Nie popłynę w bagnie waszym
Pełnym łajna smrodliwego
Wolę w dali gdzieś się zaszyć
Niż mieć z wami coś wspólnego
Nie uwierzę w wasze brednie
I na styl wasz się nie zgodzę
Zapomniany prędzej zdechnę
Bo mi z bydłem nie po drodze
Nazywajcie mnie hejterem
W którym kipi żółci głębia
Dla was każdy ten jest zerem
Który siebie nie uwielbia
Ja to gorąc albo zimno
Nigdy ciepła bylejakość
Patrzeć na was mi obrzydło
I stęchliznę wdychać waszą
Ja odczuwam od was mocniej
Ścigać ze mną się nie warto
U was niesmak - u mnie torsje
Wy z niechęcią - ja z pogardą
Gdzieś mam wasze ideały
A idoli za bałwanów
Mnie wystarczy mózg mój mały
By się różnić od baranów
Z podniesionym chodzę czołem
Kiedy wy wciąż na kolanach
Mówić prawdę w oczy wolę
Zamiast butów całowania
Nie możecie mnie poniżyć
Bo nad poziom wasz wyrastam
Wasze skarby dla mnie niczym
Bez wartości wasza łaska
Choć świat łupem wam się zdaje
Ja - odpadem na śmietniku
Widzę w was żałosną zgraję
Naśladowczych niewolników
2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz