie piekieł ziarno
Nie wiem skąd odziedziczony
Rak obrasta chorą tkanką
Czasem wcale go nie czuję
Myślę wtedy, że nie istniał
Ze zwiększonym wraca bólem
Kiedy kończy się remisja
Zatruł sobą całe ciało
Wrósł w uczucia, myśli spaczył
Nic mnie z czasów nie zostało
W których mogłem żyć inaczej
Już nie umiem na świat spojrzeć
Tak, jak inni patrzą ludzie
Złym go widzą oczy chore
Że się zmieni - nie mam złudzeń
Nie potrafię kochać więcej
Dobra we mnie nikt nie znajdzie
Chowam tylko to w pamięci
Przez co cierpię jeszcze bardziej
Tego, co mi z siebie dałaś
Wielu mogłoby zazdrościć
Gdybyś nagle tu umarła
Pewnie łzy bym nie uronił
Zapisując duszę diabłu
Inni wielki skarb dostają
Mojej już mnie czart pozbawił
W zamian za nią nic nie dając
Spalcie moje nędzne szczątki
Niech płomienie zło wyniszczą
Chciałbym patrząc dzieciom w oczy
Wierzyć, że go nie dziedziczą
2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz