Cóż wam ze światła gdy jasność wokół
Tak naturalna jakby bez końca?
Cóż z pocieszenia gdy radość w oku
Dzieciom i głupcom umysł mącąca?
Ile myślenie takie przynosi
Co w rzędzie stawia z bezmyślną zgrają?
Zaprawdę marna z działania korzyść
Za które wawrzyn na skroń wkładają
Jestem jutrzenką świt przynoszącą
Płomykiem nikłym pośród ciemności
Strużką łez z bólu i krzywd gorącą
Jedynym wyjściem z beznadziejności
Ja to myśl która nurtom na przekór
Wiodąc ku źródłu orzeźwia umysł
Czyn co nie po to by w krzyż go przekuć
I być powodem żałosnej dumy
Płomień skradziony bogom z ołtarzy
By łzy cierpienia ludziom osuszyć
Który ogrzewa lecz może parzyć
I wiecznym ogniem stać się dla duszy
2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz