gdy ciemność wokół wszystko się zmienia
w zmęczonej głowie drżą urojenia
chwile nie dłuższe od oka mgnienia
przynoszą szczęście win odpuszczenia
butelkę co rusz nową otwieram
aby zapomnieć przeszłość od teraz
jutro znów zacznę wszystko od zera
choć będzie boleć łeb jak cholera
jeden kieliszek i jedna wina
zatapiam pamięć balastem wina
w nim mieszać wszystko mi się zaczyna
jaki był skutek jaka przyczyna
tak wiem że prawda na wierzch wypłynie
lecz skoro musi to niech na winie
wolę w nim nurzać się niźli w winie
której się trzeźwy mózg nie wywinie
płyn na niepamięć szlachetnie wpłynie
winy bolesne utoną w płynie
czuję jak w żyłach powoli płynie
znikają w dali mściwe Erynie
niech nie nadchodzi poranek zimny
nie chcę by zwietrzał we krwi lek winny
wiem jak się będę czuł wtedy winny
że to ja jestem a nie ktoś inny
2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz