Pewien szlachcic z Mysich Piczek
Herbu Szabla czy Ostroga
Lubił ród swój lepszym widzieć
Wywyższonym wolą boga
Honor przejął z szablą dziadów
Przy ojczyźnie trwanie wierne
Uszczęśliwiał pracą chamów
Był opoką wiary świętej
Przed tradycją czoło skłaniał
Odpór modom zgniłym dawał
I nad wszystkie przykazania
Do własności cenił prawa
Gdy przegonił precz czerwonych
Wyjął skryty herb z szuflady
I porządek uświęcony
Wracał z własną wersją prawdy
Już odzyskał kamienicę
Dziadka folwark ojca ziemię
Już prezesem został wice
By wywłaszczać chamskie plemię
Cześć przywrócił dzielnym przodkom
Co sąsiadów mordowali
A za przeszłość jego gorzką
Sąd nawiązkę mu odpalił
Za poparcie dla kolesiów
I pierścieni całowanie
Miał nie robić nikt mu przeszkód
By majętnym stać się panem
Lecz się ślusarz herbu wiertło
Zmówił z chłopem herbu radło
I z kompanii resztą biedną
Kiedy głód im ścisnął gardło
Na ulice wyszli rano
Szlachcicowi z Mysich Piczek
I podobnym mu kompanom
Zamienili herb na stryczek
2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz