Z wycia wiatru, mgieł wilgoci
Z liści gnicia, w śmierci chłodzie
Z dróg wiodących w świat umarłych
Ze snującej sieć nostalgii
Ze złowieszczych sił księżyca
Który duchom sił użycza
Zrodził mnie listopad zimny
Znacząc piętnem bycia innym
Wbrew natury świętym prawom
I odwiecznym pór nakazom
W czas, gdy kresy śmierć wytycza
Powołano mnie do życia
Dziwolągiem tkwię w sprzeczności
W leprozorium odmienności
I gdy wszystko lgnie do życia
Ja przed śmiercią głowę zniżam
Dymem zniczy okadzony
Smutkiem w liściach wypalonym
Martwy, kiedy inni żyją
Będę żyć, gdy wszyscy zginą
2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz