W ołowianych lochach strachu
Z wolna gwoździe wbija w czaszkę
Szepcze klątwy końca czasu
Noc zasnuwa śmierci płaszczem
W przyczajeniu wiatrem dyszy
Z każdej strony łypie okiem
Nie stanowię już o niczym
I sam z siebie nic nie mogę
Czas się zebrać i wyruszyć
Głos ucichnie ból ustanie
Wiem że lepiej tam być musi
Czas i miejsce już wybrane
Śpią spokojnie nieświadomi
Przez zaoczny sąd skazani
Przed złem muszę ich ochronić
Nie poradzą sobie sami
Cicho - we śnie nie zaboli
Kiedy będę was przemycał
Świadomości śladem swoim
Na bezpieczną stronę życia
2012
"Lasciate ogni speranza, voi ch'entrate"
„Okręt mój płynie dalej – pod prąd,
Serce, choć popękane, bić chce,
Nie ma cię i nie było – jest noc,
Nie ma mnie i nie było – jest dzień”
parafraza: KAT
sobota, 30 czerwca 2012
piątek, 29 czerwca 2012
Szpony precz od ogrodów
Już się zleciały sępy nad ciałem
Choć jeszcze życia krążą w nim soki
Plany podziału snują wspaniałe
Tłustej przyszłości karmią widokiem
Judzą drapieżców bezbronnym łupem
Aby śmiertelne zadali rany
Wspólnie się nażrą zdobycznym trupem
W gardłach pomieścić mogąc świat cały
Bestie chciwością karmione dziką
Dla których wszystko może być żerem
Obyście dławiąc się słabych krzywdą
Zdechli w boleściach z waszym portfelem
Z betonem w mózgach jak zalewacie
Ziemię betonem niech w beton wsadzą
Nędzną padlinę bo zwłoki wasze
Byłyby w matce ziemi obrazą
2012
Choć jeszcze życia krążą w nim soki
Plany podziału snują wspaniałe
Tłustej przyszłości karmią widokiem
Judzą drapieżców bezbronnym łupem
Aby śmiertelne zadali rany
Wspólnie się nażrą zdobycznym trupem
W gardłach pomieścić mogąc świat cały
Bestie chciwością karmione dziką
Dla których wszystko może być żerem
Obyście dławiąc się słabych krzywdą
Zdechli w boleściach z waszym portfelem
Z betonem w mózgach jak zalewacie
Ziemię betonem niech w beton wsadzą
Nędzną padlinę bo zwłoki wasze
Byłyby w matce ziemi obrazą
2012
czwartek, 28 czerwca 2012
Niczego mi nie żal ♫
Nie, nie żal mi
Nie, obcy mi wszelki żal
Dobrych lat ani złych
Nie żal dni
Które los przeżyć dał
Nie, nie żal mi
Nie, obcy mi wszelki żal
Rzeki łez smutku dni
Marzeń mgły
W niepamięci już mam
Zapomnienie jak stos
Wrzucam w ogień więc drwa
Przyjemności i trosk
Wcale nie jest mi żal
I wymiatam jak kurz
Dawną miłość za drzwi
Niegojący się ból
Znowu czysto ma być
Nie, nie żal mi
Nie, obcy mi wszelki żal
Dobrych lat ani złych
Nie żal dni
Które los przeżyć dał
Nie, nie żal mi
Nie, obcy mi wszelki żal
Ale gdy ciebie brak
Świat by żyć
Na nim nie jest już wart
2012
swobodna interpretacja / parafraza: Edith Piaf
♫ na melodię: Non je ne regrette rien
Nie, obcy mi wszelki żal
Dobrych lat ani złych
Nie żal dni
Które los przeżyć dał
Nie, nie żal mi
Nie, obcy mi wszelki żal
Rzeki łez smutku dni
Marzeń mgły
W niepamięci już mam
Zapomnienie jak stos
Wrzucam w ogień więc drwa
Przyjemności i trosk
Wcale nie jest mi żal
I wymiatam jak kurz
Dawną miłość za drzwi
Niegojący się ból
Znowu czysto ma być
Nie, nie żal mi
Nie, obcy mi wszelki żal
Dobrych lat ani złych
Nie żal dni
Które los przeżyć dał
Nie, nie żal mi
Nie, obcy mi wszelki żal
Ale gdy ciebie brak
Świat by żyć
Na nim nie jest już wart
2012
swobodna interpretacja / parafraza: Edith Piaf
♫ na melodię: Non je ne regrette rien
środa, 27 czerwca 2012
Legenda o gdyńskim potopie
Przed wielu laty na szczycie świętym
Gdzie rzeka w źródle skrywa zaczęcie
Rybacy czcili w drewnie wycięty
Posąg chroniący ich przed nieszczęściem
Lecz przybył zastęp zbrojnych najeźdźców
I zniszczył morskich plemion relikwię
Po czym postawił krzyż w świętym miejscu
Nowemu bogu niosąc modlitwę
Gdy wróg ściął głowy kapłanom starym
I wiernych dawnym kultom przegonił
Fale wzniesione jakby przez czary
Wieś pogrążyły w Bałtyku toni
Zginęli mieczem szerzący wiarę
Wierni ich bogu wyznawcy nowi
Wygnańcy tylko przeżyli karę
W lasach niechętni krzyża kultowi
Na wyższych wzgórzach od brzegu z dala
Okrzyki nieśli braciom w topieli
Lecz krzyż jedynie uniosła fala
Gdy oni ludzi ratować chcieli
Na nic się zdało 'k nam, k nam' wołanie
Znaczące 'do nas' ginące w falach
Od czego Donas wzgórza nazwanie
Na którym garstka pogan przetrwała
Nie ma posągu na Świętej Górze
Bo chciwość bożkiem jest teraz ludzi
I pozostanie z nimi na dłużej
Dopóki dobra kult nie powróci
2012
Gdzie rzeka w źródle skrywa zaczęcie
Rybacy czcili w drewnie wycięty
Posąg chroniący ich przed nieszczęściem
Lecz przybył zastęp zbrojnych najeźdźców
I zniszczył morskich plemion relikwię
Po czym postawił krzyż w świętym miejscu
Nowemu bogu niosąc modlitwę
Gdy wróg ściął głowy kapłanom starym
I wiernych dawnym kultom przegonił
Fale wzniesione jakby przez czary
Wieś pogrążyły w Bałtyku toni
Zginęli mieczem szerzący wiarę
Wierni ich bogu wyznawcy nowi
Wygnańcy tylko przeżyli karę
W lasach niechętni krzyża kultowi
Na wyższych wzgórzach od brzegu z dala
Okrzyki nieśli braciom w topieli
Lecz krzyż jedynie uniosła fala
Gdy oni ludzi ratować chcieli
Na nic się zdało 'k nam, k nam' wołanie
Znaczące 'do nas' ginące w falach
Od czego Donas wzgórza nazwanie
Na którym garstka pogan przetrwała
Nie ma posągu na Świętej Górze
Bo chciwość bożkiem jest teraz ludzi
I pozostanie z nimi na dłużej
Dopóki dobra kult nie powróci
2012
wtorek, 26 czerwca 2012
Do samobójcy
Mówią że byłeś ich przyjacielem
Że żal i strata - tęsknią za tobą
Jednak zbyt trudne jest zrozumienie
Z twoim wyborem się nie pogodzą
Bo cię nie znali nie czuli z tobą
Nie żyli w świecie w którym ty żyłeś
Co im pasuje tylko wybiorą
Zostawią mroczne trudne i zgniłe
Rodzynki palcem same by chcieli
Wydłubać z tortu ty byłeś którym
Przecież się nie da tego rozdzielić
Koniec jest częścią twojej natury
Znam tamtej strony mgły granitowe
Wiem co na światów dwóch żyć krawędzi
I jak samotny może być człowiek
Któremu duszę czart w mroki wpędzi
Gdy ty wybrałeś bliższą ci stronę
Ja balansując cierpię na skraju
Który nieszczęsny jest bardziej człowiek -
Martwy czy tkwiący na styku światów?
Więc cię rozumiem i akceptuję
Jak przed ołtarzem biorę w całości
Z odejściem twoim zgodzić się umiem
Słysząc bolesną skargę inności
2012
Że żal i strata - tęsknią za tobą
Jednak zbyt trudne jest zrozumienie
Z twoim wyborem się nie pogodzą
Bo cię nie znali nie czuli z tobą
Nie żyli w świecie w którym ty żyłeś
Co im pasuje tylko wybiorą
Zostawią mroczne trudne i zgniłe
Rodzynki palcem same by chcieli
Wydłubać z tortu ty byłeś którym
Przecież się nie da tego rozdzielić
Koniec jest częścią twojej natury
Znam tamtej strony mgły granitowe
Wiem co na światów dwóch żyć krawędzi
I jak samotny może być człowiek
Któremu duszę czart w mroki wpędzi
Gdy ty wybrałeś bliższą ci stronę
Ja balansując cierpię na skraju
Który nieszczęsny jest bardziej człowiek -
Martwy czy tkwiący na styku światów?
Więc cię rozumiem i akceptuję
Jak przed ołtarzem biorę w całości
Z odejściem twoim zgodzić się umiem
Słysząc bolesną skargę inności
2012
poniedziałek, 25 czerwca 2012
Dzień wolności podatkowej
Tym co skarżą się najgłośniej
Że ich fiskus zbytnio skubie
Podatkowej dzień wolności
Winien przypaść w późny grudzień
2012
Że ich fiskus zbytnio skubie
Podatkowej dzień wolności
Winien przypaść w późny grudzień
2012
niedziela, 24 czerwca 2012
Nadaję ci imię
Sławy imię to nie wróży
Łudzi ona tylko próżnych
Ale sław nim ducha Słowian
W którym ród nasz się kształtował
Kochaj w naszej się przyrodzie
Odpór dając zgniłej modzie
2012
Łudzi ona tylko próżnych
Ale sław nim ducha Słowian
W którym ród nasz się kształtował
Kochaj w naszej się przyrodzie
Odpór dając zgniłej modzie
2012
sobota, 23 czerwca 2012
Taniec ducha
Kraj nasz zniszczony przez chciwców ręce
Złamane słowa skarby skradzione
Już nie możemy oddać im więcej
Złu przeciwstawić trzeba obronę
Czas taniec ducha rozpocząć bracia
W transie oczyścić się od demonów
Co utracone niech do nas wraca
Wiara pradawna stada bizonów
Żyjmy w pokoju czyniąc co dobre
Aż bez zachłannych nadejdzie przyszłość
Chyba że taniec stanie się wrogiem
I nas nad brzegiem Wounded Knee wyrżną
Gdy na co stać ich pokażą znowu
Krew przelewając dzieci i kobiet
Wtedy umrzemy - nadejdzie pokój
Wojownikowi z honorem odejść
Lecz nie pozwólmy kupić się bracia
Żmijom polityk sadzawka zgniła
Niechaj wojownik na prerię wraca
Nigdy do cyrku Buffalo Billa
2012
Złamane słowa skarby skradzione
Już nie możemy oddać im więcej
Złu przeciwstawić trzeba obronę
Czas taniec ducha rozpocząć bracia
W transie oczyścić się od demonów
Co utracone niech do nas wraca
Wiara pradawna stada bizonów
Żyjmy w pokoju czyniąc co dobre
Aż bez zachłannych nadejdzie przyszłość
Chyba że taniec stanie się wrogiem
I nas nad brzegiem Wounded Knee wyrżną
Gdy na co stać ich pokażą znowu
Krew przelewając dzieci i kobiet
Wtedy umrzemy - nadejdzie pokój
Wojownikowi z honorem odejść
Lecz nie pozwólmy kupić się bracia
Żmijom polityk sadzawka zgniła
Niechaj wojownik na prerię wraca
Nigdy do cyrku Buffalo Billa
2012
piątek, 22 czerwca 2012
Rodzącemu się - cz. 3.
Że gdy świat się coraz szybciej
Stacza aby nędznie zginąć
Ten co jemu pod prąd idzie
Kroczy drogą ku wyżynom
Abyś tworząc dzieło każde
Ku wawrzynom się nie skłaniał
Bo mieć cichą satysfakcję
Jest cenniejsze od uznania
Kiedy inni chcą wciąż więcej
A od siebie dają mało
Ty bądź gotów do poświęceń
Choćby nic ci to nie dało
Że śmierć nie jest znakiem końca
I że miłość sięga dalej
Ale martwym stać się można
Choć się żywym być wydaje
Że być warto wiernym sobie
Przyjąć smutek i cierpienie
Bo dla serca to dowodem
Że nie stało się kamieniem
Że jakkolwiek się wydaje
Dobrym ufać mądrzejszemu
Wtedy można dać mu wiarę
Kiedy sprawdzi się samemu
2012
Stacza aby nędznie zginąć
Ten co jemu pod prąd idzie
Kroczy drogą ku wyżynom
Abyś tworząc dzieło każde
Ku wawrzynom się nie skłaniał
Bo mieć cichą satysfakcję
Jest cenniejsze od uznania
Kiedy inni chcą wciąż więcej
A od siebie dają mało
Ty bądź gotów do poświęceń
Choćby nic ci to nie dało
Że śmierć nie jest znakiem końca
I że miłość sięga dalej
Ale martwym stać się można
Choć się żywym być wydaje
Że być warto wiernym sobie
Przyjąć smutek i cierpienie
Bo dla serca to dowodem
Że nie stało się kamieniem
Że jakkolwiek się wydaje
Dobrym ufać mądrzejszemu
Wtedy można dać mu wiarę
Kiedy sprawdzi się samemu
2012
czwartek, 21 czerwca 2012
Rodzącemu się - cz. 2.
Większość rzadko miewa rację
I odwagę się sprzeciwić
Ślepa wiara w demokrację
Do koryta wabi chciwych
Że do skromnych świat należy
W sobie nosisz skarb najskrytszy
Byś bogatym nie zawierzył
I tym których wielbią wszyscy
Że na dwoje możesz liczyć
Wiernych zawsze ci przyjaciół -
W pierwszym żyją wolne myśli
W drugim skryty wzruszeń zasób
Że na czele stoją stada -
Choć najtęższe - to barany
I że w nurcie łajna kawał
Zawsze na wierzch jest wypchany
To że cudza krzywda boli
Prawe serce i że słabszych
Nawet wtedy trzeba bronić
Kiedy nie są tego warci
2012
I odwagę się sprzeciwić
Ślepa wiara w demokrację
Do koryta wabi chciwych
Że do skromnych świat należy
W sobie nosisz skarb najskrytszy
Byś bogatym nie zawierzył
I tym których wielbią wszyscy
Że na dwoje możesz liczyć
Wiernych zawsze ci przyjaciół -
W pierwszym żyją wolne myśli
W drugim skryty wzruszeń zasób
Że na czele stoją stada -
Choć najtęższe - to barany
I że w nurcie łajna kawał
Zawsze na wierzch jest wypchany
To że cudza krzywda boli
Prawe serce i że słabszych
Nawet wtedy trzeba bronić
Kiedy nie są tego warci
2012
środa, 20 czerwca 2012
Rodzącemu się - cz. 1.
Cóż ci powiem o tym świecie
W próg którego wchodzisz właśnie
Skoro nie wiem jaki będzie
Gdy do walki staniesz własnej?
Co powiedzieć ma świtowi
Słońce o tym co poznało
Kiedy wkrótce ma zachodzić
A rozumie wciąż tak mało?
Wiem że warto mieć korzenie
Soków duszy stały dopływ
W niezmienności utwierdzenie
Kiedy wieje wicher podły
Że iść lepiej swoją drogą
Chociaż wąska i samotna
Wydeptana własną nogą
Niż po cudzych śladach stąpać
Kto nie myśli - szuka wzorca
Kto sił nie ma - wsparcia stada
Lepiej własnym mistrzem zostać
Niż do chóru głos dokładać
2012
W próg którego wchodzisz właśnie
Skoro nie wiem jaki będzie
Gdy do walki staniesz własnej?
Co powiedzieć ma świtowi
Słońce o tym co poznało
Kiedy wkrótce ma zachodzić
A rozumie wciąż tak mało?
Wiem że warto mieć korzenie
Soków duszy stały dopływ
W niezmienności utwierdzenie
Kiedy wieje wicher podły
Że iść lepiej swoją drogą
Chociaż wąska i samotna
Wydeptana własną nogą
Niż po cudzych śladach stąpać
Kto nie myśli - szuka wzorca
Kto sił nie ma - wsparcia stada
Lepiej własnym mistrzem zostać
Niż do chóru głos dokładać
2012
wtorek, 19 czerwca 2012
Wiosna ludów
Jak ziarno w ziemi skryte głęboko
Gdy wiosną ciepło poczuje słońca
I ożywione deszczu wilgocią
Pęd puszcza znakiem drzemania końca
Tak oni kciukiem możnych przybici
Strzelają w górę w czasie dojrzali
I wznoszą buntem kiełkując wici
Aż żarem serc ich świat się zapali
Lecz czy wiedzeni natury siłą
Przebiją beton i but depczący
Karmiąc się przeszłych lat ściółką zgniłą
Zaryzykują ze świat się skończy
Czy też się wzrostów wystraszą własnych
Zgnieciony zwiędnie słabością zapał
I z braku wiary zduszą ich chwasty
Aż bez nich koniec nadejdzie świata?
2012
Gdy wiosną ciepło poczuje słońca
I ożywione deszczu wilgocią
Pęd puszcza znakiem drzemania końca
Tak oni kciukiem możnych przybici
Strzelają w górę w czasie dojrzali
I wznoszą buntem kiełkując wici
Aż żarem serc ich świat się zapali
Lecz czy wiedzeni natury siłą
Przebiją beton i but depczący
Karmiąc się przeszłych lat ściółką zgniłą
Zaryzykują ze świat się skończy
Czy też się wzrostów wystraszą własnych
Zgnieciony zwiędnie słabością zapał
I z braku wiary zduszą ich chwasty
Aż bez nich koniec nadejdzie świata?
2012
poniedziałek, 18 czerwca 2012
Cuda nad Wisłą
Pyta Iwan z Janem
Jak to może dziać się
Że im dają lanie
Dużo mniejsze nacje
Niech słowa prawdziwe
Znają wasze kraje -
Razem niemożliwe
Możliwym się staje
2012
Jak to może dziać się
Że im dają lanie
Dużo mniejsze nacje
Niech słowa prawdziwe
Znają wasze kraje -
Razem niemożliwe
Możliwym się staje
2012
niedziela, 17 czerwca 2012
Na bezskrzydłe orły
Niech w przegranych duch nie gaśnie -
Kiedy słabi w grze jesteście
W pięściach siłę swą pokażcie
Bo w tym szansę macie jeszcze
Przez los dana wam z ironią
Oto prawda oczywista -
Gdzie się jeden z drugim gonią
Trzeci z czwartym tam korzysta
2012
Kiedy słabi w grze jesteście
W pięściach siłę swą pokażcie
Bo w tym szansę macie jeszcze
Przez los dana wam z ironią
Oto prawda oczywista -
Gdzie się jeden z drugim gonią
Trzeci z czwartym tam korzysta
2012
sobota, 16 czerwca 2012
Wielkie nadzieje
Z czym do gości naiwniacy?
Skąd nadzieje płonne wasze?
Morze potu lata pracy
I pokora zamiast haseł
Spójrzcie jak to inni robią
Lekcje weźcie należycie
Pewność siebie jest ozdobą
Gdy w wynikach ma pokrycie
Można krzyczeć i się puszyć
Niby balon dmuchać dumę
Mocny ledwie pazur ruszy
A przebije próżną kulę
Żyjcie sobie w złudzeń świecie
Mamcie w głupców masie ciemnej
Gdy przegrani się ockniecie
Śmiech mój spotka łzy daremne
Tak wam sukces napsuł w mózgach
Że w pijanym brniecie widzie
Gdy ten bożek was oszuka
Sami sobie go wmówicie
2012
Skąd nadzieje płonne wasze?
Morze potu lata pracy
I pokora zamiast haseł
Spójrzcie jak to inni robią
Lekcje weźcie należycie
Pewność siebie jest ozdobą
Gdy w wynikach ma pokrycie
Można krzyczeć i się puszyć
Niby balon dmuchać dumę
Mocny ledwie pazur ruszy
A przebije próżną kulę
Żyjcie sobie w złudzeń świecie
Mamcie w głupców masie ciemnej
Gdy przegrani się ockniecie
Śmiech mój spotka łzy daremne
Tak wam sukces napsuł w mózgach
Że w pijanym brniecie widzie
Gdy ten bożek was oszuka
Sami sobie go wmówicie
2012
piątek, 15 czerwca 2012
Człowiek zapomina
Jak skały skruszone
Marszczą lustro stawu
Jak pieszczotę płomień
Paląc niesie ciału
Tego co przez wieczność
W urojonym piekle
I jak róże więdną
W niezmienności wiecznej
Człowiek zapomina
Że tak jest zrządzone
Tak chce wieczna siła
Prawa ustalone
To samo co słabych
Dzieli od siłaczy
W działaniu niesprawnych
Od zdolnych działaczy
Odsiewa przemyślnych
Od ograniczonych
Wynosi wybitnych
Nad głupców skończonych
Wieczna jest ta pewność
Nie zawodzi nigdy
Zostaje niezmienną
Dla martwych i żywych
To prawo natury
Istnienia porządku
Żyje zgodnie z którym
Wszystko bez wyjątku
Wyjątek stanowi
Myślenie człowieka
Natury rządowi
Że on nie podlega
Co niechybnie musi
W końcu doprowadzić
Dumny rodzaj ludzki
Do samozagłady
Jak krew płynąc stróżką
Z żył w przegubie ciętych
Śmiałych samobójców
Jak gwiazdy blask piękny
Migocząc o zmierzchu
Gaśnie i umiera
I jak odsiecz deszczu
Z pochmurnego nieba
Gdy się kończy susza
I świata pragnienie
Z ratunkiem wyrusza
Niosąc wybawienie
Człowiek zapomina ...
2012
swobodne tłumaczenie z: Ordo Equilibrio
Marszczą lustro stawu
Jak pieszczotę płomień
Paląc niesie ciału
Tego co przez wieczność
W urojonym piekle
I jak róże więdną
W niezmienności wiecznej
Człowiek zapomina
Że tak jest zrządzone
Tak chce wieczna siła
Prawa ustalone
To samo co słabych
Dzieli od siłaczy
W działaniu niesprawnych
Od zdolnych działaczy
Odsiewa przemyślnych
Od ograniczonych
Wynosi wybitnych
Nad głupców skończonych
Wieczna jest ta pewność
Nie zawodzi nigdy
Zostaje niezmienną
Dla martwych i żywych
To prawo natury
Istnienia porządku
Żyje zgodnie z którym
Wszystko bez wyjątku
Wyjątek stanowi
Myślenie człowieka
Natury rządowi
Że on nie podlega
Co niechybnie musi
W końcu doprowadzić
Dumny rodzaj ludzki
Do samozagłady
Jak krew płynąc stróżką
Z żył w przegubie ciętych
Śmiałych samobójców
Jak gwiazdy blask piękny
Migocząc o zmierzchu
Gaśnie i umiera
I jak odsiecz deszczu
Z pochmurnego nieba
Gdy się kończy susza
I świata pragnienie
Z ratunkiem wyrusza
Niosąc wybawienie
Człowiek zapomina ...
2012
swobodne tłumaczenie z: Ordo Equilibrio
czwartek, 14 czerwca 2012
Yuppie nightmare
Od ambicji pozbawionych
Dla wyzutych z krytycyzmu
Pasztet blichtrem okraszony
I wpychany do umysłów
By wyzwolić od myślenia
Niczym glinę w rękach gniecie
Przez koszmarnie głupi serial
O koszmarnie pustym świecie
Sukces - oto runo złote
Na odważnych czekające
Mit dla głupców i idiotek
Sława władza i pieniądze
Wybieg w światy idealne
Antidotum na codzienność
Stado tępe i banalne
Oto chodzi mózgożercom
Myśl swobodna oby tylko
Drogą dla nich złą nie poszła
Zgubę niosąc chciwym tyłkom
Rewolucji krwawy koszmar
2012
Dla wyzutych z krytycyzmu
Pasztet blichtrem okraszony
I wpychany do umysłów
By wyzwolić od myślenia
Niczym glinę w rękach gniecie
Przez koszmarnie głupi serial
O koszmarnie pustym świecie
Sukces - oto runo złote
Na odważnych czekające
Mit dla głupców i idiotek
Sława władza i pieniądze
Wybieg w światy idealne
Antidotum na codzienność
Stado tępe i banalne
Oto chodzi mózgożercom
Myśl swobodna oby tylko
Drogą dla nich złą nie poszła
Zgubę niosąc chciwym tyłkom
Rewolucji krwawy koszmar
2012
środa, 13 czerwca 2012
Błędny rycerz
W grotach porażki katem jest cisza
Skulona w chłodzie sklepień wilgotnych
Wierci skazańcom natręctwem w myślach
Wiążąc na szyjach powróz konopny
Chociaż się błąkam w grotach tych nieraz
Znosząc w ciemnościach ciche tortury
Siła mi jakaś broni umierać
I wyprowadza z komnat ponurych
Umiera który żyje dla siebie
I na którego nikt już nie czeka
Przetrwa kto powód ma choćby jeden
Coś dla drugiego znaczy człowieka
Nie chce się przyznać mocarny rycerz
Który ma stalą być i opoką
Że takie kruche jest jego życie
Kruche istoty zbawić go mogą
2012
Skulona w chłodzie sklepień wilgotnych
Wierci skazańcom natręctwem w myślach
Wiążąc na szyjach powróz konopny
Chociaż się błąkam w grotach tych nieraz
Znosząc w ciemnościach ciche tortury
Siła mi jakaś broni umierać
I wyprowadza z komnat ponurych
Umiera który żyje dla siebie
I na którego nikt już nie czeka
Przetrwa kto powód ma choćby jeden
Coś dla drugiego znaczy człowieka
Nie chce się przyznać mocarny rycerz
Który ma stalą być i opoką
Że takie kruche jest jego życie
Kruche istoty zbawić go mogą
2012
wtorek, 12 czerwca 2012
Oszołomstwu
Radość duma wspólne święto
Czas w napięciu odliczany
Sukces zapał szał szaleństwo
Wiarą w cuda pojednani
Zamiast igrzysk ktoś chce chleba -
Krótko cicho napomknięto -
Ekstremistów nie potrzeba
Damy odpór malkontentom
Gdzieś mignęło że brak lekarstw
Matki kalek pragną wsparcia
Lecz narzekać teraz nie czas
Nakaz igrzysk ma wystarczać
W górę skrzydła orły nasze
Wrzód kompleksów leczcie w boju
Babcie nawet dały na msze
By krezusom pan bóg pomógł
Dalej - potok świętowania
I zabawy na ulicach
Kto się wspierać sprawy wzbrania
Ten oszołom i banita
Stado siłą ślepe pędzi
Pewne siebie słabych depcząc
Gdy dobiegnie do krawędzi
Jedni drugich w przepaść wepchną
2012
Czas w napięciu odliczany
Sukces zapał szał szaleństwo
Wiarą w cuda pojednani
Zamiast igrzysk ktoś chce chleba -
Krótko cicho napomknięto -
Ekstremistów nie potrzeba
Damy odpór malkontentom
Gdzieś mignęło że brak lekarstw
Matki kalek pragną wsparcia
Lecz narzekać teraz nie czas
Nakaz igrzysk ma wystarczać
W górę skrzydła orły nasze
Wrzód kompleksów leczcie w boju
Babcie nawet dały na msze
By krezusom pan bóg pomógł
Dalej - potok świętowania
I zabawy na ulicach
Kto się wspierać sprawy wzbrania
Ten oszołom i banita
Stado siłą ślepe pędzi
Pewne siebie słabych depcząc
Gdy dobiegnie do krawędzi
Jedni drugich w przepaść wepchną
2012
poniedziałek, 11 czerwca 2012
Portret bez głowy
Widzę siedzi tak
Że mu głowy brak
Bark i drugi bark
Nisko zgięty kark
Głowa wpadła w dół
Z koszmarnego snu
Mózgu rwący ból
Rtęcią ciąży mu
Twarz schowana w cień
Nie drży żaden nerw
Zdawać może się
Że mu ścięto łeb
Krew ze wszystkich żył
Spływa chcąc by żył
Nie poradzi nic
Musi dalej żyć
2012
Że mu głowy brak
Bark i drugi bark
Nisko zgięty kark
Głowa wpadła w dół
Z koszmarnego snu
Mózgu rwący ból
Rtęcią ciąży mu
Twarz schowana w cień
Nie drży żaden nerw
Zdawać może się
Że mu ścięto łeb
Krew ze wszystkich żył
Spływa chcąc by żył
Nie poradzi nic
Musi dalej żyć
2012
niedziela, 10 czerwca 2012
Rock'n'troll
Malowana twarz pawiana wdzięk
We łbie całkiem pstro lecz dobrze jest
Pusta czara ma donośny dźwięk
Krzyczy 'rock'n'troll' - to sprzeda się
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
Kiedyś duszę miał lecz sprzedał się
Lekką śmiercią zmarł by martwym żyć
Sława blichtr i szmal marzeniem jest
Zdobyć co się da i więcej nic
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
Obrzydliwy troll podbija świat
Poszukując braw ośmiesza się
Smutny prawdy los w obłudy czas
A ja trolla mam głęboko gdzieś
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
Anioł skrzydła ma i lekki los
Więc jak anioł proś nie rzucaj się
Którym dumy brak być tacy chcą
Mnie pieściło zło i chrzciło mnie
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
2012
zapożyczenie z: KAT
We łbie całkiem pstro lecz dobrze jest
Pusta czara ma donośny dźwięk
Krzyczy 'rock'n'troll' - to sprzeda się
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
Kiedyś duszę miał lecz sprzedał się
Lekką śmiercią zmarł by martwym żyć
Sława blichtr i szmal marzeniem jest
Zdobyć co się da i więcej nic
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
Obrzydliwy troll podbija świat
Poszukując braw ośmiesza się
Smutny prawdy los w obłudy czas
A ja trolla mam głęboko gdzieś
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
Anioł skrzydła ma i lekki los
Więc jak anioł proś nie rzucaj się
Którym dumy brak być tacy chcą
Mnie pieściło zło i chrzciło mnie
Zdaje się że śnię - żałosny czas
Świat osiągnął dno i dalej brnie
Ja nie skamlę nie - ja pluję w twarz
Jestem śmieszny czort więc śmieję się
2012
zapożyczenie z: KAT
sobota, 9 czerwca 2012
Arceo profanum vulgus
Arceo profanum vulgus
Nie lubię bydlęcych spędów
Ciemnego unikam tłumu
Uciekam z owczego pędu
Wybieram nieznane ścieżki
Odludne i ciche miejsca
Znużony hałasem miejskim
Podążam za biciem serca
Sterować nie daję sobą
Nie słucham zapewnień głupców
Klienta ze mnie nie zrobią
Zastępy pazernych kupców
Rozrywki mnie mierżą plebsu
Drwię z komercyjnych mamideł
Gdy biegną ja stoję w miejscu
Lub w stronę przeciwną idę
2012
Nie lubię bydlęcych spędów
Ciemnego unikam tłumu
Uciekam z owczego pędu
Wybieram nieznane ścieżki
Odludne i ciche miejsca
Znużony hałasem miejskim
Podążam za biciem serca
Sterować nie daję sobą
Nie słucham zapewnień głupców
Klienta ze mnie nie zrobią
Zastępy pazernych kupców
Rozrywki mnie mierżą plebsu
Drwię z komercyjnych mamideł
Gdy biegną ja stoję w miejscu
Lub w stronę przeciwną idę
2012
piątek, 8 czerwca 2012
Śmierć na stadionie
W dniu wielkiego w mieście święta
Uwieńczenia ciężkiej pracy
Na trybunach tłum się zebrał
Dygnitarze szczytów władzy
Rozpoczęto fetę huczną
Feerię igrzysk na stadionie
Celebrują radość sztuczną
Między nimi człowiek płonie
O co chodzi szaleńcowi?
Co w zabawie widzi złego?
Psuje dumę narodowi
Z osiągnięcia wspaniałego
Gdy się cieszy garść wybrańców
Tłum błądzący w mroku jeszcze
On w agonii kona tańcu
Dając sygnał zmian w proteście
Na nic sukces dla nielicznych
Radość która łzy wyciska
Kiedy chleba brak dla wszystkich
Niepotrzebne są igrzyska
Imię ryte na tablicy
Tego który życie oddał
Na stadionie ciżba krzyczy
Między nimi duch się błąka
2012
Uwieńczenia ciężkiej pracy
Na trybunach tłum się zebrał
Dygnitarze szczytów władzy
Rozpoczęto fetę huczną
Feerię igrzysk na stadionie
Celebrują radość sztuczną
Między nimi człowiek płonie
O co chodzi szaleńcowi?
Co w zabawie widzi złego?
Psuje dumę narodowi
Z osiągnięcia wspaniałego
Gdy się cieszy garść wybrańców
Tłum błądzący w mroku jeszcze
On w agonii kona tańcu
Dając sygnał zmian w proteście
Na nic sukces dla nielicznych
Radość która łzy wyciska
Kiedy chleba brak dla wszystkich
Niepotrzebne są igrzyska
Imię ryte na tablicy
Tego który życie oddał
Na stadionie ciżba krzyczy
Między nimi duch się błąka
2012
czwartek, 7 czerwca 2012
Rozmowa z Horacym
"Invitum qui servat,
idem facit occidenti"
Na co płynie moja stróżka
Skoro wyschło jej źródełko
I omija wszystkie ujścia
By móc własnym nurtem biegnąć?
Trwa bez celu w samotności
Gdy z innymi nie po drodze
I z natury złośliwości
Wsiąknąć w ziemię też nie może
A tam w głębi jest ukryte
Co stracone i szukane
Lecz powyżej skały lite
Postawiły szczelną tamę
Toczą wody się cierpliwie
Odgadując przeznaczenie
Los okrutnym jest wodnikiem
My zaś prochem tylko cieniem
Chciałbym płynąć w miejscu innym
Gdzie 'sapere aude' raczej
Niż 'niczemu się nie dziwić'
Lubowanie się w dogmacie
Jednak ktoś mnie tu przytwierdził
Obserwując niczym pawia
Ten najgorszy rodzaj śmierci
Co przy życiu pozostawia
2012
idem facit occidenti"
Na co płynie moja stróżka
Skoro wyschło jej źródełko
I omija wszystkie ujścia
By móc własnym nurtem biegnąć?
Trwa bez celu w samotności
Gdy z innymi nie po drodze
I z natury złośliwości
Wsiąknąć w ziemię też nie może
A tam w głębi jest ukryte
Co stracone i szukane
Lecz powyżej skały lite
Postawiły szczelną tamę
Toczą wody się cierpliwie
Odgadując przeznaczenie
Los okrutnym jest wodnikiem
My zaś prochem tylko cieniem
Chciałbym płynąć w miejscu innym
Gdzie 'sapere aude' raczej
Niż 'niczemu się nie dziwić'
Lubowanie się w dogmacie
Jednak ktoś mnie tu przytwierdził
Obserwując niczym pawia
Ten najgorszy rodzaj śmierci
Co przy życiu pozostawia
2012
środa, 6 czerwca 2012
Trzej wąsacze
Tak miłował wolność pierwszy
Że do sejmu z wojskiem przyszedł
Tych co jemu w drogę weszli
Dekorował śmierci krzyżem
Naśladowca jego - drugi
Sejm popiera zaś gorąco
I pałować chciałby ludzi
Których kiedyś był obrońcą
Popychadłem trzeci będąc
Też sen przyśnił o potędze
Od kolesiów dostał berło
Żeby cwaniak szmal pchał w ręce
Genialnością puchnąc własną
Ideały porzucili
Poróżnili swoje gniazdo
Tak jak tajny agent czyni
Kiedy stacja 'wolność' służy
Zakłamanym zamordystom
Do tramwaju wsiąść i ruszyć
W sprawiedliwą pora przyszłość
2012
Że do sejmu z wojskiem przyszedł
Tych co jemu w drogę weszli
Dekorował śmierci krzyżem
Naśladowca jego - drugi
Sejm popiera zaś gorąco
I pałować chciałby ludzi
Których kiedyś był obrońcą
Popychadłem trzeci będąc
Też sen przyśnił o potędze
Od kolesiów dostał berło
Żeby cwaniak szmal pchał w ręce
Ideały porzucili
Poróżnili swoje gniazdo
Tak jak tajny agent czyni
Kiedy stacja 'wolność' służy
Zakłamanym zamordystom
Do tramwaju wsiąść i ruszyć
W sprawiedliwą pora przyszłość
2012
wtorek, 5 czerwca 2012
Faszystowski jubileusz
Boże strzeż tron
Faszystów chroń
Za tyle lat
Niszczony świat
Rocznica znów
Okrągłych słów
Igrzyska w krąg
Z wyzysku rąk
Szopka dla mas
Stracony czas
Pismaków szał
Każdy by chciał
Do ziemi kark
Składka na bank
Wydarty szmal
Wielmożom bal
Święty czy kat
Są za pan brat
Mnożenie zer
Z wysokich sfer
Zebrał się klub
Gnijący trup
Rządzącym spiż
Biedocie krzyż
Wyśniony sen
Pazernych hien
Tańcz na ich znak
Gdy jutra brak
Czy to Big Ben
Czy Wisły brzeg
Na wspólny zew
Ssą naszą krew
2012
Faszystów chroń
Za tyle lat
Niszczony świat
Rocznica znów
Okrągłych słów
Igrzyska w krąg
Z wyzysku rąk
Szopka dla mas
Stracony czas
Pismaków szał
Każdy by chciał
Do ziemi kark
Składka na bank
Wydarty szmal
Wielmożom bal
Święty czy kat
Są za pan brat
Mnożenie zer
Z wysokich sfer
Zebrał się klub
Gnijący trup
Rządzącym spiż
Biedocie krzyż
Wyśniony sen

Tańcz na ich znak
Gdy jutra brak
Czy to Big Ben
Czy Wisły brzeg
Na wspólny zew
Ssą naszą krew
2012
poniedziałek, 4 czerwca 2012
Rodowód hrabiego
Ród z magnatów swój wywodzi
Z Litwą trzysta lat związanych
Lecz w komunie się urodził
I na ziemiach odzyskanych
2012
Z Litwą trzysta lat związanych
Lecz w komunie się urodził
I na ziemiach odzyskanych
2012
niedziela, 3 czerwca 2012
Para na wyżynach
Już nie strzela - nie wypada
Zepsuć można wizerunek
Więc balonem niech polata
I zwierzątka podpatruje
Piękny prezent od rodziny
Sfinansują podatnicy
Balon górą w urodziny
Dołem jadą borowicy
Nie poznali jeszcze prawdy
Że spaść może co wysoko
Nie potrafią ciągle sprawdzić
Czym hrabiowie latać mogą
Po co skarb nasz tak narażać
Aranżując lot podniebny?
Tak nadęty przecież hrabia
Że mu balon niepotrzebny
Lot odbyła też hrabina
Z wroną co bez skrzydeł lata
Do przyjaciół naszych w Chinach
Kursem w nowe strony świata
Gdy podbiją już Manilę
I kolonią zrobią chińską
Ci co liżą Pekin w tyłek
Bekną czkawką filipińską
2012
Zepsuć można wizerunek
Więc balonem niech polata
I zwierzątka podpatruje
Piękny prezent od rodziny
Sfinansują podatnicy
Balon górą w urodziny
Dołem jadą borowicy
Nie poznali jeszcze prawdy
Że spaść może co wysoko
Nie potrafią ciągle sprawdzić
Czym hrabiowie latać mogą
Po co skarb nasz tak narażać
Aranżując lot podniebny?
Tak nadęty przecież hrabia
Że mu balon niepotrzebny
Lot odbyła też hrabina
Z wroną co bez skrzydeł lata
Do przyjaciół naszych w Chinach
Kursem w nowe strony świata
Gdy podbiją już Manilę
I kolonią zrobią chińską
Ci co liżą Pekin w tyłek
Bekną czkawką filipińską
2012
sobota, 2 czerwca 2012
Solidarność im. Lenina
Obalili system dawny
By utrwalać go w pamięci
Wieczny Lenin patrzy z bramy
I turystów ma zachęcić
Czemu innych więc zniszczono?
W czym przeszkadzał rodak Felek
Co w stolicy sercu stojąc
Mógł zarobić dla nas wiele?
Gonią w piętkę w schizofrenii
Chcąc odtwarzać co zwalczali
W hipokryzji zagubieni
Czego chcieli niszczą sami
Dziś gdy nie ma władzy ludu
Broni lud solidarności
Dzięki której jest na bruku
Przy korycie szuja gości
2012
By utrwalać go w pamięci
Wieczny Lenin patrzy z bramy
I turystów ma zachęcić
Czemu innych więc zniszczono?
W czym przeszkadzał rodak Felek
Co w stolicy sercu stojąc
Mógł zarobić dla nas wiele?
Gonią w piętkę w schizofrenii
Chcąc odtwarzać co zwalczali
W hipokryzji zagubieni
Czego chcieli niszczą sami
Dziś gdy nie ma władzy ludu
Broni lud solidarności
Dzięki której jest na bruku
Przy korycie szuja gości
2012
piątek, 1 czerwca 2012
Trochę pokory
Po co się zmieniać, szukać dziur w całym?
Po co wymagać od siebie czegoś?
Po co się kajać atakowanym,
Pozwolić znaleźć w sobie coś złego?
Lepiej samemu zaatakować,
Na upomnienie obruszyć dumnie
Zabronić trzeba, karać za słowa
Nie nasze winy, lecz ich kalumnie
Można stłuc lustro, gdy gęba wredna
Żeby nie utyć - wyrzucić wagę
Kiedy gorączka - termometr zdeptać
Chwalić ubiorem, gdy ciało nagie
Lecz sobie tylko tak się zaszkodzi
I śmiesznym bardziej wyda dla ludzi
I mędrzec czasem złą ścieżką chodzi
Żałośnie głupi kto z niej nie wróci
2012
Po co wymagać od siebie czegoś?
Po co się kajać atakowanym,
Pozwolić znaleźć w sobie coś złego?
Lepiej samemu zaatakować,
Na upomnienie obruszyć dumnie
Zabronić trzeba, karać za słowa
Nie nasze winy, lecz ich kalumnie
Można stłuc lustro, gdy gęba wredna
Żeby nie utyć - wyrzucić wagę
Kiedy gorączka - termometr zdeptać
Chwalić ubiorem, gdy ciało nagie
Lecz sobie tylko tak się zaszkodzi
I śmiesznym bardziej wyda dla ludzi
I mędrzec czasem złą ścieżką chodzi
Żałośnie głupi kto z niej nie wróci
2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)