Kiedy ostatnie król tej krainy
Na polowaniach wybił jelenie
Wilki rodzinny las opuściły
Śmierć niosąc, trwogę i spustoszenie
Rękę królewny obiecał władca
I pół królestwa za skóry bestii
Lecz nikt z polowań żywy nie wracał
Od wilczych zębów ginąc bez wieści
Aż z gór młodzieniec zszedł w wilcze strony
Tam go dopadła w nocy wataha
A on ze wszystkich stron osaczony
Wyjął baranią czaszkę z plecaka
Wetknął na kostur i uniósł czerep
Zmieniając bestie w pieski potulne
Z wilczą eskortą ruszył przed siebie
I pośród stada stanął przed królem
"Nie chcę królestwa, ni twojej córy
Liczna w mych stronach zwierzyna płowa
Pozwól mi wrócić z wilkami w góry
Wam - spokój, wilkom - w górach polować"
I odszedł chłopak z wilkami w drogę
Lecz król trofeów wilczych zapragnął
I za namową córki wzgardzonej
Rzucił się w pogoń w ślad za watahą
Doszedł ściganych z kwiatem rycerstwa
Gdy wnet zmrok zapadł i wzeszedł księżyc
Krew zakipiała w zdradzonych bestiach
Od kłów śmierć poniósł król wśród rycerzy
Dumna królewna umarła sama
Chłopak - jak wilki - w górach pozostał
Czy ktoś go kochał? Czy szczęście znalazł?
To już zupełnie inna historia ...
2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz