Zrodziłaś się we mnie
Pomiędzy bzdurami,
Drogi masz tajemne,
Rodzice - nieznani,
Zabierasz mi spokój,
Drążysz dziurę w czaszce,
Rośniesz jak nowotwór,
Co ma życie własne,
Chciałbym cię uwolnić
I światu cię oddać,
Lecz umysł niezdolny,
By nadać ci postać,
Wiem, że ciężkim grzechem
Zatruć cię słowami,
Które zwykle celem
Pierwej niż środkami,
Bieg twój jest zbyt prędki,
Zbyt zawiła postać,
Żeby język giętki
Mógł twej mocy sprostać,
Słowo tylko skrzeczy,
Gdy ty śpiewasz we mnie,
Żadne twojej rzeczy
Nie jest odpowiednie
Zabić cię najlepiej!
W sobie cię zaduszę -
Za duszę, co cierpi,
Za tę chorą duszę!
Przekuję cię w medal
Na szyi przegranych,
Lecz zgwałcić cię nie dam
Marnymi słowami
A potem usiądę,
Sam na sam z myślami,
Brnąc w nierówną wojnę
Z mściwymi siostrami,
Za tę, co zabiłem,
Chcąc siebie ocalić,
Teraz marnie zginę,
Bijąc się z myślami,
Że jej nie umiałem
W słowach uwydatnić,
Będę cierpiał karę
Aż do dni ostatnich,
Ból myśli następnych
Skrywając nocami,
Nastrój ich posępny
Wypłakując łzami,
Dźwiękami głuszenie
Zda się wtedy na nic
I próżne topienie
Na dnie wina szklanic
Gdy pójdę ku zmarłym,
Myśli tak to sprawią -
Wydrgam je nerwami,
Żyły je wykrwawią
2011
"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate"
„Okręt mój płynie dalej – pod prąd,
Serce, choć popękane, bić chce,
Nie ma cię i nie było – jest noc,
Nie ma mnie i nie było – jest dzień”
parafraza: KAT
poniedziałek, 31 stycznia 2011
niedziela, 30 stycznia 2011
Kobieta i wiersze
Wielu mężczyzn miałaś -
Cóż ci oni dali?
W próg twojego ciała
Weszli z buciorami,
Świat marzeń dziecięcych,
Cud śniony nocami,
Brudnymi pieniędzmi
Na zawsze przegnali,
Jak zabawkę starą
Rzucili na śmietnik,
Uciekając rano
Do innej kobiety,
Byłaś sportem dla nich,
Kolejnym motylem,
Który pięknem bawi
Tylko krótką chwilę
Bądź moją boginią,
Ja ci cześć okażę,
Uczynię religią,
Wzniosę ci ołtarze,
Do umarłych marzeń
Przy mnie znów powrócisz,
Ja ci świat pokażę
Nieznany przez ludzi,
Prócz ciała odkryję
W tobie duszy piękno,
Bogu skradnę imię,
Dam ci nieśmiertelność;
Pytasz, jak to zrobię -
- Piszę wiersze, pani.
Krótką masz odpowiedź -
- Gardzę poetami
2011
Cóż ci oni dali?
W próg twojego ciała
Weszli z buciorami,
Świat marzeń dziecięcych,
Cud śniony nocami,
Brudnymi pieniędzmi
Na zawsze przegnali,
Jak zabawkę starą
Rzucili na śmietnik,
Uciekając rano
Do innej kobiety,
Byłaś sportem dla nich,
Kolejnym motylem,
Który pięknem bawi
Tylko krótką chwilę
Bądź moją boginią,
Ja ci cześć okażę,
Uczynię religią,
Wzniosę ci ołtarze,
Do umarłych marzeń
Przy mnie znów powrócisz,
Ja ci świat pokażę
Nieznany przez ludzi,
Prócz ciała odkryję
W tobie duszy piękno,
Bogu skradnę imię,
Dam ci nieśmiertelność;
Pytasz, jak to zrobię -
- Piszę wiersze, pani.
Krótką masz odpowiedź -
- Gardzę poetami
2011
sobota, 29 stycznia 2011
Miłość i Śmierć
W dróg ludzkich sieci mętnych kolorów,
W trudnych decyzji ciasnej gardzieli,
Pośród dręczących duszę wyborów,
Spotkać się przyszło dwóm pannom w bieli
Pierwsza - wysmukła, z wydatną piersią,
Blaskiem na twarzy, płomieniem oczu,
Włosem rozwianym, czystością wieczną,
Naręczą świeżych wiosny owoców
Druga - strasząca szkieletem długim,
Wionąca chłodem, wonią przebrzydłą,
Budząca grozę czerepem trupim
I kosą z plamą krwawo zastygłą
Pierwsza tak rzecze - Ustąp mi drogi,
Beze mnie życie ludzkie jest marne,
Wszak ze mnie każdy człowiek się rodzi
I mnie jedynej każdy z nich pragnie
Ja im rozświetlam mroki ich doli,
Daję sens życia, losy ich łączę,
Przy mnie spotkanie z tobą mniej boli,
Jestem początkiem i chcę być końcem
Na to szczękami druga zgrzytnęła,
W śmiechu szyderczym szczerząc zgryz trupi -
Choć życie z ciebie bierze się nieraz,
To zawsze we mnie kończyć się musi
Może i życie bez ciebie marne,
Lecz z tobą często tak mocno boli,
Że z nas dwóch człowiek mnie bardziej pragnie,
Ze mną, nie z tobą, odejść stąd woli
Sprawiasz, że cierpią ci, których mijasz,
A jeśli innych połączyć zdołasz,
Wystarczy, żebym jedno zabiła,
A już to drugie samo mnie woła
Ty życie ludzi w mroki wprowadzasz,
Spokój zamieniasz w złudną nadzieję,
Przez ciebie bolą ze mną spotkania -
Ja jestem łaską i ukojeniem
2011
W trudnych decyzji ciasnej gardzieli,
Pośród dręczących duszę wyborów,
Spotkać się przyszło dwóm pannom w bieli
Pierwsza - wysmukła, z wydatną piersią,
Blaskiem na twarzy, płomieniem oczu,
Włosem rozwianym, czystością wieczną,
Naręczą świeżych wiosny owoców
Druga - strasząca szkieletem długim,
Wionąca chłodem, wonią przebrzydłą,
Budząca grozę czerepem trupim
I kosą z plamą krwawo zastygłą
Pierwsza tak rzecze - Ustąp mi drogi,
Beze mnie życie ludzkie jest marne,
Wszak ze mnie każdy człowiek się rodzi
I mnie jedynej każdy z nich pragnie
Ja im rozświetlam mroki ich doli,
Daję sens życia, losy ich łączę,
Przy mnie spotkanie z tobą mniej boli,
Jestem początkiem i chcę być końcem
Na to szczękami druga zgrzytnęła,
W śmiechu szyderczym szczerząc zgryz trupi -
Choć życie z ciebie bierze się nieraz,
To zawsze we mnie kończyć się musi
Może i życie bez ciebie marne,
Lecz z tobą często tak mocno boli,
Że z nas dwóch człowiek mnie bardziej pragnie,
Ze mną, nie z tobą, odejść stąd woli
Sprawiasz, że cierpią ci, których mijasz,
A jeśli innych połączyć zdołasz,
Wystarczy, żebym jedno zabiła,
A już to drugie samo mnie woła
Ty życie ludzi w mroki wprowadzasz,
Spokój zamieniasz w złudną nadzieję,
Przez ciebie bolą ze mną spotkania -
Ja jestem łaską i ukojeniem
2011
piątek, 28 stycznia 2011
Gdybym był
Czy gdybym był lepszy -
Innym w serca bym się wkradał?
Gdybym był silniejszy,
By znieść ile los wymaga -
Czy tym bym ją zdobył?
(Nie czyniąc jej szkody)
Gdy byłem żołnierzem -
Broń składałem u stóp twoich,
Gdy byłem żeglarzem -
Byłaś cichym portem moim
Gdybym był mądrzejszy -
Innym stałbym się podobny?
Gdybym był życzliwszy,
Świat miłością karmiąc głodny -
Czy bym ją ubłagał?
(Chcąc wciąż jej dogadzać)
Gdybym był malarzem -
Świat mych barw by jej nie splamił,
Gdybym był jak Mojżesz -
Manną z nieba bym ją karmił,
Gdybym był poetą -
Płomień byłby w moich słowach,
Gdybym był kochankiem -
Oczy bym jej wycałował
Więc, skarbie, tu przybądź,
Już mi cię nie wezmą,
Bezpiecznie i cicho
Zostaniesz już ze mną
Zawsze
Chodź do mnie, mój skarbie,
Tu cię nie dosięgną,
Świat miłością głodny karmię -
Czy tym cię zdobędę?
(Dogadzać ci będę)
Innym w serca bym się wkradał?
Gdybym był silniejszy,
By znieść ile los wymaga -
Czy tym bym ją zdobył?
(Nie czyniąc jej szkody)
Gdy byłem żołnierzem -
Broń składałem u stóp twoich,
Gdy byłem żeglarzem -
Byłaś cichym portem moim
Gdybym był mądrzejszy -
Innym stałbym się podobny?
Gdybym był życzliwszy,
Świat miłością karmiąc głodny -
Czy bym ją ubłagał?
(Chcąc wciąż jej dogadzać)
Gdybym był malarzem -
Świat mych barw by jej nie splamił,
Gdybym był jak Mojżesz -
Manną z nieba bym ją karmił,
Gdybym był poetą -
Płomień byłby w moich słowach,
Gdybym był kochankiem -
Oczy bym jej wycałował
Więc, skarbie, tu przybądź,
Już mi cię nie wezmą,
Bezpiecznie i cicho
Zostaniesz już ze mną
Zawsze
Chodź do mnie, mój skarbie,
Tu cię nie dosięgną,
Świat miłością głodny karmię -
Czy tym cię zdobędę?
(Dogadzać ci będę)
Gdy byłem żołnierzem -
Broń składałem u stóp twoich,
Gdy byłem żeglarzem -
Byłaś cichym portem moim,
Gdybym był malarzem -
Świat mych barw by cię nie splamił,
Gdybym był jak Mojżesz -
Manną z nieba bym cię karmił,
Gdybym był poetą...
Czy wyraziłbym słowami?
2011
parafraza/swobodny przekład z: Ultravox
czwartek, 27 stycznia 2011
Przestroga
Prosił boga, by go słuchał,
Modlitwami czas zaprzątał,
W końcu pan nadstawił ucha -
Dał mu więcej niźli żądał
W sercu uczuć miał niemało
I stąd ból czuł w nim niezmiennie,
Bo się panu spodobało
W zamian zmiażdżyć go cierpieniem
Więcej czuł niż inni mogli,
Stąd się obcy stał dla świata,
Więc się jeszcze mocniej modlił,
By bóg cząstkę serca zabrał
I pozbawił go pan części
Serca - prośbę tak zrozumiał -
Tej, co szczęście w sobie mieści,
I bez której żyć nie umiał
Poddał walkę w mrocznej chwili,
Nie wiem, czy mu bóg wybaczy,
Ludzie już go potępili -
Biada tym, co chcą inaczej
Wiedź więc życie swoje marne,
Bogom głowy nie zawracaj,
Bo a nuż ci będzie dane
Doznać losu ich wybrańca
2011
Modlitwami czas zaprzątał,
W końcu pan nadstawił ucha -
Dał mu więcej niźli żądał
W sercu uczuć miał niemało
I stąd ból czuł w nim niezmiennie,
Bo się panu spodobało
W zamian zmiażdżyć go cierpieniem
Więcej czuł niż inni mogli,
Stąd się obcy stał dla świata,
Więc się jeszcze mocniej modlił,
By bóg cząstkę serca zabrał
I pozbawił go pan części
Serca - prośbę tak zrozumiał -
Tej, co szczęście w sobie mieści,
I bez której żyć nie umiał
Poddał walkę w mrocznej chwili,
Nie wiem, czy mu bóg wybaczy,
Ludzie już go potępili -
Biada tym, co chcą inaczej
Wiedź więc życie swoje marne,
Bogom głowy nie zawracaj,
Bo a nuż ci będzie dane
Doznać losu ich wybrańca
2011
środa, 26 stycznia 2011
Pamiętam (śmierć w popołudnie)
Co mnie śmieszy? Skąd ta mina?
Nie wiem - telewizor gaszę,
Piję wino i wspominam
Dobrze znane, stare czasy,
Dziwny smutek na mnie spływa
Z kilku dawnych fotografii -
Tak ze wspomnieniami bywa,
Że się zwykle kończą łzami
Jak pamiętać i nie smutnieć
Śmierć tamtego popołudnia?
Kiedy pokój mój wypełnia
Cisza ciężka i bolesna,
Cierpkim winem toast spełniam
Za czas, który istnieć przestał,
I choć nigdy nie powróci,
Tak się koszmar w pamięć wessał,
Że nie zdołam już mu uciec
Jak pamiętać i nie smutnieć
Nie wiem - telewizor gaszę,
Piję wino i wspominam
Dobrze znane, stare czasy,
Dziwny smutek na mnie spływa
Z kilku dawnych fotografii -
Tak ze wspomnieniami bywa,
Że się zwykle kończą łzami
Jak pamiętać i nie smutnieć
Śmierć tamtego popołudnia?
Kiedy pokój mój wypełnia
Cisza ciężka i bolesna,
Cierpkim winem toast spełniam
Za czas, który istnieć przestał,
I choć nigdy nie powróci,
Tak się koszmar w pamięć wessał,
Że nie zdołam już mu uciec
Jak pamiętać i nie smutnieć
Śmierć tamtego popołudnia?
2011
parafraza: Ultravox
wtorek, 25 stycznia 2011
NOTES 8 - Temat i tło
Księżyc za chmurą i szelest wiatru,
Traw aromaty, refleks na wodzie,
Drozda śpiewanie, kamień przy drodze,
Czasem spostrzegam, z rzadka z nich nastrój
Cóż to jest dla nas? - tło bez znaczenia -
Muchy z milionów much lot natrętnej,
Komara kłucie nim cios śmiertelny,
My się liczymy - nasz los to temat
A przecież były - wiatr, księżyc, kamień -
Tłem nieznaczącym przeszłym tematom
I po nas takież tło pozostanie
Więc może temat to wszystko tamto,
Tłem - nasze nędzne tu bytowanie,
Jak muchy przelot lub komar w lato
2011
Traw aromaty, refleks na wodzie,
Drozda śpiewanie, kamień przy drodze,
Czasem spostrzegam, z rzadka z nich nastrój
Cóż to jest dla nas? - tło bez znaczenia -
Muchy z milionów much lot natrętnej,
Komara kłucie nim cios śmiertelny,
My się liczymy - nasz los to temat
A przecież były - wiatr, księżyc, kamień -
Tłem nieznaczącym przeszłym tematom
I po nas takież tło pozostanie
Więc może temat to wszystko tamto,
Tłem - nasze nędzne tu bytowanie,
Jak muchy przelot lub komar w lato
2011
poniedziałek, 24 stycznia 2011
NOTES 7 - Spotkanie z pięknem
Ranek srebrzy łzy zakrzepłe
Noc zbyt krótka nawet w zimie
Śnieg w odwilży błocie ginie
Dłoń w dłoń spacer z dziecka ciepłem
Oczu głębia, włosów gęstość
Pół wyniosła, pół łagodna
Mijam, nie chcąc - w tył spoglądam -
Jest na ziemi jeszcze piękno
Kochankowie - młodość z pięknem
W sile wiecznej odradzania
Gardzą tym, co jest śmiertelne
Obydwoje w śmierć zabrałaś ...
Młodość przeszła, nic po pięknie
Tylko śmierć mi pozostała
2011
Noc zbyt krótka nawet w zimie
Śnieg w odwilży błocie ginie
Dłoń w dłoń spacer z dziecka ciepłem
Oczu głębia, włosów gęstość
Pół wyniosła, pół łagodna
Mijam, nie chcąc - w tył spoglądam -
Jest na ziemi jeszcze piękno
Kochankowie - młodość z pięknem
W sile wiecznej odradzania
Gardzą tym, co jest śmiertelne
Obydwoje w śmierć zabrałaś ...
Młodość przeszła, nic po pięknie
Tylko śmierć mi pozostała
2011
niedziela, 23 stycznia 2011
Maryśka
Mierzwię pukli długie fale
Absorbuję oczu zieleń
Rozkosz w błogim aromacie
Intensywnie wchłaniam w siebie
Hipnotycznym doznań pięknem
Uzależniam zmysły moje
Arytmicznie bije serce
Nie pamiętam co mnie boli
Ale wiem że żyję jeszcze
(choć to życie nie jest moim)
2011
Absorbuję oczu zieleń
Rozkosz w błogim aromacie
Intensywnie wchłaniam w siebie
Hipnotycznym doznań pięknem
Uzależniam zmysły moje
Arytmicznie bije serce
Nie pamiętam co mnie boli
Ale wiem że żyję jeszcze
(choć to życie nie jest moim)
2011
sobota, 22 stycznia 2011
Smuga cienia
Dawny dźwięk, obraz w pamięci -
Lat szczenięcych przywołanie,
Słodka woń zachwytów pierwszych -
Życie jak na tacy dane
Wiara w przyszłe dni szczęśliwe,
W świat leżący u stóp moich,
W to, że wszystko jest możliwe,
W boską siłę własnej woli
W drodze czas mi wszytko zabrał,
W zamian srebrem pokrył włosy,
Za plecami życia kawał,
Coraz bliżej drogi koniec
Nie wiem, czy tak trzeba gubić
I dlaczego tak się dzieje,
W szkole chemik nic nie mówił,
Że rozpuszcza czas nadzieję
Czasem tylko jakiś moment
Wrócić w tamten czas pozwoli
I uśmiechnąć się do wspomnień,
Zanim w środku coś zaboli ...
2011
Lat szczenięcych przywołanie,
Słodka woń zachwytów pierwszych -
Życie jak na tacy dane
Wiara w przyszłe dni szczęśliwe,
W świat leżący u stóp moich,
W to, że wszystko jest możliwe,
W boską siłę własnej woli
W drodze czas mi wszytko zabrał,
W zamian srebrem pokrył włosy,
Za plecami życia kawał,
Coraz bliżej drogi koniec
Nie wiem, czy tak trzeba gubić
I dlaczego tak się dzieje,
W szkole chemik nic nie mówił,
Że rozpuszcza czas nadzieję
Czasem tylko jakiś moment
Wrócić w tamten czas pozwoli
I uśmiechnąć się do wspomnień,
Zanim w środku coś zaboli ...
2011
piątek, 21 stycznia 2011
Strażakowi prawdziwemu
Pomoc niósł ludziom młody ratownik
Nogi w wypadku utracił
Czuł, że tak musi, chociaż ochotnik -
Teraz pozostał bez pracy
Żona i dziecko na utrzymaniu
Lecz wierzy w przyszłość kaleka
Zwierzęca w ciele siła przetrwania
Serce i dusza człowieka
I kiedy tylko dadzą protezy
Wróci, by służbę znów pełnić
Bo młody strażak mocno w to wierzy
Że będzie ludziom potrzebny
Popatrz na niego i pochyl głowę
Ty, co na wszystko narzekasz
On bohaterem i gladiatorem
Który z was dwóch to kaleka?
Łatwo nad sobą jest się rozczulić
I do dobrego przywyknąć
Niektórzy godni są miana ludzi
Ze wstydu muszę zamilknąć ...
2011
Nogi w wypadku utracił
Czuł, że tak musi, chociaż ochotnik -
Teraz pozostał bez pracy
Żona i dziecko na utrzymaniu
Lecz wierzy w przyszłość kaleka
Zwierzęca w ciele siła przetrwania
Serce i dusza człowieka
I kiedy tylko dadzą protezy
Wróci, by służbę znów pełnić
Bo młody strażak mocno w to wierzy
Że będzie ludziom potrzebny
Popatrz na niego i pochyl głowę
Ty, co na wszystko narzekasz
On bohaterem i gladiatorem
Który z was dwóch to kaleka?
Łatwo nad sobą jest się rozczulić
I do dobrego przywyknąć
Niektórzy godni są miana ludzi
Ze wstydu muszę zamilknąć ...
2011
czwartek, 20 stycznia 2011
Bluźnierca
Rozciągnięty tkwisz na desce
Przymykając na wpół oczy
Rozłożone na bok ręce
Gwoździe wbite w każdą z kończyn
Miłość to największa - mówisz -
Życie oddać za przyjaciół -
Ile bardziej kochać musi
Kto za wroga życie traci?
Oddal kielich ten ode mnie -
Tak prosiłeś przerażony
A niejeden na cierpienie
Idzie z czołem podniesionym
Kilka godzin twoich cierpień
Oto przykład ludziom dany
Gotowości do poświęceń
I bestialstwa wielkiej miary
Dla tych, którzy w mrozie stali
Przez noc wodą polewani
Bici w celach miesiącami
Z zerwanymi paznokciami
Dla tych, których całe życie
Jest cierpieniem - niczym innym
Czynią im największą krzywdę
Ci, co kochać ich powinni
Jestem oto tym żołnierzem
Który końcem ostrej włóczni
Przebił bok i męki skrócił
Patrzysz z góry na frustrata
Co u twoich stóp się mądrzy
Wkrótce przyjdzie koniec świata
Wtedy mądrze mnie osądzisz
2011
środa, 19 stycznia 2011
Szukającym
Przychodzicie z pytaniami
Wyrytymi w waszych ciałach
Pokłutymi ramionami
Blizn śladami na nadgarstkach
Sine bruzdy szyje szpecą
Oczy mętne od szukania -
Czy coś moje wam powiedzą?
Na ich dnie ... tylko pytania
Precz stąd, zmory! Z moich myśli
Same sobie jakoś radźcie
Idźcie tam, skąd żeście przyszły
Ja już szukał będę zawsze
Choć odpowiedź się nie znajdzie
Mimo nowej próby co dzień
To - kto szuka, ten ma rację
A w pytaniu jest odpowiedź
2011
Wyrytymi w waszych ciałach
Pokłutymi ramionami
Blizn śladami na nadgarstkach
Sine bruzdy szyje szpecą
Oczy mętne od szukania -
Czy coś moje wam powiedzą?
Na ich dnie ... tylko pytania
Precz stąd, zmory! Z moich myśli
Same sobie jakoś radźcie
Idźcie tam, skąd żeście przyszły
Ja już szukał będę zawsze
Choć odpowiedź się nie znajdzie
Mimo nowej próby co dzień
To - kto szuka, ten ma rację
A w pytaniu jest odpowiedź
2011
wtorek, 18 stycznia 2011
Chłopiec z małego miasta
Znikasz z domu wczesnym ranem
Wszystko mieścisz w torbie małej
Sam zupełnie na peronie
Wiatr i deszcz na twarzy twojej
Matce pojąć nie jest dane
Czemu uciec stąd musiałeś
Odpowiedzi tak szukanej
Nigdy tu byś nie mógł znaleźć
I miłością jakiej pragniesz
W domu nie byłbyś kochany
Znikaj więc, szukaj więc ...
Popychany i kopany
Wciąż samotny tutaj byłeś
Przez nich wszystkich poniżany
Tylko o tym tu mówili
Choć tak bardzo próbowali
Zranić cię - do płaczu zmusić
Nigdy przy nich nie płakałeś
Tylko wewnątrz swojej duszy
Znikaj więc, szukaj więc .... i płacz ...
Znikasz z domu wczesnym ranem
Wszystko mieścisz w torbie małej
Sam zupełnie na peronie
Wiatr i deszcz na twarzy twojej
2011
tłumaczenie z: Bronski Beat
Wszystko mieścisz w torbie małej
Sam zupełnie na peronie
Wiatr i deszcz na twarzy twojej
Matce pojąć nie jest dane
Czemu uciec stąd musiałeś
Odpowiedzi tak szukanej
Nigdy tu byś nie mógł znaleźć
I miłością jakiej pragniesz
W domu nie byłbyś kochany
Znikaj więc, szukaj więc ...
Popychany i kopany
Wciąż samotny tutaj byłeś
Przez nich wszystkich poniżany
Tylko o tym tu mówili
Choć tak bardzo próbowali
Zranić cię - do płaczu zmusić
Nigdy przy nich nie płakałeś
Tylko wewnątrz swojej duszy
Znikaj więc, szukaj więc .... i płacz ...
Znikasz z domu wczesnym ranem
Wszystko mieścisz w torbie małej
Sam zupełnie na peronie
Wiatr i deszcz na twarzy twojej
2011
tłumaczenie z: Bronski Beat
poniedziałek, 17 stycznia 2011
W piwnicy
Cicho na dół schodzi do niej,
W górze świecznik trzyma w dłoni,
Szuka schodów wzrokiem zimnym,
Płomień spala pajęczyny
Ona w kącie składa ręce,
Strach wypełnia młode serce -
Wie, jak będzie to bolało,
Kiedy cielsko zwali na nią
Pod paznokciem połamanym
Chowa wilgoć brudnej ściany,
Nazbyt długo w oknie krata
Dzieli ją od reszty świata
Jak co wieczór schodzi bestia
Ulżyć wstrętnym żądzom cielska,
W niemym mroku do piwnicy -
Świadka strasznej tajemnicy
Wkrótce ona mu się znudzi,
Znajdzie wtedy ją ktoś z ludzi
W płytkim dole, gdzieś pod krzakiem,
On ofiarę nową złapie
2011
W górze świecznik trzyma w dłoni,
Szuka schodów wzrokiem zimnym,
Płomień spala pajęczyny
Ona w kącie składa ręce,
Strach wypełnia młode serce -
Wie, jak będzie to bolało,
Kiedy cielsko zwali na nią
Pod paznokciem połamanym
Chowa wilgoć brudnej ściany,
Nazbyt długo w oknie krata
Dzieli ją od reszty świata
Jak co wieczór schodzi bestia
Ulżyć wstrętnym żądzom cielska,
W niemym mroku do piwnicy -
Świadka strasznej tajemnicy
Wkrótce ona mu się znudzi,
Znajdzie wtedy ją ktoś z ludzi
W płytkim dole, gdzieś pod krzakiem,
On ofiarę nową złapie
2011
niedziela, 16 stycznia 2011
Nowotwór
Ból ją zniszczył jak nowotwór
Zanim ktoś lekarstwo odkrył
Przyszedł znikąd, rósł pod czaszką
Nie pozwalał długo zasnąć
Zamknął myśli w świecie ciasnym
Ludzi zmienił w obcych Marsjan
Nie chciał chemii, ni naświetlań
Szans jej nie dał, żeby przetrwać
Tamten chłopak dałby wszystko
Lek wynalazł chorym myślom
Gdyby tylko go widziała
A morfina już nie działa ...
Nie odczuje świat jej braku -
Ścięta róża w morzu kwiatów
Niech jej ziemia będzie lekką -
Sama ścięła się żyletką ...
Lecz w przyrodzie nic nie ginie
Ból pozostał po dziewczynie
Choć jej nie ma, od tej pory
Chłopak walczy z nowotworem
2011
Zanim ktoś lekarstwo odkrył
Przyszedł znikąd, rósł pod czaszką
Nie pozwalał długo zasnąć
Zamknął myśli w świecie ciasnym
Ludzi zmienił w obcych Marsjan
Nie chciał chemii, ni naświetlań
Szans jej nie dał, żeby przetrwać
Tamten chłopak dałby wszystko
Lek wynalazł chorym myślom
Gdyby tylko go widziała
A morfina już nie działa ...
Nie odczuje świat jej braku -
Ścięta róża w morzu kwiatów
Niech jej ziemia będzie lekką -
Sama ścięła się żyletką ...
Lecz w przyrodzie nic nie ginie
Ból pozostał po dziewczynie
Choć jej nie ma, od tej pory
Chłopak walczy z nowotworem
2011
sobota, 15 stycznia 2011
Suka Olafa
Piękne szczenię Olaf kupił,
Do polowań je przyuczył,
Węchem świetnym suczka mała
Wszystkich wokół zadziwiała
Na jej oczach psa powiesił
Kochanego sąsiad ze wsi,
Bo mu pogryzł kozę dojną -
Suka wie, że tak nie wolno
Tak straciła przyjaciela,
Co jej jeden rad udzielał,
Nim się dzieci jej zrodziły,
Ojca swego już straciły
Suka szczęścia nie pamięta -
Odebrano jej szczenięta
O szlachetnym powonieniu,
Matka cierpieć ma w milczeniu
Olaf, w lesie, wkrótce po tym,
Znalazł wilcze dwie sieroty,
Zaniósł suce je wychować -
Znowu miała kogo kochać
Miał sam Olaf córcię śliczną,
Co kochała się w króliczku,
Jeden z wilczków, gdy już podrósł,
Ulubieńca w strzępy rozniósł
Gniew Olafa serce zmienił -
Winowajcę wnet zastrzelił,
Siostrę także śmierć spotkała,
Choć ją suka ukryć chciała
Na nic prośby, na nic siła -
Suka w budzie się skuliła,
Zdjęta bólem jeść nie chciała,
Polowania odmawiała
Zawodzenie słysząc żony,
Z lasu Olaf biegł strwożony,
W drodze z suką się rozminął,
W polu po niej ślad zaginął ...
Żona wisi pod powałą,
We krwi leży drobne ciało,
Suka córkę ci zagryzła -
Tak, Olafie, szczęście pryska ...
2011
Do polowań je przyuczył,
Węchem świetnym suczka mała
Wszystkich wokół zadziwiała
Na jej oczach psa powiesił
Kochanego sąsiad ze wsi,
Bo mu pogryzł kozę dojną -
Suka wie, że tak nie wolno
Tak straciła przyjaciela,
Co jej jeden rad udzielał,
Nim się dzieci jej zrodziły,
Ojca swego już straciły
Suka szczęścia nie pamięta -
Odebrano jej szczenięta
O szlachetnym powonieniu,
Matka cierpieć ma w milczeniu
Olaf, w lesie, wkrótce po tym,
Znalazł wilcze dwie sieroty,
Zaniósł suce je wychować -
Znowu miała kogo kochać
Miał sam Olaf córcię śliczną,
Co kochała się w króliczku,
Jeden z wilczków, gdy już podrósł,
Ulubieńca w strzępy rozniósł
Gniew Olafa serce zmienił -
Winowajcę wnet zastrzelił,
Siostrę także śmierć spotkała,
Choć ją suka ukryć chciała
Na nic prośby, na nic siła -
Suka w budzie się skuliła,
Zdjęta bólem jeść nie chciała,
Polowania odmawiała
Zawodzenie słysząc żony,
Z lasu Olaf biegł strwożony,
W drodze z suką się rozminął,
W polu po niej ślad zaginął ...
Żona wisi pod powałą,
We krwi leży drobne ciało,
Suka córkę ci zagryzła -
Tak, Olafie, szczęście pryska ...
2011
piątek, 14 stycznia 2011
Blues umarlaka
W tyle daleko zostawiam tam
Z czym porachunki od dawna mam
Nie będę garba za sobą niósł
Zaśpiewam ducha przemiany blues
Nie jest mnie w stanie zatrzymać nic
Gdy serce wprawię w miarowy rytm
I niepotrzebny alkohol mi -
Czystego bluesa wlewam do krwi
Mój blues w przydrożnym zajeździe brzmi
Gra go fachowiec od tylnych drzwi
O, weź go, skarbie, takim jak jest
I po raz drugi pokochaj mnie
O, dalej, dalej dotykaj mnie
Czemu szaleńczo nie kocham cię?
Pozwól znów burzy dosiadać mi
Czekać na słońce aż po sam świt
Na drugą stroną przebijmy się
Tam na jednego przypada pięć
Gdzieś w whisky barze wysączmy gin
Niech nam zaśpiewa Maggie M'Gill
Zbuduję tobie w hiacyntach dom
Blues oraz Chopin zasiedlą go
"Ulica Miłość" adres niech brzmi
Nie, nie zagoszczą tam dziwne dni
W odosobnienia ogród mnie weź
Ducha zaśpiewam ci w zamian pieśń
I jak noc długa rozkołysz mnie
Choć ponoć diabłem kobieta jest
Czemu w mych myślach nie widzę cię?
Gdzie mi, dziewczynko, zgubiłaś się?
Lato już prawie odeszło w cień
Niech choć to babie ogrzeje mnie
Tak oto kończy się nasza noc
Ludzie są dziwni - pamiętaj to
Kiedy muzyka przestanie brzmieć
Przyjaciel-koniec zabierze mnie
2011
inspiracja / zapożyczenia z: The Doors
Z czym porachunki od dawna mam
Nie będę garba za sobą niósł
Zaśpiewam ducha przemiany blues
Nie jest mnie w stanie zatrzymać nic
Gdy serce wprawię w miarowy rytm
I niepotrzebny alkohol mi -
Czystego bluesa wlewam do krwi
Mój blues w przydrożnym zajeździe brzmi
Gra go fachowiec od tylnych drzwi
O, weź go, skarbie, takim jak jest
I po raz drugi pokochaj mnie
O, dalej, dalej dotykaj mnie
Czemu szaleńczo nie kocham cię?
Pozwól znów burzy dosiadać mi
Czekać na słońce aż po sam świt
Na drugą stroną przebijmy się
Tam na jednego przypada pięć
Gdzieś w whisky barze wysączmy gin
Niech nam zaśpiewa Maggie M'Gill
Zbuduję tobie w hiacyntach dom
Blues oraz Chopin zasiedlą go
"Ulica Miłość" adres niech brzmi
Nie, nie zagoszczą tam dziwne dni
W odosobnienia ogród mnie weź
Ducha zaśpiewam ci w zamian pieśń
I jak noc długa rozkołysz mnie
Choć ponoć diabłem kobieta jest
Czemu w mych myślach nie widzę cię?
Gdzie mi, dziewczynko, zgubiłaś się?
Lato już prawie odeszło w cień
Niech choć to babie ogrzeje mnie
Tak oto kończy się nasza noc
Ludzie są dziwni - pamiętaj to
Kiedy muzyka przestanie brzmieć
Przyjaciel-koniec zabierze mnie
2011
inspiracja / zapożyczenia z: The Doors
czwartek, 13 stycznia 2011
Ostatnia misja majora Toma
Majorze Tom, misja nowa -
Trzeba w przyszłość wystartować,
Niepokoi nas to bardzo,
Że nie wiemy, czy jest warto
Inwestować, kopać ropę,
Coś planować, zacząć wojnę,
Płodzić dzieci, walczyć z głodem,
Wylansować nową modę
Leć więc w przyszłość, bohaterze,
N.A.S.A. miejsce ci wybierze,
Małe w czasie oddalenie -
Tylko jedno pokolenie,
Sprawdź, jak żyją nasze dzieci,
Potem znowu tu przylecisz,
Powiesz nam, co mamy zmienić -
To dla ciebie wyróżnienie
Leci w lot samotny major,
Sprawdzić, jak się rzeczy mają,
Wylądować już powinien,
Patrzy w szybę - niemożliwe ...
"Houston, chyba mamy problem,
Nic już więcej wam nie powiem,
Tracę łączność" - major zamilkł,
Żeby prawdy nie poznali ...
Tom dryfuje w mrok kosmiczny,
Nie przejmuje już się niczym,
W ziemię patrzy wstecz niebieską,
Gdzie została jego przeszłość,
Raz ostatni cicho nuci,
Wie, że nie ma dokąd wrócić ...
2011
Trzeba w przyszłość wystartować,
Niepokoi nas to bardzo,
Że nie wiemy, czy jest warto
Inwestować, kopać ropę,
Coś planować, zacząć wojnę,
Płodzić dzieci, walczyć z głodem,
Wylansować nową modę
Leć więc w przyszłość, bohaterze,
N.A.S.A. miejsce ci wybierze,
Małe w czasie oddalenie -
Tylko jedno pokolenie,
Sprawdź, jak żyją nasze dzieci,
Potem znowu tu przylecisz,
Powiesz nam, co mamy zmienić -
To dla ciebie wyróżnienie
Leci w lot samotny major,
Sprawdzić, jak się rzeczy mają,
Wylądować już powinien,
Patrzy w szybę - niemożliwe ...
"Houston, chyba mamy problem,
Nic już więcej wam nie powiem,
Tracę łączność" - major zamilkł,
Żeby prawdy nie poznali ...
Tom dryfuje w mrok kosmiczny,
Nie przejmuje już się niczym,
W ziemię patrzy wstecz niebieską,
Gdzie została jego przeszłość,
Raz ostatni cicho nuci,
Wie, że nie ma dokąd wrócić ...
2011
środa, 12 stycznia 2011
Kosmiczny cudak
"Kontrola lotu tu major Tom,
Statek na miejscu, opuszczam go,
Dziwnie w powietrzu jest pływać tak,
I gwiazdy inny dziś mają blask...
Tu zawinięty siedzę w blachę,
Daleko ponad naszym światem,
Patrzę ku ziemi tak niebieskiej,
Nie mogę zrobić już nic więcej
Choć przeleciałem tysiące mil,
Spokój zachować nietrudno mi,
Myślę, że statek jak wrócić wie,
Że żonę kocham, powiedzcie jej,
Ona to wie"
"Halo, majorze, wzywamy cię,
Tracimy łączność, coś poszło źle,
Halo, majorze, czy słyszysz mnie?
Halo, majorze, czy słyszysz mnie?
Halo, majorze..."
"Dryfuję wokół rakiety blach,
Daleko w dole księżyca blask,
Patrzę ku ziemi tak niebieskiej,
Nie mogę zrobić już nic więcej..."
2011
swobodny przekład z: David Bowie
Statek na miejscu, opuszczam go,
Dziwnie w powietrzu jest pływać tak,
I gwiazdy inny dziś mają blask...
Tu zawinięty siedzę w blachę,
Daleko ponad naszym światem,
Patrzę ku ziemi tak niebieskiej,
Nie mogę zrobić już nic więcej
Choć przeleciałem tysiące mil,
Spokój zachować nietrudno mi,
Myślę, że statek jak wrócić wie,
Że żonę kocham, powiedzcie jej,
Ona to wie"
"Halo, majorze, wzywamy cię,
Tracimy łączność, coś poszło źle,
Halo, majorze, czy słyszysz mnie?
Halo, majorze, czy słyszysz mnie?
Halo, majorze..."
"Dryfuję wokół rakiety blach,
Daleko w dole księżyca blask,
Patrzę ku ziemi tak niebieskiej,
Nie mogę zrobić już nic więcej..."
2011
swobodny przekład z: David Bowie
wtorek, 11 stycznia 2011
Moja śmierć
Śmierć mnie czeka jak lubieżnik,
Że się zgodzę pójść z nim pewny -
Gwizdnę na niego i czas, co płynie ...
Czeka śmierć jak księdza słowa,
Gdy mą młodość będą chować -
Zapłaczę po niej, nim czas mój minie ...
Czeka śmierć jak duch w ciemności,
Pewny jestem jak miłości -
Nie myślmy o tym, choć czas nasz ginie ...
Nie dbam o to, co za drzwiami,
Z aniołami, czy z diabłami,
W piekle będę, czy też w niebie,
Bo przed drzwiami widzę ciebie
Czeka śmierć jak ślepiec biedny,
Świat dla niego zawsze ciemny -
Grosz jemu rzucę za czas, co płynie ...
W twoich udach czeka na mnie,
Choć ty moje oczy zamkniesz -
Pomyślmy o tym, nim czas nasz minie ...
Zwleka, żeby wam pozwolić
Się zabawić, potem koniec -
Wypijmy za to i czas, nim zginie ...
Nie dbam o to, co za drzwiami,
Że się zgodzę pójść z nim pewny -
Gwizdnę na niego i czas, co płynie ...
Czeka śmierć jak księdza słowa,
Gdy mą młodość będą chować -
Zapłaczę po niej, nim czas mój minie ...
Czeka śmierć jak duch w ciemności,
Pewny jestem jak miłości -
Nie myślmy o tym, choć czas nasz ginie ...
Nie dbam o to, co za drzwiami,
Z aniołami, czy z diabłami,
W piekle będę, czy też w niebie,
Bo przed drzwiami widzę ciebie
Czeka śmierć jak ślepiec biedny,
Świat dla niego zawsze ciemny -
Grosz jemu rzucę za czas, co płynie ...
W twoich udach czeka na mnie,
Choć ty moje oczy zamkniesz -
Pomyślmy o tym, nim czas nasz minie ...
Zwleka, żeby wam pozwolić
Się zabawić, potem koniec -
Wypijmy za to i czas, nim zginie ...
Nie dbam o to, co za drzwiami,
Z aniołami, czy z diabłami,
W piekle będę, czy też w niebie,
Bo przed drzwiami widzę ciebie
Śmierć się chowa w liści barwie,
Magik trzyma ją w rękawie -
Psy z nią, króliki i czas, co płynie ...
Śmierć mnie czeka pod kwiatami,
Z ukrytymi tam cieniami -
Bzu nazrywajmy za czas, nim minie ...
W naszym łóżku śmierć się czai,
Zapomnieniem głowę mami -
Koc naciągnijmy na czas, co ginie ...
Nie dbam o to, co za drzwiami,
Z aniołami, czy z diabłami,
W piekle będę, czy też w niebie,
Bo przed drzwiami widzę ciebie
2011
tłumaczenie z: David Bowie
poniedziałek, 10 stycznia 2011
Zwycięzcy
Naprzód! Ku górze!
Na życia szczyt!
Walcz wbrew naturze,
Do kresu sił!
Po stromym zboczu,
Gdzie marzeń cel,
Na przekór bogom
Wzrok w chmury wznieś
Samotnych zmagań
Nie widzi nikt,
Gdy mistrz dorasta
Do chwały dni
Z goryczy klęski,
Przez ducha hart,
Do dni zwycięskich -
Pokonać świat!
Zgnieć pod stopami
Słabość i ból,
Dziś dzień wygranej,
Po łez dniach stu
Choć drwił i śmiał się
Zawistny świat,
Że ty masz rację,
Pokazał czas
2011
Na życia szczyt!
Walcz wbrew naturze,
Do kresu sił!
Po stromym zboczu,
Gdzie marzeń cel,
Na przekór bogom
Wzrok w chmury wznieś
Samotnych zmagań
Nie widzi nikt,
Gdy mistrz dorasta
Do chwały dni
Z goryczy klęski,
Przez ducha hart,
Do dni zwycięskich -
Pokonać świat!
Zgnieć pod stopami
Słabość i ból,
Dziś dzień wygranej,
Po łez dniach stu
Choć drwił i śmiał się
Zawistny świat,
Że ty masz rację,
Pokazał czas
2011
niedziela, 9 stycznia 2011
Tylnymi drzwiami
Rzucasz iskry mi spod powiek,
Dobrze czujesz, co mam w głowie,
Blisko ciebie wciąż się błąkam,
W twoje tylne drzwi spoglądam
Dam ci to, co - sama przyznasz -
Żaden nie dał ci mężczyzna,
Zrób tak, byśmy byli sami
I tylnymi wpuść mnie drzwiami
Tkanin drogich nie ubieraj,
Bym nie musiał ich rozdzierać,
Panem twoim dzisiaj będę,
Gdy tylnymi drzwiami wejdę
Uklękniemy na podłodze,
Ukradniemy bogom ogień,
Zatańczymy z aniołami,
Gdy tylnymi wejdę drzwiami
Pamięć o tym, co jest wokół,
Żądza spali w nas na popiół,
By zjednoczyć się ciałami,
Wśliznę się tylnymi drzwiami
2011
Dobrze czujesz, co mam w głowie,
Blisko ciebie wciąż się błąkam,
W twoje tylne drzwi spoglądam
Dam ci to, co - sama przyznasz -
Żaden nie dał ci mężczyzna,
Zrób tak, byśmy byli sami
I tylnymi wpuść mnie drzwiami
Tkanin drogich nie ubieraj,
Bym nie musiał ich rozdzierać,
Panem twoim dzisiaj będę,
Gdy tylnymi drzwiami wejdę
Uklękniemy na podłodze,
Ukradniemy bogom ogień,
Zatańczymy z aniołami,
Gdy tylnymi wejdę drzwiami
Pamięć o tym, co jest wokół,
Żądza spali w nas na popiół,
By zjednoczyć się ciałami,
Wśliznę się tylnymi drzwiami
2011
sobota, 8 stycznia 2011
Noc poety
Noc śmiertelników głuszy ciemnością,
Głowy w poduszki tulą z lubością,
Poeta nie śpi - ciemność go wzywa -
Obudź się, weno! W sukurs przybywaj!
Na stole świecznik płomieniem błyska,
Przy nim ołówek i kartka czysta,
Napój poetów szkli się w kielichu,
Demony czają gdzieś się po cichu
Alkohol szumi, migocze płomień,
Tak bym chciał dzisiaj uciec od wspomnień,
Lecz kiedy wszystko umarło piękno,
Serce bezwiednie ucieka w przeszłość
Pozwól mi, życie, tobą się cieszyć,
Coś wspaniałego - jak kiedyś - przeżyć,
W tobie, nie w winie, chcę się zatracić,
Zostawić przeszłość, zacząć inaczej
Muzo umarła przed tylu laty,
Żal mój po tobie leję na papier,
Czemu zmieniłaś tak moją duszę,
Że wciąż dni tamte wspominać muszę?
Nim świt nadejdzie, ogarek zgaśnie,
Wino się skończy, poeta zaśnie,
Wiersz pozostanie niedokończony,
Czmychną po kątach podłe demony
2011
Głowy w poduszki tulą z lubością,
Poeta nie śpi - ciemność go wzywa -
Obudź się, weno! W sukurs przybywaj!
Na stole świecznik płomieniem błyska,
Przy nim ołówek i kartka czysta,
Napój poetów szkli się w kielichu,
Demony czają gdzieś się po cichu
Alkohol szumi, migocze płomień,
Tak bym chciał dzisiaj uciec od wspomnień,
Lecz kiedy wszystko umarło piękno,
Serce bezwiednie ucieka w przeszłość
Pozwól mi, życie, tobą się cieszyć,
Coś wspaniałego - jak kiedyś - przeżyć,
W tobie, nie w winie, chcę się zatracić,
Zostawić przeszłość, zacząć inaczej
Muzo umarła przed tylu laty,
Żal mój po tobie leję na papier,
Czemu zmieniłaś tak moją duszę,
Że wciąż dni tamte wspominać muszę?
Nim świt nadejdzie, ogarek zgaśnie,
Wino się skończy, poeta zaśnie,
Wiersz pozostanie niedokończony,
Czmychną po kątach podłe demony
2011
piątek, 7 stycznia 2011
Trójca zła - cz. 2.
Topiło słońce śnieg coraz bardziej,
Rosły dokoła wyspy zielone,
Rzedniały puszczy gęstwiny czarne -
Poczuł wędrowiec podróży koniec
Nim gór i lasów grzbiet przygarbiony
Zmienił się w jezior, pól, łąk równinę,
Ostatnią nocną, piechur zdrożony,
Spędzić miał w puszczy dzikiej godzinę
Nogi zmęczone, a korzeń śliski,
Chciał słońce witać w polu szerokim,
Trudno być czujnym, gdy cel jest bliski -
W dół na niedźwiedzia wpadł wnet głęboki
Wkrótce się ocknął - nic się nie stało,
Wspiął się ku kępom trawy zielonej,
Lecz szybko w dziurę opuścił ciało -
Widokiem stada wilków strwożony
Chciał zebrać myśli, lecz się nie dało -
Pisk szczurów w jamach rozum zamącił,
Zrozumiał - mało czasu zostało,
Przyjdzie w pułapce życie zakończyć
By się pojednać z nieba bogami,
Spojrzał, szukając różowej zorzy,
Lecz chmura czarna kruków skrzydłami
Zakryła szczelnie przybytek boży
Nie! Zgnić nie może w dole jak zwierzę,
Trzeba mu walczyć do końca dzielnie -
Wyskoczył z jamy, ruszył przed siebie,
Potknął się w mroku i padł na ziemię
Kły wielki basior w szyi zatopił,
Zgłodniałe wilki ciało szarpały,
Krwi się niejeden szczur ciepłej opił,
Kruki do kości mięso zdrapały
Ludzie, szukając w dole niedźwiedzia,
Znaleźli w trawie czaszkę o świcie,
Na czaszce wielki, czarny kruk siedział,
Niczym wysłannik piekieł po życie
2011
Rosły dokoła wyspy zielone,
Rzedniały puszczy gęstwiny czarne -
Poczuł wędrowiec podróży koniec
Nim gór i lasów grzbiet przygarbiony
Zmienił się w jezior, pól, łąk równinę,
Ostatnią nocną, piechur zdrożony,
Spędzić miał w puszczy dzikiej godzinę
Nogi zmęczone, a korzeń śliski,
Chciał słońce witać w polu szerokim,
Trudno być czujnym, gdy cel jest bliski -
W dół na niedźwiedzia wpadł wnet głęboki
Wkrótce się ocknął - nic się nie stało,
Wspiął się ku kępom trawy zielonej,
Lecz szybko w dziurę opuścił ciało -
Widokiem stada wilków strwożony
Chciał zebrać myśli, lecz się nie dało -
Pisk szczurów w jamach rozum zamącił,
Zrozumiał - mało czasu zostało,
Przyjdzie w pułapce życie zakończyć
By się pojednać z nieba bogami,
Spojrzał, szukając różowej zorzy,
Lecz chmura czarna kruków skrzydłami
Zakryła szczelnie przybytek boży
Nie! Zgnić nie może w dole jak zwierzę,
Trzeba mu walczyć do końca dzielnie -
Wyskoczył z jamy, ruszył przed siebie,
Potknął się w mroku i padł na ziemię
Kły wielki basior w szyi zatopił,
Zgłodniałe wilki ciało szarpały,
Krwi się niejeden szczur ciepłej opił,
Kruki do kości mięso zdrapały
Ludzie, szukając w dole niedźwiedzia,
Znaleźli w trawie czaszkę o świcie,
Na czaszce wielki, czarny kruk siedział,
Niczym wysłannik piekieł po życie
2011
czwartek, 6 stycznia 2011
Trójca zła - cz. 1.
W wiosce, daleko gdzieś na północy,
Przed laty mieszkał dzielny młodzieniec,
Nie chciał wśród długiej polarnej nocy
Czekać z innymi na ocieplenie
Zebrał w plecaku co najważniejsze,
Pożegnał starą matkę i ojca,
Wyruszył tam, gdzie lądy cieplejsze,
Gdzie kwitnie ziemia potęgą słońca
Kiedy opuszczał wioskę, starszyzna
Dała mu tylko jedną przestrogę -
Idź tak, by szczura, kruka i wilka
Ślepia nie weszły nigdy ci w drogę
Wilk chce cię pożreć, zęby już ostrzy,
Szczur - wniknąć w myśli, rozum zamącić,
Kruk to wysłannik diabelskich mocy,
By duszę twoją do piekieł strącić
Długo wędrował przez śnieżną tundrę,
Przez dzikie lasy tajgi, młodzieniec,
Trzymając wiernie kurs na południe,
W sercu chowając jedno marzenie
Kiedyś, podchodząc jelenia w lesie,
Dostrzegł, że tropić wilk ich się śmieli,
Pomny przestrogi, nie dał mu resztek -
Strzelbę wymierzył, wilka ustrzelił
Raz, w starej chacie jedząc wieczerzę,
Zobaczył w dziurze szczura chudego,
Zdechło zjadając okruchy zwierzę -
Młodzieniec otruł kompana swego
Krukowi, który śledził go z góry,
Rzucił kawałek mięsa z haczykiem,
Gdy ptak to połknął, ciągnąc za sznurek,
Wyrwał mu trzewia wąskim przełykiem
2011
Przed laty mieszkał dzielny młodzieniec,
Nie chciał wśród długiej polarnej nocy
Czekać z innymi na ocieplenie
Zebrał w plecaku co najważniejsze,
Pożegnał starą matkę i ojca,
Wyruszył tam, gdzie lądy cieplejsze,
Gdzie kwitnie ziemia potęgą słońca
Kiedy opuszczał wioskę, starszyzna
Dała mu tylko jedną przestrogę -
Idź tak, by szczura, kruka i wilka
Ślepia nie weszły nigdy ci w drogę
Wilk chce cię pożreć, zęby już ostrzy,
Szczur - wniknąć w myśli, rozum zamącić,
Kruk to wysłannik diabelskich mocy,
By duszę twoją do piekieł strącić
Długo wędrował przez śnieżną tundrę,
Przez dzikie lasy tajgi, młodzieniec,
Trzymając wiernie kurs na południe,
W sercu chowając jedno marzenie
Kiedyś, podchodząc jelenia w lesie,
Dostrzegł, że tropić wilk ich się śmieli,
Pomny przestrogi, nie dał mu resztek -
Strzelbę wymierzył, wilka ustrzelił
Raz, w starej chacie jedząc wieczerzę,
Zobaczył w dziurze szczura chudego,
Zdechło zjadając okruchy zwierzę -
Młodzieniec otruł kompana swego
Krukowi, który śledził go z góry,
Rzucił kawałek mięsa z haczykiem,
Gdy ptak to połknął, ciągnąc za sznurek,
Wyrwał mu trzewia wąskim przełykiem
2011
środa, 5 stycznia 2011
Blisko, coraz bliżej
Gdy martwe ptaki z nieba spadną,
A śnięte ryby wyda woda,
Świat stanie cicho nad przepaścią,
Lecz człowiek tępy nic nie pozna
Szukając przyczyn gdzieś daleko,
Jak ślepiec z nogą w rozpadlinie,
Nie dojrzy końca czasu swego,
Zrodzony głupim - głupim zginie
Keep smiling, jutro będzie lepiej! -
Sukcesu hasło prowadzące
Zawyją wichry na pogrzebie,
Pamięci rasy odchodzącej
2011
A śnięte ryby wyda woda,
Świat stanie cicho nad przepaścią,
Lecz człowiek tępy nic nie pozna
Szukając przyczyn gdzieś daleko,
Jak ślepiec z nogą w rozpadlinie,
Nie dojrzy końca czasu swego,
Zrodzony głupim - głupim zginie
Keep smiling, jutro będzie lepiej! -
Sukcesu hasło prowadzące
Zawyją wichry na pogrzebie,
Pamięci rasy odchodzącej
2011
wtorek, 4 stycznia 2011
Kochankowie
W drodze swojej zagubieni,
Marzeniami zaślepieni,
Zakładnicy ciał i uczuć,
Z wiarą, że wciąż szukać muszą
Nie chcieliśmy - los to sprawił,
Na przeciwko nas postawił,
Wiedząc, że się nie oprzemy,
W zatracenie popłyniemy
Pożądliwych ciał pragnienia
Sączą wino zapomnienia,
Świat nieważny, nie ma innych,
Wiem, że grzeszę - chcę być winny!
Nie zostawię dziś cię samej,
W namiętności stanę bramie -
Zostaw światło zapalone,
Drzwi - gdy wyjdzie - uchylone
Wiesz dokładnie o czym marzę,
Jak dać rozkosz ci pokażę,
Spływaj rosą grzechu na mnie,
Bym zapomnieć mógł o tamtej
A gdy przyjdzie mi zapłacić,
Jak skazaniec, wszystko stracić,
Kiedy wspomnę swoją winę,
Będę wiedział za co ginę
2011
Marzeniami zaślepieni,
Zakładnicy ciał i uczuć,
Z wiarą, że wciąż szukać muszą
Nie chcieliśmy - los to sprawił,
Na przeciwko nas postawił,
Wiedząc, że się nie oprzemy,
W zatracenie popłyniemy
Pożądliwych ciał pragnienia
Sączą wino zapomnienia,
Świat nieważny, nie ma innych,
Wiem, że grzeszę - chcę być winny!
Nie zostawię dziś cię samej,
W namiętności stanę bramie -
Zostaw światło zapalone,
Drzwi - gdy wyjdzie - uchylone
Wiesz dokładnie o czym marzę,
Jak dać rozkosz ci pokażę,
Spływaj rosą grzechu na mnie,
Bym zapomnieć mógł o tamtej
A gdy przyjdzie mi zapłacić,
Jak skazaniec, wszystko stracić,
Kiedy wspomnę swoją winę,
Będę wiedział za co ginę
2011
poniedziałek, 3 stycznia 2011
Szczur
Przez otwór w rurze, gęsty muł,
Przez dziurę w murze, zgniły próg,
Pod zimnych schodów ciemny bieg,
Do domu pana swego wszedł
W piwnicy stęchłej znalazł róg,
Gdzie tylko on mieć gniazdo mógł,
Ciche schronienie, tani wikt,
Tak, by nie wiedział o nim nikt
Nocą wybiegał w domu głąb,
Cuchnący znacząc wszędzie trop,
Tu zaszeleścił, zniszczył tam -
Pan wiedział już, że nie jest sam
Skończył się błogi spokój snu,
Będzie miał wojnę, podły wróg -
Pułapki, trutki, koci spryt,
By zniszczyć nędzny, szczurzy byt
Lecz w gry nie takie grał już gość,
Sposobów znał by przeżyć dość,
Wiodła go tylko życia chęć,
Pan chciał wrogowi zadać śmierć
Im dłuższy wiódł ze szczurem bój,
Tym większy w piersi wzrastał ból,
Odebrał siły zmagań znój,
Pan spadł ze schodów głową w dół
Jeszcze w konwulsjach drgała brew,
A wróg już chłeptał jego krew,
Nim pan ostatni westchnął raz,
Szczur w jego czaszkę okiem wlazł
2011
Przez dziurę w murze, zgniły próg,
Pod zimnych schodów ciemny bieg,
Do domu pana swego wszedł
W piwnicy stęchłej znalazł róg,
Gdzie tylko on mieć gniazdo mógł,
Ciche schronienie, tani wikt,
Tak, by nie wiedział o nim nikt
Nocą wybiegał w domu głąb,
Cuchnący znacząc wszędzie trop,
Tu zaszeleścił, zniszczył tam -
Pan wiedział już, że nie jest sam
Skończył się błogi spokój snu,
Będzie miał wojnę, podły wróg -
Pułapki, trutki, koci spryt,
By zniszczyć nędzny, szczurzy byt
Lecz w gry nie takie grał już gość,
Sposobów znał by przeżyć dość,
Wiodła go tylko życia chęć,
Pan chciał wrogowi zadać śmierć
Im dłuższy wiódł ze szczurem bój,
Tym większy w piersi wzrastał ból,
Odebrał siły zmagań znój,
Pan spadł ze schodów głową w dół
Jeszcze w konwulsjach drgała brew,
A wróg już chłeptał jego krew,
Nim pan ostatni westchnął raz,
Szczur w jego czaszkę okiem wlazł
2011
niedziela, 2 stycznia 2011
Grobowiec tęsknoty
"Wszystkie poranki świata mijają bezpowrotnie"
Pascal Quignard
Cóż z maleńkich mi tych córek,
Kiedy ciebie nie ma ze mną?
Czego człowiek potrzebuje,
Krocząc ścieżką wiecznie ciemną?
Żagiew duszy los mi zdmuchnął,
W blasku której w szczęściu żyłem,
Wieczna żałość moją druhną,
Że cię wtedy opuściłem
Krwi ze świata żyłom nie dam
Toczyć w serce, co tak boli,
Bramę zamknę, konia sprzedam,
By cię szukać przy mej wioli
Uszy pełne wciąż słów twoich,
Słodkie ciało przed oczami,
Zamiast... smyczek trzymam w dłoni,
Wiolę ściskam kolanami
By wybrzmiała rozpacz cała,
Żyły moje w struny wplotę,
Odtąd wiecznie będzie grała
Wiola wiernie mą tęsknotę
Żem bez ciebie żył w grobowcu,
Dźwięk zaświadczy wioli o tym -
Weźmie dusze jak wędrowców
Do grobowca mej tęsknoty
2011
sobota, 1 stycznia 2011
Nowy Rok
Wszystko milczy w Nowym Roku,
Świat się śniegiem pokrył wokół,
W dzień, w noc jesteś w mych marzeniach -
W Nowy Rok nic się nie zmienia,
Wiem, że będę z tobą znowu
Kiedyś, może już w tym roku
Krwią na niebie szkarłat wezbrał,
Czarno-biały tłum się zebrał,
Spletli ręce, garść wybrana,
Tak gazeta napisała;
Przyznaj, przedrzeć się możemy,
Z dwojga - jednym znów będziemy
Raz na przeszłość swą popatrzę
I od nowa wszystko zacznę,
Może czas ten właśnie nadszedł
I już dzisiaj cię zobaczę,
Wiem, że będę z tobą znowu
Tak, na pewno będę z tobą
Ponoć żyję w wieku złotym,
A o złoto toczą wojny,
Snów o tobie chcę spełnienia -
W Nowy Rok nic się nie zmienia
2011
tłumaczenie z: U2
Świat się śniegiem pokrył wokół,
W dzień, w noc jesteś w mych marzeniach -
W Nowy Rok nic się nie zmienia,
Wiem, że będę z tobą znowu
Kiedyś, może już w tym roku
Krwią na niebie szkarłat wezbrał,
Czarno-biały tłum się zebrał,
Spletli ręce, garść wybrana,
Tak gazeta napisała;
Przyznaj, przedrzeć się możemy,
Z dwojga - jednym znów będziemy
Raz na przeszłość swą popatrzę
I od nowa wszystko zacznę,
Może czas ten właśnie nadszedł
I już dzisiaj cię zobaczę,
Wiem, że będę z tobą znowu
Tak, na pewno będę z tobą
Ponoć żyję w wieku złotym,
A o złoto toczą wojny,
Snów o tobie chcę spełnienia -
W Nowy Rok nic się nie zmienia
2011
tłumaczenie z: U2
Subskrybuj:
Posty (Atom)