Wiem że odejść stąd nie możesz
Wieczna twoja jest tułaczka
Lecz dlaczego właśnie do mnie
Chodząc noce wciąż zawłaszczasz?
Że kochałem przecież czułaś
I że byłaś moim światłem
Razem z tobą świat mój umarł
Odtąd serce mam rozdarte
Czy to tego jestem winny
Że nie miałem dość śmiałości?
Czy to zemsta że ktoś inny
W moim sercu jeszcze gościł?
Czy dlatego że nie dane
Było poznać ci kochania
Mnie wybrałaś na ofiarę
I szczęśliwym być zabraniasz?
Budzisz płaczem moje dzieci
Których mieć nie mogłaś sama
We śnie siadasz mi na piersi
Każąc męczyć się do rana
Więc już wcale się nie kładę
Tylko czuwam długo w nocy
Mózg trucizny toczę jadem
Wbijam w ciemność senne oczy
Czasem tak mnie mocno zmorzy
Że cię prawie poczuć można
Lecz ty tylko tak mnie zwodzisz
Wyprowadzasz na bezdroża
Na manowcach zabłąkany
Chyba wrócić już nie zdołam
Bo rzuciłaś na mnie czary
I co noc do siebie wołasz
Ciągle młoda wciąż tak piękna
Kusisz nagim martwym łonem
Dłoń wyciągam lecz nie sięgam
Nasze światy rozdzielone
Kiedy przysnę przed świtaniem
Śnię że koszmar ten pokonam
Wtedy chwytasz mnie za ramię
Zrywam się ... to tylko żona
1812
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz