Zrodziłaś się we mnie
Pomiędzy bzdurami,
Drogi masz tajemne,
Rodzice - nieznani,
Zabierasz mi spokój,
Drążysz dziurę w czaszce,
Rośniesz jak nowotwór,
Co ma życie własne,
Chciałbym cię uwolnić
I światu cię oddać,
Lecz umysł niezdolny,
By nadać ci postać,
Wiem, że ciężkim grzechem
Zatruć cię słowami,
Które zwykle celem
Pierwej niż środkami,
Bieg twój jest zbyt prędki,
Zbyt zawiła postać,
Żeby język giętki
Mógł twej mocy sprostać,
Słowo tylko skrzeczy,
Gdy ty śpiewasz we mnie,
Żadne twojej rzeczy
Nie jest odpowiednie
Zabić cię najlepiej!
W sobie cię zaduszę -
Za duszę, co cierpi,
Za tę chorą duszę!
Przekuję cię w medal
Na szyi przegranych,
Lecz zgwałcić cię nie dam
Marnymi słowami
A potem usiądę,
Sam na sam z myślami,
Brnąc w nierówną wojnę
Z mściwymi siostrami,
Za tę, co zabiłem,
Chcąc siebie ocalić,
Teraz marnie zginę,
Bijąc się z myślami,
Że jej nie umiałem
W słowach uwydatnić,
Będę cierpiał karę
Aż do dni ostatnich,
Ból myśli następnych
Skrywając nocami,
Nastrój ich posępny
Wypłakując łzami,
Dźwiękami głuszenie
Zda się wtedy na nic
I próżne topienie
Na dnie wina szklanic
Gdy pójdę ku zmarłym,
Myśli tak to sprawią -
Wydrgam je nerwami,
Żyły je wykrwawią
2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz