| Lud poznał dobrze swoich pasterzy |
| nosząc daniny im do spichlerzy |
(jak głodnym strawę noszą kelnerzy)
z własnej krwawicy - biedni frajerzy! |
| a ci miłości bliźnich pionierzy |
| którym na duszach owiec zależy |
| mniej niż na runa z grzbietów grabieży |
| nie gardząc choćby parą halerzy |
| w zamian za próżnych kilka pacierzy |
| żądają wiele gdzie bieda szerzy |
| krąg swój i owce te do maneży |
| wprzęgają niczym bydło co wierzy |
| ślepo swym panom choć pan wymierzy |
| raz nienależny i je uderzy; |
liczą więc dobra ziemskie kasjerzy
nie słudzy niebios ale partnerzy |
| znojnych wysiłków ludu rentierzy |
| duszę mu kradnąc jak kidnaperzy - |
| wdziewają stroje z przednich bareży |
tkanych z jedwabiu najlepszych greży -
wolne od wszawic i od łupieży |
| łby łyse sterczą z miękkich kołnierzy |
| dzieł rąk wybitnych włoskich kuśnierzy - |
| wszak bóg nie lubi skromnych harcerzy |
| i każe mnożyć co sam powierzy; |
| tak żyją mnisi niczym z kradzieży |
złodziej lub z oszustw swych
hochsztaplerzy |
| z pracy bliźniego jak sutenerzy |
| gniotą jak ciasto piekarze w dzieży |
los człeka (który jak pies przybieży
do swego pana co przynależy
doń a ten kaszę w misce odmierzy
mu a co cenne do psa należy
jeszcze zabierze i sprzeniewierzy) |
| gnają narybek do kłamstwa mrzeży |
a gdy kto hardy - mnich się zaperzy
i lodowatym wzrokiem go zmierzy
(tak lwa krnąbrnego mierzą treserzy) |
| jak wściekłe zwierzę kark tłusty zjeży |
| krzyknie że chciwy i bogu sknerzy - |
któż świętej wierze się sprzeniewierzy
by być wliczonym w poczet kacerzy -
sygnatariuszy z diabłem przymierzy? |
kto z groźbą klątwy mnisiej się zmierzy?
taki - sumienie gdy mu doskwierzy |
| i się w spowiedzi z buty tej zwierzy - |
| uschnie od gorzkich kazań pręgierzy |
| licząc że jeśli bogu zawierzy |
ten go wspomoże i ból uśmierzy -
dobrze to wiedzą duszy trenerzy |
|
Zima nadeszła - puch rześki śnieży
jak gdyby z chmurom wydartych pierzy |
| a tu na szczycie klasztornej wieży |
| krasnego kura grzebień się jeży... |
| mnisi zdążyli wstać od wieczerzy |
| za dary które znikły z talerzy |
zmówić pacierze pójść do alkierzy
do snu ułożyć w miękkości leży |
| a wnet dzwon bije - o święty Jerzy! |
| trzeba uciekać więc każdy bieży |
| nie założywszy nawet odzieży |
| ten bez habitu - ci bez szkaplerzy |
| dotrzymać kroku starsi młodzieży |
chcą lecz nie mogą jak maruderzy
ale tragedii nie zapobieży |
nikt i od ognia nic nie przepierzy
mnichów bo w celach pożar się szerzy |
i w korytarzach kły ognia szczerzy
odcina drogę do klamek dźwierzy |
| pochłania konwent jak snop paździerzy |
| od refektarza aż do spichlerzy |
| stroszy się niczym pułk jeżozwierzy |
| liże językiem nuty solfeży |
| skórzane grzbiety opraw psałterzy |
jak zbój zawzięty w dziele łupieży -
zaraz się wszystko ogniem opierzy |
| ten się na mnichów żarem zamierzy |
| kłując gorącem jak kolce jeży |
| i skórę kryjąc trądem pęcherzy; |
| ci - niby piskorz w matni więcierzy - |
| więc w oknach stają - w bieli ościeży - |
| skaczą i giną - kształt nietoperzy |
| przez chwilę mając... wiedzie żołnierzy |
| swych do bram nieba wprost święty Jerzy |
| (który ze smokiem mężnie się mierzy |
przez co jest w niebie jednym z kanclerzy)
mnisi wraz za nim jak kirasjerzy
na skrzydłach koni (z rąk masztalerzy
niebiańskich danych - boscy płatnerzy
wykuli w słońcu im jak należy
zbroje ze złotej blachy talerzy)... |
| a trupy mnichów wśród buldeneży |
| leżą i na nich śnieg cicho leży |
co na wirydarz wciąż pada świeży -
tak oto ogień sprawcą trzebieży... |
| wkrótce pochowa ich jak należy |
lud nim uwolnią zapach nieświeży
wabikiem stając się dla rabieży |
|
| Gdy po klasztorze plac się zaperzy |
| a truchło mnichów w grobie uleży |
| wspomni umarłych któryś z papieży |
| o męczennikach pamięć odświeży |
| w dziele wspomoże go podkanclerzy - |
| wierny pomocnik rząd się sprzymierzy |
kardynałowie - papy partnerzy
z dobrą nowiną ruszą kurierzy
a lud pokornie słowom uwierzy |
| gdy dekret czyny mnichów ośnieży |
| nad mleko bieląc wiernych rycerzy - |
nie będą dłużej jak autsajderzy
ale świętości bożej liderzy:
w miłości silni w pokorze szczerzy |
| wejdą do świętej bożej macierzy |
| bo cześć i chwała im się należy |
wznoszona pośród wiernych pacierzy -
niech chylą czoła władcy premierzy!
2015 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz