Ledwie ścięło dzień z nóg zmierzchem
Wyruszyli nocni łowcy
Nie wiedziałaś wtedy jeszcze
Że myśliwym jest nocnym
Rozpocząłem ze słowikiem
Nastrojowo delikatnie
Umrzeć chciałaś w drgawkach z krzykiem
Lecz to byłoby zbyt łatwe
Ponowiłem śmierci taniec
Przywracając cię do życia
Z żab jedynie w stawach graniem
Kiedy puszczyk tylko widział
Dłużej teraz podchodziłem
Bez emocji a wytrwale
Intensywnych doznań chwile
W spokój wodza zamieniałem
Zwierz i łowca osłabieni
Zmitrężyli kilka godzin
Świt już ziemię opromienił
Gdy ostatni bój nadchodził
Lot skowronka w górze zamarł
Błysnął sztylet w blasku słońca
Nie broniła się ofiara
Gdy ją dobił nocny łowca
2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz