Boją się ciebie mali
I kryją się daremnie
A tyś jest wielka pani
Szacunek budzisz we mnie
Traktujesz równo wszystkich
I nikt cię nie przekupi
Gdy kosą z ostrzem brzytwy
Ze złudzeń ludzi łupisz
Temida zza przesłony
Zezuje gdy zapłacą
Dół oka pozbawiony
Kieruje kosy pracą
Tyś wzorem jest władczyni
U której względów nie ma
Przywilej ludziom czynisz
Gdy z ziemi ich zabierasz
Uwielbiam kiedy gnidy
Wykaszasz bez litości
Co wielkie były niby
A spadły do nicości
Gdy myślę jak się bały
I chciały się okupić
Majątek został cały
A z nich jest nawóz trupi
Ja sługa tobie wierny
Powitam ciebie szczerze
I dzień ten uznam wielkim
Gdy kośbą mnie zabierzesz
Być może dasz zobaczyć
Co tak skosiłaś młodo
Racz ulżyć tych rozpaczy
Co dłużej żyć nie mogą
2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz