Chciałem cię różo otulić przed mrozem
Ale od chłodu stwardniały mi dłonie
A ty niewdzięcznie wbiłaś kolce ostre
W ślepej przed ręką życzliwą obronie
Słońce co latem ogień z wyżyn słało
Teraz niemrawo skrada się za mgłami
Umarłym kwiatom w oczy zaglądając
Nim w niebo wzlecą dymem nad polami
Co żywe jeszcze zamiera letargiem
I ludzi czas ten na wpół śpiących czyni
Tylko ja snuję wciąż się trzeźwy całkiem
Niby trup żywy pomiędzy zmarłymi
A gdy znów słońce gorętszym się stanie
Wszystko do życia przebudzi od nowa
Tylko ja jeden półmartwym zostanę
I w noc przed słońcem i życiem się schowam
2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz