Niech was nie straszy gniew w moim oku
Krzyki furiata nie przerażają
Bo słabość swoją kryję w ten sposób
Walkę ze sobą samym przegraną
Niczym atleta napinam mięśnie
Samiec którego w stadzie się boją
Lecz wewnątrz tchórzem żałosnym jestem
I was zarażam chorobą swoją
A przecież bez was sens życia tracę
Los w dłoniach kruchą zgina gałązkę
Kiedy są przy mnie gałązki wasze
Niezłomną razem tworzymy wiązkę
Nic wspanialszego dostać nie mogłem
Lecz nie potrafię docenić tego
I chcę was zniszczyć na swoją modłę
Zamiast zaczerpnąć z piękna waszego
2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz