słońce tuliło się do zachodu
gdy pośród tłumu serc ludzkich chłodu
szedł ktoś ze słowem wgryzionym w ciało
które się wszystkim obce zdawało:
unloveable!
twarz miał posępną zgaszone oczy
i tak ku mrocznym krainom kroczył
szept pod spuszczoną skrywając głową
w którym nieznane powtarzał słowo:
unloveable!
światło miał zawsze poza plecami
przyszłość zostawił za wspomnieniami
z wierchów strzelistych jasnej wyżyny
schodząc w cienistej szumy doliny:
unloveable!
gdzie inni dreszczem przejęci grozy
puszczał się w duchów pełne wąwozy
mając przestrogom zawsze gotową
odpowiedź - w obcym języku słowo:
unloveable!
za nic mu burzy pomruk złowrogi
zostawił żonę dzieci w pół drogi
wszystko co mogło być tak kochane
mgła skryła cisnąc mu w oczy szklane:
unloveable!
starzy i młodzi równo mu obcy
pieszczot kobiecych wyzbył się nocnych
z dala od ludzi swojsko najbardziej
gdzie słowo tylko jedno go znajdzie:
unloveable!
choć cudzych grobów minął nie mało
bez grobu jego zostanie ciało
w miejscu gdzie nigdy nie dotrą inni
by się nie czuli za słowo winni:
unloveable!
nikt nie zobaczy kości zbielałych
w których zaklęty trupa los cały
skąd duch uleciał do wiecznych cieni
gdzie błądzą obcym słowem złączeni:
unloveable!
w chwili gdy konał na smutnej twarzy
niewyjaśniony uśmiech się zdarzył
mimo łez żalu kropel gorących
z oczu wśród głosu z wyżyn gasnących:
unloveable!
2016
inspiracja / parafraza: h.w. longfellow
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz