gdy ze wschodu szli czerwoni
dziadek z bratem broń chwycili
ranny był lecz Polski bronił
nie żałował w tamtej chwili
choć jak wół harował w hucie
w wolnym kraju pracę stracił
że z pochodu nie chciał uciec
tłukli go w Berezie kaci
jego syn we wrześniu poległ
a generał uszedł z pola
córka pełniąc wodzów wolę
legła gdy płonęła Wola
brat z reformy ziemię przyjął
za co zbili go niezłomni
syn z przerżniętą skończył szyją
kiedy do milicji wstąpił
w grudniu kul uniknął ojciec
w sierpniu spał na styropianach
wolny rząd mu zamknął stocznię
zawisł na sznurze od prania
stryj pieniądze wziął na kredyt
i mieszkanie mu zabrali
czasem go widuję kiedy
pod mostami kable pali
matka w pracy lat trzydzieści
by z głodową zostać rentą
lekarz raka jej obwieścił
a że biedna - zmarła prędko
młodszą siostrę ksiądz tak lubił
że się otruć chciała nieraz
starsza w Soho sprząta kluby
i za funty się rozbiera
brat mój w wojsku znalazł przyszłość
chcąc też Polsce służyć dumnie
wkrótce go do Syrii wyślą
by odesłać później w trumnie
w bramie mi kuzynkę wzięli
co z Bejrutu miała chłopca
zwolennicy rasy bieli
chłopak nożem w żebra dostał
jeszcze ja - życiem złamany
który te spisuję słowa
kiedyś miałem wielkie plany
dzisiaj się przed ludźmi chowam
pęd straceńczy ku zagładzie
widząc i głupotę świata
czuję koniec i w zasadzie
kwestią jest już tylko data
gdy tak o tym cudzie myślę
kiedyś dziadku bił czerwonych
zda się że zbyt dużo w Wiśle
naszych marzeń potopionych
wolność równość sprawiedliwość
to już tylko puste hasła
fałsz z chciwością zbiera żniwo
z krwi poległych chwast wyrasta
chwała ci za poświęcenie
choć o innym śniłeś świecie
bo czy jakieś ma znaczenie
to czyj but nam gardło gniecie?
nie potrzebne nam są cuda -
starczy rozum i chęć szczera
w których się odnaleźć uda
cele godne bohatera
2016
♫ na melodię: Jacek Kaczmarski "Nasza klasa"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz