jeszcze płynę...
w lodowatej tonę wodzie
coraz głębiej schodząc w toń
krew zastyga skrzepem w chłodzie
lęk uderza młotem w skroń
boże broń...
jeszcze w górze nieba szukam
przez odmęty patrząc wzwyż
lecz czarnego skrzydła kruka
widzę tylko poprzez śryż
czarny krzyż...
gdy odchodzi życie w przeszłość
to na tafli siada ptak
coś mi mówi wiary resztką
że to dla mnie z góry znak
może tak...
nie wiem skąd na wpół umarły
tyle siły w sobie ma
czym wypływa w górę party
gdy odbije się od dna
kto to zna...
może zbudzę się z nadzieją
może dla mnie wstaną dnie
na powierzchni już widnieją
bliskie krucze nóżki dwie
albo nie...
szklany sufit spada nagle
jakbym głową padł na bruk
rozpościera skrzydła diable
i uchodzi w górę kruk
jak on mógł...
tonąc pytam ptaka jeszcze
czemu tak nieczysto gra
co nas wpycha pod powierzchnię -
z dali słyszę tylko: kra!
tylko kra...
2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz