u stóp trzciny woda wyschła
coś wystaje z trzęsawiska
to dziewczyny nagie ciało
razi w bagnie piersią białą
obłocone borowiną
nie dającą pięknu zginąć
gładka skóra mięśnie jędrne
jakby zmarła przed momentem
odemknięte oczy stale
lekko sine ust korale
tak dziewczynę świeżą trzyma
czarodziejka borowina
skradł mi spokój wdzięk dziewczyny
nie dochodzi mnie szum trzciny
i szeptane w nim przestrogi
głębiej w bagnie grzęzną nogi
"nie patrz chłopcze martwej w oczy
jej uroda zauroczy"
biorę jantar wody w dłonie
wpierw obmywam zimne skronie
owal twarzy biust ramiona
jakże piękna teraz ona
zmyta z błota w którym trwała
w alabastrze kuta cała
zachowana dla mnie w mule
dwie półkule czule tulę
czczę w najmniejszym ją szczególe
zagarniając pełną pulę
dusza uszła w swoją stronę
ciało gniciem nie ruszone
ja oddaję duszę tobie
w zamian nie chcę ciała w grobie
ani jego zachowania
niech się z bagien nie wyłania
lecz się zmieni w opar zwiewny
z twoją duszą stanie jednym
twoje ciało z moją duszą
z bagien nigdy się nie ruszą
twoja dusza z moim ciałem
połączenie doskonałe
2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz