Widziałem we śnie jak pili razem
Pragnąc by ona zabrać ich przyszła
Wzmacniali wódką ostatnie z marzeń
Jeden przegrany drugi artysta
Nad szklanką z cieczą jak łza ich czystą
Gdy świadomości mieli już mało
Coś się uniosło i zanim prysło
Słów kilka do nich wypowiedziało
"Jeszcze nie teraz i nie tak prosto
Prawda jest blisko gdy długo boli
Przyjdę gdy ciernie w serca wam wrosną
I nie będziecie przyjścia świadomi"
2012
"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate"
„Okręt mój płynie dalej – pod prąd,
Serce, choć popękane, bić chce,
Nie ma cię i nie było – jest noc,
Nie ma mnie i nie było – jest dzień”
parafraza: KAT
niedziela, 30 grudnia 2012
piątek, 28 grudnia 2012
Krótki kurs historii III R.P.
Przewidział klasyk przed laty wielu
Że rewolucji biegu wstrzymanie
Zamiast stawiania jej nowych celów
Wróci demony raz pokonane
Chciwość zawładnie wnet biurokracją
Która uwłaszczy się dobrem wspólnym
Aby się nową stać burżuazją
I kapitalizm wyciągnąć z trumny
Kiedy w praktyce zryw robotniczy
Wykorzystano w kraju nad Wisłą
Aby teorii słowa przećwiczyć
Solidarności marzenie prysło
Pazerny cwaniak napchał kieszenie
Sprzedano z ludźmi razem majątek
Z głów wyczyszczono dawne dążenie
Koniec wmawiając im za początek
2012
Że rewolucji biegu wstrzymanie
Zamiast stawiania jej nowych celów
Wróci demony raz pokonane
Chciwość zawładnie wnet biurokracją
Która uwłaszczy się dobrem wspólnym
Aby się nową stać burżuazją
I kapitalizm wyciągnąć z trumny
Kiedy w praktyce zryw robotniczy
Wykorzystano w kraju nad Wisłą
Aby teorii słowa przećwiczyć
Solidarności marzenie prysło
Pazerny cwaniak napchał kieszenie
Sprzedano z ludźmi razem majątek
Z głów wyczyszczono dawne dążenie
Koniec wmawiając im za początek
2012
środa, 26 grudnia 2012
Betlejemka
Grudniem brodzącym w ciemności
W deszczu siąpiącym ulicą
Tu gdzie szaleńczy trwa pościg
Przemykam celu nie widząc
Zima jak zwykle spóźniona
Bez mrozu przyszła i śniegu
Chłodno kolejny rok kona
Choć w bosko młodym jest wieku
Choinki światłem rozbłysły
Jak cmentarz w święto umarłych
Lecz teraz cieszy to wszystkich
Co smutne było w dniu tamtym
Sztucznością zimne płomyki
I serca z uczuć odarte
Niczym z granitu pomniki
Tego co uczuć jest warte
Myślę o tobie w tym chłodzie
O czasie pięknym choć biednym
Świętach pod śniegiem i w mrozie
Dniach co przez palce przeciekły
Kolejkach w sklepach za niczym
Bez kiczu z Chin zwiezionego
Maślakach w occie w piwnicy
Tak bardzo brak mi jest tego
Gdy czułem skrzydła anielskie
I ty mi byłaś aniołem
Nie gdzieś w przestrzeni nieziemskiej
Lecz tu wśród ludzi na dole
Świąt już bez ciebie z dwadzieścia
A dla mnie tyle co tysiąc
Na starych śmieciach wciąż mieszkam
Jakby na powrót twój licząc
Cóż mi po lampkach błyszczących
Na Skwerze i Świętojańskiej
W tym mieście bardziej wciąż obcy
I martwy jestem wciąż bardziej
Bóg znów się rodzi nie dla mnie
Nie dla mnie miłe prezenty
Obłudnik żłóbkiem się zajmie
Święta rozdrapią pazerni
Utknąłem w drodze do domu
Jak się wydostać stąd nie wiem
Po prawej przystań dla promów
Dym z elektrowni po lewej
Z wiaduktu w górę w ulicę
Która dwa światy rozdziela
W pierwszym wciąż twarz twoją widzę
W drugim umarła nadzieja
I choć to miasto tak inne
I takie jasne i nowe
Tobie by zdało się zimne
Jak blok granitu na grobie
Więc tam gdzie jesteś pozostań
Gdzie grudzień w błocie nie tonie
Po zimie musi przyjść wiosna
I wszystko musi mieć koniec
Fałszywych ludzi zostawię
Świąt niecieszących bez liku
Miasto co od łez słonawe
Bardziej jest niż od Bałtyku
I pójdę tam gdzie anioły
Hosanna wieczna nadziei
Kalendarz świąt nieskończony
I nic już nas nie rozdzieli
2012
inspiracja: Marek Świto
W deszczu siąpiącym ulicą
Tu gdzie szaleńczy trwa pościg
Przemykam celu nie widząc
Zima jak zwykle spóźniona
Bez mrozu przyszła i śniegu
Chłodno kolejny rok kona
Choć w bosko młodym jest wieku
Choinki światłem rozbłysły
Jak cmentarz w święto umarłych
Lecz teraz cieszy to wszystkich
Co smutne było w dniu tamtym
Sztucznością zimne płomyki
I serca z uczuć odarte
Niczym z granitu pomniki
Tego co uczuć jest warte
Myślę o tobie w tym chłodzie
O czasie pięknym choć biednym
Świętach pod śniegiem i w mrozie
Dniach co przez palce przeciekły
Kolejkach w sklepach za niczym
Bez kiczu z Chin zwiezionego
Maślakach w occie w piwnicy
Tak bardzo brak mi jest tego
Gdy czułem skrzydła anielskie
I ty mi byłaś aniołem
Nie gdzieś w przestrzeni nieziemskiej
Lecz tu wśród ludzi na dole
Świąt już bez ciebie z dwadzieścia
A dla mnie tyle co tysiąc
Na starych śmieciach wciąż mieszkam
Jakby na powrót twój licząc
Cóż mi po lampkach błyszczących
Na Skwerze i Świętojańskiej
W tym mieście bardziej wciąż obcy
I martwy jestem wciąż bardziej
Bóg znów się rodzi nie dla mnie
Nie dla mnie miłe prezenty
Obłudnik żłóbkiem się zajmie
Święta rozdrapią pazerni
Utknąłem w drodze do domu
Jak się wydostać stąd nie wiem
Po prawej przystań dla promów
Dym z elektrowni po lewej
Z wiaduktu w górę w ulicę
Która dwa światy rozdziela
W pierwszym wciąż twarz twoją widzę
W drugim umarła nadzieja
I choć to miasto tak inne
I takie jasne i nowe
Tobie by zdało się zimne
Jak blok granitu na grobie
Więc tam gdzie jesteś pozostań
Gdzie grudzień w błocie nie tonie
Po zimie musi przyjść wiosna
I wszystko musi mieć koniec
Fałszywych ludzi zostawię
Świąt niecieszących bez liku
Miasto co od łez słonawe
Bardziej jest niż od Bałtyku
I pójdę tam gdzie anioły
Hosanna wieczna nadziei
Kalendarz świąt nieskończony
I nic już nas nie rozdzieli
2012
inspiracja: Marek Świto
wtorek, 25 grudnia 2012
Grudniowy zmierzch
Dzień się kończy nim się zaczął
Ziąb grudniowy wskroś przeszywa
Czas rozszarpał przeszłość naszą
Liście złudzeń z drzew pozrywał
Patrzę w kształty małych istot
Zabieganych za sztucznością
Czar świateczny dawno prysnął
Tu dla uczuć nazbyt głośno
Tamte lata niby bajka
Jak dzieciństwo utracone
Trzymam się pamięci skrawka
Wzrok kierując w twoją stronę
Jesteś ze mną choć cię nie ma
Coś nadzieję w noc tę rodzi
Którą w święto mi zamieniasz
Gdy z przeszłości tu przychodzisz
2012
Ziąb grudniowy wskroś przeszywa
Czas rozszarpał przeszłość naszą
Liście złudzeń z drzew pozrywał
Patrzę w kształty małych istot
Zabieganych za sztucznością
Czar świateczny dawno prysnął
Tu dla uczuć nazbyt głośno
Tamte lata niby bajka
Jak dzieciństwo utracone
Trzymam się pamięci skrawka
Wzrok kierując w twoją stronę
Jesteś ze mną choć cię nie ma
Coś nadzieję w noc tę rodzi
Którą w święto mi zamieniasz
Gdy z przeszłości tu przychodzisz
2012
poniedziałek, 24 grudnia 2012
Wigilia dla ubogich
Widok żałosny prawdziwie
Gdy burżuj z pyskiem przeżartym
Do kamer mówi w wigilię
Że biednych z serca nakarmi
2012
Gdy burżuj z pyskiem przeżartym
Do kamer mówi w wigilię
Że biednych z serca nakarmi
2012
niedziela, 23 grudnia 2012
W piekle nie brak światła
Pięćset lat po tym jak biały człowiek
Skarbów chcąc Indian błyskotką mamił
Uczucia tracąc i wiarę w sobie
Siebie oszukał świecidełkami
2012
Skarbów chcąc Indian błyskotką mamił
Uczucia tracąc i wiarę w sobie
Siebie oszukał świecidełkami
2012
sobota, 22 grudnia 2012
Dzikim śladem
W ślad za tobą idę nocą
Szukam cieniów za drzewami
Gwiazdy ślepia twoje złocą
Już wykryłeś mnie nozdrzami
Nie ukrywaj się nie lękaj
Mocni wzajem się nie boją
Wiem jak siła twoja wielka
Karmię się wolnością twoją
Bój się tchórza co w obawie
Drżąc z żelazem ciebie tropi
Co noc koszmar śni na jawie
Że mu krzywdę możesz zrobić
Kiedyś tchórzów dopadniemy
Pozbawimy ich żelastwa
Kości ich oddamy ziemi
Oby czas ten szybko nastał
2012
Szukam cieniów za drzewami
Gwiazdy ślepia twoje złocą
Już wykryłeś mnie nozdrzami
Nie ukrywaj się nie lękaj
Mocni wzajem się nie boją
Wiem jak siła twoja wielka
Karmię się wolnością twoją
Bój się tchórza co w obawie
Drżąc z żelazem ciebie tropi
Co noc koszmar śni na jawie
Że mu krzywdę możesz zrobić
Kiedyś tchórzów dopadniemy
Pozbawimy ich żelastwa
Kości ich oddamy ziemi
Oby czas ten szybko nastał
2012
czwartek, 20 grudnia 2012
Czego się boicie?
Niby się nie boją
Niby nikt nie wierzy
Dlaczego więc wkoło
Klepanie pacierzy?
Dlaczego jak mantrą
Zaklinają jutro
Jakby życia marność
Trwała nazbyt krótko?
Koniec przyjść nie może
Bo przecież są plany
Bo już było gorzej
Idzie czas świetlany
Bo mają tak dużo
Tutaj do stracenia
I tak wiele muszą
Siłą swego chcenia
Demokracją swoją
W którą wierzą święcie
Niechaj przegłosują
Że końca nie będzie
Niech swojej jedności
Wykażą się mocą
Koniec do przyszłości
Odległej przeniosą
Czekam jego przyjścia
By zanim sam zginę
Z okazji skorzystać
Zobaczyć ich minę
Widząc wśród paniki
Łez krzyków klątw huku
Jak się stają nikim
Śmiać się do rozpuku
2012
Niby nikt nie wierzy
Dlaczego więc wkoło
Klepanie pacierzy?
Dlaczego jak mantrą
Zaklinają jutro
Jakby życia marność
Trwała nazbyt krótko?
Koniec przyjść nie może
Bo przecież są plany
Bo już było gorzej
Idzie czas świetlany
Bo mają tak dużo
Tutaj do stracenia
I tak wiele muszą
Siłą swego chcenia
Demokracją swoją
W którą wierzą święcie
Niechaj przegłosują
Że końca nie będzie
Niech swojej jedności
Wykażą się mocą
Koniec do przyszłości
Odległej przeniosą
Czekam jego przyjścia
By zanim sam zginę
Z okazji skorzystać
Zobaczyć ich minę
Widząc wśród paniki
Łez krzyków klątw huku
Jak się stają nikim
Śmiać się do rozpuku
2012
wtorek, 18 grudnia 2012
Przekażcie sobie znak pokoju
Miłość pokój miodem w ustach
Blaskiem świeczki roświetlane
Fałsz wciśnięty dzieciom w chustach
Słów i kolęd zarzynaniem
Że też z nieba wiatr nie spadnie
Nie rozrzedzi włosów skrawka
Gdzie ukryte różki zgrabnie
Tak jak ogon w ich nogawkach
Nie potrzeba kolędników
Ni bydlątek sianka żłobka
Lepiej jest przez hipokrytów
Odgrywana fałszu szopka
2012
Blaskiem świeczki roświetlane
Fałsz wciśnięty dzieciom w chustach
Słów i kolęd zarzynaniem
Że też z nieba wiatr nie spadnie
Nie rozrzedzi włosów skrawka
Gdzie ukryte różki zgrabnie
Tak jak ogon w ich nogawkach
Nie potrzeba kolędników
Ni bydlątek sianka żłobka
Lepiej jest przez hipokrytów
Odgrywana fałszu szopka
2012
sobota, 15 grudnia 2012
Wałbrzych
Spojrzałem w węgiel serc biedaszybom
Przy mauzoleum pod krzyżem czarnym
Jak kiedyś tamtym Drezno zabito
Jednym nalotem w czasie koszmarnym
Swój kark ci złamał jedną decyzją
I barbarzyńsko zadusił miasto
Wpisując w ciebie podłe nazwisko
Chciwość głupotę i winę własną
2012
Przy mauzoleum pod krzyżem czarnym
Jak kiedyś tamtym Drezno zabito
Jednym nalotem w czasie koszmarnym
Swój kark ci złamał jedną decyzją
I barbarzyńsko zadusił miasto
Wpisując w ciebie podłe nazwisko
Chciwość głupotę i winę własną
2012
piątek, 14 grudnia 2012
Eugenomachia
Pewien szlachcic z Mysich Piczek
Herbu Szabla czy Ostroga
Lubił ród swój lepszym widzieć
Wywyższonym wolą boga
Honor przejął z szablą dziadów
Przy ojczyźnie trwanie wierne
Uszczęśliwiał pracą chamów
Był opoką wiary świętej
Przed tradycją czoło skłaniał
Odpór modom zgniłym dawał
I nad wszystkie przykazania
Do własności cenił prawa
Gdy przegonił precz czerwonych
Wyjął skryty herb z szuflady
I porządek uświęcony
Wracał z własną wersją prawdy
Już odzyskał kamienicę
Dziadka folwark ojca ziemię
Już prezesem został wice
By wywłaszczać chamskie plemię
Cześć przywrócił dzielnym przodkom
Co sąsiadów mordowali
A za przeszłość jego gorzką
Sąd nawiązkę mu odpalił
Za poparcie dla kolesiów
I pierścieni całowanie
Miał nie robić nikt mu przeszkód
By majętnym stać się panem
Lecz się ślusarz herbu wiertło
Zmówił z chłopem herbu radło
I z kompanii resztą biedną
Kiedy głód im ścisnął gardło
Na ulice wyszli rano
Szlachcicowi z Mysich Piczek
I podobnym mu kompanom
Zamienili herb na stryczek
2012
Herbu Szabla czy Ostroga
Lubił ród swój lepszym widzieć
Wywyższonym wolą boga
Honor przejął z szablą dziadów
Przy ojczyźnie trwanie wierne
Uszczęśliwiał pracą chamów
Był opoką wiary świętej
Przed tradycją czoło skłaniał
Odpór modom zgniłym dawał
I nad wszystkie przykazania
Do własności cenił prawa
Gdy przegonił precz czerwonych
Wyjął skryty herb z szuflady
I porządek uświęcony
Wracał z własną wersją prawdy
Już odzyskał kamienicę
Dziadka folwark ojca ziemię
Już prezesem został wice
By wywłaszczać chamskie plemię
Cześć przywrócił dzielnym przodkom
Co sąsiadów mordowali
A za przeszłość jego gorzką
Sąd nawiązkę mu odpalił
Za poparcie dla kolesiów
I pierścieni całowanie
Miał nie robić nikt mu przeszkód
By majętnym stać się panem
Lecz się ślusarz herbu wiertło
Zmówił z chłopem herbu radło
I z kompanii resztą biedną
Kiedy głód im ścisnął gardło
Na ulice wyszli rano
Szlachcicowi z Mysich Piczek
I podobnym mu kompanom
Zamienili herb na stryczek
2012
środa, 12 grudnia 2012
List z dnia 12-12-12
Gdyby komuś po stu latach
Moje słowa czytać przyszło
(Choć nie wierzę w tego świata
Tak daleką z ludźmi przyszłość)
Niech odpowie czy jest jeszcze
Gdzieś na ziemi dzikie piękno
Czy człowieka stać na szczęście
Oddychania piersią pełną
Czy wie co to wilka wycie
I żurawi krzyk nad wodą
Czy czas znalazł by przez życie
Z wolnych ludzi iść swobodą
Czy dostrzega w prawdziwości
I naturze skarb ukryty
Czy pogrążył się w sztuczności
Świat do zguby pchając przy tym
Czy zna miłość szczerość przyjaźń
I dostrzega w innych braci
Czy kokonem się owija
Pragnąc tylko się bogacić
Czy tak samo wciąż jest głupi
I w te same brednie wierzy
Czy go łatwo mogą kupić
Zakłamani hochsztaplerzy
Czy świat z biedą się uporał
Nierównością i wyzyskiem
Czy demony te dokoła
Ciągle straszą wrednym pyskiem
Czy wciąż wierzy że możliwe
Jest szczęśliwsze życie ludzi
Czy poglądy ma fałszywe
Że tak zawsze być już musi
Czy powstają nowe wiersze
Czy w ogóle ktoś coś czyta
Czy coś człowiek czuje jeszcze
I rozumie o co pytam
2012
Moje słowa czytać przyszło
(Choć nie wierzę w tego świata
Tak daleką z ludźmi przyszłość)
Niech odpowie czy jest jeszcze
Gdzieś na ziemi dzikie piękno
Czy człowieka stać na szczęście
Oddychania piersią pełną
Czy wie co to wilka wycie
I żurawi krzyk nad wodą
Czy czas znalazł by przez życie
Z wolnych ludzi iść swobodą
Czy dostrzega w prawdziwości
I naturze skarb ukryty
Czy pogrążył się w sztuczności
Świat do zguby pchając przy tym
Czy zna miłość szczerość przyjaźń
I dostrzega w innych braci
Czy kokonem się owija
Pragnąc tylko się bogacić
Czy tak samo wciąż jest głupi
I w te same brednie wierzy
Czy go łatwo mogą kupić
Zakłamani hochsztaplerzy
Czy świat z biedą się uporał
Nierównością i wyzyskiem
Czy demony te dokoła
Ciągle straszą wrednym pyskiem
Czy wciąż wierzy że możliwe
Jest szczęśliwsze życie ludzi
Czy poglądy ma fałszywe
Że tak zawsze być już musi
Czy powstają nowe wiersze
Czy w ogóle ktoś coś czyta
Czy coś człowiek czuje jeszcze
I rozumie o co pytam
2012
niedziela, 9 grudnia 2012
Księżna zapłodniona
Nius na pierwszą stronę w prasie
Numer jeden w wolnych mediach
Promień słońca w życie nasze
Który świat skłócony jedna
Już nie ważne są problemy
Wojny bieda bezrobocie
Jedno tylko wiedzieć chcemy -
Czy dziewczynka to czy chłopiec
Jakże piękny rozmów temat
Ze wzruszenia łzy wyciska
Nic że tłuszcza chleba nie ma
Skoro w mediach są igrzyska
W redaktorów gębach uśmiech
Niech gawiedzi się udziela
Zanim nius następny pójdzie
Że gdzieś dziecko znów umiera
Szczęście książąt wspólnym szczęściem
Dar od boga ludziom dany
Dzisiaj każdy w wolnym świecie
Chciałby wiernym być poddanym
Cóż tam jakaś pielęgniarka
Gdy płodzeni są królowie
Życie to jest przecież walka
Umarł ktoś - niech żyje człowiek!
2012
Numer jeden w wolnych mediach
Promień słońca w życie nasze
Który świat skłócony jedna
Już nie ważne są problemy
Wojny bieda bezrobocie
Jedno tylko wiedzieć chcemy -
Czy dziewczynka to czy chłopiec
Jakże piękny rozmów temat
Ze wzruszenia łzy wyciska
Nic że tłuszcza chleba nie ma
Skoro w mediach są igrzyska
W redaktorów gębach uśmiech
Niech gawiedzi się udziela
Zanim nius następny pójdzie
Że gdzieś dziecko znów umiera
Szczęście książąt wspólnym szczęściem
Dar od boga ludziom dany
Dzisiaj każdy w wolnym świecie
Chciałby wiernym być poddanym
Cóż tam jakaś pielęgniarka
Gdy płodzeni są królowie
Życie to jest przecież walka
Umarł ktoś - niech żyje człowiek!
2012
piątek, 7 grudnia 2012
Salonowemu łowcy nagród
Kiedyś ktoś już zapomniany
Szepnął w ucho bufonowi
Co z osiągnięć mniej był znany
Niż z wydarzeń salonowych:
By uciszyć nie zdołali
Ani kupić cię nagrodą
Gardź wszystkimi nagrodami
Które dali lub dać mogą
2012
Szepnął w ucho bufonowi
Co z osiągnięć mniej był znany
Niż z wydarzeń salonowych:
By uciszyć nie zdołali
Ani kupić cię nagrodą
Gardź wszystkimi nagrodami
Które dali lub dać mogą
2012
środa, 5 grudnia 2012
Right side of life
Think what they let you think
Never foul your own nest
Evil's just thing to blink
Be just like all the rest
Don't you look on the bright side of life
Let your eyes see what is true
Try to look on the RIGHT side of life
To see things you should get through
Keep your heart strong and warm
Keep your mind clear and cool
Playing blind to stay calm
You're the man mean and fool
Don't you look on the bright side of life
Let your eyes see what is true
Try to look on the RIGHT side of life
To see things you should get through
They tell you how to live
Get rid of nasty masks
Don't let them make you kneel
You're not cool when you sucks
Don't you look on the bright side of life
Let your eyes see what is true
Try to look on the RIGHT side of life
To see things you should get through
2012
Never foul your own nest
Evil's just thing to blink
Be just like all the rest
Don't you look on the bright side of life
Let your eyes see what is true
Try to look on the RIGHT side of life
To see things you should get through
Keep your heart strong and warm
Keep your mind clear and cool
Playing blind to stay calm
You're the man mean and fool
Don't you look on the bright side of life
Let your eyes see what is true
Try to look on the RIGHT side of life
To see things you should get through
They tell you how to live
Get rid of nasty masks
Don't let them make you kneel
You're not cool when you sucks
Don't you look on the bright side of life
Let your eyes see what is true
Try to look on the RIGHT side of life
To see things you should get through
2012
wtorek, 4 grudnia 2012
41:28
Choć równie długo w podróży jestem
To droga inna i inne tempo
Inne po czasie tym w drodze miejsce
Której zostało więcej przede mną
Chociaż ciemnymi szedłem drogami
I na niejednej czart stanął nieraz
I choć wciąż w mroku zbłądzę czasami
To kres podróży jeszcze nie teraz
Bólu zaznałem - jak ty - niemało
I też straciłem wiele po drodze
Wstecz patrzę za tym co tam zostało
I też na świat się taki nie godzę
Znalazłem jednak pigułki takie
Co choć nie leczą to ból zmniejszają
I radzę sobie jakoś z tym rakiem
Póki nie całkiem martwe mam ciało
Nie wierzę że się znajdzie lekarstwo
Któryś z przerzutów zakryje niebo
Lecz tym pigułkom ufam tak bardzo
Że mnie przy życiu trzyma placebo
2012
To droga inna i inne tempo
Inne po czasie tym w drodze miejsce
Której zostało więcej przede mną
Chociaż ciemnymi szedłem drogami
I na niejednej czart stanął nieraz
I choć wciąż w mroku zbłądzę czasami
To kres podróży jeszcze nie teraz
Bólu zaznałem - jak ty - niemało
I też straciłem wiele po drodze
Wstecz patrzę za tym co tam zostało
I też na świat się taki nie godzę
Znalazłem jednak pigułki takie
Co choć nie leczą to ból zmniejszają
I radzę sobie jakoś z tym rakiem
Póki nie całkiem martwe mam ciało
Nie wierzę że się znajdzie lekarstwo
Któryś z przerzutów zakryje niebo
Lecz tym pigułkom ufam tak bardzo
Że mnie przy życiu trzyma placebo
2012
środa, 28 listopada 2012
Problem
Tyle problemów mnie utworzyło
Choć dla was zbędny jestem na świecie
Widzę naturę waszą przegniłą
Czego ode mnie oczekujecie?
Wiedzieć czym nie być muszę przynajmniej
Nie oczekujcie bym się litował
Gdy porzuceni będziecie całkiem
By w zawieszeniu odpokutować
Ale wiem jedno i to wam powiem
Że to nie ze mną a w was jest problem
Choćbyś w staraniach sam siebie przeszedł
Zmarniejesz robiąc to czego nie chcesz
Mnie w waszych trybach nie odnajdziecie
Bo żyję tylko gdy wolny jestem
Nogi mnie niosą - wy się ścigajcie
Do samotności - brzuchy spasione
Bez parawanu żyję otwarcie
A wasze mózgi są odwodnione
Problem nie ze mną - problem jest z wami
Wy nim jesteście i wasze plany
Idę ku śmierci lecz nie na ślepo
I nie ustanę póki nie dojdę
Rozkazu nie chcę słuchać waszego
Mnie nie obejmie żaden porządek
Zdawało wam się że wszystko wiecie
Że odgadliście co kryję w głowie
Że już problemów nie ma na świecie
Ale to z wami właśnie jest problem
Problem jest z wami i w waszych planach
Wam go zostawiam do rozwiązania
Chcesz by ktoś ciebie z tego uleczył
Lecz zamkną ciebie i klucz ktoś weźmie
Taki co myśli jest niepotrzebny
To ty masz problem i ty nim jesteś
2012
inspiracja / parafraza: Sex Pistols
Choć dla was zbędny jestem na świecie
Widzę naturę waszą przegniłą
Czego ode mnie oczekujecie?
Wiedzieć czym nie być muszę przynajmniej
Nie oczekujcie bym się litował
Gdy porzuceni będziecie całkiem
By w zawieszeniu odpokutować
Ale wiem jedno i to wam powiem
Że to nie ze mną a w was jest problem
Choćbyś w staraniach sam siebie przeszedł
Zmarniejesz robiąc to czego nie chcesz
Mnie w waszych trybach nie odnajdziecie
Bo żyję tylko gdy wolny jestem
Nogi mnie niosą - wy się ścigajcie
Do samotności - brzuchy spasione
Bez parawanu żyję otwarcie
A wasze mózgi są odwodnione
Problem nie ze mną - problem jest z wami
Wy nim jesteście i wasze plany
Idę ku śmierci lecz nie na ślepo
I nie ustanę póki nie dojdę
Rozkazu nie chcę słuchać waszego
Mnie nie obejmie żaden porządek
Zdawało wam się że wszystko wiecie
Że odgadliście co kryję w głowie
Że już problemów nie ma na świecie
Ale to z wami właśnie jest problem
Problem jest z wami i w waszych planach
Wam go zostawiam do rozwiązania
Chcesz by ktoś ciebie z tego uleczył
Lecz zamkną ciebie i klucz ktoś weźmie
Taki co myśli jest niepotrzebny
To ty masz problem i ty nim jesteś
2012
inspiracja / parafraza: Sex Pistols
niedziela, 25 listopada 2012
Do pospólstwa do chłopstwa do gminu
Herb wasz w żyłach jest nabrzmiałych
W rytych w smutnych twarzach bruzdach
W rodowodzie zapisany
Pierworodny grzech ubóstwa
Dzieci Chama których winą
To że tych dostrzegli nagość
Których wino odurzyło
I mówili o tym na głos
Poniżają was lizusy
W swej obłudzie sami nadzy
Wyklinają ochlapusy
Odurzeni winem władzy
Do was mówię dziś ofiary
Cudzej buty i chciwości
Obarczone przez ciężary
Samozwańczych wielmożności
Butem losu w ziemię wbici
By obumrzeć wśród zgnilizny -
Plon wyrośnie z was obfity
Nierealny sen się wyśni
Spójrzcie jaka w was jest siła
Słyszcie w sobie głos ludzkości
By nikt karku z was nie zginał
W niewolniczej uległości
Biedny głupim być nie musi
Głupi może zerwać z biedą
Gdy się rzeki bieg zawróci
Wszyscy ludzie równi będą
2012
W rytych w smutnych twarzach bruzdach
W rodowodzie zapisany
Pierworodny grzech ubóstwa
Dzieci Chama których winą
To że tych dostrzegli nagość
Których wino odurzyło
I mówili o tym na głos
Poniżają was lizusy
W swej obłudzie sami nadzy
Wyklinają ochlapusy
Odurzeni winem władzy
Do was mówię dziś ofiary
Cudzej buty i chciwości
Obarczone przez ciężary
Samozwańczych wielmożności
Butem losu w ziemię wbici
By obumrzeć wśród zgnilizny -
Plon wyrośnie z was obfity
Nierealny sen się wyśni
Spójrzcie jaka w was jest siła
Słyszcie w sobie głos ludzkości
By nikt karku z was nie zginał
W niewolniczej uległości
Biedny głupim być nie musi
Głupi może zerwać z biedą
Gdy się rzeki bieg zawróci
Wszyscy ludzie równi będą
2012
czwartek, 22 listopada 2012
Przyjaciółki
Cień przyjaciółki tłumił cię zawsze
Ona burzyła w umysłach spokój
Widziałaś przecież jak na nią patrzę
W oczu jej czarnych durząc się mroku
I gdy na randki chodziłem z tobą
To tylko po to by jej być bliżej
Czując że ona musi być obok
Na twoim miejscu pragnąc ją widzieć
Wiedziałaś o tym i się godziłaś
Bo chociaż z was dwóch kochałem tamtą
Ona uczuciem moim gardziła
Ty mnie prócz myśli miałaś na własność
Zmieniałem ciebie by w tobie widzieć
Gesty jej barwy i namiętności
Przez pomiatanie i grad poniżeń
Przez całodzienne nieobecności
I powracałem wieczorem późnym
Płyn zapomnienia piłem do rana
Gwałciłem ciebie i wiersz paskudny
Zapisywałem a ty kochałaś
Nie wiem czy płyn ten czy ból mi serce
Zmęczone w końcu na wskroś przewiercił
Rzuciłem ciebie - Nocy (i wiersze)
Dla przyjaciółki twojej - dla Śmierci
2012
Ona burzyła w umysłach spokój
Widziałaś przecież jak na nią patrzę
W oczu jej czarnych durząc się mroku
I gdy na randki chodziłem z tobą
To tylko po to by jej być bliżej
Czując że ona musi być obok
Na twoim miejscu pragnąc ją widzieć
Wiedziałaś o tym i się godziłaś
Bo chociaż z was dwóch kochałem tamtą
Ona uczuciem moim gardziła
Ty mnie prócz myśli miałaś na własność
Zmieniałem ciebie by w tobie widzieć
Gesty jej barwy i namiętności
Przez pomiatanie i grad poniżeń
Przez całodzienne nieobecności
I powracałem wieczorem późnym
Płyn zapomnienia piłem do rana
Gwałciłem ciebie i wiersz paskudny
Zapisywałem a ty kochałaś
Nie wiem czy płyn ten czy ból mi serce
Zmęczone w końcu na wskroś przewiercił
Rzuciłem ciebie - Nocy (i wiersze)
Dla przyjaciółki twojej - dla Śmierci
2012
poniedziałek, 19 listopada 2012
Koniec świata
Asteroida nie uderzy
I trząść lądy się nie zaczną
Chociaż głupcom w to uwierzyć
Łatwiej jest niż w winę własną
Atak obcych nas nie zniszczy
Nic biegunów nie przesunie
Jednak koniec będzie szybszy
Niż przewidzieć ktoś z was umie
Grób kopiecie sobie sami
Zaciągacie sznur na szyi
Przestrzeganie zda się na nic
Tych co chcą być mądrzejszymi
Instynkt was zabije stadny
Zadepczecie się w histerii
I choć innych też los marny
Wolni są bo nie ulegli
2012
I trząść lądy się nie zaczną
Chociaż głupcom w to uwierzyć
Łatwiej jest niż w winę własną
Atak obcych nas nie zniszczy
Nic biegunów nie przesunie
Jednak koniec będzie szybszy
Niż przewidzieć ktoś z was umie
Grób kopiecie sobie sami
Zaciągacie sznur na szyi
Przestrzeganie zda się na nic
Tych co chcą być mądrzejszymi
Instynkt was zabije stadny
Zadepczecie się w histerii
I choć innych też los marny
Wolni są bo nie ulegli
2012
sobota, 17 listopada 2012
Nie zasypiam, nie budzę się
Chciałem cię różo otulić przed mrozem
Ale od chłodu stwardniały mi dłonie
A ty niewdzięcznie wbiłaś kolce ostre
W ślepej przed ręką życzliwą obronie
Słońce co latem ogień z wyżyn słało
Teraz niemrawo skrada się za mgłami
Umarłym kwiatom w oczy zaglądając
Nim w niebo wzlecą dymem nad polami
Co żywe jeszcze zamiera letargiem
I ludzi czas ten na wpół śpiących czyni
Tylko ja snuję wciąż się trzeźwy całkiem
Niby trup żywy pomiędzy zmarłymi
A gdy znów słońce gorętszym się stanie
Wszystko do życia przebudzi od nowa
Tylko ja jeden półmartwym zostanę
I w noc przed słońcem i życiem się schowam
2012
Ale od chłodu stwardniały mi dłonie
A ty niewdzięcznie wbiłaś kolce ostre
W ślepej przed ręką życzliwą obronie
Słońce co latem ogień z wyżyn słało
Teraz niemrawo skrada się za mgłami
Umarłym kwiatom w oczy zaglądając
Nim w niebo wzlecą dymem nad polami
Co żywe jeszcze zamiera letargiem
I ludzi czas ten na wpół śpiących czyni
Tylko ja snuję wciąż się trzeźwy całkiem
Niby trup żywy pomiędzy zmarłymi
A gdy znów słońce gorętszym się stanie
Wszystko do życia przebudzi od nowa
Tylko ja jeden półmartwym zostanę
I w noc przed słońcem i życiem się schowam
2012
czwartek, 15 listopada 2012
Lala
Słabo myślisz płytko czujesz
Od rozumu większe oczy
Biust ci serce zastępuje
Nogi zdają się nie kończyć
Wszystko w tobie czym gardziłem
Świat twój obcy mi zupełnie
Jednak ciebie dziś wypiję
W twojej pustce się zagłębię
Plastikową bądź mi lalą
Bądź owocem zakazanym
Grą w dzieciństwie obrzydzaną
Snem najbardziej wyuzdanym
Jesteś moim zapomnieniem
Na ból wszelki antidotum
Zbędnych uczuć zagłuszeniem
Narkotykiem po dniach głodu
Gdy umarło to co piękne
I złudzenia precz odeszły
Czym popadnie truć się będę
By nie różnić się od reszty
2012
Od rozumu większe oczy
Biust ci serce zastępuje
Nogi zdają się nie kończyć
Wszystko w tobie czym gardziłem
Świat twój obcy mi zupełnie
Jednak ciebie dziś wypiję
W twojej pustce się zagłębię
Plastikową bądź mi lalą
Bądź owocem zakazanym
Grą w dzieciństwie obrzydzaną
Snem najbardziej wyuzdanym
Jesteś moim zapomnieniem
Na ból wszelki antidotum
Zbędnych uczuć zagłuszeniem
Narkotykiem po dniach głodu
Gdy umarło to co piękne
I złudzenia precz odeszły
Czym popadnie truć się będę
By nie różnić się od reszty
2012
środa, 14 listopada 2012
Słabość tyrana
Niech was nie straszy gniew w moim oku
Krzyki furiata nie przerażają
Bo słabość swoją kryję w ten sposób
Walkę ze sobą samym przegraną
Niczym atleta napinam mięśnie
Samiec którego w stadzie się boją
Lecz wewnątrz tchórzem żałosnym jestem
I was zarażam chorobą swoją
A przecież bez was sens życia tracę
Los w dłoniach kruchą zgina gałązkę
Kiedy są przy mnie gałązki wasze
Niezłomną razem tworzymy wiązkę
Nic wspanialszego dostać nie mogłem
Lecz nie potrafię docenić tego
I chcę was zniszczyć na swoją modłę
Zamiast zaczerpnąć z piękna waszego
2012
Krzyki furiata nie przerażają
Bo słabość swoją kryję w ten sposób
Walkę ze sobą samym przegraną
Niczym atleta napinam mięśnie
Samiec którego w stadzie się boją
Lecz wewnątrz tchórzem żałosnym jestem
I was zarażam chorobą swoją
A przecież bez was sens życia tracę
Los w dłoniach kruchą zgina gałązkę
Kiedy są przy mnie gałązki wasze
Niezłomną razem tworzymy wiązkę
Nic wspanialszego dostać nie mogłem
Lecz nie potrafię docenić tego
I chcę was zniszczyć na swoją modłę
Zamiast zaczerpnąć z piękna waszego
2012
wtorek, 13 listopada 2012
Nowe Campo di Fiori
Campo di Fiori wspomniałem
Widząc bezmyślne stworzenia
W stal oraz szkło oprawiane
Wolność w komercji więzieniach
O sobie dobre mniemanie
Centrum wszechświata własnego
W szaleńców pędzie szukanie
Sukcesu graala świętego
Tych blaskiem złota oślepłych
Zatrutych wiarą w kurs dobry
I tych ideą szlachetnych
Dla której zabić by mogli
Widziałem wszystkich jak wściekle
Ścierwo szarpali na sztuki
Gołębie w dobro oblekłe
Pod spodem czarne jak kruki
Gdy dziecko chore konało
Na stosie diablej obłudy
Starca jak psa wyrzucano
Z domu na siennik do budy
Ojciec na sznurze zawisnął
Gdy z pracy został zwolniony
Tysiące dla których przyszłość
To wyrok niezawiniony
Myślałem o tych ginących
Samotnie - nie solidarnie
Że świat ten dla nich jest obcy
Jak światy dawno wymarłe
I ile do tej jest pory
Gdy ruszą bryłę planety
Na nowym Campo di Fiori
Bunt wznieci słowo poety
2012
inspiracja / zapożyczenia z: Czesław Miłosz
Widząc bezmyślne stworzenia
W stal oraz szkło oprawiane
Wolność w komercji więzieniach
O sobie dobre mniemanie
Centrum wszechświata własnego
W szaleńców pędzie szukanie
Sukcesu graala świętego
Tych blaskiem złota oślepłych
Zatrutych wiarą w kurs dobry
I tych ideą szlachetnych
Dla której zabić by mogli
Widziałem wszystkich jak wściekle
Ścierwo szarpali na sztuki
Gołębie w dobro oblekłe
Pod spodem czarne jak kruki
Gdy dziecko chore konało
Na stosie diablej obłudy
Starca jak psa wyrzucano
Z domu na siennik do budy
Ojciec na sznurze zawisnął
Gdy z pracy został zwolniony
Tysiące dla których przyszłość
To wyrok niezawiniony
Myślałem o tych ginących
Samotnie - nie solidarnie
Że świat ten dla nich jest obcy
Jak światy dawno wymarłe
I ile do tej jest pory
Gdy ruszą bryłę planety
Na nowym Campo di Fiori
Bunt wznieci słowo poety
2012
inspiracja / zapożyczenia z: Czesław Miłosz
poniedziałek, 12 listopada 2012
Sukces po europejsku
Sukces ma znaczenie nowe -
Oto dzięki cięciom ostrym
Można plany ratunkowe
Odwlec do najbliższej wiosny
Kiedy pasa zaciskanie
Skróci męki pacjentowi
Zbędne będzie pożyczanie -
Tak się system sam uzdrowi
Po co wtedy garb ten taszczyć
I dawkować śmierć na raty?
Powystrzelać z miejsca słabszych
Kto przeżyje ten bogaty
2012
Oto dzięki cięciom ostrym
Można plany ratunkowe
Odwlec do najbliższej wiosny
Kiedy pasa zaciskanie
Skróci męki pacjentowi
Zbędne będzie pożyczanie -
Tak się system sam uzdrowi
Po co wtedy garb ten taszczyć
I dawkować śmierć na raty?
Powystrzelać z miejsca słabszych
Kto przeżyje ten bogaty
2012
niedziela, 11 listopada 2012
Bruk horror swojszczyzna
Bruk w powietrzu w dłoniach kije
Puste hasła w tępych głowach
Nim biedota na nich zgnije
Trzeba bruki przeszlifować
Gdy brunatnoczarny demon
Wraca z piekieł budząc przeszłość
Każe święcić nowy Neron
Trupią w zgliszczach niepodległość
Już konałaś w bólach wcześniej
Gdy dusili swoi Polsko
Znów jest strasznie i nieśmiesznie
Za to dumnie i tak swojsko
2012
Puste hasła w tępych głowach
Nim biedota na nich zgnije
Trzeba bruki przeszlifować
Gdy brunatnoczarny demon
Wraca z piekieł budząc przeszłość
Każe święcić nowy Neron
Trupią w zgliszczach niepodległość
Już konałaś w bólach wcześniej
Gdy dusili swoi Polsko
Znów jest strasznie i nieśmiesznie
Za to dumnie i tak swojsko
2012
sobota, 10 listopada 2012
Wiem, że to koniec
O matko - czuję jak ziemia
Na moją wali się głowę
Gdy w puste łóżko się wwlekam...
Starczy - nic więcej nie powiem
Wiem - to koniec lecz trwam jeszcze
Jest gdzieś inne dla mnie miejsce?
Matko - ziemia mnie przygniata
Zobacz - zalać chce mnie morze
Nóż swym ostrzem chce rozpłatać
Myślisz że mi pomóc możesz?
Nie bądź smutna młoda panno
Zadbaj o nią młody panie
I prostacki ją kochanku
Obdarz dobrym traktowaniem
(Czy to miłość spróbuj zgadnąć
Czy to jej wyrachowanie)
Wiem - to koniec lecz trwam jeszcze
Jest gdzieś inne dla mnie miejsce?
Znowu i znów i raz jeszcze...
Wiem - to koniec choć po prawdzie
Nie zaczęło to się przecież
Lecz ja czułem to realnie
I słyszałem cię jak szepczesz:
"Skoro jesteś taki sprytny
To dlaczego sam dziś jesteś?
Tak zabawny i dowcipny -
To dlaczego sam dziś jesteś?
Taki mądry i tak zdolny -
To dlaczego sam dziś jesteś?
Skoro jesteś tak przystojny -
Sam dlaczego w łóżku jesteś?
Wiem dlaczego - dziś jest przecież
Jak z innymi wieczorami
To dlatego sam dziś jesteś
Z sukcesami i wdziękami
Kiedy innych dwoje we śnie
Tuli siebie ramionami"
Łatwo śmiać się nienawidzić
Trzeba siły by być miłym
Koniec koniec koniec koniec
Łatwo śmiać się nienawidzić
Miej odwagę by być miłym
Koniec koniec
Naturalna miłość przecież
Jest i taka rzeczywista
Lecz - kochana - nie dla ciebie
Nie tej nocy - szansa prysła
Naturalna przecież miłość
Jest i taka jest prawdziwa
Nam pisane to nie było
Takich zawsze los wykiwa
O matko - czuję jak ziemia
Na moją wali się głowę...
2012
swobodne tłumaczenie z: The Smiths
Na moją wali się głowę
Gdy w puste łóżko się wwlekam...
Starczy - nic więcej nie powiem
Wiem - to koniec lecz trwam jeszcze
Jest gdzieś inne dla mnie miejsce?
Matko - ziemia mnie przygniata
Zobacz - zalać chce mnie morze
Nóż swym ostrzem chce rozpłatać
Myślisz że mi pomóc możesz?
Nie bądź smutna młoda panno
Zadbaj o nią młody panie
I prostacki ją kochanku
Obdarz dobrym traktowaniem
(Czy to miłość spróbuj zgadnąć
Czy to jej wyrachowanie)
Wiem - to koniec lecz trwam jeszcze
Jest gdzieś inne dla mnie miejsce?
Znowu i znów i raz jeszcze...
Wiem - to koniec choć po prawdzie
Nie zaczęło to się przecież
Lecz ja czułem to realnie
I słyszałem cię jak szepczesz:
"Skoro jesteś taki sprytny
To dlaczego sam dziś jesteś?
Tak zabawny i dowcipny -
To dlaczego sam dziś jesteś?
Taki mądry i tak zdolny -
To dlaczego sam dziś jesteś?
Skoro jesteś tak przystojny -
Sam dlaczego w łóżku jesteś?
Wiem dlaczego - dziś jest przecież
Jak z innymi wieczorami
To dlatego sam dziś jesteś
Z sukcesami i wdziękami
Kiedy innych dwoje we śnie
Tuli siebie ramionami"
Łatwo śmiać się nienawidzić
Trzeba siły by być miłym
Koniec koniec koniec koniec
Łatwo śmiać się nienawidzić
Miej odwagę by być miłym
Koniec koniec
Naturalna miłość przecież
Jest i taka rzeczywista
Lecz - kochana - nie dla ciebie
Nie tej nocy - szansa prysła
Naturalna przecież miłość
Jest i taka jest prawdziwa
Nam pisane to nie było
Takich zawsze los wykiwa
O matko - czuję jak ziemia
Na moją wali się głowę...
2012
swobodne tłumaczenie z: The Smiths
czwartek, 8 listopada 2012
Bajarz - cz. 2.
I we wniosku nabajdurzył
Jak w zwyczaju jest bajarza
Do przyjaciół mając duży
Żal że tak się go obraża
Wyparł więc się prostytucji
Choć gdy diabeł władzą płacił
Wielki strażnik konstytucji
Z własnym zadem sprzedał braci
Nie czuł też się ludobójcą
Dając wszelkie możliwości
Chciwym i obłudnym zbójcom
Lud wykańczać bez litości
I nie trudnił się terrorem
Lecz by piękne mieć igrzyska
Z nieprzychylnych grup oporem
Walcząc knebel w pysk im wciskał
Więc wpuścili przyjaciele
Niegroźnego w próg bajarza -
Im bajając razy wiele
Też osiągnąć cel się zdarza
2012
Jak w zwyczaju jest bajarza
Do przyjaciół mając duży
Żal że tak się go obraża
Wyparł więc się prostytucji
Choć gdy diabeł władzą płacił
Wielki strażnik konstytucji
Z własnym zadem sprzedał braci
Nie czuł też się ludobójcą
Dając wszelkie możliwości
Chciwym i obłudnym zbójcom
Lud wykańczać bez litości
I nie trudnił się terrorem
Lecz by piękne mieć igrzyska
Z nieprzychylnych grup oporem
Walcząc knebel w pysk im wciskał
Więc wpuścili przyjaciele
Niegroźnego w próg bajarza -
Im bajając razy wiele
Też osiągnąć cel się zdarza
2012
środa, 7 listopada 2012
Bajarz - cz. 1.
W nieodległych całkiem czasach
W niedalekim wcale kraju
Miał w stolicy pałac władca
Który kochał bajać naród
Przy okazji każdej baśnią
Zaskakiwał niedorzeczną
Sławiąc chlubną przeszłość własną
Przyrodzone mu szlachectwo
Tak fagasów bawił licznych
Purpuratów od czczych modlitw
Unikając w sposób sprytny
Tych co wyśmiać by go mogli
Lecąc raz ten dumny człowiek
Do przyjaciół za granicę
Wściekł się musząc złożyć wniosek
By otrzymać od nich wizę
Że zapytać śmią niegodnie
Znamienitą głowę państwa
O najbardziej podłe zbrodnie
I przeróżne inne draństwa
2012
W niedalekim wcale kraju
Miał w stolicy pałac władca
Który kochał bajać naród
Przy okazji każdej baśnią
Zaskakiwał niedorzeczną
Sławiąc chlubną przeszłość własną
Przyrodzone mu szlachectwo
Tak fagasów bawił licznych
Purpuratów od czczych modlitw
Unikając w sposób sprytny
Tych co wyśmiać by go mogli
Lecąc raz ten dumny człowiek
Do przyjaciół za granicę
Wściekł się musząc złożyć wniosek
By otrzymać od nich wizę
Że zapytać śmią niegodnie
Znamienitą głowę państwa
O najbardziej podłe zbrodnie
I przeróżne inne draństwa
2012
wtorek, 6 listopada 2012
Piosenka krokodyla Gieny ♫
Niech przechodniów tłum nurza
Się niezdarnie w kałużach
Strumieniami niech leje się deszcz
Nie zobaczy przechodzień
Żaden w takiej pogodzie
Ile w oczach ukrytych mam łez
Wiatr mi smutną gra piosenkę
I odwraca wścibskich wzrok
Urodziny są na szczęście
Jeden raz na rok
Nie przyleci czarodziej
Zepsuł mu się śmigłowiec
Nie mam złudzeń że darmo jest coś
Mogę myśleć życzenie
Lecz i tak nic nie zmienię
Nie odmieni się mój smutny los
Wiatr mi smutną gra piosenkę
I odwraca wścibskich wzrok
Urodziny są na szczęście
Jeden raz na rok
2012
♫ parafraza / na melodię: Песня крокодила Гены
Się niezdarnie w kałużach
Strumieniami niech leje się deszcz
Nie zobaczy przechodzień
Żaden w takiej pogodzie
Ile w oczach ukrytych mam łez
Wiatr mi smutną gra piosenkę
I odwraca wścibskich wzrok
Urodziny są na szczęście
Jeden raz na rok
Nie przyleci czarodziej
Zepsuł mu się śmigłowiec
Nie mam złudzeń że darmo jest coś
Mogę myśleć życzenie
Lecz i tak nic nie zmienię
Nie odmieni się mój smutny los
Wiatr mi smutną gra piosenkę
I odwraca wścibskich wzrok
Urodziny są na szczęście
Jeden raz na rok
2012
♫ parafraza / na melodię: Песня крокодила Гены
poniedziałek, 5 listopada 2012
Drogowskaz
Jeśli bardzo się postarasz
Znaleźć mistrzów swoich zdołasz -
Wodza władcę generała
Mędrca guru czy idola
Dotrzesz tam gdzie oni doszli
Spotkasz razem zgromadzonych
Ludzkie poznasz możliwości
Do tajemnic dopuszczony
Zajmiesz wolne wśród nich miejsce
Dla tych którzy się odważą
Mocno chwycić życia lejce
Słabą grę nadrobić twarzą
I zobaczysz jak tam ciemno
Jak gorąco jest i duszno
Ujrzysz jaką jest pokrętną
Droga co być miała słuszną
Ten któremu tak służyli
Patrząc w oczy im się śmieje
Nie pozwala ani chwili
Jakąkolwiek dać nadzieję
2012
Znaleźć mistrzów swoich zdołasz -
Wodza władcę generała
Mędrca guru czy idola
Dotrzesz tam gdzie oni doszli
Spotkasz razem zgromadzonych
Ludzkie poznasz możliwości
Do tajemnic dopuszczony
Zajmiesz wolne wśród nich miejsce
Dla tych którzy się odważą
Mocno chwycić życia lejce
Słabą grę nadrobić twarzą
I zobaczysz jak tam ciemno
Jak gorąco jest i duszno
Ujrzysz jaką jest pokrętną
Droga co być miała słuszną
Ten któremu tak służyli
Patrząc w oczy im się śmieje
Nie pozwala ani chwili
Jakąkolwiek dać nadzieję
2012
niedziela, 4 listopada 2012
Pluskwy
Ohydnego kwiat robactwa
Krew pijący żywiciela
Nauczony żyć z próźniactwa
Cudzym kosztem się obżerać
W lizusostwie wyszkolony
Klace pochlebstw wymyślaniu
Przymilaniu z każdej strony
Zręcznym soków wysysaniu
Pełnomocnik sekretarzyk
Rzecznik agent czy asystent
Prawa ręka i towarzysz
Oto sprytny pluskiew system
Gotów zrobić z siebie błazna
Żywiciela uznać bóstwem
Byle jego krew upasła
Pasożyta cielsko tłuste
Robaczywe ciało ludzkie
Choć dostojne - trąci trupem
Zdrowy - wolny sam od pluskiew -
Splunie gniotąc je pod butem
2012
Krew pijący żywiciela
Nauczony żyć z próźniactwa
Cudzym kosztem się obżerać
W lizusostwie wyszkolony
Klace pochlebstw wymyślaniu
Przymilaniu z każdej strony
Zręcznym soków wysysaniu
Pełnomocnik sekretarzyk
Rzecznik agent czy asystent
Prawa ręka i towarzysz
Oto sprytny pluskiew system
Gotów zrobić z siebie błazna
Żywiciela uznać bóstwem
Byle jego krew upasła
Pasożyta cielsko tłuste
Robaczywe ciało ludzkie
Choć dostojne - trąci trupem
Zdrowy - wolny sam od pluskiew -
Splunie gniotąc je pod butem
2012
sobota, 3 listopada 2012
Wybawca
Przybądźcie do mnie wy wszyscy
Strapieni którzy jesteście
Gdy obcy zdają się bliscy
Codzienność rani boleśnie
Idący wiecznie samotnie
Choć tak brakuje wam ciepła
Patrzący stojąc przy oknie
W dal gdzie nadzieja uciekła
Przybądźcie życiem zmęczeni
Płaczący cicho nocami
Potrafię wszystko odmienić
Możecie czuć się kochani
W tułaczym pyle zgubieni
Podążcie ze mną pod rękę
Do lepszej wezmę was ziemi
Zakończę sierot udrękę
Otworzyć żyły pomogę
Odepchnąć stołek pod nogą
Krok zrobić w przepaść wzdłuż okien
Przytrzymam głowę pod wodą
Zabiorę cicho jak dzieci
Utulę w ulgi ramionach
W niepamięć przeszłość uleci
Gdy wolę życia pokonam
2012
Strapieni którzy jesteście
Gdy obcy zdają się bliscy
Codzienność rani boleśnie
Idący wiecznie samotnie
Choć tak brakuje wam ciepła
Patrzący stojąc przy oknie
W dal gdzie nadzieja uciekła
Przybądźcie życiem zmęczeni
Płaczący cicho nocami
Potrafię wszystko odmienić
Możecie czuć się kochani
W tułaczym pyle zgubieni
Podążcie ze mną pod rękę
Do lepszej wezmę was ziemi
Zakończę sierot udrękę
Otworzyć żyły pomogę
Odepchnąć stołek pod nogą
Krok zrobić w przepaść wzdłuż okien
Przytrzymam głowę pod wodą
Zabiorę cicho jak dzieci
Utulę w ulgi ramionach
W niepamięć przeszłość uleci
Gdy wolę życia pokonam
2012
piątek, 2 listopada 2012
Morituri te salutant
Spójrz - zastępy idą twoje
Znak twój niosąc na flag szczycie
Na najgorszą z wszystkich wojen
O przetrwanie i dożycie
Rozkaz spełnić są gotowi
Chyba że im nie w smak będzie
By powrócić w chwili trwogi
Klnąc się że nie zdradzą więcej
Pozdrawiają cię okrzykiem
I poddańcze czynią gesty
W walce z twoim przeciwnikiem
Stracisz wszystkich ich bez reszty
Spójrz na pole trupem słane
Martwych leżą tu legiony
Czy bohater czy zaprzaniec
Krzyż na wszystkich postawiony
2012
Znak twój niosąc na flag szczycie
Na najgorszą z wszystkich wojen
O przetrwanie i dożycie
Rozkaz spełnić są gotowi
Chyba że im nie w smak będzie
By powrócić w chwili trwogi
Klnąc się że nie zdradzą więcej
Pozdrawiają cię okrzykiem
I poddańcze czynią gesty
W walce z twoim przeciwnikiem
Stracisz wszystkich ich bez reszty
Spójrz na pole trupem słane
Martwych leżą tu legiony
Czy bohater czy zaprzaniec
Krzyż na wszystkich postawiony
2012
czwartek, 1 listopada 2012
Hymn do śmierci
Boją się ciebie mali
I kryją się daremnie
A tyś jest wielka pani
Szacunek budzisz we mnie
Traktujesz równo wszystkich
I nikt cię nie przekupi
Gdy kosą z ostrzem brzytwy
Ze złudzeń ludzi łupisz
Temida zza przesłony
Zezuje gdy zapłacą
Dół oka pozbawiony
Kieruje kosy pracą
Tyś wzorem jest władczyni
U której względów nie ma
Przywilej ludziom czynisz
Gdy z ziemi ich zabierasz
Uwielbiam kiedy gnidy
Wykaszasz bez litości
Co wielkie były niby
A spadły do nicości
Gdy myślę jak się bały
I chciały się okupić
Majątek został cały
A z nich jest nawóz trupi
Ja sługa tobie wierny
Powitam ciebie szczerze
I dzień ten uznam wielkim
Gdy kośbą mnie zabierzesz
Być może dasz zobaczyć
Co tak skosiłaś młodo
Racz ulżyć tych rozpaczy
Co dłużej żyć nie mogą
2012
I kryją się daremnie
A tyś jest wielka pani
Szacunek budzisz we mnie
Traktujesz równo wszystkich
I nikt cię nie przekupi
Gdy kosą z ostrzem brzytwy
Ze złudzeń ludzi łupisz
Temida zza przesłony
Zezuje gdy zapłacą
Dół oka pozbawiony
Kieruje kosy pracą
Tyś wzorem jest władczyni
U której względów nie ma
Przywilej ludziom czynisz
Gdy z ziemi ich zabierasz
Uwielbiam kiedy gnidy
Wykaszasz bez litości
Co wielkie były niby
A spadły do nicości
Gdy myślę jak się bały
I chciały się okupić
Majątek został cały
A z nich jest nawóz trupi
Ja sługa tobie wierny
Powitam ciebie szczerze
I dzień ten uznam wielkim
Gdy kośbą mnie zabierzesz
Być może dasz zobaczyć
Co tak skosiłaś młodo
Racz ulżyć tych rozpaczy
Co dłużej żyć nie mogą
2012
środa, 31 października 2012
Siostry - cz. 2.
Inne to widząc dziewczyny
Choć złość je brała i zawiść
Podobnie tamtym czyniły
Mężczyzn do siebie chcąc zwabić
Lecz bratem siostrom był diabeł
Zazdrosnym o nie szalenie
Kto wdziękom uległ tych panien
W diabelskie wpadał więzienie
I tak zgubionym przez wieki
Tysiącom mężczyzn i kobiet
Zamknęła starość powieki
A siostry młode są obie
I nowych ciągle chcą pochwał
Prezentów pragną wciąż droższych
A kto się w którejś zakocha
W pazurach brata ich kończy
Znasz już historię tę smutną
A jednak jakże prawdziwą
Sióstr z których jedna to Próżność
A drugiej imię to Chciwość
2012
Choć złość je brała i zawiść
Podobnie tamtym czyniły
Mężczyzn do siebie chcąc zwabić
Lecz bratem siostrom był diabeł
Zazdrosnym o nie szalenie
Kto wdziękom uległ tych panien
W diabelskie wpadał więzienie
I tak zgubionym przez wieki
Tysiącom mężczyzn i kobiet
Zamknęła starość powieki
A siostry młode są obie
I nowych ciągle chcą pochwał
Prezentów pragną wciąż droższych
A kto się w którejś zakocha
W pazurach brata ich kończy
Znasz już historię tę smutną
A jednak jakże prawdziwą
Sióstr z których jedna to Próżność
A drugiej imię to Chciwość
2012
wtorek, 30 października 2012
Siostry - cz. 1.
Poznaj historię dwóch panien
Starą a jednak prawdziwą
I choć to dziwnym się zdaje
Czas tej historii nie minął
Wpatrzona w swoje odbicie
Pełna dla siebie podziwu
Zachwyty kochała nad życie
Jaką to jest urodziwą
Że ma najwięcej wśród panien
Zalet talentów mądrości
Zrośniętych w jedno mniemanie
O wielkiej swojej wartości
Marzył się za to jej siostrze
Dostatek zbytek i przepych
Futra jedwabie najdroższe
Szampany kawior karety
Nie brakło pannom urody
Wzięcie więc miały u panów -
Pierwszej chwalili przymioty
Drugiej znosili moc darów
2012
Starą a jednak prawdziwą
I choć to dziwnym się zdaje
Czas tej historii nie minął
Wpatrzona w swoje odbicie
Pełna dla siebie podziwu
Zachwyty kochała nad życie
Jaką to jest urodziwą
Że ma najwięcej wśród panien
Zalet talentów mądrości
Zrośniętych w jedno mniemanie
O wielkiej swojej wartości
Marzył się za to jej siostrze
Dostatek zbytek i przepych
Futra jedwabie najdroższe
Szampany kawior karety
Nie brakło pannom urody
Wzięcie więc miały u panów -
Pierwszej chwalili przymioty
Drugiej znosili moc darów
2012
poniedziałek, 29 października 2012
Anima sola
W wieczne spowita płomienie
Łańcuchem z ziemią złączona
Oczy błyszczące cierpieniem
Nie może umrzeć choć kona
Sprzedany miraż zbawienia
Za sen o ludzkiej miłości
Nazbyt wysoka to cena
Za towar drugiej świeżości
Czy piekła ogień ją toczy
Czy serce z wnętrza rozpala?
Zamiast na ziemi rozkoszy
Czyśćca za życia jest kara
Niech niespełnienie nadziei
Wyroku sądu lód skruszy
I los po śmierci odmieni
W bólu snującej się duszy
2012
Łańcuchem z ziemią złączona
Oczy błyszczące cierpieniem
Nie może umrzeć choć kona
Sprzedany miraż zbawienia
Za sen o ludzkiej miłości
Nazbyt wysoka to cena
Za towar drugiej świeżości
Czy piekła ogień ją toczy
Czy serce z wnętrza rozpala?
Zamiast na ziemi rozkoszy
Czyśćca za życia jest kara
Niech niespełnienie nadziei
Wyroku sądu lód skruszy
I los po śmierci odmieni
W bólu snującej się duszy
2012
niedziela, 28 października 2012
Szatanówka
Zobacz wolność niewolników
Z możnych panów świadomością
Nie potrafią bez pomników
Żyć wznoszonych śmiesznym bożkom
Spójrz jak wodzom są powolni
Jak im dobrze na orbitach
Od myślenia by się zwolnić
Resztki blasków cudzych chwytać
Jak nie kłóci im się służyć
Z marzeniami o wolności
Być podnóżkiem innych ludzi
Czyimś ciepłem gniazdko mościć
Możesz wielkim stać się panem
Wyszlachconym myślą wolną
I nie ważne żeś był chamem
Stan - umysłu jest pochodną
Z ich pomników śmiać się możesz
Które jutro inni zburzą
Sobie gwiazdą być i wodzem
Szarlatanom pstrym nie służąc
Król ich tobie zda się gnomem
Kto ma rację - czas odpowie
Lepiej w butach nosić słomę
Niż jak tamci - mieć ją w głowie
2012
Z możnych panów świadomością
Nie potrafią bez pomników
Żyć wznoszonych śmiesznym bożkom
Spójrz jak wodzom są powolni
Jak im dobrze na orbitach
Od myślenia by się zwolnić
Resztki blasków cudzych chwytać
Jak nie kłóci im się służyć
Z marzeniami o wolności
Być podnóżkiem innych ludzi
Czyimś ciepłem gniazdko mościć
Możesz wielkim stać się panem
Wyszlachconym myślą wolną
I nie ważne żeś był chamem
Stan - umysłu jest pochodną
Z ich pomników śmiać się możesz
Które jutro inni zburzą
Sobie gwiazdą być i wodzem
Szarlatanom pstrym nie służąc
Król ich tobie zda się gnomem
Kto ma rację - czas odpowie
Lepiej w butach nosić słomę
Niż jak tamci - mieć ją w głowie
2012
sobota, 27 października 2012
Antydepresant
Godzinę światła ci odebrano
I już się gubisz i już depresja
Dla mnie zgaszone całkiem jest światło
Ciemność na życia resztę nadeszła
Noc od dnia niczym się nie odróżnia
I choćbym słońca kroczył doliną
A czas w godzinie stanął południa
Żadną mnie z mroków nie wyrwą siłą
2012
I już się gubisz i już depresja
Dla mnie zgaszone całkiem jest światło
Ciemność na życia resztę nadeszła
Noc od dnia niczym się nie odróżnia
I choćbym słońca kroczył doliną
A czas w godzinie stanął południa
Żadną mnie z mroków nie wyrwą siłą
2012
piątek, 26 października 2012
Lilith
Czyś był zazdrosny o jej urodę?
O szczęście które mogła mi przynieść?
Zgniotłeś uczucie jak zwierzę młode
Jak pączek zanim w kwiat się rozwinie
Dałeś mi Ewę wraz z jej potomstwem
Która wężowym sykom uległa
Widzę wciąż tamtej usta gorące
Bez niej jest raj twój gorszy od piekła
Ona powraca do mnie nocami
Z dzikością kotów pod skrzydłem sowy
Lubieżnie kusi śmierci wdziękami
Wbija paznokcie pod skórę głowy
A ja pilnuję Ewy drobiazgu
By tamta twoją zazdrością zdjęta
Nie podusiła go w luny blasku
O świcie nigdy nic nie pamiętam
Gdzie mogę znaleźć kobietę tamtą?
Jaki amulet mi ją przywróci?
Czyją jest teraz ona kochanką
Obiektem jego diabelskiej chuci?
Wolę knąbrnego z piekieł demona
Niźli uległość nawet wężowi
I złamać opór w męskich ramionach
Niż sukę wierną z żebra wydobyć
2012
O szczęście które mogła mi przynieść?
Zgniotłeś uczucie jak zwierzę młode
Jak pączek zanim w kwiat się rozwinie
Dałeś mi Ewę wraz z jej potomstwem
Która wężowym sykom uległa
Widzę wciąż tamtej usta gorące
Bez niej jest raj twój gorszy od piekła
Ona powraca do mnie nocami
Z dzikością kotów pod skrzydłem sowy
Lubieżnie kusi śmierci wdziękami
Wbija paznokcie pod skórę głowy
A ja pilnuję Ewy drobiazgu
By tamta twoją zazdrością zdjęta
Nie podusiła go w luny blasku
O świcie nigdy nic nie pamiętam
Gdzie mogę znaleźć kobietę tamtą?
Jaki amulet mi ją przywróci?
Czyją jest teraz ona kochanką
Obiektem jego diabelskiej chuci?
Wolę knąbrnego z piekieł demona
Niźli uległość nawet wężowi
I złamać opór w męskich ramionach
Niż sukę wierną z żebra wydobyć
2012
czwartek, 25 października 2012
Janek Wiśniewski padł ♫
Chłopcy z Grabówka chłopcy z Chyloni
Spójrzcie co z wami zrobili oni -
Nad waszym grzbietem ciemięzców bat
Janek Wiśniewski padł
Wyległy gnidy na Świętojańską
Pleni się w mieście burżujów draństwo
Stoczniowych rodzin zniszczyli świat
Janek Wiśniewski padł
Marzenia ojców w dzieciach zabito
Władzy się chciało chciwym bandytom
Za demokratę przebrał się kat
Janek Wiśniewski padł
Bieda się wkrada za mury miasta
Gdy szmal do miana bożka urasta
Nikt wam nie odda straconych lat
Janek Wiśniewski padł
Zapłaczcie matki - wszystko na darmo
Dawne idee w strzępy podarto
Ze skóry brata obdziera brat
Janek Wiśniewski padł
Stoczniowcy Gdyni Gdańska Szczecina
Oto się nowa walka.zaczyna
Walczcie z tyranem tak jak wasz dziad
Janek Wiśniewski padł
Za chleb i godność i równą Polskę
Stańcie znów wielkim protestu wojskiem
Nikt wam przyszłości nie będzie kradł
Janek Wiśniewski padł
2012
parafraza: K.Dowgiałło
♫ na melodię oryginału M.Cholewy
Spójrzcie co z wami zrobili oni -
Nad waszym grzbietem ciemięzców bat
Janek Wiśniewski padł
Wyległy gnidy na Świętojańską
Pleni się w mieście burżujów draństwo
Stoczniowych rodzin zniszczyli świat
Janek Wiśniewski padł
Marzenia ojców w dzieciach zabito
Władzy się chciało chciwym bandytom
Za demokratę przebrał się kat
Janek Wiśniewski padł
Bieda się wkrada za mury miasta
Gdy szmal do miana bożka urasta
Nikt wam nie odda straconych lat
Janek Wiśniewski padł
Zapłaczcie matki - wszystko na darmo
Dawne idee w strzępy podarto
Ze skóry brata obdziera brat
Janek Wiśniewski padł
Stoczniowcy Gdyni Gdańska Szczecina
Oto się nowa walka.zaczyna
Walczcie z tyranem tak jak wasz dziad
Janek Wiśniewski padł
Za chleb i godność i równą Polskę
Stańcie znów wielkim protestu wojskiem
Nikt wam przyszłości nie będzie kradł
Janek Wiśniewski padł
2012
parafraza: K.Dowgiałło
♫ na melodię oryginału M.Cholewy
środa, 24 października 2012
Katolicka odwaga
Ty który podziwiasz odwagę biskupa
Bo wyznał że w nałóg popijania upadł
Po tym jak wóz rozbił kompletnie pijany -
Czy o tej odwadze byłbyś przekonany
Gdyby kapłan skrzywdził któreś z twoich dzieci
Po czym rzekł skruszony że musi się leczyć?
2012
Bo wyznał że w nałóg popijania upadł
Po tym jak wóz rozbił kompletnie pijany -
Czy o tej odwadze byłbyś przekonany
Gdyby kapłan skrzywdził któreś z twoich dzieci
Po czym rzekł skruszony że musi się leczyć?
2012
wtorek, 23 października 2012
Nietoperz
Nielubiany wstrętny ryjek
Niczym diabeł albo wampir
Tajemnicę jakąś kryje
I przyprawia grzbiet o ciarki
Hibernuje by przeczekać
Przez chłód ziemi omijany
Trupią szatę przyobleka
Kryjąc głowę pod skrzydłami
Górą na dół odwrócony -
Wtedy ziemia mniej jest dziwną
Nocne chronią go zasłony
Jakby ludzi chciał uniknąć
Nie ma oczu aby tego
Świata brudu nie móc dostrzec
Sygnał śle by odbić echo
Mogły stwory mu podobne
Katem jest dla pasożytów
Które życie uprzykrzają
I pijących krew moskitów
Bezlitośnie je zwalczając
Nie wyrządzi krzywdy we śnie
I we włosy się nie wkręci
Ale może ci boleśnie
Zatruć umysł mimo chęci
2012
Niczym diabeł albo wampir
Tajemnicę jakąś kryje
I przyprawia grzbiet o ciarki
Hibernuje by przeczekać
Przez chłód ziemi omijany
Trupią szatę przyobleka
Kryjąc głowę pod skrzydłami
Górą na dół odwrócony -
Wtedy ziemia mniej jest dziwną
Nocne chronią go zasłony
Jakby ludzi chciał uniknąć
Nie ma oczu aby tego
Świata brudu nie móc dostrzec
Sygnał śle by odbić echo
Mogły stwory mu podobne
Katem jest dla pasożytów
Które życie uprzykrzają
I pijących krew moskitów
Bezlitośnie je zwalczając
Nie wyrządzi krzywdy we śnie
I we włosy się nie wkręci
Ale może ci boleśnie
Zatruć umysł mimo chęci
2012
poniedziałek, 22 października 2012
Nocny gość
Tylko to okno jest jasne
Wiesz dobrze kto siedzi pod nim
I że do świtu nie zasnę
Czuję już oddech twój chłodny
Widzę cię w każdym mrugnięciu
Świecy płomyka i cieniach
Słyszę w podłogi skrzypnięciu
Jak skradasz się z oddalenia
Twarz z której krew odpłynęła
Zanika w knota dymieniu
Strupów na rękach już nie masz
Marzę o rąk tych tuleniu
Lecz chociaż obok tuż stoisz
Jesteś tak bardzo odległa
Czy wiesz jak człowiek się boi
W otwarte bramy wejść piekła?
Dlaczego nie chcesz mnie dotknąć
Powiedzieć czegoś miłego?
Pozwalasz patrzeć mi w okno
Wzroku szukając twojego
Każ mi coś zrobić lub zabroń
Lecz nie patrz wzrokiem przejrzystym
Słyszałem ciebie tak dawno
Miej litość - jakiś znak wyślij
Czytać nie trzeba ci wcale
Słów tu przeze mnie pisanych
Bo wers znasz każdy na pamięć
Jakby z twych ust dyktowany
Pozwól mi skończyć to wszystko
Nie każ mi pisać już wierszy
Nic mi tak w życiu nie wyszło
Jak ty przez bramę do śmierci
Teraz wysączasz ból ze mnie
Jak krwawy z tętnic atrament
Trzymasz po stronie mnie ciemnej
Gdzie życie rani przegrane
Nocą przerywasz samotność
Nie chcąc zapomnieć pozwolić
Odchodząc patrzysz przez okno
W ciszy jak bardzo wciąż boli
Cóż wtedy mi pozostało?
Grać i udawać i czekać
Lub sznur napięty przez ciało
Krew co z przegubów wycieka
2012
inspiracja / parafraza: Władysław Broniewski
Wiesz dobrze kto siedzi pod nim
I że do świtu nie zasnę
Czuję już oddech twój chłodny
Widzę cię w każdym mrugnięciu
Świecy płomyka i cieniach
Słyszę w podłogi skrzypnięciu
Jak skradasz się z oddalenia
Twarz z której krew odpłynęła
Zanika w knota dymieniu
Strupów na rękach już nie masz
Marzę o rąk tych tuleniu
Lecz chociaż obok tuż stoisz
Jesteś tak bardzo odległa
Czy wiesz jak człowiek się boi
W otwarte bramy wejść piekła?
Dlaczego nie chcesz mnie dotknąć
Powiedzieć czegoś miłego?
Pozwalasz patrzeć mi w okno
Wzroku szukając twojego
Każ mi coś zrobić lub zabroń
Lecz nie patrz wzrokiem przejrzystym
Słyszałem ciebie tak dawno
Miej litość - jakiś znak wyślij
Czytać nie trzeba ci wcale
Słów tu przeze mnie pisanych
Bo wers znasz każdy na pamięć
Jakby z twych ust dyktowany
Pozwól mi skończyć to wszystko
Nie każ mi pisać już wierszy
Nic mi tak w życiu nie wyszło
Jak ty przez bramę do śmierci
Teraz wysączasz ból ze mnie
Jak krwawy z tętnic atrament
Trzymasz po stronie mnie ciemnej
Gdzie życie rani przegrane
Nocą przerywasz samotność
Nie chcąc zapomnieć pozwolić
Odchodząc patrzysz przez okno
W ciszy jak bardzo wciąż boli
Cóż wtedy mi pozostało?
Grać i udawać i czekać
Lub sznur napięty przez ciało
Krew co z przegubów wycieka
2012
inspiracja / parafraza: Władysław Broniewski
niedziela, 21 października 2012
Manifest władzy
Ci co się mają za władców
Żyją z ucisku poddanych
A władza dla nich to nadzór -
Nie tak ma być między wami
Kto z was by chciał się stać większym
Niech sługą waszym się stanie
Drogą by wśród was być pierwszym -
W niewolę wam się oddanie
Pasterz prowadzi nie po to
Aby służyło mu stado
Lecz służy stadu z ochotą
Choćby i umrzeć miał za to
2012
parafraza: Mk 10,42-45
Żyją z ucisku poddanych
A władza dla nich to nadzór -
Nie tak ma być między wami
Kto z was by chciał się stać większym
Niech sługą waszym się stanie
Drogą by wśród was być pierwszym -
W niewolę wam się oddanie
Pasterz prowadzi nie po to
Aby służyło mu stado
Lecz służy stadu z ochotą
Choćby i umrzeć miał za to
2012
parafraza: Mk 10,42-45
poniedziałek, 15 października 2012
Pomidor
Gardzisz miękkim pomidorem
Brzydzisz jego się czerwienią
Że źle znosi chłodu porę
I go wkrótce w keczup zmienią
Lecz ja dumny z tej czerwieni
I że kruchy taki jestem
Mojej barwy chcę dla ziemi
Ty zgnilizną przejdziesz przedtem
2012
Brzydzisz jego się czerwienią
Że źle znosi chłodu porę
I go wkrótce w keczup zmienią
Lecz ja dumny z tej czerwieni
I że kruchy taki jestem
Mojej barwy chcę dla ziemi
Ty zgnilizną przejdziesz przedtem
2012
niedziela, 14 października 2012
Lubię kiedy
Lubię gdy mnie przyciągniesz ramieniem ku sobie
Kiedy wokół jak kołnierz zamkniesz nogi obie
I gdy rytmem się ze mną poruszasz tym samym
Aż się zmieni stop w jedno z dwóch metali zlany
Lubię kiedy westchnienia w jęk cichutki rosną
Wybrzmieć dźwiękom spełnienia nie dając zbyt głośno
Poczuć twoją wilgotność i zwilżyć cię swoją
Gdy dwa ciała przez zgodność doznania podwoją
Lubię kiedy sam nie wiem kto panuje nad kim
Brać naiwnie uniesień szał za uczuć znaki
Gdy mniej ważny świat od tych chwil się nagle stanie
Nim kolejny narkotyk zakończy działanie
2012
inspiracja/parafraza: Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Kiedy wokół jak kołnierz zamkniesz nogi obie
I gdy rytmem się ze mną poruszasz tym samym
Aż się zmieni stop w jedno z dwóch metali zlany
Lubię kiedy westchnienia w jęk cichutki rosną
Wybrzmieć dźwiękom spełnienia nie dając zbyt głośno
Poczuć twoją wilgotność i zwilżyć cię swoją
Gdy dwa ciała przez zgodność doznania podwoją
Lubię kiedy sam nie wiem kto panuje nad kim
Brać naiwnie uniesień szał za uczuć znaki
Gdy mniej ważny świat od tych chwil się nagle stanie
Nim kolejny narkotyk zakończy działanie
2012
inspiracja/parafraza: Kazimierz Przerwa-Tetmajer
sobota, 13 października 2012
Gruszki i miód
Letnie słońce na dni chłodne
Dzieciom swoim dało w bród -
Tobie - gruszki dwie dorodne
Zawiesisty dla mnie miód
Patrzę jak się mienią złotem
Kiedy kładziesz na nie dłoń
Wiesz że zjeść je mam ochotę
Ty do miodu czoło skłoń
Słodycz łączyć wnet nas będzie
Bo już całkiem nie wiem sam
Czy jej w twoich gruszkach więcej
Czy ja słodszy nektar mam
Wszakże barwa tych owoców
Stąd że promień na nie padł
Miód zawdzięcza także słońcu
Że go letni słodzi kwiat
A największa wtedy rozkosz
Kiedy miód na gruszkach lśni
A języków pary łączność
Dzieli słodycz w chłodne dni
2012
Dzieciom swoim dało w bród -
Tobie - gruszki dwie dorodne
Zawiesisty dla mnie miód
Patrzę jak się mienią złotem
Kiedy kładziesz na nie dłoń
Wiesz że zjeść je mam ochotę
Ty do miodu czoło skłoń
Słodycz łączyć wnet nas będzie
Bo już całkiem nie wiem sam
Czy jej w twoich gruszkach więcej
Czy ja słodszy nektar mam
Wszakże barwa tych owoców
Stąd że promień na nie padł
Miód zawdzięcza także słońcu
Że go letni słodzi kwiat
A największa wtedy rozkosz
Kiedy miód na gruszkach lśni
A języków pary łączność
Dzieli słodycz w chłodne dni
2012
piątek, 12 października 2012
Korona
Byłeś dumny ludu siłą
Wolność miałeś pod skrzydłami
Kiedy lot twój w słońcu ginął
Wiatrem tylko doganiany
Dzikość z bystrych biła oczu
Nad złowieszczym dzioba hakiem
Kto drapieżność szponów poczuł
Drżał ze strachu przed twym znakiem
Wzorem byłeś niedościgłym
Cnót honoru i godności
Nie sprzedałeś siebie nigdy
Okazując wstręt chciwości
Wszystkich kryłeś pod skrzydłami
Każdy z mocy mógł zaczerpnąć
Wspólny symbol pod chmurami
Wypisana w niebie jedność
Aż schwycili cię w niewolę
By dla siebie posiąść w pełni
I na głowę ci koronę
Na znak hańby wbili z cierni
2012
Wolność miałeś pod skrzydłami
Kiedy lot twój w słońcu ginął
Wiatrem tylko doganiany
Dzikość z bystrych biła oczu
Nad złowieszczym dzioba hakiem
Kto drapieżność szponów poczuł
Drżał ze strachu przed twym znakiem
Wzorem byłeś niedościgłym
Cnót honoru i godności
Nie sprzedałeś siebie nigdy
Okazując wstręt chciwości
Wszystkich kryłeś pod skrzydłami
Każdy z mocy mógł zaczerpnąć
Wspólny symbol pod chmurami
Wypisana w niebie jedność
Aż schwycili cię w niewolę
By dla siebie posiąść w pełni
I na głowę ci koronę
Na znak hańby wbili z cierni
2012
czwartek, 11 października 2012
Nagrody
Pisarz nagrodę dostał za słowa
Którymi ponoć serca ich wzruszył
On nimi łaskę możnych kupował
Los zaprzedając zwyczajnych ludzi
Politykowi dali za pokój
O który walcząc lat tyle stracił
Chociaż nienawiść zrodził w tych oku
Co wysysali krew swoich braci
Tym zaś - za pracę w służbie nauce
Bomby mnożące śmierć przez miliony
Szczury co gdyby zdołały uciec
Świat by zgubiły w kłach zadżumionych
Niech więc posiądą szczury tę ziemię
I kapitule wykopią groby
Ona jest sama jak szczurze plemię
I szczurów warte są jej nagrody
2012
Którymi ponoć serca ich wzruszył
On nimi łaskę możnych kupował
Los zaprzedając zwyczajnych ludzi
Politykowi dali za pokój
O który walcząc lat tyle stracił
Chociaż nienawiść zrodził w tych oku
Co wysysali krew swoich braci
Tym zaś - za pracę w służbie nauce
Bomby mnożące śmierć przez miliony
Szczury co gdyby zdołały uciec
Świat by zgubiły w kłach zadżumionych
Niech więc posiądą szczury tę ziemię
I kapitule wykopią groby
Ona jest sama jak szczurze plemię
I szczurów warte są jej nagrody
2012
środa, 10 października 2012
Nocny zjazd
znów się wkurwiłem
i rwie mi ramię
nerw mi rozrywa klatkę
wódka na chwilę
ciało okłamie
zbawienny jej charakter
kaleką jestem
i tak zostanie
póki mnie chuj nie weźmie
co jeszcze spieprzę
swoim wkurwianiem
co mogę spieprzyć jeszcze?
wtłaczam więc w gardło
ciecz zapomnienia
co haust to bardziej ciemno
nic to że rano
będę umierał
do twarzy mi ze śmiercią
wystukam jeszcze
hymn szalonego
muzykę wleję w uszy
wypnę się wreszcie
ze świata tego
by w twoją stronę ruszyć
ocean Kaszmir
będę kochanie
do stóp się twoich czołgał
po raz ostatni
Achilles stanie
w niebo wejdę po schodach
odkąd cię kocham
ma miłość cała
tobie dziękować będzie
chociaż się błąkam
i cię zostawiam
wrócę w śmierci momencie
2012
i rwie mi ramię
nerw mi rozrywa klatkę
wódka na chwilę
ciało okłamie
zbawienny jej charakter
kaleką jestem
i tak zostanie
póki mnie chuj nie weźmie
co jeszcze spieprzę
swoim wkurwianiem
co mogę spieprzyć jeszcze?
wtłaczam więc w gardło
ciecz zapomnienia
co haust to bardziej ciemno
nic to że rano
będę umierał
do twarzy mi ze śmiercią
wystukam jeszcze
hymn szalonego
muzykę wleję w uszy
wypnę się wreszcie
ze świata tego
by w twoją stronę ruszyć
ocean Kaszmir
będę kochanie
do stóp się twoich czołgał
po raz ostatni
Achilles stanie
w niebo wejdę po schodach
odkąd cię kocham
ma miłość cała
tobie dziękować będzie
chociaż się błąkam
i cię zostawiam
wrócę w śmierci momencie
2012
wtorek, 9 października 2012
O czasie i czytaniu
Czy czas cały czytasz
Czy chcesz czczo ciecz cyckać
Czas ci cichcem czmycha
Czeluść czyha czyśćca
Czy cytat czci tyczy
Cnót trzystu cytrzystek
Czy cycatej chcicy
Czytaj co ci czystsze
2012
Czy chcesz czczo ciecz cyckać
Czas ci cichcem czmycha
Czeluść czyha czyśćca
Czy cytat czci tyczy
Cnót trzystu cytrzystek
Czy cycatej chcicy
Czytaj co ci czystsze
2012
poniedziałek, 8 października 2012
Źle
Urodzony pod złą gwiazdą
Pod złym wpływem i adresem
Złą wybrałem drogę własną
Która złe skłonności niesie
W miejscu złym i o złym czasie
Cel był zły i złe powody
W złym tygodniu dzień zły właśnie
Zła technika złej metody
Źle dziedzicznie obciążony
Końce złe przez złe sposoby
Genetyczny kod spaczony
Zły plan w rękach złej osoby
Do teorii złej zły człowiek
Do złych nagród złe wspinania
Zła też każda jest odpowiedź
Gdy zadane źle pytania
Marsz w złym rytmie wśród złych mętów
Wylewając złą energię
Złych używek i złych gestów
Natężenie złe zbyt we mnie
Ze złej książki złej stronicy
Źle wybrane źle przełożę
Pod złej nocy złym księżycem
Gram zły ton aż zabrzmi dobrze
2012
swobodne tłumaczenie z: Depeche Mode
Pod złym wpływem i adresem
Złą wybrałem drogę własną
Która złe skłonności niesie
W miejscu złym i o złym czasie
Cel był zły i złe powody
W złym tygodniu dzień zły właśnie
Zła technika złej metody
Źle dziedzicznie obciążony
Końce złe przez złe sposoby
Genetyczny kod spaczony
Zły plan w rękach złej osoby
Do teorii złej zły człowiek
Do złych nagród złe wspinania
Zła też każda jest odpowiedź
Gdy zadane źle pytania
Marsz w złym rytmie wśród złych mętów
Wylewając złą energię
Złych używek i złych gestów
Natężenie złe zbyt we mnie
Ze złej książki złej stronicy
Źle wybrane źle przełożę
Pod złej nocy złym księżycem
Gram zły ton aż zabrzmi dobrze
2012
swobodne tłumaczenie z: Depeche Mode
niedziela, 7 października 2012
Legenda o Złotej Kaczce
Na loterii "Złota Kaczka"
Wygrał Lutek los szczęśliwy
Długo zbyt na biedę patrzał
Nadto świat niesprawiedliwy
Wrażliwości pełne serce
Każe się za słabszym ująć
Lutek sam bogactwa nie chce
Odda tym co potrzebują
I poprawiać świat rozpoczął
Kupił wózek chorym nogom
Operację ślepym oczom
Niech się inni cieszyć mogą
Niech na zupę ma ubogi
Zoperują raka dziecku
Dla milionów świat za drogi
Zdziera skórę po zbójecku
Wielu ludziom Lutek pomógł
Wsparł pieniądzem ich w potrzebie
Z danych mu przez los milionów
Grosz ostatni wziął dla siebie
Wtedy prysnął czar wygranej
Stracił Lutek co miał wcześniej
Pracę zdrowie i mieszkanie
Los wykończył go boleśnie
Odtąd ktoś kto jest bogaty
I dla siebie ma bogactwo
A ubogim da ochłapy
Wzorem jest i świata zbawcą
2012
Wygrał Lutek los szczęśliwy
Długo zbyt na biedę patrzał
Nadto świat niesprawiedliwy
Wrażliwości pełne serce
Każe się za słabszym ująć
Lutek sam bogactwa nie chce
Odda tym co potrzebują
I poprawiać świat rozpoczął
Kupił wózek chorym nogom
Operację ślepym oczom
Niech się inni cieszyć mogą
Niech na zupę ma ubogi
Zoperują raka dziecku
Dla milionów świat za drogi
Zdziera skórę po zbójecku
Wielu ludziom Lutek pomógł
Wsparł pieniądzem ich w potrzebie
Z danych mu przez los milionów
Grosz ostatni wziął dla siebie
Wtedy prysnął czar wygranej
Stracił Lutek co miał wcześniej
Pracę zdrowie i mieszkanie
Los wykończył go boleśnie
Odtąd ktoś kto jest bogaty
I dla siebie ma bogactwo
A ubogim da ochłapy
Wzorem jest i świata zbawcą
2012
sobota, 6 października 2012
Spotkanie z królem
Szum sitowia na mokradłach
Las rozrywa wiatr na drzewach
Księżyc srebrzy wodę w bagnach
Rosy chłodem lęk mnie zlewa
Dwa księżyce w ślepiach twoich
Diament w kłach i na jęzorze
Czując strach mój sam się boisz
Wiesz kto zgubę przynieść może
Nie bój się wszak tyś tu władcą
Gdzie przed światem mam ukrycie
Pozwól trochę być dzierżawcą
I zapłacić tobie życiem
2012
Las rozrywa wiatr na drzewach
Księżyc srebrzy wodę w bagnach
Rosy chłodem lęk mnie zlewa
Dwa księżyce w ślepiach twoich
Diament w kłach i na jęzorze
Czując strach mój sam się boisz
Wiesz kto zgubę przynieść może
Nie bój się wszak tyś tu władcą
Gdzie przed światem mam ukrycie
Pozwól trochę być dzierżawcą
I zapłacić tobie życiem
2012
piątek, 5 października 2012
NOTES 35 - Im dalej tym bliżej
Słońce z ziemskiego ramion kochanka
Uszło by wznosząc się coraz wyżej
Zapomnieć czułość śródnocnych zbliżeń
Zajść znów i pieścić go do poranka
Tak też mijają pory ze słońcem
Obumierając od dnia nastania
Pośród przeszłości zapominania
By być powrotu bliżej wraz z końcem
I ja od tamtych dni dalszy coraz
Tracę blaknący ślad ich w pamięci
Czując jak moja przemija pora
A będąc w drodze pomimo chęci
Choć ciągle bliżej jestem wieczora
Wiem że czas łukiem ku tobie skręci
2012
Uszło by wznosząc się coraz wyżej
Zapomnieć czułość śródnocnych zbliżeń
Zajść znów i pieścić go do poranka
Tak też mijają pory ze słońcem
Obumierając od dnia nastania
Pośród przeszłości zapominania
By być powrotu bliżej wraz z końcem
I ja od tamtych dni dalszy coraz
Tracę blaknący ślad ich w pamięci
Czując jak moja przemija pora
A będąc w drodze pomimo chęci
Choć ciągle bliżej jestem wieczora
Wiem że czas łukiem ku tobie skręci
2012
czwartek, 4 października 2012
Natura stada
Gdy się dziwisz antylopom
Że rogate i bez liku
A obronić się nie mogą
Drżąc przed garstką drapieżników
Na rozumnych spójrz tłum braci
Mocy wielkiej nieświadomy
Jak nielicznym haracz płaci
Chociaż liczy się w miliony
2012
Że rogate i bez liku
A obronić się nie mogą
Drżąc przed garstką drapieżników
Na rozumnych spójrz tłum braci
Mocy wielkiej nieświadomy
Jak nielicznym haracz płaci
Chociaż liczy się w miliony
2012
środa, 3 października 2012
Obudź się Polsko
Na głos nasz obudź się Polsko
I wyrwij z kajdan kłamliwych
Unieś się dumą piastowską
Odetchnij tlenem prawdziwym
Mocnym i głośnym rusz krokiem
Z krzyżem i orłem w koronie
Niech wróg nasz wreszcie się dowie
Kto wkrótce zada mu koniec
Niech prawda w końcu zwycięży
Jedna i nasza bezsprzeczna
Pod wodzą ojców i księży
Wyrusza armia waleczna
Milczeć nam nikt nie nakaże
Dla tych co błądzą jest cisza
Każdy kto myśli inaczej
Wrogiem nam będzie od dzisiaj
Koniec z hańbiącym wyzyskiem
Precz z propagandą czerwoną
Zrobimy wreszcie tu czystkę
Pięścią i wodą święconą
Dla nas majątki i władza
Media i głos w każdym domu
Zdrajca się z nami nie zgadza
Służący wiemy już komu
Wzniesiemy wszędzie pomniki
Poległej w lesie elicie
Śledztwa podamy wyniki
Na dowód zdrady o świcie
Zwróć Polsko ojcom majątek
Jak córka wiernie oddana
Niech szerzą święty obrządek
Trzymając nas na kolanach
Musimy ulżyć biedakom
By pieniądz z płytkich kieszeni
Nie tamtym służył cwaniakom
Lecz w tłuste świnie nas zmienił
Zły kapitalizm gdy nie nasz
Święty i zacny gdy z nami
Po cichu rośnie w marzeniach
Dla świń równiejszych socjalizm
2012
I wyrwij z kajdan kłamliwych
Unieś się dumą piastowską
Odetchnij tlenem prawdziwym
Mocnym i głośnym rusz krokiem
Z krzyżem i orłem w koronie
Niech wróg nasz wreszcie się dowie
Kto wkrótce zada mu koniec
Niech prawda w końcu zwycięży
Jedna i nasza bezsprzeczna
Pod wodzą ojców i księży
Wyrusza armia waleczna
Milczeć nam nikt nie nakaże
Dla tych co błądzą jest cisza
Każdy kto myśli inaczej
Wrogiem nam będzie od dzisiaj
Koniec z hańbiącym wyzyskiem
Precz z propagandą czerwoną
Zrobimy wreszcie tu czystkę
Pięścią i wodą święconą
Dla nas majątki i władza
Media i głos w każdym domu
Zdrajca się z nami nie zgadza
Służący wiemy już komu
Wzniesiemy wszędzie pomniki
Poległej w lesie elicie
Śledztwa podamy wyniki
Na dowód zdrady o świcie
Zwróć Polsko ojcom majątek
Jak córka wiernie oddana
Niech szerzą święty obrządek
Trzymając nas na kolanach
Musimy ulżyć biedakom
By pieniądz z płytkich kieszeni
Nie tamtym służył cwaniakom
Lecz w tłuste świnie nas zmienił
Zły kapitalizm gdy nie nasz
Święty i zacny gdy z nami
Po cichu rośnie w marzeniach
Dla świń równiejszych socjalizm
2012
wtorek, 2 października 2012
Mucha
Sprawa to jest oczywista
Że płeć słaba chce być ładną
Ze wszystkiego więc korzysta
By się piękną stać i zgrabną
Stara się wypięknieć mucha
Talią równać pragnie z osą
I cudownych środków szuka
Które piękno jej przyniosą
Trochę wytnie sobie z brzucha
Wymasować każe udka
Czułki proste chce mieć mucha
Coś wstrzykuje do podbródka
Fałdy skórne ponaciąga
Wstawi tu i tam implanty
Nic że już jak z dziwoląga
Stroją sobie z muchy żarty
Jeszcze włoski pousuwa
Lampą skrzydła ponaświetla
Dietę która czyni cuda
Zastosuje w imię piękna
Jakieś kremy w siebie wetrze
Coś poleje w czymś namoczy
By coś mniejsze a coś większe
Było ciesząc przez to oczy
Tutaj zwęzi tam poszerzy
Uszczknie gdzieś by dodać obok
Uszkodzoną błonkę kiedyś
Obstaluje niby nową
I z urodą choć wciąż krucho
To nie mieści jej się w głowie
Że przestała już być muchą
Tracąc pyłek czas i zdrowie
A załatwić może sprawę
I posłużyć ku ozdobie
Zamiast wstrzyknięć cięć poprawek
Na poziomie olej w głowie
2012
zapożyczenie z: Jan Brzechwa
Że płeć słaba chce być ładną
Ze wszystkiego więc korzysta
By się piękną stać i zgrabną
Stara się wypięknieć mucha
Talią równać pragnie z osą
I cudownych środków szuka
Które piękno jej przyniosą
Trochę wytnie sobie z brzucha
Wymasować każe udka
Czułki proste chce mieć mucha
Coś wstrzykuje do podbródka
Fałdy skórne ponaciąga
Wstawi tu i tam implanty
Nic że już jak z dziwoląga
Stroją sobie z muchy żarty
Jeszcze włoski pousuwa
Lampą skrzydła ponaświetla
Dietę która czyni cuda
Zastosuje w imię piękna
Jakieś kremy w siebie wetrze
Coś poleje w czymś namoczy
By coś mniejsze a coś większe
Było ciesząc przez to oczy
Tutaj zwęzi tam poszerzy
Uszczknie gdzieś by dodać obok
Uszkodzoną błonkę kiedyś
Obstaluje niby nową
I z urodą choć wciąż krucho
To nie mieści jej się w głowie
Że przestała już być muchą
Tracąc pyłek czas i zdrowie
A załatwić może sprawę
I posłużyć ku ozdobie
Zamiast wstrzyknięć cięć poprawek
Na poziomie olej w głowie
2012
zapożyczenie z: Jan Brzechwa
niedziela, 30 września 2012
Człowiek 21. wieku
Nędzny grosz w kieszeni
I walizka w dłoni
Na tyle cię ceni
Świat za którym gonisz
Leć miastem na przełaj
Nad ziemią się unoś
Możesz wszystko niemal
Teraz jesteś górą
Chociaż na przyszłości
Poruszasz się kołach
To jednak wciąż błądzisz
Poprzez smutku pola
Bohater w dniu jednym
A w innym pajacyk
Nie ma nic pomiędzy
Oto twoje czasy
Miałeś żyć człowieku
W szczęściu i radości
Skąd więc w twoim wieku
Tyle samotności?
Ze snu przebudzenie
Z bezpowrotną stratą
Powróć z doświadczeniem
Uwielbią cię za to
Na nic plany wszystkie
Miało być inaczej
Grosz weź i walizkę
To nie twój czas raczej
Chociaż na przyszłości
Poruszasz się kołach
To jednak wciąż błądzisz
Poprzez smutku pola
2012
swobodne tłumaczenie z: Electric Light Orchestra
I walizka w dłoni
Na tyle cię ceni
Świat za którym gonisz
Leć miastem na przełaj
Nad ziemią się unoś
Możesz wszystko niemal
Teraz jesteś górą
Chociaż na przyszłości
Poruszasz się kołach
To jednak wciąż błądzisz
Poprzez smutku pola
Bohater w dniu jednym
A w innym pajacyk
Nie ma nic pomiędzy
Oto twoje czasy
Miałeś żyć człowieku
W szczęściu i radości
Skąd więc w twoim wieku
Tyle samotności?
Ze snu przebudzenie
Z bezpowrotną stratą
Powróć z doświadczeniem
Uwielbią cię za to
Na nic plany wszystkie
Miało być inaczej
Grosz weź i walizkę
To nie twój czas raczej
Chociaż na przyszłości
Poruszasz się kołach
To jednak wciąż błądzisz
Poprzez smutku pola
2012
swobodne tłumaczenie z: Electric Light Orchestra
czwartek, 27 września 2012
Ratujcie mojego męża
Mąż ostatnio wycofany
Nieobecny jakiś obcy
Martwią bardzo mnie te zmiany
Zmienił życia tryb na nocny
Pije wino przy księżycu
Aż do świtu świece pali
Jakby w jakimś innym życiu
Jakby znudził już się nami
Sam do siebie mówi ciągle
I nic mu się nie podoba
Cały świat stał mu się wrogiem
Jakąś zadrę w sobie chowa
Na krawędzi coraz bardziej
Za czymś obcym jakby gonił
Boję się że zło go znajdzie
Że mu każe użyć broni
Może wróg go wykorzysta
Kiedy wciąż z nim będzie gorzej
I się zrodzi terrorysta
Jeśli nikt mu nie pomoże
Chcę by taki był jak inni
Widział życie pozytywnie
Jak porządne żył lemingi
I złudzenia miał naiwne
Więc niech sprawdzą go agenci
Wywiad żądło z niego wyjmie
Za nim nas w kłopoty wpędzi
I do zdziry pójdzie innej
2012
Nieobecny jakiś obcy
Martwią bardzo mnie te zmiany
Zmienił życia tryb na nocny
Pije wino przy księżycu
Aż do świtu świece pali
Jakby w jakimś innym życiu
Jakby znudził już się nami
Sam do siebie mówi ciągle
I nic mu się nie podoba
Cały świat stał mu się wrogiem
Jakąś zadrę w sobie chowa
Na krawędzi coraz bardziej
Za czymś obcym jakby gonił
Boję się że zło go znajdzie
Że mu każe użyć broni
Może wróg go wykorzysta
Kiedy wciąż z nim będzie gorzej
I się zrodzi terrorysta
Jeśli nikt mu nie pomoże
Chcę by taki był jak inni
Widział życie pozytywnie
Jak porządne żył lemingi
I złudzenia miał naiwne
Więc niech sprawdzą go agenci
Wywiad żądło z niego wyjmie
Za nim nas w kłopoty wpędzi
I do zdziry pójdzie innej
2012
środa, 26 września 2012
Zdrada po śmierci
Ktoś mnie zdradził bladym świtem
I znów pośród nocnych knowań
Kiedy w skrzynki spiesznie zbite
Święte szczątki załadował
Płaszcz zaciągnął tajemnicy
Szydził patrząc na cierpienia
Z bólu więdli żałobnicy
A on trumny pozamieniał
Zamknął drogę mi do nieba
Łamiąc boskie ustalenie
Że nad bliskim stanąć trzeba
By zapewnić mu zbawienie
Każąc leżeć w obcej ziemi
W miejsce innej baby wpędził
Z tamtą rolą mnie zamienił
By mnie zdradził mąż po śmierci
2012
I znów pośród nocnych knowań
Kiedy w skrzynki spiesznie zbite
Święte szczątki załadował
Płaszcz zaciągnął tajemnicy
Szydził patrząc na cierpienia
Z bólu więdli żałobnicy
A on trumny pozamieniał
Zamknął drogę mi do nieba
Łamiąc boskie ustalenie
Że nad bliskim stanąć trzeba
By zapewnić mu zbawienie
Każąc leżeć w obcej ziemi
W miejsce innej baby wpędził
Z tamtą rolą mnie zamienił
By mnie zdradził mąż po śmierci
2012
niedziela, 23 września 2012
Moje co w ustach moich
Jeśli uważasz że w ustach
Moich wytarte są słowa
Których treść śmieszna i pusta
Bo podlec nimi szermował
Że wartość spadła ich mocno
Jak czasów słusznie minionych
I zamiast drogą iść prostą
Błądzę po polach zamglonych -
Odpowiem tobie - te słowa
Moje bo z serca mi płyną
Treścią jak krwią je na nowo
Tętnice uczuć zasilą
Nie puste to i nie śmieszne
Co krzywdą ludzką pisane
Minione wróci raz jeszcze
Jak koszmar dawny nad ranem
Że co w urodzaj jest tanie
Krocie kosztuje gdy bieda
Dobre bezdroży poznanie
Kiedy iść prosto się nie da
I spytam czy to że szuje
Mówią "kochamy" i "nigdy"
Użyć tych słów zakazuje
By język zmienić na inny
2012
Moich wytarte są słowa
Których treść śmieszna i pusta
Bo podlec nimi szermował
Że wartość spadła ich mocno
Jak czasów słusznie minionych
I zamiast drogą iść prostą
Błądzę po polach zamglonych -
Odpowiem tobie - te słowa
Moje bo z serca mi płyną
Treścią jak krwią je na nowo
Tętnice uczuć zasilą
Nie puste to i nie śmieszne
Co krzywdą ludzką pisane
Minione wróci raz jeszcze
Jak koszmar dawny nad ranem
Że co w urodzaj jest tanie
Krocie kosztuje gdy bieda
Dobre bezdroży poznanie
Kiedy iść prosto się nie da
I spytam czy to że szuje
Mówią "kochamy" i "nigdy"
Użyć tych słów zakazuje
By język zmienić na inny
2012
piątek, 21 września 2012
Mierniczowie
Dopóki losów naszych zależność
Od tych co wolność mierzą krzyżami
Krzyże nie tylko znaczą nam przeszłość
Lecz i krzyżowa przyszłość przed nami
2012
Od tych co wolność mierzą krzyżami
Krzyże nie tylko znaczą nam przeszłość
Lecz i krzyżowa przyszłość przed nami
2012
czwartek, 20 września 2012
Czarcie dary - cz. 3.
Świt noc przeganiał znad kołdry mglistej
Drżące powietrze kruk przeciął lotem
Muśnięty skrzydłem zdradził go listek
Łucznik namierzył śmiertelnym grotem
Lecz kruk powiada że jego władza
Sięga nad wszelkie możliwe światy
A on się między nimi przekrada
Przez niedostępne nikomu kraty
Wzrokiem ni słuchem nikt nie dosięgnął
I wyrzec tego nie może mowa
Co okrywane mocą tajemną
Przed śmiertelników wiedzą się chowa
Tego co pośród duchów przebywa
Niespotykanie wielka jest władza
I tylko taka głowa szczęśliwa
Którą on darem władzy nagradza
Nim się oddalił zostawił berło
Kruk przed łucznikiem na znak władania
By dalszą drogę uznał daremną
Bo władza wszystko inne przesłania
Tak do starości żył łucznik lekko
Pełen bogactwa władzy i sławy
Aż dawną lubą - młodą i piękną -
Podczas ostatniej ujrzał wyprawy
Panna mu mówi - nie trzeba czarów
By była nasza niezmienną postać
Każdy mógł zniszczyć cię z tamtych darów
Gdy ja wolałam człowiekiem zostać
2012
Drżące powietrze kruk przeciął lotem
Muśnięty skrzydłem zdradził go listek
Łucznik namierzył śmiertelnym grotem
Lecz kruk powiada że jego władza
Sięga nad wszelkie możliwe światy
A on się między nimi przekrada
Przez niedostępne nikomu kraty
Wzrokiem ni słuchem nikt nie dosięgnął
I wyrzec tego nie może mowa
Co okrywane mocą tajemną
Przed śmiertelników wiedzą się chowa
Tego co pośród duchów przebywa
Niespotykanie wielka jest władza
I tylko taka głowa szczęśliwa
Którą on darem władzy nagradza
Nim się oddalił zostawił berło
Kruk przed łucznikiem na znak władania
By dalszą drogę uznał daremną
Bo władza wszystko inne przesłania
Tak do starości żył łucznik lekko
Pełen bogactwa władzy i sławy
Aż dawną lubą - młodą i piękną -
Podczas ostatniej ujrzał wyprawy
Panna mu mówi - nie trzeba czarów
By była nasza niezmienną postać
Każdy mógł zniszczyć cię z tamtych darów
Gdy ja wolałam człowiekiem zostać
2012
środa, 19 września 2012
Czarcie dary - cz. 2.
Zaszedł raz łucznik w gęsty las nocą
Gdy blask księżyca chmur nie przenikał
Choć ciemność zdjęła oczy niemocą
Usłyszeć zdołał w górze puszczyka
Już miał wypuścić strzałę do celu
Gdy ptak ukryty przed strzelca okiem
Rzekł że jest królem rzeczy tych wielu
Które się chować zwykły przed wzrokiem
I że od puszczy nie jego miano
Ale że pusząc się w nocy woła
Bo w wielu miejscach o nim słyszano
Chociaż go spotkać mało kto zdołał
Pojmij że ważne - puszczyk powiada -
Kiedy się mówi dużo o tobie
Skarb mój bezcenny takim jest - sława
A najszczęśliwszym jest sławny człowiek
I gdy odleciał księżyc twarz blaskiem
Takim łucznika obdarzył jasnym
Że odtąd wszędzie miał być już zawsze
Z promiennej twarzy chłopak ten sławny
Tak zdobył łucznik to co widzialne
I o czym w ludzkiej mowie jest głośno
Choć nie zapomniał lubej bynajmniej
To już nie tęsknił za nią zbyt mocno
2012
Gdy blask księżyca chmur nie przenikał
Choć ciemność zdjęła oczy niemocą
Usłyszeć zdołał w górze puszczyka
Już miał wypuścić strzałę do celu
Gdy ptak ukryty przed strzelca okiem
Rzekł że jest królem rzeczy tych wielu
Które się chować zwykły przed wzrokiem
I że od puszczy nie jego miano
Ale że pusząc się w nocy woła
Bo w wielu miejscach o nim słyszano
Chociaż go spotkać mało kto zdołał
Pojmij że ważne - puszczyk powiada -
Kiedy się mówi dużo o tobie
Skarb mój bezcenny takim jest - sława
A najszczęśliwszym jest sławny człowiek
I gdy odleciał księżyc twarz blaskiem
Takim łucznika obdarzył jasnym
Że odtąd wszędzie miał być już zawsze
Z promiennej twarzy chłopak ten sławny
Tak zdobył łucznik to co widzialne
I o czym w ludzkiej mowie jest głośno
Choć nie zapomniał lubej bynajmniej
To już nie tęsknił za nią zbyt mocno
2012
wtorek, 18 września 2012
Czarcie dary - cz. 1.
Żył dzielny łucznik za dawnych czasów
Wiejska dziewczyna była mu lubą
Gdy zaginęła wśród gęstych lasów
Wyruszył chłopak za drogą zgubą
Długo wędrował jadając mało
Aż dnia pewnego w południa słońcu
Napiął cięciwę zabójczą strzałą
Dostrzegłszy orła na sosny końcu
Wtem ptak powiedział mu że jest władcą
Wszystkiego co jest zobaczyć w stanie
I że mu odda wielkie bogactwo
Za które wszystko w świecie dostanie
Zaniechał orła za worek złota
Który zostawił ptak przed odlotem
I zdała mu się mniejszą tęsknota
Gdy czego pragnął zdobywał złotem
Tylko raz kiedy zmierzch nocy szukał
I mgły na siwo ziemię barwiły
Ujrzał przez moment nad sobą kruka
I lęk ogarnął wnet go niemiły
2012
Wiejska dziewczyna była mu lubą
Gdy zaginęła wśród gęstych lasów
Wyruszył chłopak za drogą zgubą
Długo wędrował jadając mało
Aż dnia pewnego w południa słońcu
Napiął cięciwę zabójczą strzałą
Dostrzegłszy orła na sosny końcu
Wtem ptak powiedział mu że jest władcą
Wszystkiego co jest zobaczyć w stanie
I że mu odda wielkie bogactwo
Za które wszystko w świecie dostanie
Zaniechał orła za worek złota
Który zostawił ptak przed odlotem
I zdała mu się mniejszą tęsknota
Gdy czego pragnął zdobywał złotem
Tylko raz kiedy zmierzch nocy szukał
I mgły na siwo ziemię barwiły
Ujrzał przez moment nad sobą kruka
I lęk ogarnął wnet go niemiły
2012
poniedziałek, 17 września 2012
Noce żywych trupów
Cmentarne zagłębie
Noc w chorych umysłach
Światło skrył zupełnie
Czart i w czerń ich wysłał
Nad odkrytym grobem
Zgniłych szczątków darcie
Ludzie jeszcze trochę
Lecz hieny już bardziej
W trumnach żywi wiecznie
Trupy nad grobami
Aby przetrwać jeszcze
Żywieni szczątkami
2012
Noc w chorych umysłach
Światło skrył zupełnie
Czart i w czerń ich wysłał
Nad odkrytym grobem
Zgniłych szczątków darcie
Ludzie jeszcze trochę
Lecz hieny już bardziej
W trumnach żywi wiecznie
Trupy nad grobami
Aby przetrwać jeszcze
Żywieni szczątkami
2012
niedziela, 16 września 2012
Sen
Zamykam oczy i wszystko znika
Nie widzę smutku w zniszczonych oczach
Wiatr nie rwie ścierwa w martwych fabrykach
Szczęścia nie szuka nikt w brudnych koszach
W kanałach tylko ukryte rury
Przy drodze jeden podróżny czeka
Tylko gryzonie żyją jak szczury
Ludzie prowadzą życie człowieka
Nie widzę różnic i upodlenia
Krzywdy pogardy ni szklanych domów
Nikt innym mieszkań w nory nie zmienia
By lepiej było wiadomo komu
Nie widzę by kto nie mógł tu znaleźć
Tego co mają kraje dalekie
Godność na rynku się nie sprzedaje
Człowiek jest tylko i aż człowiekiem
Zatykam uszy - nie słyszę kłamstwa
Od propagandy uwalniam głowę
Jad nienawiści chciwość i draństwa
Depczą w kałuży buty gumowe
Nikt nie ma więcej niż mu potrzeba
I nie zarabia drugiego kosztem
Wszystkim wystarcza na kromkę chleba
Co niewidoczne sercu najdroższe
Widzę że ludzie znowu są razem
Słyszę że mówią jednym językiem
I cieszę oko takim obrazem
A ucho chłonie taką muzykę
Lecz kiedy tylko oczy otwieram
I kiedy uszy odtykam ledwie
Znów mi się bagno do wnętrza wdziera
I wszystko wokół w bagnie tym grzęźnie
Wtedy umiera sen razem z ciszą
A chciałbym przespać lat jeszcze tysiąc
Uszy otwarte lecz nic nie słyszą
Oczy choć patrzą to nic nie widzą
2012
Nie widzę smutku w zniszczonych oczach
Wiatr nie rwie ścierwa w martwych fabrykach
Szczęścia nie szuka nikt w brudnych koszach
W kanałach tylko ukryte rury
Przy drodze jeden podróżny czeka
Tylko gryzonie żyją jak szczury
Ludzie prowadzą życie człowieka
Nie widzę różnic i upodlenia
Krzywdy pogardy ni szklanych domów
Nikt innym mieszkań w nory nie zmienia
By lepiej było wiadomo komu
Nie widzę by kto nie mógł tu znaleźć
Tego co mają kraje dalekie
Godność na rynku się nie sprzedaje
Człowiek jest tylko i aż człowiekiem
Zatykam uszy - nie słyszę kłamstwa
Od propagandy uwalniam głowę
Jad nienawiści chciwość i draństwa
Depczą w kałuży buty gumowe
Nikt nie ma więcej niż mu potrzeba
I nie zarabia drugiego kosztem
Wszystkim wystarcza na kromkę chleba
Co niewidoczne sercu najdroższe
Widzę że ludzie znowu są razem
Słyszę że mówią jednym językiem
I cieszę oko takim obrazem
A ucho chłonie taką muzykę
Lecz kiedy tylko oczy otwieram
I kiedy uszy odtykam ledwie
Znów mi się bagno do wnętrza wdziera
I wszystko wokół w bagnie tym grzęźnie
Wtedy umiera sen razem z ciszą
A chciałbym przespać lat jeszcze tysiąc
Uszy otwarte lecz nic nie słyszą
Oczy choć patrzą to nic nie widzą
2012
sobota, 15 września 2012
Wrześniowe rocznice
Naszej szkoły lat czterdzieści
Bal spotkania wspominanie
A mi pamięć ciągle pieści
Inny wrzesień i spotkanie
To ćwierć wieku właśnie mija
Odkąd ciebie tu ujrzałem
Krótka jak twe życie chwila
Warto było być tu dla niej
Kim bym był bez tej jesieni?
Ile znaczyłbym bez ciebie?
Wszystko wtedy mi odmienił
Z lat czterdziestu wrzesień jeden
Pięć lat marzeń aż do września
Gdy zabrała szczęście jesień
Wrześniów przeszło choć dwadzieścia
Wciąż mnie boli tamten wrzesień
2012
Bal spotkania wspominanie
A mi pamięć ciągle pieści
Inny wrzesień i spotkanie
To ćwierć wieku właśnie mija
Odkąd ciebie tu ujrzałem
Krótka jak twe życie chwila
Warto było być tu dla niej
Kim bym był bez tej jesieni?
Ile znaczyłbym bez ciebie?
Wszystko wtedy mi odmienił
Z lat czterdziestu wrzesień jeden
Pięć lat marzeń aż do września
Gdy zabrała szczęście jesień
Wrześniów przeszło choć dwadzieścia
Wciąż mnie boli tamten wrzesień
2012
piątek, 14 września 2012
Miasto z marzeń
Poznaj historię mojego miasta
Gdzie słońce z morza idzie na zachód
Ono nie z pracy ludzi wyrasta
Lecz z płytkich marzeń garstki cwaniaków
Kto port chciał wznosić nie znalazł pracy
Mógł tylko morzem na zachód ruszyć
Szansę tu mieli sprytni cwaniacy
Bo czas był dobry dla parweniuszy
Tupet znajomość pieniądze taty
I szczęścia uśmiech zawsze pomoże
Dobry ożenek czyni bogatym
Gdy teść ma ziemię nad samym morzem
Niech głupi szczęścia szuka bez celu
Niech worki nosi za grosik marny
Sprytny przepija do inżynierów
I kapelana ogrywa w karty
Tu jest marzeniem dom i samochód
Działka w śródmieściu na górze z krzyżem
Przez lata ciągły ku szczytom pochód
Prowadzi ślepców niżej i niżej
Kiedyś był przemysł stocznia i praca
Dzisiaj została tylko legenda
Dobrze do przeszłych lat jest powracać
Trzeba je tylko dobrze pamiętać
2012
Gdzie słońce z morza idzie na zachód
Ono nie z pracy ludzi wyrasta
Lecz z płytkich marzeń garstki cwaniaków
Kto port chciał wznosić nie znalazł pracy
Mógł tylko morzem na zachód ruszyć
Szansę tu mieli sprytni cwaniacy
Bo czas był dobry dla parweniuszy
Tupet znajomość pieniądze taty
I szczęścia uśmiech zawsze pomoże
Dobry ożenek czyni bogatym
Gdy teść ma ziemię nad samym morzem
Niech głupi szczęścia szuka bez celu
Niech worki nosi za grosik marny
Sprytny przepija do inżynierów
I kapelana ogrywa w karty
Tu jest marzeniem dom i samochód
Działka w śródmieściu na górze z krzyżem
Przez lata ciągły ku szczytom pochód
Prowadzi ślepców niżej i niżej
Kiedyś był przemysł stocznia i praca
Dzisiaj została tylko legenda
Dobrze do przeszłych lat jest powracać
Trzeba je tylko dobrze pamiętać
2012
środa, 12 września 2012
Wyobraź sobie
Wyobraź sobie królestwo boże
Na całej ziemi wśród wszystkich ludzi
Czy wyobrazić sobie to możesz
Że jednej wiary świt cię obudzi?
Wyobraź sobie niewiernych w piekle
I raj dla wszystkich w boga wierzących
'Marzyciel' o mnie pomyślisz pewnie
Jednak podobnie myślą tysiące
Wyobraź sobie że da się wszelkie
Herezje w gardła bluźniercom wepchnąć
I że nie będzie trzeba już wielkiej
Wojny prowadzić o sprawę świętą
Wyobraź sobie że uczuć świętych
Nikt już obrazić się nie odważy
Bo świat się cały ludźmi wypełni
O fanatycznie zaciętej twarzy
2012
Zapożyczenie z / parafraza: John Lennon
Na całej ziemi wśród wszystkich ludzi
Czy wyobrazić sobie to możesz
Że jednej wiary świt cię obudzi?
Wyobraź sobie niewiernych w piekle
I raj dla wszystkich w boga wierzących
'Marzyciel' o mnie pomyślisz pewnie
Jednak podobnie myślą tysiące
Wyobraź sobie że da się wszelkie
Herezje w gardła bluźniercom wepchnąć
I że nie będzie trzeba już wielkiej
Wojny prowadzić o sprawę świętą
Wyobraź sobie że uczuć świętych
Nikt już obrazić się nie odważy
Bo świat się cały ludźmi wypełni
O fanatycznie zaciętej twarzy
2012
Zapożyczenie z / parafraza: John Lennon
wtorek, 11 września 2012
Naród wybrany
Na co narodem zostać wybranym?
By za Mojżeszem musieć podążać?
W pustyni błądzić za nim latami
Gdy prostą drogą szybciej dojść można?
Czy być nie lepiej Mojżeszem sobie?
Zamiast go słuchać gdy ciężko sercu
By kiedy lepiej zrobi się trochę
W złotym radości znajdować cielcu
Czy kto wybrany sam wybrać może
Czy wziąć tablice z przykazaniami?
A może sam je napisał Mojżesz
A nie boskimi są nakazami?
Niech nikt mi morza wód nie rozsuwa
I na pustkowiu manną nie karmi
Może samemu przejść mi się uda
Lub zginę ale wolny przynajmniej
Skoro wybranym jestem przez boga
Sam pokierować mogę swym losem
Niech błędna będzie lecz własna droga
Niech źle coś powiem lecz swoim głosem
2012
By za Mojżeszem musieć podążać?
W pustyni błądzić za nim latami
Gdy prostą drogą szybciej dojść można?
Czy być nie lepiej Mojżeszem sobie?
Zamiast go słuchać gdy ciężko sercu
By kiedy lepiej zrobi się trochę
W złotym radości znajdować cielcu
Czy kto wybrany sam wybrać może
Czy wziąć tablice z przykazaniami?
A może sam je napisał Mojżesz
A nie boskimi są nakazami?
Niech nikt mi morza wód nie rozsuwa
I na pustkowiu manną nie karmi
Może samemu przejść mi się uda
Lub zginę ale wolny przynajmniej
Skoro wybranym jestem przez boga
Sam pokierować mogę swym losem
Niech błędna będzie lecz własna droga
Niech źle coś powiem lecz swoim głosem
2012
niedziela, 9 września 2012
Paradoks sumienia
Im zasobniejsze sklepy są w towar
Tym jest sumienia większy deficyt
A im ktoś bogactw więcej skosztował
Że stać go na nie tym trudniej liczyć
2012
Tym jest sumienia większy deficyt
A im ktoś bogactw więcej skosztował
Że stać go na nie tym trudniej liczyć
2012
sobota, 8 września 2012
Stadion Narodowy im. Natalii S.
W rocznicę samospalenia
Gdzie zaduszono protestu płomień
Jego w umysłach bezmyślnej masy
Tam imienniczki biust silikonem
Na sztorc postawił tłuszczy kutasy
2012
Gdzie zaduszono protestu płomień
Jego w umysłach bezmyślnej masy
Tam imienniczki biust silikonem
Na sztorc postawił tłuszczy kutasy
2012
wtorek, 4 września 2012
Jantarowozłoci
Czemu - gdy na słabych krzywdę
Co się dzieje w prawa świetle
Uszy wasze głuche zwykle
Oczy dziwnie są oślepłe -
Żądzą zysków owładniętych
Los uwagę waszą skupił? -
Nie trafiło wszak na biednych
Lecz na chciwych i na głupich
2012
Co się dzieje w prawa świetle
Uszy wasze głuche zwykle
Oczy dziwnie są oślepłe -
Żądzą zysków owładniętych
Los uwagę waszą skupił? -
Nie trafiło wszak na biednych
Lecz na chciwych i na głupich
2012
poniedziałek, 3 września 2012
Szaleni militaryści
Mało im z flinty do zwierząt mierzyć
I politycznych planów kampanii
Zbroić się trzeba - pułków, żołnierzy
Krwi przelewanej w obronie granic
Armię wzmacniają w wojskowe święto
W rocznicę wojny z milionów śmiercią
Gdy po wakacjach uczyć zaczęto
Planów ich przyszłych armatnie mięso
Nic im kryzysy, deficyt, bieda
Zawsze pieniądze znajdą na armię
Kiedy żyć ludziom pomóc się nie da
Władza pomoże umrzeć przynajmniej
Chłopcy w wojenkę chętnie się bawią
Choć ich do służby pęd całkiem marny
Na rzeź prowadzą baranów stado
Pod sztandarami ze skór im zdartych
2012
I politycznych planów kampanii
Zbroić się trzeba - pułków, żołnierzy
Krwi przelewanej w obronie granic
Armię wzmacniają w wojskowe święto
W rocznicę wojny z milionów śmiercią
Gdy po wakacjach uczyć zaczęto
Planów ich przyszłych armatnie mięso
Nic im kryzysy, deficyt, bieda
Zawsze pieniądze znajdą na armię
Kiedy żyć ludziom pomóc się nie da
Władza pomoże umrzeć przynajmniej
Chłopcy w wojenkę chętnie się bawią
Choć ich do służby pęd całkiem marny
Na rzeź prowadzą baranów stado
Pod sztandarami ze skór im zdartych
2012
piątek, 31 sierpnia 2012
NOTES 34 - Krąg
Wciąż tu z innymi na ludzkich brzegach
Gdzie sad i drogi i wspólne łoże
Patrzę i myślę jak tam być może
Skąd krzyk żurawi tylko dobiega
Tam powiew wolny gra w dzikich trzcinach
Ptaki przed wzrokiem skryte niegodnym
Przestwór rozdziela dwa brzegi wodny
Księżyc przewoźnik srebrem je spina
Nie wiem czy zdołam przepłynąć wody
Lęki zostawić na ludzi stronie
Wsłuchany tylko w żurawi gody
Czy płonnych marzeń znów nie dogonię
I nie dostrzegłszy ratunku kłody
W mrocznej głębinie odnajdę koniec

2012
Gdzie sad i drogi i wspólne łoże
Patrzę i myślę jak tam być może
Skąd krzyk żurawi tylko dobiega
Tam powiew wolny gra w dzikich trzcinach
Ptaki przed wzrokiem skryte niegodnym
Przestwór rozdziela dwa brzegi wodny
Księżyc przewoźnik srebrem je spina
Nie wiem czy zdołam przepłynąć wody
Lęki zostawić na ludzi stronie
Wsłuchany tylko w żurawi gody
Czy płonnych marzeń znów nie dogonię
I nie dostrzegłszy ratunku kłody
W mrocznej głębinie odnajdę koniec
2012
poniedziałek, 20 sierpnia 2012
Przepis na obłudników
Najpierw zgrywać oburzonych
Że gdzieś łamią wolność słowa
I więzionych dziewcząt bronić
By do innych doszlusować
Potem przyjąć z honorami
Popa co je ma za diabły
W dniu gdy sąd pod kapturami
Za pokutę da im łagry
2012
Że gdzieś łamią wolność słowa
I więzionych dziewcząt bronić
By do innych doszlusować
Potem przyjąć z honorami
Popa co je ma za diabły
W dniu gdy sąd pod kapturami
Za pokutę da im łagry
2012
czwartek, 16 sierpnia 2012
Do I***
Trwajmy w swojej tajemnicy
Niech nikt obcy jej nie pozna
Nie pozwolą zawistnicy
Szczęśliwymi innym zostać
Dam ci czego zawsze chciałaś
Choćbym stracić miał część siebie
Ty pozwolisz przeżyć w zamian
Krótkie chwile w szczęścia niebie
Pragnę spijać z gładkiej szyi
Poziomkowy grzechu nektar
Zamknąć życie w czas motyli
I konając w tobie szeptać
Ja sekretu tak dochowam
Że nie dowiesz ty się nawet
Prawdy ile jest w tych słowach
Ile marzeń w nich na jawie
2012
Niech nikt obcy jej nie pozna
Nie pozwolą zawistnicy
Szczęśliwymi innym zostać
Dam ci czego zawsze chciałaś
Choćbym stracić miał część siebie
Ty pozwolisz przeżyć w zamian
Krótkie chwile w szczęścia niebie
Pragnę spijać z gładkiej szyi
Poziomkowy grzechu nektar
Zamknąć życie w czas motyli
I konając w tobie szeptać
Ja sekretu tak dochowam
Że nie dowiesz ty się nawet
Prawdy ile jest w tych słowach
Ile marzeń w nich na jawie
2012
piątek, 10 sierpnia 2012
Dziewczyna z bagien - cz. 2.
I wtem ją spostrzegłeś
W srebrzystej sukience
Jak światło odległe
Gdy zwątpić ma serce
Jak córkę księżyca
Co złu moc wytrąca
Jasnością oblicza
Zesłaną przez ojca
Nadzieja wróciła
Na miejsce zwątpienia
Grzęznących nóg siła
I sprawność ramienia
Wyrwany z trzęsawisk
Ruszyłeś jej śladem
By życie ocalić
Nie wracać do bagien
Lecz panna ta z ojcem
Mieszkała na bagnach
Tu ciemne ją moce
Więziły od dawna
I tak noce dzielić
Pragnęła z kimś smutne
Że wszyscy ginęli
Z rąk panny okrutnej
2012
W srebrzystej sukience
Jak światło odległe
Gdy zwątpić ma serce
Jak córkę księżyca
Co złu moc wytrąca
Jasnością oblicza
Zesłaną przez ojca
Nadzieja wróciła
Na miejsce zwątpienia
Grzęznących nóg siła
I sprawność ramienia
Wyrwany z trzęsawisk
Ruszyłeś jej śladem
By życie ocalić
Nie wracać do bagien
Lecz panna ta z ojcem
Mieszkała na bagnach
Tu ciemne ją moce
Więziły od dawna
I tak noce dzielić
Pragnęła z kimś smutne
Że wszyscy ginęli
Z rąk panny okrutnej
2012
czwartek, 9 sierpnia 2012
Dziewczyna z bagien - cz. 1.
Zbłądziłeś na bagnach
I mroki nastały
Strach skacze do gardła
Jak wilk wygłodniały
Bo chmur atramenty
Blask skradły księżyca
I nie wiesz którędy
Powrócić do życia
Odpychasz złowieszcze
Szuwarów uściski
I czujesz że grzęźniesz
W czeluściach błotnistych
Lęk czai się w myślach
I zmysły zatruwa
Byś widział i słyszał
Co niesie ułuda
Gdy wszystko co przeszło
Przez mózg wartko płynie
Gdy każdy krok w ciemność
Śmierć może ci przynieść
Bezradnie pomocy
Od kogoś wyglądasz
Lecz nikt pośród nocy
Tu nie chce zaglądać
2012
I mroki nastały
Strach skacze do gardła
Jak wilk wygłodniały
Bo chmur atramenty
Blask skradły księżyca
I nie wiesz którędy
Powrócić do życia
Odpychasz złowieszcze
Szuwarów uściski
I czujesz że grzęźniesz
W czeluściach błotnistych
Lęk czai się w myślach
I zmysły zatruwa
Byś widział i słyszał
Co niesie ułuda
Gdy wszystko co przeszło
Przez mózg wartko płynie
Śmierć może ci przynieść
Bezradnie pomocy
Od kogoś wyglądasz
Lecz nikt pośród nocy
Tu nie chce zaglądać
2012
niedziela, 5 sierpnia 2012
Polish Riot
Boże przegoń pieczeniarzy
Upasionych lekkim chlebem
Skoro nikt się nie odważył
Wsparcie niech się znajdzie w niebie
Przegoń podłych plutokratów
Których smycz burżujów trzyma
Okaż siłę swoją światu
Tłuste karki ponaginaj
I kapłanów ich obłudy
Wygoń biczem ze świątyni
Własnych owiec nędzą grubych
Jak skarbonki w kształcie świni
Głos prostaczków racz usłyszeć
Niech twa wszechmoc się pokaże
Zanim krzyk nasz przerwie ciszę
I się wedrze na ołtarze
I koterii zanim zmowa
Za obrazę nas pochwyci
By sądami zakneblować
Mówiąc żeśmy są bandyci
Patrzeć będziesz jak nam klika
Która sama ma cię za nic
Usta kratą pozamyka
Czy pokażesz żeś jest z nami?
2012
Upasionych lekkim chlebem
Skoro nikt się nie odważył
Wsparcie niech się znajdzie w niebie
Przegoń podłych plutokratów
Których smycz burżujów trzyma
Okaż siłę swoją światu
Tłuste karki ponaginaj
I kapłanów ich obłudy
Wygoń biczem ze świątyni
Własnych owiec nędzą grubych
Jak skarbonki w kształcie świni
Głos prostaczków racz usłyszeć
Niech twa wszechmoc się pokaże
Zanim krzyk nasz przerwie ciszę
I się wedrze na ołtarze
I koterii zanim zmowa
Za obrazę nas pochwyci
By sądami zakneblować
Mówiąc żeśmy są bandyci
Patrzeć będziesz jak nam klika
Która sama ma cię za nic
Usta kratą pozamyka
Czy pokażesz żeś jest z nami?
2012
środa, 1 sierpnia 2012
Pieśń dla zwycięzcy
Naprzód! Do boju!
Czas się wypełnił
Po latach w znoju
Szczytów dosięgnij
Krok trzymaj pewny
W sercu nadzieję
Bariery przerwij
Strach nie istnieje!
Pewność napręża
W mięśniach stal chłodną
Ten już zwycięża
Kto walkę podjął
Szybciej! Jak światło
Świt niosąc ziemi
Wzięte niełatwo
Bardziej się ceni
Unieś się! Wyżej!
Ponad przegranych
Hart solą liże
Walecznych rany
Mocniej! Niech rywal
Smak klęski pozna
I że wygrywać
Z tobą nie można
Walcz! I nie przegraj
Walki o honor
Co w żyłach wezbrał
Barwą czerwoną
Kto nie da woli
Nadwątlić w sercu
Ten się wyzwoli
Z niemocy więzów
I choćby uległ
Siłom potężnym
Życia jest królem -
Siebie zwyciężył
2012
Czas się wypełnił
Po latach w znoju
Szczytów dosięgnij
Krok trzymaj pewny
W sercu nadzieję
Bariery przerwij
Strach nie istnieje!
Pewność napręża
W mięśniach stal chłodną
Ten już zwycięża
Kto walkę podjął
Szybciej! Jak światło
Świt niosąc ziemi
Wzięte niełatwo
Bardziej się ceni
Unieś się! Wyżej!
Ponad przegranych
Hart solą liże
Walecznych rany
Mocniej! Niech rywal
Smak klęski pozna
I że wygrywać
Z tobą nie można
Walcz! I nie przegraj
Walki o honor
Co w żyłach wezbrał
Barwą czerwoną
Kto nie da woli
Nadwątlić w sercu
Ten się wyzwoli
Z niemocy więzów
I choćby uległ
Siłom potężnym
Życia jest królem -
Siebie zwyciężył
2012
niedziela, 29 lipca 2012
Scenka olimpijska
Wyżej! Szybciej! Mocniej!
Usłyszał turysta
Tak rzekła miernocie
Profesjonalistka
2012
Usłyszał turysta
Tak rzekła miernocie
Profesjonalistka
2012
sobota, 28 lipca 2012
Sen nocy letniej
Gdy dzień mnie zbudził świat był cudowny
Sen nocy letniej mnie zauroczył
Śniłem że ona w deszcz patrzy w nocy
Krople odarły ze snu jej oczy
Opowiedziała mi o tym pięknie
Które w ukryciu schowane głowy
I powiedziała że to co szpetne
Wolimy w zamian na wierzch wydobyć
O tym czy kiedy błąd popełniamy
Uczymy czegoś się z naszych cierpień
Mówiła patrząc na deszcz czas cały
Tak mój wyglądał sen nocy letniej
Z kolejnym drinkiem już o północy
Ku memu uchu zgięła się nisko
Przesiedzieliśmy jeszcze pół nocy
Zaczęła mówić po co to wszystko
Kiedy w fotelu się obudziłem
W zupełnie innym była już miejscu
Samego tutaj mnie zostawiła
Bym siedział patrząc na krople deszczu
Nie wiele z tego teraz pamiętam
Tylko jej słowa jak echo w głowie
Snem odurzyła mnie noc ta letnia
Nim się zbudziłem z niego ponownie
Może nie spotkam jej nigdy więcej
Może odeszła stąd już na zawsze
Może tak zawsze siedzieć tu będę
I na pogodę wciąż tylko patrzeć
Pewne jest tylko że mi pomogła
Ułożyć sobie jakoś to wszystko
Że między bramą zła oraz dobra
Odnaleźć można treść jeszcze inną
Więc jeśli nie śpisz wciąż o północy
Do ucha schylę tobie się nisko
Gdy przesiedzimy razem z pół nocy
Zacznę ci mówić po co to wszystko
Ze snu się budzę i dzień jest piękny
A świat cudowny mi się wydaje
Czuję że jeszcze snu nocy letniej
Nie zeszło ze mnie oczarowanie
2012
Swobodne tłumaczenie / parafraza: The Stranglers
Sen nocy letniej mnie zauroczył
Śniłem że ona w deszcz patrzy w nocy
Krople odarły ze snu jej oczy
Opowiedziała mi o tym pięknie
Które w ukryciu schowane głowy
I powiedziała że to co szpetne
Wolimy w zamian na wierzch wydobyć
O tym czy kiedy błąd popełniamy
Uczymy czegoś się z naszych cierpień
Mówiła patrząc na deszcz czas cały
Tak mój wyglądał sen nocy letniej
Z kolejnym drinkiem już o północy
Ku memu uchu zgięła się nisko
Przesiedzieliśmy jeszcze pół nocy
Zaczęła mówić po co to wszystko
Kiedy w fotelu się obudziłem
W zupełnie innym była już miejscu
Samego tutaj mnie zostawiła
Bym siedział patrząc na krople deszczu
Nie wiele z tego teraz pamiętam
Tylko jej słowa jak echo w głowie
Snem odurzyła mnie noc ta letnia
Nim się zbudziłem z niego ponownie
Może nie spotkam jej nigdy więcej
Może odeszła stąd już na zawsze
Może tak zawsze siedzieć tu będę
I na pogodę wciąż tylko patrzeć
Pewne jest tylko że mi pomogła
Ułożyć sobie jakoś to wszystko
Że między bramą zła oraz dobra
Odnaleźć można treść jeszcze inną
Więc jeśli nie śpisz wciąż o północy
Do ucha schylę tobie się nisko
Gdy przesiedzimy razem z pół nocy
Zacznę ci mówić po co to wszystko
Ze snu się budzę i dzień jest piękny
A świat cudowny mi się wydaje
Czuję że jeszcze snu nocy letniej
Nie zeszło ze mnie oczarowanie
2012
Swobodne tłumaczenie / parafraza: The Stranglers
wtorek, 24 lipca 2012
Anarchia
Wreszcie rajem nasza ziemia
Demokracja cuda czyni
Władza w świnie już nie zmienia
Jedna biednych z bogatymi
Czas zakończyć wszelkie spory
Państwo naszym przyjacielem
Nie powstania lecz wybory
Wspólne szczęście wszystkich celem
Już nie walka ruch oporu
Opozycji dysydentów -
Zgraja karłów i warchołów
W wolnym kraju chce fermentu
Nie ma dziś co kontestować
Punk to teraz tylko folklor
Goguś w szkiełku skonstatował
Mamy przecież w końcu wolność
Wczoraj ta dziś inna kasta
Wciąż systemy tworzą nowe
Każdy jeden trzeba zwalczać
Żeby skończyć z babilonem
2012
Demokracja cuda czyni
Władza w świnie już nie zmienia
Jedna biednych z bogatymi
Czas zakończyć wszelkie spory
Państwo naszym przyjacielem
Nie powstania lecz wybory
Wspólne szczęście wszystkich celem
Już nie walka ruch oporu
Opozycji dysydentów -
Zgraja karłów i warchołów
W wolnym kraju chce fermentu
Nie ma dziś co kontestować
Punk to teraz tylko folklor
Goguś w szkiełku skonstatował
Mamy przecież w końcu wolność
Wczoraj ta dziś inna kasta
Wciąż systemy tworzą nowe
Każdy jeden trzeba zwalczać
Żeby skończyć z babilonem
2012
poniedziałek, 23 lipca 2012
Bilet na księżyc
Pamiętasz lata osiemdziesiąte
Gdy każda sprawa była tak prosta?
Chciałbym móc wrócić do nich ponownie
By wszystko mogło takie pozostać
Bilet na księżyc mam i już wkrótce
Miejsce w wybranym dniu to opuszczę
Bilet na księżyc mam lecz bym wolał
Oczy twe widzieć w świtu kolorach
Bilet na księżyc mam i nad ziemię
Wkrótce uniosę się już wysoko
Łez które w krople deszczu zamienię
Nie poznasz kiedy zroszą twe okno
Wzbiję się poprzez niebo wzburzone
Do lśniącej jasno gdzieś ziemi nowej
Lecąc szaleńczo w tajemnic stronę
Wysoko w smutku się zastanowię
Czy przeszłe drogi mojego losu
Mogą zawrócić i mi pozwolić
Zobaczyć ciebie na dróg tych końcu
Jak oczekując ciągle tam stoisz
Bilet na księżyc - dziś stąd wylecę
Minuty płyną - co robić teraz?
Już zapłacone - cóż mam powiedzieć?
W jedną się stronę tylko wybieram
2012
swobodne tłumaczenie z: Electric Light Orchestra
Gdy każda sprawa była tak prosta?
Chciałbym móc wrócić do nich ponownie
By wszystko mogło takie pozostać
Bilet na księżyc mam i już wkrótce
Miejsce w wybranym dniu to opuszczę
Bilet na księżyc mam lecz bym wolał
Oczy twe widzieć w świtu kolorach
Bilet na księżyc mam i nad ziemię
Wkrótce uniosę się już wysoko
Łez które w krople deszczu zamienię
Nie poznasz kiedy zroszą twe okno
Wzbiję się poprzez niebo wzburzone
Do lśniącej jasno gdzieś ziemi nowej
Lecąc szaleńczo w tajemnic stronę
Wysoko w smutku się zastanowię
Czy przeszłe drogi mojego losu
Mogą zawrócić i mi pozwolić
Zobaczyć ciebie na dróg tych końcu
Jak oczekując ciągle tam stoisz
Bilet na księżyc - dziś stąd wylecę
Minuty płyną - co robić teraz?
Już zapłacone - cóż mam powiedzieć?
W jedną się stronę tylko wybieram
2012
swobodne tłumaczenie z: Electric Light Orchestra
niedziela, 22 lipca 2012
Ćma
Pęka kokon - larwa młoda
Wkrótce zmieni się w motyla
Miłość tęczy barw jej doda
Gdy przemiany przyjdzie chwila
Lub okaże ćmą się zwykłą
Miłość złudnym zaś ogarkiem
Który sparzy ogniem skrzydło
By nadzieję zabrać całkiem
2012
Wkrótce zmieni się w motyla
Miłość tęczy barw jej doda
Gdy przemiany przyjdzie chwila
Lub okaże ćmą się zwykłą
Miłość złudnym zaś ogarkiem
Który sparzy ogniem skrzydło
By nadzieję zabrać całkiem
2012
sobota, 21 lipca 2012
Jak powininno wyglądać życie
Wiele przebyłem by się tu znaleźć
Gdzie zostawiłem przed laty ciebie
Miejsce tak obce chociaż tak znane
Co mam powiedzieć i robić - nie wiem
Zda się że obcym jedynym jestem
Kiedy na obce twarze spoglądam
I zastanawiam się tylko jeszcze
Czy tak powinno życie wyglądać
Choć to dzień jeden odkąd stąd wzięto
I tu zwrócono mnie w zadziwieniu
Ziemia jest może tą samą jedną
Lecz co mi znane leży pod ziemią
I kiedy widzę co uczynili
Z miejsca co kiedyś domem nam było
Wstyd mi i wiedzieć chcę w jednej chwili
Czy tak wyglądać życie powinno
Jak mówią - próżno szaty rozdzierać
Za późno dla nas jest już, kolego
Tyle przebyłeś - wiesz wszystko teraz
Popatrz na cuda świata naszego
Kiedy w ruinach miasta się włóczę
Gdzie ludzie mówić boją się głośno
Patrząc na przepych i kwiaty sztuczne
Chciałbym do dawnych lat móc się cofnąć
Widzieć twarz twoją pragnę bo znaczy
Więcej to dla mnie niż tutaj bycie
I zastanawiam się tylko nad tym
Czy tak powinno wyglądać życie
2012
swobodne tłumaczenie z: Electric Light Orchestra
Gdzie zostawiłem przed laty ciebie
Miejsce tak obce chociaż tak znane
Co mam powiedzieć i robić - nie wiem
Zda się że obcym jedynym jestem
Kiedy na obce twarze spoglądam
I zastanawiam się tylko jeszcze
Czy tak powinno życie wyglądać
Choć to dzień jeden odkąd stąd wzięto
I tu zwrócono mnie w zadziwieniu
Ziemia jest może tą samą jedną
Lecz co mi znane leży pod ziemią
I kiedy widzę co uczynili
Z miejsca co kiedyś domem nam było
Wstyd mi i wiedzieć chcę w jednej chwili
Czy tak wyglądać życie powinno
Jak mówią - próżno szaty rozdzierać
Za późno dla nas jest już, kolego
Tyle przebyłeś - wiesz wszystko teraz
Popatrz na cuda świata naszego
Kiedy w ruinach miasta się włóczę
Gdzie ludzie mówić boją się głośno
Patrząc na przepych i kwiaty sztuczne
Chciałbym do dawnych lat móc się cofnąć
Widzieć twarz twoją pragnę bo znaczy
Więcej to dla mnie niż tutaj bycie
I zastanawiam się tylko nad tym
Czy tak powinno wyglądać życie
2012
swobodne tłumaczenie z: Electric Light Orchestra
czwartek, 19 lipca 2012
Inteligenci
"(...) Tak zwany szpagatowy inteligent (...) uważa, że wszystko
co jest na świecie to do niego należy, że on tylko jest najważniejszy
na świecie. A najgorsze to te dezertery od pługa, co to teraz robią
w mieście za inteligencję. (...) Tylko życie zatruwają porządnym
ludziom. (...) A już najgorsze to te niedorżnięte arystokratki
za dychę, pochodzące z głębokiej prowincji. Niech się cieszą,
że władza ludowa ich nauczyła czytać i pisać. (...)
Żebym wiedział, że z takimi gnojami będę tu mieszkał ... "
Jerzy Grzymkowski
co jest na świecie to do niego należy, że on tylko jest najważniejszy
na świecie. A najgorsze to te dezertery od pługa, co to teraz robią
w mieście za inteligencję. (...) Tylko życie zatruwają porządnym
ludziom. (...) A już najgorsze to te niedorżnięte arystokratki
za dychę, pochodzące z głębokiej prowincji. Niech się cieszą,
że władza ludowa ich nauczyła czytać i pisać. (...)
Żebym wiedział, że z takimi gnojami będę tu mieszkał ... "
Jerzy Grzymkowski
wtorek, 17 lipca 2012
Postęp trwa
Złe to co kiedyś co było
Na ziemi każdy dzień lepszy
Tych co poddaną ją czynią
I w twarz dniom śmieją się przeszłym
W kabzy napycha szmal grube
Prześmiewca nowoszlachetny
Herbu Ogórek czy Wróbel
A głupi może być biedny
Chłopie z ryżowej prowincji
Wasalu z kraju nad Wisłą -
Soki pijawki z was wszystkich
Z równości mitem wraz wyssą
Chciwców zastępy wciąż głodnych
Kolejne skubią miliony
Dziecko sprzedaje jagody
By książki kupić do szkoły
Nażreć by mogli się forsą
Lecz nie chcą trawić jej kiszki
Przecież gdy mówi się wolność
To chciwość ma się na myśli
2012
Na ziemi każdy dzień lepszy
Tych co poddaną ją czynią
I w twarz dniom śmieją się przeszłym
W kabzy napycha szmal grube
Prześmiewca nowoszlachetny
Herbu Ogórek czy Wróbel
A głupi może być biedny
Chłopie z ryżowej prowincji
Wasalu z kraju nad Wisłą -
Soki pijawki z was wszystkich
Z równości mitem wraz wyssą
Chciwców zastępy wciąż głodnych
Kolejne skubią miliony
Dziecko sprzedaje jagody
By książki kupić do szkoły
Nażreć by mogli się forsą
Lecz nie chcą trawić jej kiszki
Przecież gdy mówi się wolność
To chciwość ma się na myśli
2012
poniedziałek, 16 lipca 2012
Na odsłonięcie pomnika spiskowców
Gdy robotnicy zwalczą komunizm
Krew kapitalizm z nich powysysa -
Pan w garniturze po cichu mówi
Tak by pan w bieli tylko go słyszał
Zgoda o ile kościoła władza
Cała z majątkiem wraz się zachowa -
Tamten po cichu mu odpowiada -
Prorocze były spiskowców słowa
2012
Krew kapitalizm z nich powysysa -
Pan w garniturze po cichu mówi
Tak by pan w bieli tylko go słyszał
Zgoda o ile kościoła władza
Cała z majątkiem wraz się zachowa -
Tamten po cichu mu odpowiada -
Prorocze były spiskowców słowa
2012
niedziela, 15 lipca 2012
Na misia
Miś się spalił - już szukają
Sprawców jego podpalenia
Miś się wstydząc ogniem zajął
Nic nie mając do robienia
Dziś potrzebom odpowiada
Krzyczy w oczy niedowiarkom
Możliwości autostrada
Na sił naszych skalę stadion
Lecz gdy wolność wszystkim morze
Możliwości rozpościera
Zwykły człowiek wciąż mniej może
Wskaźnik skali blisko zera
2012
Sprawców jego podpalenia
Miś się wstydząc ogniem zajął
Nic nie mając do robienia
Dziś potrzebom odpowiada
Krzyczy w oczy niedowiarkom
Możliwości autostrada
Na sił naszych skalę stadion
Lecz gdy wolność wszystkim morze
Możliwości rozpościera
Zwykły człowiek wciąż mniej może
Wskaźnik skali blisko zera
2012
czwartek, 5 lipca 2012
Boska cząstka
Boską cząstką to nazwano
Co nadaje ciałom masę
Jednak nosić takie miano
Winno to co ciała nasze
Mas pozbawia i od ziemi
Nas odrywa ku przestworzom
Cóż - nie znajdą tej uczeni
Cząstki i nie nazwą bożą
Masą ktoś mnie tu przygwoździł
I przy ziemskim życiu trzyma
Lecz więzieniem są mi kości
A ja spoza nich oczyma
Duszy patrząc w otwór wąski
W którym widzę co mi bliskie
Czekam boga który cząstki
Moje w boskie zmieni wszystkie
2012
Co nadaje ciałom masę
Jednak nosić takie miano
Winno to co ciała nasze
Mas pozbawia i od ziemi
Nas odrywa ku przestworzom
Cóż - nie znajdą tej uczeni
Cząstki i nie nazwą bożą
Masą ktoś mnie tu przygwoździł
I przy ziemskim życiu trzyma
Lecz więzieniem są mi kości
A ja spoza nich oczyma
Duszy patrząc w otwór wąski
W którym widzę co mi bliskie
Czekam boga który cząstki
Moje w boskie zmieni wszystkie
2012
środa, 4 lipca 2012
Spoza
Los unosi ich bezwolnie
Konsumują świat bezzębnie
Czy bunt - myślę - musi dojrzeć
Czy obumarł w nich zupełnie
Gdy się młodość nie sprzeciwia
Starość unieść rękę musi
Kiedy milczy tkanka żywa
Bunt materię może ruszy
Skoro masy jak kukiełki
Niech jednostka zerwie sznurek
Gdy nie ryczą głosem wielkim
Niech poeta krzyczeć umie
2012
Konsumują świat bezzębnie
Czy bunt - myślę - musi dojrzeć
Czy obumarł w nich zupełnie
Gdy się młodość nie sprzeciwia
Starość unieść rękę musi
Kiedy milczy tkanka żywa
Bunt materię może ruszy
Skoro masy jak kukiełki
Niech jednostka zerwie sznurek
Gdy nie ryczą głosem wielkim
Niech poeta krzyczeć umie
2012
wtorek, 3 lipca 2012
Serce
- Ja tam skłamałam, na ławce, że mam kogoś. Miałam.
Krótko mówiąc - nie ma go już. Po prostu nie żyje.
A ja jestem mu wierna. Bo jeżeli coś w ogóle ma sens...
Wiesz... Rozumiesz mnie?
- Tak, tak. Myślę, że rozumiem.
- No właśnie. To już tak daleko ode mnie. Tyle lat...
Powinnam się zmienić, co?
- Ciężko ci samej.
- Tak.
- Chciałem cię pocieszyć, bo... Bo mnie też. Strasznie.
Zbigniew Kamiński, Radosław Piwowarski
Krótko mówiąc - nie ma go już. Po prostu nie żyje.
A ja jestem mu wierna. Bo jeżeli coś w ogóle ma sens...
Wiesz... Rozumiesz mnie?
- Tak, tak. Myślę, że rozumiem.
- No właśnie. To już tak daleko ode mnie. Tyle lat...
Powinnam się zmienić, co?
- Ciężko ci samej.
- Tak.
- Chciałem cię pocieszyć, bo... Bo mnie też. Strasznie.
Zbigniew Kamiński, Radosław Piwowarski
poniedziałek, 2 lipca 2012
Piekło gdzie serce twoje
Gdybym zimny był jak kamień
Żyłbym lekko tak jak inni
Niepotrzebnych pełen zalet
Niby anioł z sercem zimnym
Czego nie miałbym naprawdę
Sobie wmówiłbym i innym
Do słabości czuł pogardę
I przeliczał okiem zimnym
Jednak ogień bije we mnie
I rozpala wieczne piekło
Może w chłodzie jest przyjemniej
Lecz ja wolę kiedy ciepło
Żar mnie trawi niestygnący
I tak dobrze jest mi właśnie
Słodko uczuć ból gorących
Cierpieć - niech więc nie zagaśnie
To co jednym zda się głupie
Ktoś jak rzecz najświętszą chowa
Im - zapomnieć, im - to lubię
On pamięta i on kocha
Jeśli wulkan serca lawę
Tłoczy w tętnic twych przekroje
Nie na rajską licz wyprawę -
W piekle uczuć miejsce twoje
1812
Żyłbym lekko tak jak inni
Niepotrzebnych pełen zalet
Niby anioł z sercem zimnym
Czego nie miałbym naprawdę
Sobie wmówiłbym i innym
Do słabości czuł pogardę
I przeliczał okiem zimnym
Jednak ogień bije we mnie
I rozpala wieczne piekło
Może w chłodzie jest przyjemniej
Lecz ja wolę kiedy ciepło
Żar mnie trawi niestygnący
I tak dobrze jest mi właśnie
Słodko uczuć ból gorących
Cierpieć - niech więc nie zagaśnie
To co jednym zda się głupie
Ktoś jak rzecz najświętszą chowa
Im - zapomnieć, im - to lubię
On pamięta i on kocha
Jeśli wulkan serca lawę
Tłoczy w tętnic twych przekroje
Nie na rajską licz wyprawę -
W piekle uczuć miejsce twoje
1812
niedziela, 1 lipca 2012
Nocne łowy
Ledwie ścięło dzień z nóg zmierzchem
Wyruszyli nocni łowcy
Nie wiedziałaś wtedy jeszcze
Że myśliwym jest nocnym
Rozpocząłem ze słowikiem
Nastrojowo delikatnie
Umrzeć chciałaś w drgawkach z krzykiem
Lecz to byłoby zbyt łatwe
Ponowiłem śmierci taniec
Przywracając cię do życia
Z żab jedynie w stawach graniem
Kiedy puszczyk tylko widział
Dłużej teraz podchodziłem
Bez emocji a wytrwale
Intensywnych doznań chwile
W spokój wodza zamieniałem
Zwierz i łowca osłabieni
Zmitrężyli kilka godzin
Świt już ziemię opromienił
Gdy ostatni bój nadchodził
Lot skowronka w górze zamarł
Błysnął sztylet w blasku słońca
Nie broniła się ofiara
Gdy ją dobił nocny łowca
2012
Wyruszyli nocni łowcy
Nie wiedziałaś wtedy jeszcze
Że myśliwym jest nocnym
Rozpocząłem ze słowikiem
Nastrojowo delikatnie
Umrzeć chciałaś w drgawkach z krzykiem
Lecz to byłoby zbyt łatwe
Ponowiłem śmierci taniec
Przywracając cię do życia
Z żab jedynie w stawach graniem
Kiedy puszczyk tylko widział
Dłużej teraz podchodziłem
Bez emocji a wytrwale
Intensywnych doznań chwile
W spokój wodza zamieniałem
Zwierz i łowca osłabieni
Zmitrężyli kilka godzin
Świt już ziemię opromienił
Gdy ostatni bój nadchodził
Lot skowronka w górze zamarł
Błysnął sztylet w blasku słońca
Nie broniła się ofiara
Gdy ją dobił nocny łowca
2012
sobota, 30 czerwca 2012
W rozszerzeniu
W ołowianych lochach strachu
Z wolna gwoździe wbija w czaszkę
Szepcze klątwy końca czasu
Noc zasnuwa śmierci płaszczem
W przyczajeniu wiatrem dyszy
Z każdej strony łypie okiem
Nie stanowię już o niczym
I sam z siebie nic nie mogę
Czas się zebrać i wyruszyć
Głos ucichnie ból ustanie
Wiem że lepiej tam być musi
Czas i miejsce już wybrane
Śpią spokojnie nieświadomi
Przez zaoczny sąd skazani
Przed złem muszę ich ochronić
Nie poradzą sobie sami
Cicho - we śnie nie zaboli
Kiedy będę was przemycał
Świadomości śladem swoim
Na bezpieczną stronę życia
2012
Z wolna gwoździe wbija w czaszkę
Szepcze klątwy końca czasu
Noc zasnuwa śmierci płaszczem
W przyczajeniu wiatrem dyszy
Z każdej strony łypie okiem
Nie stanowię już o niczym
I sam z siebie nic nie mogę
Czas się zebrać i wyruszyć
Głos ucichnie ból ustanie
Wiem że lepiej tam być musi
Czas i miejsce już wybrane
Śpią spokojnie nieświadomi
Przez zaoczny sąd skazani
Przed złem muszę ich ochronić
Nie poradzą sobie sami
Cicho - we śnie nie zaboli
Kiedy będę was przemycał
Świadomości śladem swoim
Na bezpieczną stronę życia
2012
piątek, 29 czerwca 2012
Szpony precz od ogrodów
Już się zleciały sępy nad ciałem
Choć jeszcze życia krążą w nim soki
Plany podziału snują wspaniałe
Tłustej przyszłości karmią widokiem
Judzą drapieżców bezbronnym łupem
Aby śmiertelne zadali rany
Wspólnie się nażrą zdobycznym trupem
W gardłach pomieścić mogąc świat cały
Bestie chciwością karmione dziką
Dla których wszystko może być żerem
Obyście dławiąc się słabych krzywdą
Zdechli w boleściach z waszym portfelem
Z betonem w mózgach jak zalewacie
Ziemię betonem niech w beton wsadzą
Nędzną padlinę bo zwłoki wasze
Byłyby w matce ziemi obrazą
2012
Choć jeszcze życia krążą w nim soki
Plany podziału snują wspaniałe
Tłustej przyszłości karmią widokiem
Judzą drapieżców bezbronnym łupem
Aby śmiertelne zadali rany
Wspólnie się nażrą zdobycznym trupem
W gardłach pomieścić mogąc świat cały
Bestie chciwością karmione dziką
Dla których wszystko może być żerem
Obyście dławiąc się słabych krzywdą
Zdechli w boleściach z waszym portfelem
Z betonem w mózgach jak zalewacie
Ziemię betonem niech w beton wsadzą
Nędzną padlinę bo zwłoki wasze
Byłyby w matce ziemi obrazą
2012
czwartek, 28 czerwca 2012
Niczego mi nie żal ♫
Nie, nie żal mi
Nie, obcy mi wszelki żal
Dobrych lat ani złych
Nie żal dni
Które los przeżyć dał
Nie, nie żal mi
Nie, obcy mi wszelki żal
Rzeki łez smutku dni
Marzeń mgły
W niepamięci już mam
Zapomnienie jak stos
Wrzucam w ogień więc drwa
Przyjemności i trosk
Wcale nie jest mi żal
I wymiatam jak kurz
Dawną miłość za drzwi
Niegojący się ból
Znowu czysto ma być
Nie, nie żal mi
Nie, obcy mi wszelki żal
Dobrych lat ani złych
Nie żal dni
Które los przeżyć dał
Nie, nie żal mi
Nie, obcy mi wszelki żal
Ale gdy ciebie brak
Świat by żyć
Na nim nie jest już wart
2012
swobodna interpretacja / parafraza: Edith Piaf
♫ na melodię: Non je ne regrette rien
Nie, obcy mi wszelki żal
Dobrych lat ani złych
Nie żal dni
Które los przeżyć dał
Nie, nie żal mi
Nie, obcy mi wszelki żal
Rzeki łez smutku dni
Marzeń mgły
W niepamięci już mam
Zapomnienie jak stos
Wrzucam w ogień więc drwa
Przyjemności i trosk
Wcale nie jest mi żal
I wymiatam jak kurz
Dawną miłość za drzwi
Niegojący się ból
Znowu czysto ma być
Nie, nie żal mi
Nie, obcy mi wszelki żal
Dobrych lat ani złych
Nie żal dni
Które los przeżyć dał
Nie, nie żal mi
Nie, obcy mi wszelki żal
Ale gdy ciebie brak
Świat by żyć
Na nim nie jest już wart
2012
swobodna interpretacja / parafraza: Edith Piaf
♫ na melodię: Non je ne regrette rien
środa, 27 czerwca 2012
Legenda o gdyńskim potopie
Przed wielu laty na szczycie świętym
Gdzie rzeka w źródle skrywa zaczęcie
Rybacy czcili w drewnie wycięty
Posąg chroniący ich przed nieszczęściem
Lecz przybył zastęp zbrojnych najeźdźców
I zniszczył morskich plemion relikwię
Po czym postawił krzyż w świętym miejscu
Nowemu bogu niosąc modlitwę
Gdy wróg ściął głowy kapłanom starym
I wiernych dawnym kultom przegonił
Fale wzniesione jakby przez czary
Wieś pogrążyły w Bałtyku toni
Zginęli mieczem szerzący wiarę
Wierni ich bogu wyznawcy nowi
Wygnańcy tylko przeżyli karę
W lasach niechętni krzyża kultowi
Na wyższych wzgórzach od brzegu z dala
Okrzyki nieśli braciom w topieli
Lecz krzyż jedynie uniosła fala
Gdy oni ludzi ratować chcieli
Na nic się zdało 'k nam, k nam' wołanie
Znaczące 'do nas' ginące w falach
Od czego Donas wzgórza nazwanie
Na którym garstka pogan przetrwała
Nie ma posągu na Świętej Górze
Bo chciwość bożkiem jest teraz ludzi
I pozostanie z nimi na dłużej
Dopóki dobra kult nie powróci
2012
Gdzie rzeka w źródle skrywa zaczęcie
Rybacy czcili w drewnie wycięty
Posąg chroniący ich przed nieszczęściem
Lecz przybył zastęp zbrojnych najeźdźców
I zniszczył morskich plemion relikwię
Po czym postawił krzyż w świętym miejscu
Nowemu bogu niosąc modlitwę
Gdy wróg ściął głowy kapłanom starym
I wiernych dawnym kultom przegonił
Fale wzniesione jakby przez czary
Wieś pogrążyły w Bałtyku toni
Zginęli mieczem szerzący wiarę
Wierni ich bogu wyznawcy nowi
Wygnańcy tylko przeżyli karę
W lasach niechętni krzyża kultowi
Na wyższych wzgórzach od brzegu z dala
Okrzyki nieśli braciom w topieli
Lecz krzyż jedynie uniosła fala
Gdy oni ludzi ratować chcieli
Na nic się zdało 'k nam, k nam' wołanie
Znaczące 'do nas' ginące w falach
Od czego Donas wzgórza nazwanie
Na którym garstka pogan przetrwała
Nie ma posągu na Świętej Górze
Bo chciwość bożkiem jest teraz ludzi
I pozostanie z nimi na dłużej
Dopóki dobra kult nie powróci
2012
wtorek, 26 czerwca 2012
Do samobójcy
Mówią że byłeś ich przyjacielem
Że żal i strata - tęsknią za tobą
Jednak zbyt trudne jest zrozumienie
Z twoim wyborem się nie pogodzą
Bo cię nie znali nie czuli z tobą
Nie żyli w świecie w którym ty żyłeś
Co im pasuje tylko wybiorą
Zostawią mroczne trudne i zgniłe
Rodzynki palcem same by chcieli
Wydłubać z tortu ty byłeś którym
Przecież się nie da tego rozdzielić
Koniec jest częścią twojej natury
Znam tamtej strony mgły granitowe
Wiem co na światów dwóch żyć krawędzi
I jak samotny może być człowiek
Któremu duszę czart w mroki wpędzi
Gdy ty wybrałeś bliższą ci stronę
Ja balansując cierpię na skraju
Który nieszczęsny jest bardziej człowiek -
Martwy czy tkwiący na styku światów?
Więc cię rozumiem i akceptuję
Jak przed ołtarzem biorę w całości
Z odejściem twoim zgodzić się umiem
Słysząc bolesną skargę inności
2012
Że żal i strata - tęsknią za tobą
Jednak zbyt trudne jest zrozumienie
Z twoim wyborem się nie pogodzą
Bo cię nie znali nie czuli z tobą
Nie żyli w świecie w którym ty żyłeś
Co im pasuje tylko wybiorą
Zostawią mroczne trudne i zgniłe
Rodzynki palcem same by chcieli
Wydłubać z tortu ty byłeś którym
Przecież się nie da tego rozdzielić
Koniec jest częścią twojej natury
Znam tamtej strony mgły granitowe
Wiem co na światów dwóch żyć krawędzi
I jak samotny może być człowiek
Któremu duszę czart w mroki wpędzi
Gdy ty wybrałeś bliższą ci stronę
Ja balansując cierpię na skraju
Który nieszczęsny jest bardziej człowiek -
Martwy czy tkwiący na styku światów?
Więc cię rozumiem i akceptuję
Jak przed ołtarzem biorę w całości
Z odejściem twoim zgodzić się umiem
Słysząc bolesną skargę inności
2012
poniedziałek, 25 czerwca 2012
Dzień wolności podatkowej
Tym co skarżą się najgłośniej
Że ich fiskus zbytnio skubie
Podatkowej dzień wolności
Winien przypaść w późny grudzień
2012
Że ich fiskus zbytnio skubie
Podatkowej dzień wolności
Winien przypaść w późny grudzień
2012
niedziela, 24 czerwca 2012
Nadaję ci imię
Sławy imię to nie wróży
Łudzi ona tylko próżnych
Ale sław nim ducha Słowian
W którym ród nasz się kształtował
Kochaj w naszej się przyrodzie
Odpór dając zgniłej modzie
2012
Łudzi ona tylko próżnych
Ale sław nim ducha Słowian
W którym ród nasz się kształtował
Kochaj w naszej się przyrodzie
Odpór dając zgniłej modzie
2012
sobota, 23 czerwca 2012
Taniec ducha
Kraj nasz zniszczony przez chciwców ręce
Złamane słowa skarby skradzione
Już nie możemy oddać im więcej
Złu przeciwstawić trzeba obronę
Czas taniec ducha rozpocząć bracia
W transie oczyścić się od demonów
Co utracone niech do nas wraca
Wiara pradawna stada bizonów
Żyjmy w pokoju czyniąc co dobre
Aż bez zachłannych nadejdzie przyszłość
Chyba że taniec stanie się wrogiem
I nas nad brzegiem Wounded Knee wyrżną
Gdy na co stać ich pokażą znowu
Krew przelewając dzieci i kobiet
Wtedy umrzemy - nadejdzie pokój
Wojownikowi z honorem odejść
Lecz nie pozwólmy kupić się bracia
Żmijom polityk sadzawka zgniła
Niechaj wojownik na prerię wraca
Nigdy do cyrku Buffalo Billa
2012
Złamane słowa skarby skradzione
Już nie możemy oddać im więcej
Złu przeciwstawić trzeba obronę
Czas taniec ducha rozpocząć bracia
W transie oczyścić się od demonów
Co utracone niech do nas wraca
Wiara pradawna stada bizonów
Żyjmy w pokoju czyniąc co dobre
Aż bez zachłannych nadejdzie przyszłość
Chyba że taniec stanie się wrogiem
I nas nad brzegiem Wounded Knee wyrżną
Gdy na co stać ich pokażą znowu
Krew przelewając dzieci i kobiet
Wtedy umrzemy - nadejdzie pokój
Wojownikowi z honorem odejść
Lecz nie pozwólmy kupić się bracia
Żmijom polityk sadzawka zgniła
Niechaj wojownik na prerię wraca
Nigdy do cyrku Buffalo Billa
2012
piątek, 22 czerwca 2012
Rodzącemu się - cz. 3.
Że gdy świat się coraz szybciej
Stacza aby nędznie zginąć
Ten co jemu pod prąd idzie
Kroczy drogą ku wyżynom
Abyś tworząc dzieło każde
Ku wawrzynom się nie skłaniał
Bo mieć cichą satysfakcję
Jest cenniejsze od uznania
Kiedy inni chcą wciąż więcej
A od siebie dają mało
Ty bądź gotów do poświęceń
Choćby nic ci to nie dało
Że śmierć nie jest znakiem końca
I że miłość sięga dalej
Ale martwym stać się można
Choć się żywym być wydaje
Że być warto wiernym sobie
Przyjąć smutek i cierpienie
Bo dla serca to dowodem
Że nie stało się kamieniem
Że jakkolwiek się wydaje
Dobrym ufać mądrzejszemu
Wtedy można dać mu wiarę
Kiedy sprawdzi się samemu
2012
Stacza aby nędznie zginąć
Ten co jemu pod prąd idzie
Kroczy drogą ku wyżynom
Abyś tworząc dzieło każde
Ku wawrzynom się nie skłaniał
Bo mieć cichą satysfakcję
Jest cenniejsze od uznania
Kiedy inni chcą wciąż więcej
A od siebie dają mało
Ty bądź gotów do poświęceń
Choćby nic ci to nie dało
Że śmierć nie jest znakiem końca
I że miłość sięga dalej
Ale martwym stać się można
Choć się żywym być wydaje
Że być warto wiernym sobie
Przyjąć smutek i cierpienie
Bo dla serca to dowodem
Że nie stało się kamieniem
Że jakkolwiek się wydaje
Dobrym ufać mądrzejszemu
Wtedy można dać mu wiarę
Kiedy sprawdzi się samemu
2012
czwartek, 21 czerwca 2012
Rodzącemu się - cz. 2.
Większość rzadko miewa rację
I odwagę się sprzeciwić
Ślepa wiara w demokrację
Do koryta wabi chciwych
Że do skromnych świat należy
W sobie nosisz skarb najskrytszy
Byś bogatym nie zawierzył
I tym których wielbią wszyscy
Że na dwoje możesz liczyć
Wiernych zawsze ci przyjaciół -
W pierwszym żyją wolne myśli
W drugim skryty wzruszeń zasób
Że na czele stoją stada -
Choć najtęższe - to barany
I że w nurcie łajna kawał
Zawsze na wierzch jest wypchany
To że cudza krzywda boli
Prawe serce i że słabszych
Nawet wtedy trzeba bronić
Kiedy nie są tego warci
2012
I odwagę się sprzeciwić
Ślepa wiara w demokrację
Do koryta wabi chciwych
Że do skromnych świat należy
W sobie nosisz skarb najskrytszy
Byś bogatym nie zawierzył
I tym których wielbią wszyscy
Że na dwoje możesz liczyć
Wiernych zawsze ci przyjaciół -
W pierwszym żyją wolne myśli
W drugim skryty wzruszeń zasób
Że na czele stoją stada -
Choć najtęższe - to barany
I że w nurcie łajna kawał
Zawsze na wierzch jest wypchany
To że cudza krzywda boli
Prawe serce i że słabszych
Nawet wtedy trzeba bronić
Kiedy nie są tego warci
2012
środa, 20 czerwca 2012
Rodzącemu się - cz. 1.
Cóż ci powiem o tym świecie
W próg którego wchodzisz właśnie
Skoro nie wiem jaki będzie
Gdy do walki staniesz własnej?
Co powiedzieć ma świtowi
Słońce o tym co poznało
Kiedy wkrótce ma zachodzić
A rozumie wciąż tak mało?
Wiem że warto mieć korzenie
Soków duszy stały dopływ
W niezmienności utwierdzenie
Kiedy wieje wicher podły
Że iść lepiej swoją drogą
Chociaż wąska i samotna
Wydeptana własną nogą
Niż po cudzych śladach stąpać
Kto nie myśli - szuka wzorca
Kto sił nie ma - wsparcia stada
Lepiej własnym mistrzem zostać
Niż do chóru głos dokładać
2012
W próg którego wchodzisz właśnie
Skoro nie wiem jaki będzie
Gdy do walki staniesz własnej?
Co powiedzieć ma świtowi
Słońce o tym co poznało
Kiedy wkrótce ma zachodzić
A rozumie wciąż tak mało?
Wiem że warto mieć korzenie
Soków duszy stały dopływ
W niezmienności utwierdzenie
Kiedy wieje wicher podły
Że iść lepiej swoją drogą
Chociaż wąska i samotna
Wydeptana własną nogą
Niż po cudzych śladach stąpać
Kto nie myśli - szuka wzorca
Kto sił nie ma - wsparcia stada
Lepiej własnym mistrzem zostać
Niż do chóru głos dokładać
2012
wtorek, 19 czerwca 2012
Wiosna ludów
Jak ziarno w ziemi skryte głęboko
Gdy wiosną ciepło poczuje słońca
I ożywione deszczu wilgocią
Pęd puszcza znakiem drzemania końca
Tak oni kciukiem możnych przybici
Strzelają w górę w czasie dojrzali
I wznoszą buntem kiełkując wici
Aż żarem serc ich świat się zapali
Lecz czy wiedzeni natury siłą
Przebiją beton i but depczący
Karmiąc się przeszłych lat ściółką zgniłą
Zaryzykują ze świat się skończy
Czy też się wzrostów wystraszą własnych
Zgnieciony zwiędnie słabością zapał
I z braku wiary zduszą ich chwasty
Aż bez nich koniec nadejdzie świata?
2012
Gdy wiosną ciepło poczuje słońca
I ożywione deszczu wilgocią
Pęd puszcza znakiem drzemania końca
Tak oni kciukiem możnych przybici
Strzelają w górę w czasie dojrzali
I wznoszą buntem kiełkując wici
Aż żarem serc ich świat się zapali
Lecz czy wiedzeni natury siłą
Przebiją beton i but depczący
Karmiąc się przeszłych lat ściółką zgniłą
Zaryzykują ze świat się skończy
Czy też się wzrostów wystraszą własnych
Zgnieciony zwiędnie słabością zapał
I z braku wiary zduszą ich chwasty
Aż bez nich koniec nadejdzie świata?
2012
poniedziałek, 18 czerwca 2012
Cuda nad Wisłą
Pyta Iwan z Janem
Jak to może dziać się
Że im dają lanie
Dużo mniejsze nacje
Niech słowa prawdziwe
Znają wasze kraje -
Razem niemożliwe
Możliwym się staje
2012
Jak to może dziać się
Że im dają lanie
Dużo mniejsze nacje
Niech słowa prawdziwe
Znają wasze kraje -
Razem niemożliwe
Możliwym się staje
2012
niedziela, 17 czerwca 2012
Na bezskrzydłe orły
Niech w przegranych duch nie gaśnie -
Kiedy słabi w grze jesteście
W pięściach siłę swą pokażcie
Bo w tym szansę macie jeszcze
Przez los dana wam z ironią
Oto prawda oczywista -
Gdzie się jeden z drugim gonią
Trzeci z czwartym tam korzysta
2012
Kiedy słabi w grze jesteście
W pięściach siłę swą pokażcie
Bo w tym szansę macie jeszcze
Przez los dana wam z ironią
Oto prawda oczywista -
Gdzie się jeden z drugim gonią
Trzeci z czwartym tam korzysta
2012
sobota, 16 czerwca 2012
Wielkie nadzieje
Z czym do gości naiwniacy?
Skąd nadzieje płonne wasze?
Morze potu lata pracy
I pokora zamiast haseł
Spójrzcie jak to inni robią
Lekcje weźcie należycie
Pewność siebie jest ozdobą
Gdy w wynikach ma pokrycie
Można krzyczeć i się puszyć
Niby balon dmuchać dumę
Mocny ledwie pazur ruszy
A przebije próżną kulę
Żyjcie sobie w złudzeń świecie
Mamcie w głupców masie ciemnej
Gdy przegrani się ockniecie
Śmiech mój spotka łzy daremne
Tak wam sukces napsuł w mózgach
Że w pijanym brniecie widzie
Gdy ten bożek was oszuka
Sami sobie go wmówicie
2012
Skąd nadzieje płonne wasze?
Morze potu lata pracy
I pokora zamiast haseł
Spójrzcie jak to inni robią
Lekcje weźcie należycie
Pewność siebie jest ozdobą
Gdy w wynikach ma pokrycie
Można krzyczeć i się puszyć
Niby balon dmuchać dumę
Mocny ledwie pazur ruszy
A przebije próżną kulę
Żyjcie sobie w złudzeń świecie
Mamcie w głupców masie ciemnej
Gdy przegrani się ockniecie
Śmiech mój spotka łzy daremne
Tak wam sukces napsuł w mózgach
Że w pijanym brniecie widzie
Gdy ten bożek was oszuka
Sami sobie go wmówicie
2012
piątek, 15 czerwca 2012
Człowiek zapomina
Jak skały skruszone
Marszczą lustro stawu
Jak pieszczotę płomień
Paląc niesie ciału
Tego co przez wieczność
W urojonym piekle
I jak róże więdną
W niezmienności wiecznej
Człowiek zapomina
Że tak jest zrządzone
Tak chce wieczna siła
Prawa ustalone
To samo co słabych
Dzieli od siłaczy
W działaniu niesprawnych
Od zdolnych działaczy
Odsiewa przemyślnych
Od ograniczonych
Wynosi wybitnych
Nad głupców skończonych
Wieczna jest ta pewność
Nie zawodzi nigdy
Zostaje niezmienną
Dla martwych i żywych
To prawo natury
Istnienia porządku
Żyje zgodnie z którym
Wszystko bez wyjątku
Wyjątek stanowi
Myślenie człowieka
Natury rządowi
Że on nie podlega
Co niechybnie musi
W końcu doprowadzić
Dumny rodzaj ludzki
Do samozagłady
Jak krew płynąc stróżką
Z żył w przegubie ciętych
Śmiałych samobójców
Jak gwiazdy blask piękny
Migocząc o zmierzchu
Gaśnie i umiera
I jak odsiecz deszczu
Z pochmurnego nieba
Gdy się kończy susza
I świata pragnienie
Z ratunkiem wyrusza
Niosąc wybawienie
Człowiek zapomina ...
2012
swobodne tłumaczenie z: Ordo Equilibrio
Marszczą lustro stawu
Jak pieszczotę płomień
Paląc niesie ciału
Tego co przez wieczność
W urojonym piekle
I jak róże więdną
W niezmienności wiecznej
Człowiek zapomina
Że tak jest zrządzone
Tak chce wieczna siła
Prawa ustalone
To samo co słabych
Dzieli od siłaczy
W działaniu niesprawnych
Od zdolnych działaczy
Odsiewa przemyślnych
Od ograniczonych
Wynosi wybitnych
Nad głupców skończonych
Wieczna jest ta pewność
Nie zawodzi nigdy
Zostaje niezmienną
Dla martwych i żywych
To prawo natury
Istnienia porządku
Żyje zgodnie z którym
Wszystko bez wyjątku
Wyjątek stanowi
Myślenie człowieka
Natury rządowi
Że on nie podlega
Co niechybnie musi
W końcu doprowadzić
Dumny rodzaj ludzki
Do samozagłady
Jak krew płynąc stróżką
Z żył w przegubie ciętych
Śmiałych samobójców
Jak gwiazdy blask piękny
Migocząc o zmierzchu
Gaśnie i umiera
I jak odsiecz deszczu
Z pochmurnego nieba
Gdy się kończy susza
I świata pragnienie
Z ratunkiem wyrusza
Niosąc wybawienie
Człowiek zapomina ...
2012
swobodne tłumaczenie z: Ordo Equilibrio
czwartek, 14 czerwca 2012
Yuppie nightmare
Od ambicji pozbawionych
Dla wyzutych z krytycyzmu
Pasztet blichtrem okraszony
I wpychany do umysłów
By wyzwolić od myślenia
Niczym glinę w rękach gniecie
Przez koszmarnie głupi serial
O koszmarnie pustym świecie
Sukces - oto runo złote
Na odważnych czekające
Mit dla głupców i idiotek
Sława władza i pieniądze
Wybieg w światy idealne
Antidotum na codzienność
Stado tępe i banalne
Oto chodzi mózgożercom
Myśl swobodna oby tylko
Drogą dla nich złą nie poszła
Zgubę niosąc chciwym tyłkom
Rewolucji krwawy koszmar
2012
Dla wyzutych z krytycyzmu
Pasztet blichtrem okraszony
I wpychany do umysłów
By wyzwolić od myślenia
Niczym glinę w rękach gniecie
Przez koszmarnie głupi serial
O koszmarnie pustym świecie
Sukces - oto runo złote
Na odważnych czekające
Mit dla głupców i idiotek
Sława władza i pieniądze
Wybieg w światy idealne
Antidotum na codzienność
Stado tępe i banalne
Oto chodzi mózgożercom
Myśl swobodna oby tylko
Drogą dla nich złą nie poszła
Zgubę niosąc chciwym tyłkom
Rewolucji krwawy koszmar
2012
środa, 13 czerwca 2012
Błędny rycerz
W grotach porażki katem jest cisza
Skulona w chłodzie sklepień wilgotnych
Wierci skazańcom natręctwem w myślach
Wiążąc na szyjach powróz konopny
Chociaż się błąkam w grotach tych nieraz
Znosząc w ciemnościach ciche tortury
Siła mi jakaś broni umierać
I wyprowadza z komnat ponurych
Umiera który żyje dla siebie
I na którego nikt już nie czeka
Przetrwa kto powód ma choćby jeden
Coś dla drugiego znaczy człowieka
Nie chce się przyznać mocarny rycerz
Który ma stalą być i opoką
Że takie kruche jest jego życie
Kruche istoty zbawić go mogą
2012
Skulona w chłodzie sklepień wilgotnych
Wierci skazańcom natręctwem w myślach
Wiążąc na szyjach powróz konopny
Chociaż się błąkam w grotach tych nieraz
Znosząc w ciemnościach ciche tortury
Siła mi jakaś broni umierać
I wyprowadza z komnat ponurych
Umiera który żyje dla siebie
I na którego nikt już nie czeka
Przetrwa kto powód ma choćby jeden
Coś dla drugiego znaczy człowieka
Nie chce się przyznać mocarny rycerz
Który ma stalą być i opoką
Że takie kruche jest jego życie
Kruche istoty zbawić go mogą
2012
wtorek, 12 czerwca 2012
Oszołomstwu
Radość duma wspólne święto
Czas w napięciu odliczany
Sukces zapał szał szaleństwo
Wiarą w cuda pojednani
Zamiast igrzysk ktoś chce chleba -
Krótko cicho napomknięto -
Ekstremistów nie potrzeba
Damy odpór malkontentom
Gdzieś mignęło że brak lekarstw
Matki kalek pragną wsparcia
Lecz narzekać teraz nie czas
Nakaz igrzysk ma wystarczać
W górę skrzydła orły nasze
Wrzód kompleksów leczcie w boju
Babcie nawet dały na msze
By krezusom pan bóg pomógł
Dalej - potok świętowania
I zabawy na ulicach
Kto się wspierać sprawy wzbrania
Ten oszołom i banita
Stado siłą ślepe pędzi
Pewne siebie słabych depcząc
Gdy dobiegnie do krawędzi
Jedni drugich w przepaść wepchną
2012
Czas w napięciu odliczany
Sukces zapał szał szaleństwo
Wiarą w cuda pojednani
Zamiast igrzysk ktoś chce chleba -
Krótko cicho napomknięto -
Ekstremistów nie potrzeba
Damy odpór malkontentom
Gdzieś mignęło że brak lekarstw
Matki kalek pragną wsparcia
Lecz narzekać teraz nie czas
Nakaz igrzysk ma wystarczać
W górę skrzydła orły nasze
Wrzód kompleksów leczcie w boju
Babcie nawet dały na msze
By krezusom pan bóg pomógł
Dalej - potok świętowania
I zabawy na ulicach
Kto się wspierać sprawy wzbrania
Ten oszołom i banita
Stado siłą ślepe pędzi
Pewne siebie słabych depcząc
Gdy dobiegnie do krawędzi
Jedni drugich w przepaść wepchną
2012
poniedziałek, 11 czerwca 2012
Portret bez głowy
Widzę siedzi tak
Że mu głowy brak
Bark i drugi bark
Nisko zgięty kark
Głowa wpadła w dół
Z koszmarnego snu
Mózgu rwący ból
Rtęcią ciąży mu
Twarz schowana w cień
Nie drży żaden nerw
Zdawać może się
Że mu ścięto łeb
Krew ze wszystkich żył
Spływa chcąc by żył
Nie poradzi nic
Musi dalej żyć
2012
Że mu głowy brak
Bark i drugi bark
Nisko zgięty kark
Głowa wpadła w dół
Z koszmarnego snu
Mózgu rwący ból
Rtęcią ciąży mu
Twarz schowana w cień
Nie drży żaden nerw
Zdawać może się
Że mu ścięto łeb
Krew ze wszystkich żył
Spływa chcąc by żył
Nie poradzi nic
Musi dalej żyć
2012
niedziela, 10 czerwca 2012
Rock'n'troll
Malowana twarz pawiana wdzięk
We łbie całkiem pstro lecz dobrze jest
Pusta czara ma donośny dźwięk
Krzyczy 'rock'n'troll' - to sprzeda się
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
Kiedyś duszę miał lecz sprzedał się
Lekką śmiercią zmarł by martwym żyć
Sława blichtr i szmal marzeniem jest
Zdobyć co się da i więcej nic
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
Obrzydliwy troll podbija świat
Poszukując braw ośmiesza się
Smutny prawdy los w obłudy czas
A ja trolla mam głęboko gdzieś
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
Anioł skrzydła ma i lekki los
Więc jak anioł proś nie rzucaj się
Którym dumy brak być tacy chcą
Mnie pieściło zło i chrzciło mnie
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
2012
zapożyczenie z: KAT
We łbie całkiem pstro lecz dobrze jest
Pusta czara ma donośny dźwięk
Krzyczy 'rock'n'troll' - to sprzeda się
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
Kiedyś duszę miał lecz sprzedał się
Lekką śmiercią zmarł by martwym żyć
Sława blichtr i szmal marzeniem jest
Zdobyć co się da i więcej nic
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
Obrzydliwy troll podbija świat
Poszukując braw ośmiesza się
Smutny prawdy los w obłudy czas
A ja trolla mam głęboko gdzieś
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
Anioł skrzydła ma i lekki los
Więc jak anioł proś nie rzucaj się
Którym dumy brak być tacy chcą
Mnie pieściło zło i chrzciło mnie
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
2012
zapożyczenie z: KAT
sobota, 9 czerwca 2012
Arceo profanum vulgus
Arceo profanum vulgus
Nie lubię bydlęcych spędów
Ciemnego unikam tłumu
Uciekam z owczego pędu
Wybieram nieznane ścieżki
Odludne i ciche miejsca
Znużony hałasem miejskim
Podążam za biciem serca
Sterować nie daję sobą
Nie słucham zapewnień głupców
Klienta ze mnie nie zrobią
Zastępy pazernych kupców
Rozrywki mnie mierżą plebsu
Drwię z komercyjnych mamideł
Gdy biegną ja stoję w miejscu
Lub w stronę przeciwną idę
2012
Nie lubię bydlęcych spędów
Ciemnego unikam tłumu
Uciekam z owczego pędu
Wybieram nieznane ścieżki
Odludne i ciche miejsca
Znużony hałasem miejskim
Podążam za biciem serca
Sterować nie daję sobą
Nie słucham zapewnień głupców
Klienta ze mnie nie zrobią
Zastępy pazernych kupców
Rozrywki mnie mierżą plebsu
Drwię z komercyjnych mamideł
Gdy biegną ja stoję w miejscu
Lub w stronę przeciwną idę
2012
piątek, 8 czerwca 2012
Śmierć na stadionie
W dniu wielkiego w mieście święta
Uwieńczenia ciężkiej pracy
Na trybunach tłum się zebrał
Dygnitarze szczytów władzy
Rozpoczęto fetę huczną
Feerię igrzysk na stadionie
Celebrują radość sztuczną
Między nimi człowiek płonie
O co chodzi szaleńcowi?
Co w zabawie widzi złego?
Psuje dumę narodowi
Z osiągnięcia wspaniałego
Gdy się cieszy garść wybrańców
Tłum błądzący w mroku jeszcze
On w agonii kona tańcu
Dając sygnał zmian w proteście
Na nic sukces dla nielicznych
Radość która łzy wyciska
Kiedy chleba brak dla wszystkich
Niepotrzebne są igrzyska
Imię ryte na tablicy
Tego który życie oddał
Na stadionie ciżba krzyczy
Między nimi duch się błąka
2012
Uwieńczenia ciężkiej pracy
Na trybunach tłum się zebrał
Dygnitarze szczytów władzy
Rozpoczęto fetę huczną
Feerię igrzysk na stadionie
Celebrują radość sztuczną
Między nimi człowiek płonie
O co chodzi szaleńcowi?
Co w zabawie widzi złego?
Psuje dumę narodowi
Z osiągnięcia wspaniałego
Gdy się cieszy garść wybrańców
Tłum błądzący w mroku jeszcze
On w agonii kona tańcu
Dając sygnał zmian w proteście
Na nic sukces dla nielicznych
Radość która łzy wyciska
Kiedy chleba brak dla wszystkich
Niepotrzebne są igrzyska
Imię ryte na tablicy
Tego który życie oddał
Na stadionie ciżba krzyczy
Między nimi duch się błąka
2012
czwartek, 7 czerwca 2012
Rozmowa z Horacym
"Invitum qui servat,
idem facit occidenti"
Na co płynie moja stróżka
Skoro wyschło jej źródełko
I omija wszystkie ujścia
By móc własnym nurtem biegnąć?
Trwa bez celu w samotności
Gdy z innymi nie po drodze
I z natury złośliwości
Wsiąknąć w ziemię też nie może
A tam w głębi jest ukryte
Co stracone i szukane
Lecz powyżej skały lite
Postawiły szczelną tamę
Toczą wody się cierpliwie
Odgadując przeznaczenie
Los okrutnym jest wodnikiem
My zaś prochem tylko cieniem
Chciałbym płynąć w miejscu innym
Gdzie 'sapere aude' raczej
Niż 'niczemu się nie dziwić'
Lubowanie się w dogmacie
Jednak ktoś mnie tu przytwierdził
Obserwując niczym pawia
Ten najgorszy rodzaj śmierci
Co przy życiu pozostawia
2012
idem facit occidenti"
Na co płynie moja stróżka
Skoro wyschło jej źródełko
I omija wszystkie ujścia
By móc własnym nurtem biegnąć?
Trwa bez celu w samotności
Gdy z innymi nie po drodze
I z natury złośliwości
Wsiąknąć w ziemię też nie może
A tam w głębi jest ukryte
Co stracone i szukane
Lecz powyżej skały lite
Postawiły szczelną tamę
Toczą wody się cierpliwie
Odgadując przeznaczenie
Los okrutnym jest wodnikiem
My zaś prochem tylko cieniem
Chciałbym płynąć w miejscu innym
Gdzie 'sapere aude' raczej
Niż 'niczemu się nie dziwić'
Lubowanie się w dogmacie
Jednak ktoś mnie tu przytwierdził
Obserwując niczym pawia
Ten najgorszy rodzaj śmierci
Co przy życiu pozostawia
2012
środa, 6 czerwca 2012
Trzej wąsacze
Tak miłował wolność pierwszy
Że do sejmu z wojskiem przyszedł
Tych co jemu w drogę weszli
Dekorował śmierci krzyżem
Naśladowca jego - drugi
Sejm popiera zaś gorąco
I pałować chciałby ludzi
Których kiedyś był obrońcą
Popychadłem trzeci będąc
Też sen przyśnił o potędze
Od kolesiów dostał berło
Żeby cwaniak szmal pchał w ręce
Genialnością puchnąc własną
Ideały porzucili
Poróżnili swoje gniazdo
Tak jak tajny agent czyni
Kiedy stacja 'wolność' służy
Zakłamanym zamordystom
Do tramwaju wsiąść i ruszyć
W sprawiedliwą pora przyszłość
2012
Że do sejmu z wojskiem przyszedł
Tych co jemu w drogę weszli
Dekorował śmierci krzyżem
Naśladowca jego - drugi
Sejm popiera zaś gorąco
I pałować chciałby ludzi
Których kiedyś był obrońcą
Popychadłem trzeci będąc
Też sen przyśnił o potędze
Od kolesiów dostał berło
Żeby cwaniak szmal pchał w ręce
Ideały porzucili
Poróżnili swoje gniazdo
Tak jak tajny agent czyni
Kiedy stacja 'wolność' służy
Zakłamanym zamordystom
Do tramwaju wsiąść i ruszyć
W sprawiedliwą pora przyszłość
2012
wtorek, 5 czerwca 2012
Faszystowski jubileusz
Boże strzeż tron
Faszystów chroń
Za tyle lat
Niszczony świat
Rocznica znów
Okrągłych słów
Igrzyska w krąg
Z wyzysku rąk
Szopka dla mas
Stracony czas
Pismaków szał
Każdy by chciał
Do ziemi kark
Składka na bank
Wydarty szmal
Wielmożom bal
Święty czy kat
Są za pan brat
Mnożenie zer
Z wysokich sfer
Zebrał się klub
Gnijący trup
Rządzącym spiż
Biedocie krzyż
Wyśniony sen
Pazernych hien
Tańcz na ich znak
Gdy jutra brak
Czy to Big Ben
Czy Wisły brzeg
Na wspólny zew
Ssą naszą krew
2012
Faszystów chroń
Za tyle lat
Niszczony świat
Rocznica znów
Okrągłych słów
Igrzyska w krąg
Z wyzysku rąk
Szopka dla mas
Stracony czas
Pismaków szał
Każdy by chciał
Do ziemi kark
Składka na bank
Wydarty szmal
Wielmożom bal
Święty czy kat
Są za pan brat
Mnożenie zer
Z wysokich sfer
Zebrał się klub
Gnijący trup
Rządzącym spiż
Biedocie krzyż
Wyśniony sen

Tańcz na ich znak
Gdy jutra brak
Czy to Big Ben
Czy Wisły brzeg
Na wspólny zew
Ssą naszą krew
2012
poniedziałek, 4 czerwca 2012
Rodowód hrabiego
Ród z magnatów swój wywodzi
Z Litwą trzysta lat związanych
Lecz w komunie się urodził
I na ziemiach odzyskanych
2012
Z Litwą trzysta lat związanych
Lecz w komunie się urodził
I na ziemiach odzyskanych
2012
niedziela, 3 czerwca 2012
Para na wyżynach
Już nie strzela - nie wypada
Zepsuć można wizerunek
Więc balonem niech polata
I zwierzątka podpatruje
Piękny prezent od rodziny
Sfinansują podatnicy
Balon górą w urodziny
Dołem jadą borowicy
Nie poznali jeszcze prawdy
Że spaść może co wysoko
Nie potrafią ciągle sprawdzić
Czym hrabiowie latać mogą
Po co skarb nasz tak narażać
Aranżując lot podniebny?
Tak nadęty przecież hrabia
Że mu balon niepotrzebny
Lot odbyła też hrabina
Z wroną co bez skrzydeł lata
Do przyjaciół naszych w Chinach
Kursem w nowe strony świata
Gdy podbiją już Manilę
I kolonią zrobią chińską
Ci co liżą Pekin w tyłek
Bekną czkawką filipińską
2012
Zepsuć można wizerunek
Więc balonem niech polata
I zwierzątka podpatruje
Piękny prezent od rodziny
Sfinansują podatnicy
Balon górą w urodziny
Dołem jadą borowicy
Nie poznali jeszcze prawdy
Że spaść może co wysoko
Nie potrafią ciągle sprawdzić
Czym hrabiowie latać mogą
Po co skarb nasz tak narażać
Aranżując lot podniebny?
Tak nadęty przecież hrabia
Że mu balon niepotrzebny
Lot odbyła też hrabina
Z wroną co bez skrzydeł lata
Do przyjaciół naszych w Chinach
Kursem w nowe strony świata
Gdy podbiją już Manilę
I kolonią zrobią chińską
Ci co liżą Pekin w tyłek
Bekną czkawką filipińską
2012
sobota, 2 czerwca 2012
Solidarność im. Lenina
Obalili system dawny
By utrwalać go w pamięci
Wieczny Lenin patrzy z bramy
I turystów ma zachęcić
Czemu innych więc zniszczono?
W czym przeszkadzał rodak Felek
Co w stolicy sercu stojąc
Mógł zarobić dla nas wiele?
Gonią w piętkę w schizofrenii
Chcąc odtwarzać co zwalczali
W hipokryzji zagubieni
Czego chcieli niszczą sami
Dziś gdy nie ma władzy ludu
Broni lud solidarności
Dzięki której jest na bruku
Przy korycie szuja gości
2012
By utrwalać go w pamięci
Wieczny Lenin patrzy z bramy
I turystów ma zachęcić
Czemu innych więc zniszczono?
W czym przeszkadzał rodak Felek
Co w stolicy sercu stojąc
Mógł zarobić dla nas wiele?
Gonią w piętkę w schizofrenii
Chcąc odtwarzać co zwalczali
W hipokryzji zagubieni
Czego chcieli niszczą sami
Dziś gdy nie ma władzy ludu
Broni lud solidarności
Dzięki której jest na bruku
Przy korycie szuja gości
2012
piątek, 1 czerwca 2012
Trochę pokory
Po co się zmieniać, szukać dziur w całym?
Po co wymagać od siebie czegoś?
Po co się kajać atakowanym,
Pozwolić znaleźć w sobie coś złego?
Lepiej samemu zaatakować,
Na upomnienie obruszyć dumnie
Zabronić trzeba, karać za słowa
Nie nasze winy, lecz ich kalumnie
Można stłuc lustro, gdy gęba wredna
Żeby nie utyć - wyrzucić wagę
Kiedy gorączka - termometr zdeptać
Chwalić ubiorem, gdy ciało nagie
Lecz sobie tylko tak się zaszkodzi
I śmiesznym bardziej wyda dla ludzi
I mędrzec czasem złą ścieżką chodzi
Żałośnie głupi kto z niej nie wróci
2012
Po co wymagać od siebie czegoś?
Po co się kajać atakowanym,
Pozwolić znaleźć w sobie coś złego?
Lepiej samemu zaatakować,
Na upomnienie obruszyć dumnie
Zabronić trzeba, karać za słowa
Nie nasze winy, lecz ich kalumnie
Można stłuc lustro, gdy gęba wredna
Żeby nie utyć - wyrzucić wagę
Kiedy gorączka - termometr zdeptać
Chwalić ubiorem, gdy ciało nagie
Lecz sobie tylko tak się zaszkodzi
I śmiesznym bardziej wyda dla ludzi
I mędrzec czasem złą ścieżką chodzi
Żałośnie głupi kto z niej nie wróci
2012
czwartek, 31 maja 2012
Do Jana K.
Nie wiedzieli? Nie wierzyli?
Zrobić nic nie byli w stanie?
Może w złej przybyłeś chwili
Żeby przerwać mordowanie?
Może jednak w interesie
Pomoc ich nie była wtedy
Jak zdarzało się już wcześniej
I wciąż dzieje się niestety?
Może tacy są na świecie
Którzy milion istnień ludzkich
Mogą sprzedać tak jak śledzie
Cudzą krew jak flaszkę wódki?
Przecież nieraz to widziałeś
Mijał czas i nowe wojny
Wciąż narody sprzedawane
Są na świata rynku wolnym
Kto mocarstwu się narazi?
Kto dla innych się poświęci
Gdy interes niewyraźny
I kosztowne przedsięwzięcie?
Jeden pytał cię o konie
Ty nudziłeś o komorach
Przehandlował w Jałcie koniec
Kiedy przyszła targów pora
Drugi dał na łez otarcie
Medal z plamą w mowie wielką
Bo historii na Harvardzie
Liczbę lekcji mu obcięto
2012
Zrobić nic nie byli w stanie?
Może w złej przybyłeś chwili
Żeby przerwać mordowanie?
Może jednak w interesie
Pomoc ich nie była wtedy
Jak zdarzało się już wcześniej
I wciąż dzieje się niestety?
Może tacy są na świecie
Którzy milion istnień ludzkich
Mogą sprzedać tak jak śledzie
Cudzą krew jak flaszkę wódki?
Przecież nieraz to widziałeś
Mijał czas i nowe wojny
Wciąż narody sprzedawane
Są na świata rynku wolnym
Kto mocarstwu się narazi?
Kto dla innych się poświęci
Gdy interes niewyraźny
I kosztowne przedsięwzięcie?
Jeden pytał cię o konie
Ty nudziłeś o komorach
Przehandlował w Jałcie koniec
Kiedy przyszła targów pora
Drugi dał na łez otarcie
Medal z plamą w mowie wielką
Bo historii na Harvardzie
Liczbę lekcji mu obcięto
2012
środa, 30 maja 2012
Od morza do morza
Naród czysty nasz jak łza
Cierpiał wieki tyle zła
Nie napadał chociaż mógł
Nie pozwalał honor bóg
I nie czynił nigdy źle
Zawsze tylko bronił się
Obcy mógł podbijać świat
Lecz naszego wara brać
Profesorek ślini się -
Wilno polskim miastem jest
I odwiecznie polski Lwów
Zaporoże Wiaźma Psków
Ukrainiec łże jak pies
Nie my - on najeźdźcą jest
Już nasz Piast miał zamki tam
Teraz w twarz nam pluje cham
Szczecin także polski jest
I z Olsztynem Wrocław też
Tylko jakiś dziwny traf
Że na żadnej z dawnych map
Nie uświadczysz w Polsce wraz
Wszystkich wymienionych miast
Kto powiedzieć może - wiem
Które polskie są z tych ziem -
Śląsk gdy kresów było brak?
Wschód a Niemcom zachód dać?
No a może zrobić tak
By zsumować Polskę z map?
Krzywdy już nagrodzić czas
Pozbawionym wszelkich skaz
Nim ojczyznę zwiększą nam
Przypomnienie jeszcze dam
Że był taki długi czas
Gdy nie było wcale nas
2012
Cierpiał wieki tyle zła
Nie napadał chociaż mógł
Nie pozwalał honor bóg
I nie czynił nigdy źle
Zawsze tylko bronił się
Obcy mógł podbijać świat
Lecz naszego wara brać
Profesorek ślini się -
Wilno polskim miastem jest
I odwiecznie polski Lwów
Zaporoże Wiaźma Psków
Ukrainiec łże jak pies
Nie my - on najeźdźcą jest
Już nasz Piast miał zamki tam
Teraz w twarz nam pluje cham
Szczecin także polski jest
I z Olsztynem Wrocław też
Tylko jakiś dziwny traf
Że na żadnej z dawnych map
Nie uświadczysz w Polsce wraz
Wszystkich wymienionych miast
Kto powiedzieć może - wiem
Które polskie są z tych ziem -
Śląsk gdy kresów było brak?
Wschód a Niemcom zachód dać?
No a może zrobić tak
By zsumować Polskę z map?
Krzywdy już nagrodzić czas
Pozbawionym wszelkich skaz
Nim ojczyznę zwiększą nam
Przypomnienie jeszcze dam
Że był taki długi czas
Gdy nie było wcale nas
2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)