Świnie ras kilku w chlewie zebrane
Postanowiły plan w życie wcielić
Że gdy dla wszystkich koryto małe
Rasy wybiorą przedstawicieli
Miał przedstawiciel dla swojej rasy
Zadbać by dobre dostała żarcie
W zamian co lepsze zżerał frykasy
Z pełnym od swoich druhów poparciem
Lecz gdy za dużo locha łyknęła
Własna ją rasa chciała odwołać
Wybrać nowego przedstawiciela -
Świnię pokraczną i brzydką zgoła
Nie chciały inne tej za partnera -
Zapominając w protestach o tym
Że każda rasa sama wybiera -
Chwaliły chciwej lochy przymioty
Gospodarz chować mógł owoc zgniły
Lecz w chlewie świnie są sobie władzą -
Choć na jej wybór ryjem kręciły
Teraz odwołać lochy nie dadzą
Ta - chcąc odkupić pazerność swoją -
Sama z koryta ryj wyjąć miała
Lecz widząc inne że za nią stoją
O rezygnacji wnet zapomniała
A szef jej rasy choć oskarżany
Że gra świniami jak alfa-samiec
Stał przy swych racjach nieubłagany
Klnąc się że opór kołtuństwa złamie
Jednak gdy przyszło do głosowania
Przegrał potyczkę szef z własną rasą
Która się bała lochę wyganiać
Miejsce przy żłobie tym samym tracąc
Tak demokracja w chlewie rządziła
Wśród intryganctwa i mataczenia
Gdzie prócz chciwości największa siła
To hipokryzja i uprzedzenia
2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz