nie wygram - wiem - i gestem
zwycięzcy rąk nie wzniosę
zbyt słaby widać jestem
i słabnę z każdym ciosem
za dużo już nokdaunów
by wstawać wciąż sił mało
a rund być może za mną
mniej niż tych co zostało
jak długo - nie wiem - jeszcze
mam chować twarz za gardę
po którym haku wreszcie
ostatni raz upadnę
to przecież mało ważne
na punkty czy po ciosie
gdy czuje się porażkę...
znów liczą - siedem osiem...
i sędzia ślamazarnie
tak licząc mąk nie skróci
i walki poddać za mnie
nikt nie chce - ręcznik rzucić
kolejny raz się wspinam
postawę przyjąć trzeba
te liny jak drabina
bynajmniej nie do nieba
rozbitej nie chcę gęby
kisielu mieć pod czaszką
zza powiek opuchniętych
bal cieni.. światła gasną...
już nieobecny jestem
przedłużać nie ma po co
opuszczam w końcu ręce
i niech mnie z ringu zniosą...
2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz